przywrócenie praw rodzicielskich

Archiwum forum "Ośrodki i procedury adopcyjne"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

kola2
Posty: 415
Rejestracja: 17 lip 2004 00:00

Post autor: kola2 »

Art. 118. § 1. Do przysposobienia potrzebna jest zgoda przysposabianego, który ukończył lat trzynaście.

§ 2. Sąd opiekuńczy powinien wysłuchać przysposabianego, który nie ukończył lat trzynastu, jeżeli może on pojąć znaczenie przysposobienia.

§ 3. Sąd opiekuńczy może wyjątkowo orzec przysposobienie bez żądania zgody przysposabianego lub bez jego wysłuchania, jeżeli nie jest on zdolny do wyrażenia zgody lub jeżeli z oceny stosunku między przysposabiającym a przysposabianym wynika, że uważa się on za dziecko przysposabiającego, a żądanie zgody lub wysłuchanie byłoby sprzeczne z dobrem przysposabianego.

Art. 119. § 1. Do przysposobienia potrzebna jest zgoda rodziców przysposabianego, chyba że zostali oni pozbawieni władzy rodzicielskiej lub są nieznani albo porozumienie się z nimi napotyka trudne do przezwyciężenia przeszkody. Nie jest też potrzebna zgoda ojca, jeżeli jego ojcostwo zostało ustalone przez sąd, a władza rodzicielska nie została mu przyznana.

§ 2. Sąd opiekuńczy może, ze względu na szczególne okoliczności, orzec przysposobienie mimo braku zgody rodziców, których zdolność do czynności prawnych jest ograniczona, jeżeli odmowa zgody na przysposobienie jest oczywiście sprzeczna z dobrem dziecka.

Art. 1191. § 1. Rodzice mogą przed sądem opiekuńczym wyrazić zgodę na przysposobienie swego dziecka w przyszłości bez wskazania osoby przysposabiającego. Zgodę tę mogą odwołać przez oświadczenie złożone przed sądem opiekuńczym, nie później jednak niż przed wszczęciem sprawy o przysposobienie.

§ 2. Przepisy o przysposobieniu za zgodą rodziców bez wskazania osoby przysposabiającego stosuje się odpowiednio, jeżeli jedno z rodziców wyraziło taką zgodę, a zgoda drugiego nie jest do przysposobienia potrzebna. Przepisu tego nie stosuje się, jeżeli porozumienie się z drugim rodzicem napotyka trudne do przezwyciężenia przeszkody.

§ 3. Przepisy o przysposobieniu za zgodą rodziców bez wskazania osoby przysposabiającego stosuje się odpowiednio również wtedy, gdy rodzice przysposabianego są nieznani albo nie żyją, jeżeli sąd opiekuńczy w orzeczeniu o przysposobieniu tak postanowi.


syneczek skarbeczek :)
Awatar użytkownika
niewiadoma
Posty: 242
Rejestracja: 14 kwie 2009 00:00

Post autor: niewiadoma »

:)))))))))))))
Ostatnio zmieniony 04 mar 2012 08:33 przez niewiadoma, łącznie zmieniany 1 raz.
kola2
Posty: 415
Rejestracja: 17 lip 2004 00:00

Post autor: kola2 »

jesli jestes spokojniejsza to sie ciesze , o to chodzi.

niewiadoma pisze:Jak potem dochodzi co do czego to okazuje się, że w większości przypadków prawa zostały odebrane "przymusem", więc rodzic biologiczny może blokować sprawę do bólu.
powiem ci , ze w takim razie musze to wyjasnic u żródła, bo to b. wazne.
tak sobie mysle o tym przymusie, smutne i nie profesjonalne, tylko jaka to róznica dla paragrafu?
zrzeczenie- wniosek o przysposobienie- uprawomocnienie.
chetnie to zbadam co w tak zwanym miedzyczasie moze sie wydarzyc.
pozdrawiam


syneczek skarbeczek :)
Awatar użytkownika
niewiadoma
Posty: 242
Rejestracja: 14 kwie 2009 00:00

Post autor: niewiadoma »

:))))))))))))
Ostatnio zmieniony 04 mar 2012 08:33 przez niewiadoma, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

To dobra wiadomość ,składajcie jak najszybciej papiery choć pewnie już są to może postarajcie się przyspieszyć ,porozmawiajcie z sędzia ,napiszcie o szybkie zakonczenie sprawy
ale myslę,że może MB zrezygnowała bo doszło do niej,że i tak nie ma szans na odzyskanie dzieci albo moze nie sa jej juz potrzebne w nowym życiu :( ale dla was jest to dora wiadomość :D
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

Ciekawy artykuł na onecie o dzieciach w DD blokowanych przez sądy i rodziców biologicznych przed pójściem do adopcji.
http://media.wp.pl/kat,38202,wid,110861 ... caid=17f70
Dwie drogi, dwa szczęścia...
Awatar użytkownika
niewiadoma
Posty: 242
Rejestracja: 14 kwie 2009 00:00

Post autor: niewiadoma »

:))))))))))))
Ostatnio zmieniony 04 mar 2012 08:33 przez niewiadoma, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

niewuiadoma
a co ta sprawa teraz to była juz adopcyjna i jest wyrok ?
powodzenia

ciach/moderator
Awatar użytkownika
niewiadoma
Posty: 242
Rejestracja: 14 kwie 2009 00:00

Post autor: niewiadoma »

:))))))))))))))))))
Ostatnio zmieniony 04 mar 2012 08:33 przez niewiadoma, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

niewiadoma
to trzymam kciuki :flowers:
Awatar użytkownika
Zosia_2008
Posty: 29
Rejestracja: 06 mar 2008 01:00

Post autor: Zosia_2008 »

Witam wszystkich serdecznie!

Ja również należę do osób, które spotkało to, o czym pisze niewiadoma. Uważam, że to bardzo ważny wątek na forum i mam nadzieję, że wiele przyszłych rodziców adopcyjnych go przeczyta. Skoro ani ośrodki adopcyjne, ani sądy, do których składamy wnioski o przysposobienie nie informują nas o rzeczywistym znaczeniu pojęcia "uregulowanej sytuacji prawnej dziecka", to być może nasze doświadczenie pomoże innym w uświadomieniu możliwych skutków nieznajomości tej kwestii prawnej.

Słyszałam: "to zdarza się bardzo rzadko", "nie warto o tym mówić i zamartwiać się niepotrzebnie", "ostatecznie i tak rodzice biologiczni nie mają szans na odzyskanie praw rodzicielskich", "przecież najważniejsze, że dziecko jest z wami", "takie sprawy mogą się ciągnąć w nieskończoność, ale czas gra na waszą korzyść" ale i też: "rodzice biologiczni mają takie prawo i trzeba to uszanować", "wy nie jesteście stroną w tej sprawie, możecie tylko czekać".

Po 9 miesiacach oczekiwania na kolejny cud (jeden już się wydarzył, od 11 miesięcy jest z nami najkochańszy synuś :) przestaliśmy wierzyć, że ktoś w jakiś nieodgadnięty przez nas sposób sprawi, że naszemu synkowi nie stanie się krzywda, że nie będzie musiał przechodzić przez niepewność, nieraz nawet strach, kolejne badania więzi z mb, terminy w sądach, różnych ośrodkach i być może rozstanie z nami i powrót do rodziny zastępczej lub nawet matki biologicznej.

Chciałabym, aby ludzie, którzy podejmują decyzje ważące na rodzinach takich jak moja, tworzonych nieraz boleśnie i tak kruchych jeszcze, wiedzieli jak wygląda nasze życie w zawieszeniu. To nie jest normalne życie pod tytułem "aby razem". To nieustanna próba sił na kilku frontach.

Chciałabym, żeby przyszli rodzice adopcyji nie byli zwodzeni pięknymi słowami: "wszystko jest uregulowane". To nie jest w porządku wobec ludzi, których się bada pod każdym kątem, którym najpierw pokazuje się dziecko przez lustro weneckie - dla jego dobra - a potem naraża się ich na taką niepewność, ból i upokorzenie.

Kiedy odbierałam postanowienie o zawieszeniu naszego postępowania adopcyjnego miałam nadzieję, że to wezwanie na 1. termin do sądu. Tymczasem okazało się, że mb złożyła wniosek o przywrócenie praw rodzicielskich. Nie wiedziałam co to oznacza dla nas, ale gdybym wiedziała, z pewnością nasze życie potoczyłoby się inaczej.

Od tej pory sprawa nadal jest dopiero przed sądem rejonowym, za nami niebawem 2. badanie więzi mb z naszym synkiem. Przepraszam, ale czy nikt nie widzi absurdu tej sytuacji? 4-letni chłopiec, który od roku nie widział mb, a wcześniej - z tego co wiem - przez kolejny rok miał z nią sporadyczne kontakty ma czuć więź? Tym bardziej, że w pierwszym badaniu, pół roku temu takowej nie stwierdzono?

Na początku staraliśmy się ignorować tą sytuację, koncentrowaliśmy się na naszym synku, na zbudowaniu zaufania, pokochaniu się wzajemnie, poznaniu się. Teraz, kiedy nasz synek jeszcze pamięta wiele rzeczy ze swojej przeszłosci a już czuje to co nas łączy, miewa takie momenty, w których musi się upewnić, że żadna osoba nas odwiedzająca go nie zabierze, że nie zostawimy go wychodząc z obcego (tzn. nie naszego) domu. I wtedy uspakajam go, zapewniam o naszej miłości, o tym, że nic złego się nie stanie. Skrupulatnie unikam słów takich jak: nigdy cię nie oddamy, nikt cię nigdy od nas nie zabierze. Pocieszam go wiedząc, że robię to na kredyt. A on patrzy na mnie i nadal mocno się przytula. Nie wiem, co czuje 4-letnie dziecko w takiej sytuacji. Czuję, że się boi kolejnej zmiany, odtrącenia. Nie mogę sobie nawet wyobrazić co by się stało, gdybyśmy musieli oddać nasze dziecko. Już teraz czuję się winna, że nie robię wszystkiego, aby temu zapobiec. Ale co mogę zrobić? Muszę się tego dowiedzieć.

Pojutrze spotykamy się z adwokatem, który jak myślę, pomoże nam zrozumieć co się dzieje i dlaczego prawo dopuszcza do takich trudnych sytuacji.
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

Zosiu
to co piszecie naprawdę jest dziwne i smutne :(
na pewno ardzo to przeżywasz ,te nasze sądy i przepisy są straszne
z tego co wiem takie sytuacje nie są częste ale niestety są i szkoda ,że akurat was to spotyka ale musisz się dzielnie trzymać
kochać synka i na tym się koncentrować ,pewnie nie jest latwo domyślam się ale trzeba być dobrej myśli i wierzyć że wasze więzi z synkiem przezwycięrzą wszystkjie absurdalne przepisy
pozdrawiam Ilona
Awatar użytkownika
Zosia_2008
Posty: 29
Rejestracja: 06 mar 2008 01:00

Post autor: Zosia_2008 »

Dziękuję Ilciu za Twoje wsparcie. To dla nas bardzo ważne i kojące :)

Wiemy też, że możemy liczyć na nie również ze strony naszego ośrodka adopcyjnego, opiekuna prawnego naszego synka i sądu. I jesteśmy wszystkim wdzięczni; bez przychylności i zrozumienia ludzi zaangażowanych w naszą sprawę byłoby nam niezmiernie trudno znieść tą sytuację. A jednak nie zmienia to nic dla biegu sprawy. Podejrzewam, że prawo jest źle skonstruowane i umożliwia a wręcz determinuje tok takich postępowań na niekorzyść dzieci, którym przecież nie przyda się już żadna dodatkowa zmiana punktu odniesienia. Dlatego myślę, że powinniśmy jak najwięcej wiedzieć na ten temat, żeby móc temu zapobiec na jak nawcześniejszym etapie, nie czekając na sytuację podbramkową.

Oczywiście rozumiem i nie zaprzeczam, że rodzice biologiczni mają prawo walczyć o swoje dzieci. Można się tylko cieszyć, jeśli odnajdują się w swoim niewątpliwie trudnym życiu i w swojej roli jako rodzice. Jednak myślę, że czasowe nałożenie postępowania adopcyjnego na postępowanie, które ma na celu przywrócenie dziecka rodzinie biologicznej jest przynajmniej poważnym błędem. Zróbmy wszystko, co jest możliwe dla zachowania rodziny biologicznej, ale jeśli w pewnym momencie okaże się to niemożliwe, dajmy szansę dziecku. Dziecko, które "przechodzi" do przyszłej rodziny adopcyjnej w ramach preadopcji zrobiło jeden krok naprzód i ciężko "pracuje", aby odnaleźć się w nowym środowisku mając nadzieję, że może tym razem ktoś je pokocha "na stałe". Tymczasem jego rodzice biologiczni - przynajmniej tak jest w naszym przypadku - ignorują ten fakt i nie rozumieją, co oznacza wycofanie dziecka z kolejnej nowej rodziny. W tym momencie dziecko jest dosłownie rozdarte między rodzicami biologicznymi a przyszłymi adopcyjnymi. Tak chyba nie powinno być.

Nie rozumiem, dlaczego mamy akceptować fakt, iż na tym etapie to nie dziecko stoi w centrum zainteresowania a rodzice biologiczni. Czy ma to oznaczać, że za wszelką cenę należy ich rehabilitować kosztem dziecka. Przepraszam za te słowa, ale staram się wyostrzyć obraz absurdu, przez który przechodzimy.

Żyjemy nadzieją, że to o czym piszę okaże się tylko czarnym scenariuszem a nie rzeczywistością. Nie możemy jednak dłużej pozostawiać naszego życia w rękach innych. To my codziennie troszczymy się o dobro naszego synka, to my staramy się nie stracić rozumu bojąc się o naszą przyszłosć, poradzić sobie z wątpliwościami i nie znienawidzić mb a wręcz patrzyć na nią jak na człowieka, który też pewnie robi to, co szczerze uważa za najlepsze, to my staramy się budować poczucie wartości dziecka, które mimo wszysto ma być otwarte na swoją przeszłość, aby kiedyś móc się z nią zmierzyć bez niepotrzebnego balastu, to my dajemy naszemu synkowi tyle miłości, ile tylko jest w stanie znieść, nawet, jeśli pobyt u nas miałby być dla niego tylko epizodem, może i to pomoże mu stać się silniejszym, to my robimy co możemy, aby nasz niepokój nie udzielił się naszemu dziecku. Więc proszę mi wybaczyć, że chcemy walczyć o nasze wspólne szczęście i nie możemy zawierzyć go z bezgraniczną ufnością innym. Może nie jesteśmy stroną w postępowaniu sądowym ale w tej chwili jesteśmy rodzicami naszego dziecka i mamy obowiązek je chronić.

Niewiadoma, daj proszę znać jak potoczyła się Wasza sprawa. Mam nadzieję, że pomyślnie dla Was. Pozdrawiam serdecznie
Awatar użytkownika
niewiadoma
Posty: 242
Rejestracja: 14 kwie 2009 00:00

Post autor: niewiadoma »

:))))))))))))))))))
Ostatnio zmieniony 04 mar 2012 08:33 przez niewiadoma, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Zosia_2008
Posty: 29
Rejestracja: 06 mar 2008 01:00

Post autor: Zosia_2008 »

Niewiadoma, tak bardzo cieszę się z Wami! Super, że udało się Wam powrócić do normalności.

Chcę wierzyć, że i nam się uda.

Jeśli chodzi o rodzinę biologiczną naszego synka sprawa wygląda tak: mb jest pozbawiona praw rodzicielskich, ojciec biologiczny - tu mamy sprzeczne informacje z różnych źródeł. Nie wiemy czy zrzekł się swoich praw, czy też zostały mu odebrane. Z tego co wiem, może to mieć duże znaczenie dla postępowania adopcyjnego. Jednak to tylko mb stara się o odzyskanie praw rodzicielskich.

Nie mam jasności co do jej prawdziwych motywów. Mimo wielu niekorzystnych opinii z różnych placówek, ona sama twierdzi, że jest w stanie opiekować się swoim dzieckiem. Jest to już jej drugie dziecko, które nie znajduje się pod jej opieką.

Z tego co wiem, jej sytuacja mieszkaniowa uległa poprawie, natomiast nie uporała się z innymi niekorzystnymi czynnikami w jej życiu.

Jutro rozmowa z adwokatem, potem badanie więzi.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Ośrodki i procedury adopcyjne”