norman11 do figlio na forum Gazety pisze:Jesteś chora psychicznie, to nie ulega wątpliwości.
Psychologiem? A gdy ja napisze, że jestem krasnoludkiem, to też dasz temu
wiarę? Gdybyś tak faktycznie powiedziała do swojej matki... Życzę ci
wszystkiego najgorszego, podła osóbko. Życzę ci, aby twoje dziecko dało ci
ostro popalić, i zebyś na starość wylądowąła w ośrodku pomocy społecznej,
zimna, pozbawiona uczuć wyższch, już nawet nie istoto, a ...
"bawicie się" w dom...
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
nata, a ja jestem przerażona - ile złego może uczynić taka osoba, jak norman11. Jeszcze rano wydawało mi się, że jest to osoba, która nie pogodziła się ze swoją decyzją sprzed lat i ma silne poczucie winy, ale teraz myślę, że to jest psychopata. Dyskusja z nim nie ma sensu. Każdy post to dla niego nowa zaczepka.
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
i jeszcze to: http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... 67&v=2&s=0
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
-
- Posty: 2557
- Rejestracja: 13 sie 2002 00:00
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Ja tez jestem taka jakby adoptowana.
Moi rodzice szybko się popsztykali i mimo, że tato aktywnie uczestniczyl w naszym życiu już nic nie było jak dawniej. Mam dwoje starszego rdozeństwa. Ja urodzilam jak mój brat mial rok i cięzko chorował. Mama nie dawała rady jeździć po klinikach i się mną opiekować. Dziadek przyszedł, zabrał mnie na spacer i nigdy mnie już rodzicom nie oddali Dziadkowei zadeklarowali pomoc w wychowaniu i tak już zostalo. Mieszkaliśmy od moich rodziców jakies 100 m. Moje życie toczylo sie między domem Babci i Dziadka, a domem rodziców. Dziadek umarł jak miałam 6 lat - do dzisiaj pamiętam jak to przeżywałam. Mieszkalam z babcią do 23 roku zycia. Próbowałam kilka razy wracac do rodziców, ale to babcia była moją Mamą i Ojcem. Ona nigdy mnie od nich nie izolowała, ale poniewaz przy niej postawiłam pierwsze kroki, powiedziałam pierwsze słowo to Ona była moją MATKĄ. Mimo bliskich kontaktów z rodzicami babcia była i jest najważniejsza osobą na świecie!!! Myśl, że kiedys odejdzie /ma dzisiaj 87 lat/ doprowadza mnie do łez.
Ona mnie wychowywała, ona pokazała mi jaką drogą mam iść, ona uczyła mnie żebym traktowała ludzi tak jakbym chciała zeby oni mnie traktowali, ona uczyła mnie jak żyć by u schylku móc spojrzeć w lustro i powiedzieć BYŁAM DOBRYM CZŁOWIEKIEM I NIGDY NIE WYRZĄDZIŁAM NIKOMU KRZYWDY.
Teraz mieszkam z Mężem, ale do babci jezdzę 5 dni w tygodniu bo kocham ją nad życie.
Rodzice biologiczni są mi bliscy - teraz są w moiM sercu bo niestety Tato odszedł 4 lata temu, a Mama w grudniu ubiegłego roku.
Dzisiaj z perspektywy lat myslę, ze nigdy nie zamieniłabym dzieciństwa u boku Babci na swój dom rodzinny - nigdy!!!!
Doceniam rolę role rodziców biologicznych w niczym im nie ujmując, ale od zawsze wiem, ze nie ta mama co urodziła tylko ta co wychowała.
pozdrawiam kasialu
P.S napisałam swoja historię nie żeby usprawiedliwić, czy bronić rodziców adopcyjnych i sama nie mam dziecka adoptowanego.
Moi rodzice szybko się popsztykali i mimo, że tato aktywnie uczestniczyl w naszym życiu już nic nie było jak dawniej. Mam dwoje starszego rdozeństwa. Ja urodzilam jak mój brat mial rok i cięzko chorował. Mama nie dawała rady jeździć po klinikach i się mną opiekować. Dziadek przyszedł, zabrał mnie na spacer i nigdy mnie już rodzicom nie oddali Dziadkowei zadeklarowali pomoc w wychowaniu i tak już zostalo. Mieszkaliśmy od moich rodziców jakies 100 m. Moje życie toczylo sie między domem Babci i Dziadka, a domem rodziców. Dziadek umarł jak miałam 6 lat - do dzisiaj pamiętam jak to przeżywałam. Mieszkalam z babcią do 23 roku zycia. Próbowałam kilka razy wracac do rodziców, ale to babcia była moją Mamą i Ojcem. Ona nigdy mnie od nich nie izolowała, ale poniewaz przy niej postawiłam pierwsze kroki, powiedziałam pierwsze słowo to Ona była moją MATKĄ. Mimo bliskich kontaktów z rodzicami babcia była i jest najważniejsza osobą na świecie!!! Myśl, że kiedys odejdzie /ma dzisiaj 87 lat/ doprowadza mnie do łez.
Ona mnie wychowywała, ona pokazała mi jaką drogą mam iść, ona uczyła mnie żebym traktowała ludzi tak jakbym chciała zeby oni mnie traktowali, ona uczyła mnie jak żyć by u schylku móc spojrzeć w lustro i powiedzieć BYŁAM DOBRYM CZŁOWIEKIEM I NIGDY NIE WYRZĄDZIŁAM NIKOMU KRZYWDY.
Teraz mieszkam z Mężem, ale do babci jezdzę 5 dni w tygodniu bo kocham ją nad życie.
Rodzice biologiczni są mi bliscy - teraz są w moiM sercu bo niestety Tato odszedł 4 lata temu, a Mama w grudniu ubiegłego roku.
Dzisiaj z perspektywy lat myslę, ze nigdy nie zamieniłabym dzieciństwa u boku Babci na swój dom rodzinny - nigdy!!!!
Doceniam rolę role rodziców biologicznych w niczym im nie ujmując, ale od zawsze wiem, ze nie ta mama co urodziła tylko ta co wychowała.
pozdrawiam kasialu
P.S napisałam swoja historię nie żeby usprawiedliwić, czy bronić rodziców adopcyjnych i sama nie mam dziecka adoptowanego.
Dwie drogi, dwa szczęścia...
- Smoki_M
- Posty: 244
- Rejestracja: 20 lis 2002 01:00
Zastanawiam się, akurat ja - całkiem teoretycznie. Ale dla Was, rodziców adopcyjnych to realia.
JAK przygotować dziecko do spotkania z takim ojcem?
Potrafię zrozumieć żal. Nie potrafię nienawiści. Norman zarzuca manipulowanie uczuciami, a sam się przygotowuje do wielkiej batalii używając uczuć swojego dziecka.
Ja sama nigdy nie miałam w swoim widzeniu adopcji problemu z rodzicami biologicznymi.
Ale po przeczytaniu tego wątku - tak jak przepowiedziała Madźka - zaczynam się obawiać.
JAK przygotować dziecko do spotkania z takim ojcem?
Potrafię zrozumieć żal. Nie potrafię nienawiści. Norman zarzuca manipulowanie uczuciami, a sam się przygotowuje do wielkiej batalii używając uczuć swojego dziecka.
Ja sama nigdy nie miałam w swoim widzeniu adopcji problemu z rodzicami biologicznymi.
Ale po przeczytaniu tego wątku - tak jak przepowiedziała Madźka - zaczynam się obawiać.
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Smoki każdy rodzic adopcyjny obawia się jak to bedzie jak dziecko dorośnie, zacznie rozumieć i w pewnym momencie będzie chciało poznać rodziców biologicznych. Ja najbardziej obawiałabym się takiego rodzica jak Norman. Zamiast być wdzieczny za to, ze w momencie kiedy on z jakiś przyczyn /na pewno bardzo ważnych/ oddal dziecko do adopcji - znalazl się ktoś kto dał maleństwu miłość i ciepło rodzinne. Tymczasem on oskarża i obraża.
Dwie drogi, dwa szczęścia...
- Lulka
- Posty: 123
- Rejestracja: 30 sty 2004 01:00
Cześć
Poczytałam sobie troche wypowiedzi tego... Ojca Biologicznego...i .... ... Z nim nawet nie warto wdawać się w dyskusję...co ja piszę???jaką dyskusję???...Wymaga od rozmówcy argumentów, a sam nie ma żadnych... Neguje wszystko i wszystkich uznając swoje racje za jedynie słuszne... Kieruje się dość uproszczonym rozumowaniem że dziecko "przejmuje" temperament po rodzicu- gdyby to było takie proste - mielibyśmy na świecie tylko dwa rodzaje ludzich charakterów i temperamentów Jego wypowiedzi to pobożne życzenie niepewnego siebie, dręczonego wyrzutami sumienia człowieka który "oddał na przechowanie"(jak sam określił) swoje dziecko i myśli że odbierze je jak przechowywaną w pawlaczu walizkę, zdmuchnie kurz i będzie cacy... Rodzic biologiczny czy adopcyjny, reprezentujący taką postawę to tylko zagrozenie dla Dziecka.
Na samą mysl co może czuć jego Córka gdy go pozna robi mi się strasznie smutno...
Pozdrawiam Wszystkich
lulka
Poczytałam sobie troche wypowiedzi tego... Ojca Biologicznego...i .... ... Z nim nawet nie warto wdawać się w dyskusję...co ja piszę???jaką dyskusję???...Wymaga od rozmówcy argumentów, a sam nie ma żadnych... Neguje wszystko i wszystkich uznając swoje racje za jedynie słuszne... Kieruje się dość uproszczonym rozumowaniem że dziecko "przejmuje" temperament po rodzicu- gdyby to było takie proste - mielibyśmy na świecie tylko dwa rodzaje ludzich charakterów i temperamentów Jego wypowiedzi to pobożne życzenie niepewnego siebie, dręczonego wyrzutami sumienia człowieka który "oddał na przechowanie"(jak sam określił) swoje dziecko i myśli że odbierze je jak przechowywaną w pawlaczu walizkę, zdmuchnie kurz i będzie cacy... Rodzic biologiczny czy adopcyjny, reprezentujący taką postawę to tylko zagrozenie dla Dziecka.
Na samą mysl co może czuć jego Córka gdy go pozna robi mi się strasznie smutno...
Pozdrawiam Wszystkich
lulka
- masza
- Posty: 307
- Rejestracja: 23 lut 2003 01:00
Chciałabym , aby to była prowokacja ,ale obawiam się ,że to niestety prawda ! Cieszę się , że nie jest " tatusiem biologicznym " moich dzieci......Nasz dom..., nasze dzieci....i jakiś detektyw , który inwigiluje naszą rodzinę....A my nawet nie wiemy , że "tatuś psychopata" szykuję się do ATAKU Jak ochronić nasze dzieci przed kimś takim
mama Kasi i Marcina
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
może to i dobrze, że nie mogę pisać na gazecie...
Ale chciałabym się odnieść do tego, co napisała Robin, która usilnie przywołuje tam dyskusję do główengo tematu, jaki zadała dziecko1 czyli adopcja ze wskazaniem.
Pisze tam, m.inn. że są rodzice (i biologiczni i adopcyjni) którzy chcą adopcji ze wskazaniem
Robin, szanuję Twoją decyzję o adopcji ze wskazaniem, taka była Twoja potrzeba "(...) żyć przez tyle lat w niepewności o los dziecka ,kto by tak chciał ????????????" (choć przyznaj, że dziecko trochę na tym ucierpiało). Ale nie możesz mówic glosem wszystkich matek biologicznych. Bo sa tez inne głosy i zdecydowanie jest ich więcej.
Właśnie taki rodziców biologicznych, jak Norman, boją się rodzice adopcyjni, boją się o dziecko.
No właśnie Norman, nie generalizuj i nie wypisuj krzywdzących opinii o rodzicach adopcyjnych.
Możemy mówic tylko za siebie i odpowiadac za siebie. Nie wiesz Robin, jak zachowałaby sie inna matka w stosunku do rodziców adopcyjnych.
Ale chciałabym się odnieść do tego, co napisała Robin, która usilnie przywołuje tam dyskusję do główengo tematu, jaki zadała dziecko1 czyli adopcja ze wskazaniem.
Pisze tam, m.inn. że są rodzice (i biologiczni i adopcyjni) którzy chcą adopcji ze wskazaniem
Są. 1 para na 100. W naszym Ośrodku wszystkie pary odbywają szkolenie i mają zajęcia prawne, na których dowiadują się jakie są rodzaje adopcji. nikt nie ukrywa, ze jest taki rodzaj adopcji - adopcja ze wskazaniem. jest mozliwa do przeprowadzenia, nikogo jednak nie zachecamy do takiej formy. Dlaczego? Bo takie pary, jak Wasza rodzina oddająca dziecko to wyjątki, pozostali rodzice biologiczni w wiekszości nie chce wiedzieć i jak mówią- woleliby zapomniec o dziecku. A pozostali... coż... nikomu nie proponowałabym spotknia.kalina1 pisze: Wiesz a ja myślę że tu jest ogromna rola dla ośrodkow ,doprowadzić do tego
dialogu ,pytać nas rodzic biolog i adoppcyjnych przedstawiać fakty zgodne z
prawdą ,ale wybor co do rodzaju adopcji pozostawić nam rodzic. jednym i drugim .
(...)Kasiapfk ...to nieprawda że nie życzą sobie tego rodzice adopcyjni i wszyscy
to dobrze wiemy ,napewno są tacy którzy sobie nie życzą ale są też tacy ktorzy
sobie życzą ...dlaczego do mnie po artykole w gazecie zgłosiło się sporo
małżeństw gotowych do adopcji ze wskazaniem ,a mało tego to parę z tych
małżeństw było właśnie z tego ośrodka w którym ja byłam .. ......a jeśli
rodzice znależli się na własną rękę to do czego ma służyć ośrodek
Robin, szanuję Twoją decyzję o adopcji ze wskazaniem, taka była Twoja potrzeba "(...) żyć przez tyle lat w niepewności o los dziecka ,kto by tak chciał ????????????" (choć przyznaj, że dziecko trochę na tym ucierpiało). Ale nie możesz mówic glosem wszystkich matek biologicznych. Bo sa tez inne głosy i zdecydowanie jest ich więcej.
a co takiego zrobił norman w tym kierunku? oprócz ubliżania rodziom adopcyjnym i chwalenia się swoim bogactwem i "gorącym" uczuciem do córki?kalina1 na forum gazety pisze:a co do wsparcia dla rodzicow biologicznych ,to ośrodki nie robią
nic ...dlatego dobrze że Norman zaczął coś w tym kierunku ,i ja go rozumię
Właśnie taki rodziców biologicznych, jak Norman, boją się rodzice adopcyjni, boją się o dziecko.
Robin, tez tak myslisz, że my bezpłodni bawimy sie w dom? Twoja córka jest w przechowalni?Norman11 na forum gazety pisze:Czy wy, rodzice adopcyjni, jesteście aż tak ograniczeni, czy może życie w iluzji odebrało wam rozum??? Czy do was nigdy nie dotrze, że "wasze" dzieci nie są tak naprawdę wasze? Że wy, bezpłodni i bezdzietni "bawicie się" w dom, w rodzinę? Czy sadzicie, że biologiczna matka, czy ojciec, zapominają o swoim dziecku, nie myślą o nim każdego dnia i nie czekają dnia, w którym dziecko skończy 18 lat? Czy wy sądzicie, że my, biologiczni rodzice, nie zdecydujemy
się nigdy na szukanie naszych dzieci? Otóż jesteś w błędzie, my wiemy, jak wy potraficie manipulowac uczuciami naszych, tak, naszych, dzieci, jak potraficie nie mówić im o tym, że sa adoptowani, albo jak płaczecie, czym dajecie do zrozumienia, ze nie zyczycie sobie, aby dziecko szukało swoich biologicznych rodziców, do czego dziecko to ma prawo, ma prawo wiedzieć, kim jest, jakie sa jego korzenie, czyja krew i czyje geny ma w sobie.
I na koniec, a wiedz, że jest nas wielu: są w tym kraju prywatni detektywi, którzy znajda nasze dzieci wszędzie. Ja w kazdym razie czekam niecierpliwie, kiedy za 4 lata, kiedy to moja córka skończy 18 lat, zapukam w dniu jej urodzin do jej domu. i nie zostawię jej już nigdy. Bo to ja jestem jej ojcem, czy wam sie to podoba, czy nie.
Ale, szanowny panie, mam prawo, tak sądze, poznać swoją córkę.
Bo to ja jestem jej ojcem. A wy, adopcyjni, cóż... czy naprawdę nie macie świadomości, że jesteście, jak to ktoś ładnie okreslił, tylko przechowalnią na 18 lat? I nie zamartwiajcie się, tak, detektyw to droga impreza, mnie na nią teraz stać, i wiem już, gdzie mieszka moja córka, mam jej zdjęcia. Lecz musze czekac jeszcze 4 lata na spotkanie
norman11 pisze:Nie generalizuj i nie wypisuj krzywdzących opinii o nas, biologicznych rodzicach, bo nic o nas nie wiesz, o motywach takiego działania, o naszej sytuacji życiowej.
No właśnie Norman, nie generalizuj i nie wypisuj krzywdzących opinii o rodzicach adopcyjnych.
wiem gdzie mieszkaja i... moge ich odwiedzac kiedy chcę, moge ich obesrwować, mogę im wysyłac listy, mogę do nich dzwonic, mogę chodzić do dziecka na urodziny, moge im robić zdjęcia z ukrycia, moge ich oceniac jak wychowują moje dziecko. Mogę, oj dużo mogę.Kalina1 pisze: Kasiu .....nie chce broń Boże nikogo urazić ,ale pomyśl tylko że akurat jesteś
w ciężkiej sytuacji itd .......i nie widzisz innego wyjscia musisz oddać
dziecko ,to co oddajesz je do ośrodka i ślepo im wierzysz nie chcesz poznać
ludzi ktorzy bedą rodzicami Twojego dziecka !!!!!! a jeśli udałoby Ci się
poznać kogoś kto ujawnił by się przed Tobą to co dalej robisz wiesz gdzie
mieszkają i ????????????????może to troche rozjaśni sytuację .
Możemy mówic tylko za siebie i odpowiadac za siebie. Nie wiesz Robin, jak zachowałaby sie inna matka w stosunku do rodziców adopcyjnych.