Pomoc dla dziecka - rodzina zaprzyjaźniona

Archiwum forum "Ośrodki i procedury adopcyjne"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
Aneczka71
Posty: 262
Rejestracja: 02 lip 2003 00:00

Pomoc dla dziecka - rodzina zaprzyjaźniona

Post autor: Aneczka71 »

Może moje pytanie jest trochę nietypowe ,ale może mi ktoś doradzi.Na razie jeszcze staramy się o drugie dziecko[pierwsze ma 5 lat],ale jeżeli nie to wtedy zdecydujemy się na adopcję.Teraz chcieliśmy pomóc jakiemuś dzieciaczkowi z DD.,który nie może iść do adopcji.Nie wiem tylko czy temu dzieciaczkowi nie zaszkodzę nie zrobię nadzieji?Chętnie wzięlibyśmy takie dzieciątko na weekend,święta,wakacje.Mam dom,warunki.Po co ma siedzieć w te dni w DD.Boję się jednak rozstania.Co o tym myślicie? jak to załatwić?
Awatar użytkownika
masza
Posty: 307
Rejestracja: 23 lut 2003 01:00

Post autor: masza »

Nie rób tego.Kiedyś myślałam w ten sam sposób , ale teraz wiem , że dla dzieci z DD najważniejsza jest stabilizacja ( choćby najgorsza ,ale jednak). Poczucie bezpieczeństwa i trwałości tego w czym egzystują. Nie można tym dzieciom pokazywać jaki mogłyby mieć wspaniały dom ,bo nigdy go nie będą mieć na zawsze. To zatrudne dla ich psychiki , a myślę , że dla naszej też. Pękło by mi serce, gdybym musiała takie dzieci "odstawić" spowrotem do DD. :cry: :cry: :cry:
Ostatnio zmieniony 09 lip 2003 22:59 przez masza, łącznie zmieniany 1 raz.
Michal
Członek Stowarzyszenia Zarząd Stowarzyszenia Administrator
Posty: 1565
Rejestracja: 13 maja 2002 00:00

Post autor: Michal »

A ja myślę że to nie jest zły pomysł, chodzi tylko o formę realizacji. Jednorazowe zabranie dzieci raz czy dwa razy do roku np. na święta Bożego Narodzenia faktycznie nie jest dobrym pomysłem, powoduje spore spustoszenie w psychice dziecka a służyć ma chyba poprawieniu samopoczucia rodzinie zapraszającej dzieci. Ale istnieje instytucja rodziny zaprzyjaźnionej, która polega na tym, że rodzina otacza dziecko opieką, zabiera w dni wolne, do siebie, wspólnie wyjeżdża na wakacje, wspólnie spędza wszystkie święta, pomaga rozwiązywać problemy np. z nauka, a nawet wspiera finansowo. Bycie rodzina zaprzyjaźnioną to również ogromna odpowiedzialność, ponieważ jak napisała Masza stabilizacja jest w życiu dzieci bardzo ważna, deklaracja bycia taką rodziną nie może ograniczać się do jednych wakacji, tylko do maksymalnie długiego okresu, np. do końca pobytu dziecka w DD lub na całe życie ;-) . No i raczej nie należy patrzeć na to tak jak na adopcje czy nawet rodzinę zastępczą. Rodzina zaprzyjaźniona to tak jak bliskie wujostwo, a nie potencjalni rodzice.

-- Pozdrawiam Michał



Awatar użytkownika
masza
Posty: 307
Rejestracja: 23 lut 2003 01:00

Post autor: masza »

Michał! Licia , która kiedyś napisała troszkę na swój temat ( wychowywana w DD) wspomniała o takim "przebywaniu" w rodzinach z OKAZJI......( można wpisać wszystko). Może trzeba by Ją o to zapytać :?: :!:
Awatar użytkownika
Misiaczek
Posty: 1635
Rejestracja: 10 cze 2002 00:00

Post autor: Misiaczek »

Masza, a nie chodzi raczej o Isię??
Ale ona o ile wiem nie miala rodziny zaprzyjaznionej tylko takie przypadkjowe odwiedziny w domach.
Misiaczek
Szczęśliwa mama Przemusia (lipiec 2002)
www.misiaczek70.bobasy.pl
Michal
Członek Stowarzyszenia Zarząd Stowarzyszenia Administrator
Posty: 1565
Rejestracja: 13 maja 2002 00:00

Post autor: Michal »

Będę bronił twierdzenia że rodzina zaprzyjaźniona jest czymś innym niż jednorazowe zabranie dziecka na święta w celu poprawienia sobie samopoczucia. Definicja rodziny zaprzyjaźnionej podana kiedyś przez Madźkę brzmi:
Madźka pisze:Jest to rodzina lub osoba dająca dziecku przebywającemu w instytucji w miarę trwałe wsparcie psychiczne. Rodziny zaprzyjaźnione utrzymują z dzieckiem regularny kontakt i są dla dziecka osobami znaczącymi.
Rodzina zaprzyjaźniona nie ma wobec dziecka żadnych zobowiązań prawnych, ponosi jedynie odpowiedzialność moralną za nawiązanie więzi emocjonalnej.
Jak widać (regularne kontakty), daje ona poczucie stabilizacji, i przy uczciwym potraktowaniu sprawy przez rodzinę zaprzyjaźnioną nie będzie miała negatywnych, a raczej pozytywne skutki w psychice dziecka. Instytucją rodziny zaprzyjaźnionej obejmuje się raczej (domysły autora postu) starsze dzieci, którym można po prostu powiedzieć jakie w stosunku do niego ma się plany i dlaczego takie a nie inne.

-- Pozdrawiam Michał



Awatar użytkownika
Licia
Posty: 1094
Rejestracja: 17 wrz 2002 00:00

Post autor: Licia »

To fakt - to Isia, nie ja:)

Przyznam, że mysłałam o tym, żeby być rodziną zaprzyjaźnioną, ale zrezygnowałam, bo obawiam się, że przy opiece nad swoim dzieckiem mogłabym zaniedbywać czasowo i emocjonalnie dziecko - a to byłoby okrutne i chyba nie o to w tym chodzi, żeby zajmować się dzieckiem "z doskoku" i "kiedy ma się czas" :(

Chyba trzeba realnie popatrzeć na swoje możliwości - tak jak napisał Michał - to bardzo poważne i długofalowe zobowiązanie... ale na pewno dająca dziecku przynajmniej trochę rodziny i ciepła. Zresztą, Masza, nie zgadzam się, że dziecku nie powinno się pokazać, że może mieć wspaniały dom - bo dziecko MUSI mieć jakieś wzorce poza DD i tym co wyniesie z telewizyjnych seriali. Nie jest to łatwa droga, ale lepsza niż nieposiadanie żadnego wzorca rodziny, domu.
Lidka, mama Stasia i Basi
Awatar użytkownika
gajaw
Posty: 155
Rejestracja: 25 mar 2003 01:00

Post autor: gajaw »

Razem z mezem jestesmy na razie rodzina zaprzyjazniona dla 2 dzieci. Jednak my bardzo powaznie myslimy o rodz. zastepczej. Poza tym "nasze" dzieciaki sa male, wiec z pewnoscia oczekuja stabilizacji. Ale rozmawialam z pania, ktora prowadzi rodziny chcace w jakikolwiek sposob przyjac dzieci do swojego domu. Sprawa dotyczyla dzieciakow z DD w ktorym mieszkaja te "nasze", ale mysle, ze wszedzie jest podobnie. Do rzeczy: dzieciom dobrze znany jest temat rodzin, ktore "odwiedzaja i zabieraja". W "naszym" DD mowia o nas "rodzinki przyjechaly" . Prawie kazdy chce miec swoja "rodzinke". Niezaprzeczalnie wiekszosc marzy o stalym domu. Jednak co z tymi, dla ktorych ten dom sie nie znajduje? Oni na pewno potrzebuja, by chociaz ktos ich odwiedzal i zapraszal do swojego domu. Rzeczywiscie jednak musza to byc w miare regularne kontakty (nie 3 razy w roku). Miedzy rodzina zaprzyjazniona a dzieckiem musi utworzyc sie jakas wiez, porozumienie. (wlasnie tego przeciez potrzebuja). Dziecko musi jednak wiedziec jaki charakter ma taka znajomosc, ze tylko odwiedza "ciocie i wujka". Podobno dzieci ktore nie "otarly" sie nigdy o "rodzinke" bardzo tego pragna i zazdroszcza innym. Czesto tez dochodzi do rozczarowan. Zdarza sie, ze dzieci "wracaja" z powrotem do poprzednigo "bezrodzinkowego" stanu zarowno z decyzji przyjmujacej rodziny jak i ze swojej wlasnej. Po prostu sie nie ulozylo (brzmi okropnie, prawda?). Jednak, jesli to jest decyzja dziecka, nalezy ja uszanowac. Mowie tu o dzieciach starszych. Mlodsze czesto znajduja rodzine na stale. Jednak te "nasze" sa jakby "pogodzone z losem". Pytaja tylko na jak dlugo tym razem przyjechaly a potem odliczaja dni i bez protestu wracaja do DD. Zawsze jednak ich uprzedzamy, ze to np. pojutrze, jutro, dzisiaj po obiedzie. No a potem bardzo sie ciesza kiedy znowu przyjezdzamy. No coz, decyzja musi byc na pewno przemyslana. Najlepiej udaj sie do DD, porozmawiaj z kims, kto zajmuje sie rodzinami zast. , zaprz. itp. Taka wizyta nic nie kosztuje a moze cie utwierdzic lub odwiesc od decyzji. (Jesli cie ktos zbywa zmien osrodek). Powodzenia!
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

U nas w Łodzi jest 10 Domów Dziecka i Dom Dziecka dla Małych Dzieci. Z maluchami nie praktykuje się rodzin zaprzyjaźnionych, bo nie są w stanie zrozumieć powrotów, dla nich wystarczającym przeżyciem są odwiedziny rodziny biologicznej czy kandydatów na rodziców adopcyjnych.
W Domach dziecka gdzie przebywają starsze dzieci (pow. 5 lat) pedagodzy poszukują rodzin zaprzyjaźnionych, właśnie po to, aby dzieciaki zobaczyły że można normalnie żyć, żeby się czegoś nauczyły, a przede wszystkim,żeby miały kogoś bliskiego, komu mogą zaufać, zwierzyć się, kto pomoże w lekcjach i trudnych problemach. Kto będzie z nimi. Kto ich zaakceptuje.
Niestety nie ma dużo chętnych na dłuższy kontakt, raczej na taki incydentalny - przy okazji świąt (dobry uczynek).
natabocian
Posty: 10956
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: natabocian »

Ostatnio wysłuchałam wstrząsających zwierzeń osoby, która całe życie przeżyła w domu dziecka. Co prawda było to dawno, ale jestem przekonana, że rodzina zaprzyjaźniona może bardzo pomóc dziecku. Właśnie w nauce najprostrzych czynności: zmywania, sprzątania, gotowania, opieki nad innymi. Oczywiście nie wspominam tu o emocjonalnej sprawie, bo to oczywiste :!: Bo jak potem żyć w swoim domu jak przez 18 lat nigdy nie widziałaś jak ktoś gotuje, albo sprząta :?: Pewnie teraz Domy Dziecka inaczej funkcjonują, ale nigdy nie zastąpią domu rodzinnego :!:
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

Kara1980 pisze:Chciałabym pomóc z mężem dziecku, chcielibyśmy zostać tkz. rodziną zaprzyjażnioną. Czy ktoś wie jak to się odbywa? Nadmienię że nie mogliśmy mieć dzieci z mojej winy, jednak po zabiegu operacyjnym udało się nam, dziś mamy wesoły duży dom i chcielibyśmy pomagać jakiemuś dziecku, niestety, adopcja w naszym przypadku jest raczej nie możliwa, ze względu na wiek męża. Czy sądzicie, że rodzina zaprzyjaźniona to jakieś wyjście dla dziecka , czy tylko jeszcze większa krzywda, bo nigdy tak naprawdę na zawsze z nami nie zostanie?
Awatar użytkownika
turkucpodjadek
Posty: 816
Rejestracja: 16 gru 2007 01:00

Post autor: turkucpodjadek »

Witam, pozwólcie, że i ja dodam coś od siebie. Od około 2 lat jesteśmy z M rodziną zaprzyjaźnioną dla dwójki dzieci z DD, dokładnie dla 2 sióstr - 10 i 16 letniej. Dziewczynki odwiedzają nas nie tylko w czasie ferii, czy wakacji, ale również w ciągu roku szkolego - przyjeżdżają do nas na weekand'y. Właściwie to nawet w wakacje nie, bo wtedy jadą do swoich rodziców. Jeszcze dla wyjaśnienia napiszę, że jest to DD prowadzony przez siostry zakonne, dla ok 12 dziewcząt. Ich rodzice mają ograniczone prawa rodzicielskie, a dziewczęta po osiągnięciu pełnoletności idą na tak zwane usamodzielnienie. Wiele z tych dziewcząt jeździ na przepustki do swoich domów (o ile sąd pozwoli). "Nasze" dziewczyny również. Choć te wyjazdy nie są częste - właśnie święta, wakacje, ferie. Choć czasem zdarzy sie sytuacja, że w domu rodzinnym nie układa się za dobrze wtedy zostają. Natomiast w czasie roku szkolnego odwiedzają rodziny zaprzyjaźnione. W te ferie akurat zdarzyło się, że "nasze" dziewczynki nie mogły pojechać do swoich rodziców i spędziły je u nas. Mówią do nas ciociu i wujku. Wiedzą, że przyjechały do nas na tyle, a tyle dni i po tym czasie muszą wrócić do DD. My natomiast staramy się aby każda wizyta wniosła do ich życia coś nowego, radosnego. Organizujemy różne wyjazdy, zabawy, zwiedzamy ciekawe miejsca, chodzimy na basen, gdy trzeba uczymy się do szkoły, dużo rozmawiamy. Często opowiadają o swoich rodzicach (których bardzo kochają). Starsza porusza tematy damsko-męskie. Nie szczędzimy sobie uczuć. Tak jak napisałam dziewczyny bardzo kochają swoich rodziców, tęsknią za nimi. Ale dla nas też mają miejsce w swoich serduszkach. Młodsza ostatnio powiedziała mi, że mnie kocha. Wiedzą, że staramy się o adopcję malutkiego dziecka. Cieszą się z naszej decyzji i czekają razem z nami. Myślę, że to ważne - absolutnie nie zamierzamy rezygnować z takich spotkań. Jeśli tylko dziewczyny będą nadal chciały to nasz dom jest zawsze dla nich otwarty.
My odwiedzamy je również w ich DD, np. w ramach spotkania opłatkowego, które miało miejsce w styczniu.
Oczywiście oprócz przyjemności są i obowiązki, ale tu akurat dziewczynki są bardzo chętne i same wychodzą z inicjatywą. Chcą pomagać w sprzątaniu, zakupach, przygotowaniu posiłków.
Jesli chcecie wiedzieć coś więcej to piszcie, postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania
Pozdrawiam :-)
Córunia... :-)))
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Ośrodki i procedury adopcyjne”