Strona 3 z 6

: 07 kwie 2004 13:03
autor: Madźka
Odkurzyłam ten stary wątek, ponieważ pojawiają się różne uwagi o pracy Ośrodków, a chciałbym coś odpowiedzieć, nie na forum eksperckim.
wera6 pisze: witam,dzis telefon z osrodka ze jednak zaczynamy sie szkolic po wakacjach choc obiecali nam teraz po swietach.a ja studiujaca zaocznie 2 razy w miesiacu poprzestawialam juz zajecia tak abym mogla chodzic w soboty i nie zawalic obu spraw.kiedy po otrzasnieciu sie z szoku,oddzwonilam zeby powiedziec ze po wakacjach moge miec problem.pani poinformowala mnie ze jestem zla kandydatka bo studiuje!ze najpierw mam skonczyc sie uczyc a dopiero potem!zal mi sie jej zrobilo bo co ona o mnie wie?rozmaiawiala ze mna po raz pierwszy i nie wie ze jestem juz mama 1,5 roczniaka i studiuje 2 razy w miesiacu wlasnie poo to zeby przez caly tydzien siedziec z synem!a w te wekkendy to moj maz i moi rodzice maja swieto bo maja go tylko dla siebie.i chyba o to chodzi zeby dziecko mialo milosc i rodzine.poryczalam sie bo babka zachowala sie fatalnie!a ja musialam zamknac dziub bo ona ma sile sprawcza!jak bog wiecej nie dal to ona nam da...i to jest osrodek katolicki...?
wera6 pisze:w koncu skonczylismy w katlickim,termin po wakacjach.rozmowa z psychologiem 5 lipca.to zawsze blizej niz styczen 2005 na technikow:)
Wera6, myślę, że tu mamy odpowiedź. :) Odbycie przez Was wcześniej kursów nie zmieni czasu oczekiwania (zobacz na liście Doruni ile czekają Wrocławianki), a do momentu rozpoczęcia kursu zrobicie wszystkie formalności (rozmowy, wywiady). Obawiam się, ze było to nieporozumienie - "może" wejdziecie teraz na kurs potraktowaliście jako obietnicę i teraz takie rozczarowanie. Trudno mi też uwierzyć, ze ktoś z Ośrodka ( nie ważne czy z katolickiego, choć tak to podkreślasz) powiedział Ci, że ze jesteś zlą kandydatką bo studiujesz...
wera6 pisze:u nas moze byc 7 malzenstw i ani jednego wiecej!kurcze!a moze tam moja dzidzia gdzies lezy sama....a ja nic nie moge...tylko zamknac buzie i usmiechac sie jak mi szanowne panie pluja miedzy oczy!teraz juz z problemami nie bede do nich dzwonic,sama sobie poradze a one wezma pieniazki za frajer!

Chyba przesadzasz troszkę.... :? Jesli masz takie nastawienie to może lepiej zmień Ośrodek póki czas.
feli pisze:Ja tu widzę pewien paradoks. Ostatnio w telewizji we wiadomościach słyszałam, że liczba adopcji spada. A jednocześnie zdumiewa mnie łatwość, z jaką potencjalni rodzice są odprawiani z kwitkiem. Czasem trudno uwierzyć, że personelowi ośrodków zależy na dobru dzieci. Na którymś wątku na Bocianie przeczytałam historię, że parę odprawiono, bo mąż ma wykształcenie zawodowe (sic!) A zatem nie studiujesz - źle, studiujesz - jeszcze gorzej.
Jeszcze a propos szkoleń - mam wrażenie, że trenerów do szkoleń jest bardzo niewielu, bo na szkolenie można czekać i pół roku. Gdybyśmy z mężem nie zapisali się na listę oczekujących w dwóch ośrodkach, to nas również czekałoby półroczne czekanie (i to w Warszawie!!!). Udało nam się zacząć od kwietnia, grupa jest przeładowana, ale to żaden w sumie problem, bo wszyscy rozumieją, że chcą szybko dostać dzidziusia...
Mogę napisać, jak jest w Łodzi i może to wyjaśni paradoks...
Liczba adopcji spada, ale nie z powodu braku kandydatów tylko dzieci z uregulowaną sytuacją prawną. Więcej jest dzieci do opieki zastępczej.
Procent rodzin "odprawionych z kwitkiem" z ważnych powodów jest niewielki.
U nas adoptują ludzie z różnym wykształceniem ( obecnie w grupie są i prawnicy i szwaczki po przyuczeniu do zawodu). Niestety musimy "podziękować" ludziom, którzy ukończyli szkoły specjalne i chyba to jest zrozumiałe dla wszystkich.
U nas czas oczekiwania ( od złożenia dokumentów do propozycji) wynosi ok. roku. W tym czasie odbywają się szkolenia i nie ma to znaczenia czy ktoś zacznie w 3 miesiącu czy w 7 oczekiwania. Nie jest to tez kwestia braku trenerów (mamy 5 na 7 pracowników) - jest bardzo dużo kandydatów. Równolegle prowadzimy 2-3 grupy, każda trwa 2 miesiące. W każdej grupie po 6-7 par. Oprócz tego jest jeszcze inna praca do wykonania - sądy , domy dziecka, wywiady, opnie, rozmowy z rodzicami naturalnymi i wiele, wiele innych.

: 07 kwie 2004 14:09
autor: kasienka
Madźka wiem :oops: :oops: :oops: , to byla tez aluzja do mnie :oops: :oops: :oops: - ale jest jedna pocieszajaca kwestia :D od 3 dni nad tym pracuje (wiesz o co chodzi) :) niestety w tej chwili mam awarie serwera w domku i nie bardzo moge to konsultowac z Toba

Ale obiecuje poprawe :oops: :oops: :oops:

: 07 kwie 2004 16:38
autor: Madźka
Kasiu, to nie była aluzja do Ciebie, przyznam Ci się - ja zupełnie zapomniałam o "tamtym" :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Ale wróćmy, czemu nie :D

: 07 kwie 2004 22:58
autor: feli
Idealny Ośrodek nie jest chyba możliwy, bo nie istnieją idealni ludzie. Można natomiast przynajmniej zbliżać się do normalności.
My już na pierwszym spotkaniu z kierownictwem ośrodka usłyszeliśmy, że:
- jesteśmy zbyt młodzi (a mamy już z mężem prawie 30 lat i chcemy, adoptować niemowlę. Czy trzydziestoletnia para jest zbyt młoda na niemowlę?!!!)
- skoro nie jesteśmy bezpłodni, a nie mamy własnych dzieci, to pewnie "z wygody" (to cytat)
- jakie są gwarancje, że jak urodzimy "własne" dziecko, to tego adoptowanego nie oddamy z powrotem?

Czułam, że muszę udowodnić, że nie jestem słoniem. Kompletna bezradność.

Ja rozumiem, że to są wszystko kwestie do poruszenia, bo zdarzają się różne przypadki, ale najpierw chyba trzeba poznać przyszłych rodziców, a nie "walić z armaty" w pierwszych 10 minutach rozmowy. Brrr...

: 07 kwie 2004 23:18
autor: kasienka
Feli chyba się domyślam o którym ośrodku piszesz, heh :( :(

: 07 kwie 2004 23:39
autor: zuzola
Ja miałam przyjemność czekać na Zuzę w AOAO w Łodzi i w zasadzie nie mam nic do dodania. Wszystko super, tylko testy też robiliśmy w kuchni... Mogłam przynajmniej spytać robiącej herbatę Madźki, co to znaczy "afektowany"- już teraz wiem- i przez kilka tygodni bałam się, że nie zaliczę, bo jestem upośledzona polonistycznie...Atmosfera wręcz rodzinna, sprzyja otwartości i szczerej rozmowie. Ja również miałam mieszane uczucia jeśli chodzi o zajęcia w grupach, teraz cieszę się, że mogłam w nich uczestniczyć. Zastanawiam się tylko, czy nie byłoby lepiej, gdyby odbywały się po kwalifikacji? Czy te spotkania są elementem podlegającym ocenie? Stres nie sprzyja zapamiętywaniu...

: 07 kwie 2004 23:47
autor: Madźka
zuzola pisze:... Zastanawiam się tylko, czy nie byłoby lepiej, gdyby odbywały się po kwalifikacji?

Ależ odbywały się po kwalifikacji :wink: - wstępnej.
zuzola pisze:Czy te spotkania są elementem podlegającym ocenie?
Czasami... w jakmś stopniu...

Ale masz pamięć !!!!

: 07 kwie 2004 23:58
autor: nataku
Zuzola - sorry że się wtrącę, ale czytając o Twoich "upośledzeniach polonistycznych" przypomniałam sobie coś śmiesznego.

Mój szef w opinii do Ośrodka napisał, że jestem osobą pryncypialną. Wyszło na to, że ja też jestem upośledzona polonistycznie, bo nie wiedziałam czy to coś dobrego czy coś zlego :oops: :oops: .
Pobiegłam do biblioteki po słownik poprawnej polszczyzny, żeby sprawdzić, ale nie bylo, więc do koleżanek. One blado domyślały się, ze to coś dobrego, ale poszukałyśmy w internecie i dopiero po potwierdzeniu, że to faktycznie OK, oddałam opinię do Ośrodka.

: 08 kwie 2004 10:30
autor: korcia
My czekamy w KOAO w Szczecinie. Od samego początku rozmawiano z nami bardzo przychylnie. Dziewczyny tam pracujące są bardzo pozytywnie nastawione do każego. Nigdy nie usłyszeliśmy przykrych słów. Ludzie są super - pomocni we wszystkim. Wiem, że zawsze mogę liczyć na ich wsparcie. Dlatego śledząc ten i inne wątki, gdzie mówi się o różnych ośrodkach adopcyjnych wręcz przeżyłam szok. :( 8O Starsznie ciężko się wtedy człowiekowi na sercu robi.
Pamiętam nasze rozmowy z pszychologiem. Tuż przed samym spotkaniem wręcz umierałam ze strachu. Żeby tylko się nie wygłupić. :oops: Ale jak tyko weszliśmy odczułam radaść psychologa z naszego przybycia. Po kilku minutach rozmowy całkiem się rozluźniłam. Było tak jakbyśmy spotkali się z dawno nie widzianym przyjacielem i opowiadali co tam u nas słychać :lol: :lol: :lol:
Gorąco pozdrwiam wszystkich pracowników ośrodka - o ile śledzą bociana :wink: :lol: Napewno.

Ściskam mocno i pozdrawiam światecznie.
Kasia /Korcia/
w ciąży adopcyjnej od 8 grudnia 2003r.

: 08 kwie 2004 11:01
autor: Madźka
Napisała do mnie jedna osoba na priva (dziękuje i pozdrawiam :) ), która jest na początku drogi adopcyjnej.
Bardzo nie spodobało jej się to, że na pierwszym spotkaniu temat rozmów dotyczył przede wszystkim statusu majątkowego i zarobków. Nie motywów, nie oczekiwań i relacji z dzieckiem.
Najważniejsze w rozmowie były pieniądze.

Ciekawe czy w tym Ośrodku są jakieś "wytyczne" co do stanu majątkowego ??? :roll:

: 08 kwie 2004 11:13
autor: Ancia
Wraz z mężem czekamy w Publicznym (chyba nie powinnam tak pisać :? )Ośrodku Adopcyjnym w Szczecinie.
I tak szczerze mówiąc to po lekturze Bociana (a w szczególności tych nieciekawych opisów o złym traktowaniu kandydatów na rodziców) uważam że trafiłam do idealnego ośrodka (jeżeli ktoś z ośrodka to czyta - to ja się wcale nie podlizuję :lol: ).
W moim ośrodku (jak to miło brzmi "w moim" :D :D ) panuje pradziwa rodzinna atmosfera. Od pierwszego spotkania jesteśmy traktowani z szacunkiem i z troską. Podczas spotkań żadne pytanie nie pozostało bez odpowiedzi. I nawet dziś kiedy czekamy na :telefon: i co jakiś czas - wydaje mi się że bardzo często :) - przypominamy o swoim istnieniu, Miłe Panie nigdy nie powiedziały "siedźcie spokojnie w domu i czekajcie" a zawsze mają dla nas jakieś miłe, ciepłe słowo.

Podrawiam Wielkanocnie Pracowników "Mojego Ośrodka"
Ancia

: 08 kwie 2004 22:48
autor: Vill
Poniewaz jako jedyna jestem w ośrodku Pro Familia w Krakowie chciałam cos napisac o nim.
Psycholog wspaniały czlowiek-pozdrawiam!
Pani Ania-super kobietka z ciepłym głosem i ciepłym słowem
jak narazie jest super, choc 2 spotkanie było testem na moja odpornośc ugruntowaną decyzję(jestes za młoda,adopcja niejest idealna, itp itd) to jednak wiem ze i to spotkanie było mi potrzebne.
Obecnie jestem na kursie "Rodzina" -po 2 spotkaniu , uważam warszaty w grupie za rzecz ciekawą, można sie wiele dowiedziec o sobie i innych ludziach
Nistety jestem na bocianie sama w tym ośrodku i nie mam porównania, ale wiem jedno wczoraj dzwoniłam i się dowiedziała ze testy psychologiczne zdalismy an 5!!...że mam profil menagerski hihihi czyliże do rzadzenia to tak a do roboty..hih
Pozdrawiam
Vill-wielkanocna

: 09 kwie 2004 10:55
autor: Jewka
Vill: "testy psychologiczne zdalismy an 5!!"

Jejku...
Chyba zrobię sobie odwyk od bociana, bo takie informacje rozwalają mnie kompletnie.

Ja jestem prymus, z natury i wychowania prymus. Chcę zadowolić zawsze i wszystkich. I postanowiłam sobie, że - precz! - nie będę traktowała ośrodka jak szkółki na rodziców, nie będę się wykazywała, popisywała ani nic. Do testów podejdę jak do psychozabawy robionej w wolnej chwili na sedesie :wink:

Ale jeśli za to wystawiają oceny...
Nie cierpię oceniania, punktowania, wartościowania.

To napisałam ja - Jewka-belferka.

: 09 kwie 2004 14:27
autor: Vill
Jewka..chyba mnie źle zrozumiałaś, żadnych ocen nie wystawiają!!!
to był skrót myslowy ze nie znaleźli w nas nic złego po przeprowadzonych testach i wg testów mamy poukładana pozytywnie osobowośc , to ja musze chyba pisac pełnymi zdaniami....
Nie chcę być oceniana , ale z drugiej strony to jednak CI ludzie decydują...i trzeba się poddac procedurom
Vill na urlopie

: 09 kwie 2004 21:44
autor: Jewka
Ufff...

Jak dobrze Vill, że to był skrót myślowy!
Dobrze, bo nie muszę się aż tak bardzo martwić tym ocenianiem.
Dobrze, bo nie muszę udawać, że chcę zrobić sobie odwyk od bociana :wink:

Gratuluję Ci "poukładanej pozytywnie osobowości" :)
Pozdrawiiam z kuchni pełnej cudów!