Kurator w domciu
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Tadama
- Posty: 64
- Rejestracja: 18 kwie 2003 00:00
Kurator w domciu
Niedawno pojawił sie wątek który tyczył sie wizyty kuratora.....
Jesli chodzi o mnie to na samo wspomnienie drżę, ciarki mi po ciele przechodza. A dlaczego? Sama adopcja i wszystko z nia zwiazane przebiegało w BARDZO miłej atmosferze, najwspanialsze i przeurocze były panie z Osrodka Adpcyjnego. Były po prostu jak przyjaciółki, którym mozna było zaufac i zwierzyc sie ze wszystkich myśli i ewentualnie istniejacych obaw.
Juz bylismy po spotkaniu z naszym maluszkiem, juz mielismy wyznaczona rozprawę po której dzidek miał byc juz NASZ... Bylismy tak szczęśliwi....az tu nagle buch- włamanie do mojego mieszkania, policja dochodzenie i takie tam. Gdy wszystko sie juz uspokoiło zadzwonił telefon. Odebrałam i byłam w szoku. To była pani kurator, chciała sie umówic DZISIAJ na konkretną godzine na spotkanie z NAMI. Osłupiałam, odmówiłam(włamanie) i umówiłam sie na dzien jutrzejszy.
Kto to u licha jest??? I czego chce??? Mamy juz dzidziusia, czeka tam na nas a ona peno chce nam go odebrac. Dlaczego chce nas skontrolowac, przeciez wszystkie testy i spotkania przebiegły pomyslnie!!! Dziecko jest juz nasze!!! Chyba mozecie sobie wyobrazić jaka bylam zdenerwowana.
A wszystko przez to ze NIKT mine nie poinformował ze ma lub moze nastapic taka wizyta, stad WŁAŚNIE takie a nie inne moje wnioski.
Mało tego, robiła wszystko by mi obrzydzic adopcję(tak myslałam wtedy) bo mówiła o adopcji tylko w złych kategoriach; a to ze to nie bedzie taka sama miłość matczyna bo nie bedzie instynktu, ze takie dziecko moze zejsc na zła drogę, to ze z nimi(dziecmi adoptowanymi) sa czesto problemy- podała nawet przykład rozwiazania adopcji. I wogóle była "nie bardzo" bo nie usłyszałam NIC DOBREGO O ADOPCJI. Być moze miała racje, ale chyba powinna mnie podbudowac w tym działaniu, zachecić a nie wrecz zniechęcac. Im dłuzej tak pisze to wydaje mi sie ze to ja czegos nie zrozumiałam. MOZE WŁASNIE chodziło jej o to czy JA tez mam takie "czarne mysli" jakie ona mi naświetliła czy jednak bede bronic swego. Oczywicie broniłam sie jak lwica "Dlaczego ma być żle??? Nie rozumiem, bedzie SUPER. Bedziemy WSPANIAŁYMI rodzicami!!! I naszemu dziecku tez nie bedzie mozna niczego zarzucic! Dlaczego ma być złe?? Bedzie takie na jakiego go wychowamy"
Potem jeszcze na koniec rzuciłam jej "ze jak my sie nie bedziemy nadawac na rodziców to NIKT NA SWIECIE sie nie nadaje!":)))))))
Mówiłam co myslałam.
Teraz moze cos smiesznego:))) :
Pani kuratorka wyciagneła jakis zeszyt i długopis. No i zaczęła sie seria pytań, wszystkie dane, no wszystko wsio wsio.
Juz wiele tematów sie przewinąło a ona tam jeszcze nic nie zapisala:), a że ja jestem taka bezposrednia wiec zapytałam dlaczego nie notuje?:))))))))..... a ona sie usmiechneła:) i rzekła ze zaraz nam zada te same pytania(bedzie juz notowała) i tym samym sprawdzi czy nie zmyslalismy:))))))))
Kurde, ale jajca:)))) Spryciula:) No ale na poważnie; poczułam sie jak potencjalna oszustka:(.
A teraz też nie za śmieszne(przynajmniej nie dla nas).
Ona faktycznie była dziwna bo zapytała nas CZY RAZEM ŚPIMY (w jednym łóżku). Zaznaczam iz bylismy młodym małżeństwem. A jakże było by inaczej, co to białe małżenstwo czy co?! Moze ona nie sypia z mezem i innym zazdrosci!?:))))
Acha jeszcze cos.... przypomniała mi sie PIERWSZA moja wizyta w Ośrodku Adopcyjnym:))))))
Przez CAŁY czas pobytu w owym pokoju byłam ogromnie zestresowana. A przeciez nie było sie czym przejmowac, panie były takie milusienkie , rozmawiały z nami tak grzecznie, wprost usmiech nie znikał z ich ust.Komunikowały sie z a nami tak miluteńko jakbysmy byli niespełna dwulatkami:))) i wiecie co...?
Trzeba było na podaniu dopisać numer telefonu do nas. Jak wzięłam długopis to mi tak reka dygotała(jak nigdy w zyciu). Po prostu nie mogłam nic napisać, próbowałam sobie przytrzymywac druga dłonią:)))) I było mi okropnie głupio przed nimi.
No ale cóż, przeciez decyzja o adopcji nie jest jakąś tam błachostka lecz poważna sprawa wiec sama siebie usprawiedliwaiam:)))
Kto doczytał do konca powinien dostac MEDAL.
Taka juz jestem , ze jak zaczne to nie moge skonczyć.
Pozdrawiam wszystkie mamuski, zarówno te obecne jak i przyszłe!:)))
Moze sie wypowiecie jak to u was było na pierwszym spotkaniu w osrodku lub na wizycie kuratora?
- kala
- Posty: 2262
- Rejestracja: 15 kwie 2003 00:00
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
Ja miałam dwie wizyty kuratora - jedna przed powierzeiem dziewczynek, a druga przed sprawą o adopcję :!: Obie w biegu :!:
O pierwszej dowiedziałam się w pracy - że po południu ma przyjść pani kurator :!: Nie wiedziałam co zrobić - ja zaplanowałam, że posiedzę trochę, mąż w pracy, a w domu mój tata zakładający panele podłogowe na przedpokoju (czyli remont ). Wpadłam w lekka panikę :!: Telefon do domu - tata spokojnie - no przecież masz remont - nie przjemuj się bałaganem :!: Ja do szefa - i w taksówkę :!: Zanim przyjechałam było już uprzątnięte więc rzuciłam się w wir przygotowań, ale wiadomo, co można zrobić w ciągu 2 godzin i to jeszcze w czasie remontu. A pani kurator spokonie weszła, obeszła wszystkie kąty, siadła i stwierdziła, że ona właściwie jest już na urlopie, ale bardzo ją proszono żeby jak najszybciej zrobiła ten wywiad więc jest - ale musi się spieszyć - spytał o zarobki, wszystkie dane, gdzie zamierzamy urządzić pokoik dla małych (jednocześnie zasugerowała, że to nie najlepszy wybór ), ale przecież jeszcze nic nie zrobione więc zawsze można zmienić :!: Delikatnie zapytałam ja kiedy można się spodziewać jakiejś decyzji, na co ona, że prawdopodobnie w poniedziałek albo wtorek jest posiedzenie :!: Na co ja , bo mylałam, że jeszcze jakiś miesiąc wszystko potrwa. Z wrażenia nie śmiałam zapytać, czy po tym posiedzeniu już możemy zabrać Małe do domu czy jeszcze trzeba czekać na jakieś uprawomocnienia (ten termin będzie mnie prześladował do końca życia i te niemiłosierne 21 dni ). Ponieważ pani się spieszyła wiec nawet kawki nie było. Ale wogóle było bardzo symptycznie. Okaząło się, że za 3 dni dziewczynki były w domu. I potem wiadomo: chaos w życiu rodzinnym, towarzyskim, zmęczenie, niedospanie, bałagan w domu niemiłosierny. Kiedyś idziemy z moja mamą na spacerek, a tu zatrzymuje się samochód (było koło 17), z samochodu wychyla się pani i pyta: czy to pani Bocian : bo ja byłam u PAni, jestem kuratoem z sądu, jutro idę na urlop i jeszcze muszę napisać sprawozdnaie z wizyty u pani, czy mogę zajrzeć za godzinkę : Okazało się, że pani skojarzyła mnie po bliźniaczym wózku byłam w szoku. W czasie wuzyty pani kurator małe płakały, bo były zmęczone, mój chrześniak płkał bo nie miał mu kto włączyć komputera, babcia biegała między wnukami, przyjechała moja przyjaciółka i ogólnie był młyn nie do zniesienia, ja z podkrążonymi oczami,bałaga w domu itd. itp.
Ale dziewczynki są nasze, więc chyba nie bylo tak źle
- Tadama
- Posty: 64
- Rejestracja: 18 kwie 2003 00:00
W zwiazku z tym ze po raz kolejny przystepuje do adopcji dziecka, odwiedziła mnie kuratorka sądowa. I to ta sama co przy pierwszej adopcji.
Kto czytał wczesniej to wie ze owa pani to monstrum które straszyło mnie jakis czas temu;-)))
Ale ludzie kochani... świat staje sie jeszcze piękniejszy bo tym razem owa pani okazała sie być PRZEUROCZĄ, MIŁĄ, UŚMIECHNIĘTĄ KOBITKĄ!!!
Oczywiscie jakieś pozostałości po monstrum wystapiły bo przyszła NIESPODZIEWANIE, BEZ ZAPOWIEDZI. Ale to dobrze... bo w innym przypadku chybabym nie przespała nocy;-)))
POZDRAWIAM i życzę aby wszystkim wkoło otoczenie zmieniało sie na lepsze!;-))
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
A teraz wychodzimy na szczepienie, wiec nawet jak przyjdzie to nas nie zastanie
Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html
- kaczucha
- Posty: 533
- Rejestracja: 21 maja 2003 00:00
naszą rodzinę kurator nawiedził w sobotę rano ok. 11(domyślnie: ludziska będą razem w domu ) ale z tego co powiedziała Pani: " dziękuję za kawkę , to kolejna w tym dniu wizyta " wnioskuję , że od bladego świtu należy być w pełnym makijażu i extra kiecce . Wizyta była oczywiście niezapowiedziana , w Ośrodku też chyba : nas nie ostrzeżono ALE WSZYSTKO POSZŁO BARDZO SPRAWNIE .
myślę , że może i Was czeka wizyta w tą sobotę , poprzedzającą tydzień w którym jest rozprawa - tak było u nas. ale nie stresujcie się , będzie dobrze !!
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html
- kaczucha
- Posty: 533
- Rejestracja: 21 maja 2003 00:00
ps. rozprawa to naprawdę małe piwko, są emocje to fakt ale za to jaka radość po odczytaniu decyzji sądu (i Martini w barku )! pozdrawiam !
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
Czasami kuratorzy przychodzą na wizyty domowe, gdy sędzia zleca wywiad w domu u wnioskodawców, a czasami tylko uczestniczy w sprawach. Widocznie w Waszym przypadku Sędziemu wystarczyły dokumnety złożone przez Osrodek, albo przyjdzie w niedzielę wieczorem
Pozdrawiam
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html
- kaczucha
- Posty: 533
- Rejestracja: 21 maja 2003 00:00
a tak w sekrecie Wam napiszę , że podczas wizyty pani kuratorka więcej nam opowiedziała o swoim dziecku niż my jej o naszym a dopiero na wychodnym , gdy była już w butach spytała " a mogę go w ogóle zobaczyć ??" - mały spał za ścianą , hihihihi pani ściągnęła buciki , zerknęła do sypialni , powiedziała: piękniutki - synek nawet nie miał okazji naplotkować o nas !
- Tadama
- Posty: 64
- Rejestracja: 18 kwie 2003 00:00
A ja "No pewnie, radzę sobie, Pani mi pomoże!;-)) " i wręczyłam małą kuratorce a ona sie wystraszyła bo ponoć juz dawno takiego maluszka nie trzymała;-)))
Chiciu4 co ty wygadujesz, sąd cie nie będzie ścigał ze nie było u ciebie kuratora bo to właśnie ON go wysyła(lub nie) na kontrolę! hihiii