Rodzina zaprzyjaźniona

Archiwum forum "Ośrodki i procedury adopcyjne"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
arabella
Posty: 47
Rejestracja: 28 maja 2003 00:00

Rodzina zaprzyjaźniona

Post autor: arabella »

Wczoraj byłam na pierwszej rozmowie w DD odnośnie rodziny zaprzyjaźnionej, rozmowa była fajna i przyjemna, mam się zgłosić po nowym roku (no chyba że jakieś dzieciątko znajdzie się wcześniej).
Szukam osób które są takimi właśnie rodzinami, mam wiele pytań jak to wygląda w praktyce.
Jak organizowaliście pobyt dziecka w Waszym domu? Rozumiem że zabierałabym dziecko w piątek wiczorem i w niedzielę "odstawiała".
Jak organizowaliście noclegi?
Czy kupowaliście takiemu dziecku ubrania, zabawki itd.?
Jak organizowaliście czas?
Jak dziecko zwracało się do Was? Ile lat miało dziecko, którym sie opiekowaliście?
Oczywiście ja mam jakieś wyobrażenie jak to ma wyglądać, zależy mi jednak żeby wszystko było jak najlepiej, dlatego proszę o Waszą pomoc.
Ania
Awatar użytkownika
Jo
Posty: 494
Rejestracja: 08 wrz 2002 00:00

Post autor: Jo »

Ja niestety nie wiem, ale chętnie sama się dowiem, także od Ciebie - skąd taki pomysł i czy to oznacza, ze będziecie opiekować się jednym, wybranym dzieckiem, jak długo?!..Też o tym kiedyś myślałam, ale my staramy się o adpocję, więc to chyba nei ma sensu..
Niemniej - Tobie - Serdecznie GRATULUJĘ i życzę powodzenia, szkoda tylko, że ruszacie po Świętach..to taki wyjątkowy czas..
Odnaleźliśmy nasze skarby: Natalkę i Adusia
Awatar użytkownika
arabella
Posty: 47
Rejestracja: 28 maja 2003 00:00

Post autor: arabella »

Ja też chciałabym adoptować dziecko, jednak mąż jest przeciwny (jak na razie). Dlatego zainteresowałam się rodziną zaprzyjaźnioną.
Opiekę sprawuje się nad jednym dzieckiem, pani psycholog spytała czy mam jakieś wymagania co do wieku i płci dziecka.
Jak długo nie pytałam, jestem przygotowana na to że do końca życia. wszystkie te pytania zadam w styczniu, również te, które wynmieniłam w pierwszym poście, poprostu byłam wczoraj tak podekscytowana że o takich błahostkach zapomniałam.
Jeśli zdobędziesz jakieś informacje to proszę podziel się nimi, a może podsuniesz jeszcze jakieś kwestie które mogłabym poruszyć w styczniu.
Ania
zuzola
Posty: 3235
Rejestracja: 06 gru 2003 01:00

Post autor: zuzola »

Arabella! Przemyśl to jeszcze... Chcecie adoptować dziecko, ale prawdopodobnie inne, nie to, dla którego bedziecie rodziną zaprzyjaźnioną... Te dzieci zazwyczaj mają nieuregulowana sytuacje prawna i nie mogą iść do adopcji... I co, kiedy adoptujecie?
Rozumiem, że chcesz przekonać męża do adopcji. Może spróbuj go namówić na spotkanie bocianowe? W Warszawie będą Mikołajki, dużo szczęśliwych rodzin z dziećmi, również adopcyjnymi.
Rodzina zaprzyjaźniona to dobra rzecz. Ale trzeba mieć w sobie siłę, żeby nie pokochać za bardzo dziecka, nie robić jemu i sobie nadziei na coś więcej... A jednocześnie być zawsze, kiedy się umawiacie, to zobowiązanie i ogromna odpowiedziałność. Pozdrawiam i życzę dobrych decyzji!

Mama Zuzi (IX. 2002) i Filipka (IX. 2008)


Awatar użytkownika
arabella
Posty: 47
Rejestracja: 28 maja 2003 00:00

Post autor: arabella »

Zuzola, a czy ty jesteś taką właśnie rodziną? Nie boję się odpowiedzialności, swoją decyzje traktuję bardzo poważnie i na serio. Jestem do niej przekonana.
Adopcja ze względu na męża jest na razie odległym terminem, po za tym jeśli on się zdecyduje to przecierz możemy działac równolegle i być rodziną zaprzyjaźniona i adoptować dziecko.
O spotkaniu bocianowym pomyślę na poważnie dzięki.
Ania
zuzola
Posty: 3235
Rejestracja: 06 gru 2003 01:00

Post autor: zuzola »

Nie, nie jestem rodziną zaprzyjaźniona dla żadnego dziecka.

Życzę Ci, żeby mąż szybko zrozumiał, jakim cudem jest adopcja! Mam nadzieję, że uda Ci sie połączyć wszystko w piękna całość, dla dobra wszystkich stron, choć to niełatwe zadanie.
Mikołajki serdecznie Wam polecam, luźne tematy, radosne dzieci, spełnieni rodzice... Znam parę, która po podobnym spotkaniu podjęła decyzję o adopcji, czego i Wam życzę!
Powodzenia! :D

Mama Zuzi (IX. 2002) i Filipka (IX. 2008)


Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

ja kiedyś też myślałam o tym zeby zostać rodzina zaprzyjaźnioną, ale po długich zastanowieniach stwierdziałm, ze nie damy rady. Zaangażujemy się i później będzie ciężko.
Nt rodzin zaprzyjaźnionych wiem tyle, ze zazwyczaj zabierają na weekendy, swieta dzieci trochę starsze. Starszaki rozumieją, ze to tylko chwilowy pobyt, a maluchom ciężko to wytłumaczyć i bardzo źle znoszą powroty do DD. Przede wszystkim należałoby się udac do najblizszego DD i porozmawiać z PaniPanem Dyr. Oni powiedzą Wam wszystko.
pozdrowionka
Dwie drogi, dwa szczęścia...
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Znalazłam w necie:
Tak możesz dać dziecku dom...

Rodzina zaprzyjaźniona
to rodzina, której członkowie na zasadzie wolontariatu wspierają dziecko przebywające w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Formuła ta nie wymaga żadnych regulacji prawnych, jedynie zgody placówki opiekuńczo-wychowawczej. Forma bardzo elastyczna, pozwalająca na zachowanie pełnego kontaktu z rodziną naturalną, często stanowi wstęp do powstania rodziny zastępczej.
Rodzina zastępcza
to taka rodzina, która tymczasowo lub stale opiekuje się i wychowuje dzieci, które zostały osierocone, odrzucone lub których rodzice nie są w stanie zapewnić im bezpieczeństwa i opieki. Rodzina zastępcza nie jest rodziną adopcyjną. Przyjęcie dziecka do rodziny przez małżeństwo lub osobę samotną następuje najczęściej bez zrywania więzi z rodziną biologiczną dziecka. Rodzina zastępcza otrzymuje od państwa pomoc pieniężną na częściowe utrzymanie tego dziecka.
Awatar użytkownika
mela100
Posty: 37
Rejestracja: 15 paź 2004 00:00

Post autor: mela100 »

Ja też myślę o rodzinie zaprzyjaźnionej. Kilka lat temu byłam wolantariuszką w DD. Opiekowałam się małym chłopczykiem - u nas wymóg był taki: w każdym tygodniu należało odwiedzić dziecko i być z nim przeż minimum dwie godziny. Ja byłam tam w zasadzie codziennie po kilka godzin. Na weekendy i oczywiście na święta można było malucha brać do domu. O ile z weekendami nie było problemu - to na święta czasem zgłaszali się po dziecko rodzice... Na wakacje natomiast - tzn. na 2 - 3 tygodnie nie można było zabierać dziecka, ale z tego co wiem każdy DD ustala sobie inne reguły i u Ciebie może być zupełnie inaczej.

A co do przywiązania - to bardzo szybko człowiek się przywiązuje do dziecka i potem jest bardzo ciężko. Dzieci przeznaczone dla rodziny zaprzyjaźnionej - tak jak to wcześniej napisała Zuzola, mają na ogół nieuregulowaną sytuację prawną i raczej nie ma co liczyć, że kiedyś będzie można je adoptować.

Nie chcę się tu rozpisywać - jeśli chcesz wiedzieć jak u nas wyglądała kwestia ubranek czy zabawek - to napisz do mnie na PW.
Pozdrawiam cieplutko
Awatar użytkownika
arabella
Posty: 47
Rejestracja: 28 maja 2003 00:00

Post autor: arabella »

Bardzo dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi. Mocno rozjaśniliście mi w główce jak to wszystko wygląda. :flowers:
Jeśli przypomni Wam się coś jeszcze co może być dla mnie istotne to piszcie, piszcie, piszcie...
Dziś 2 grudnia, a więc do kolejnego spotkania w DD jeszcze miesiąc, w DD psycholog powiedział mi że Święta to kiespki okres na zawieranie takich przyjaźni, i żebyśmy poczekali do Nowego Roku więc odliczam dni
Ania
Ania
Awatar użytkownika
gajaw
Posty: 155
Rejestracja: 25 mar 2003 01:00

Post autor: gajaw »

Nasza rodzina była rodziną zaprzyjaznioną dla rodzeństwa (6 lat i 3 lata). U nas sprawa wyglądała trochę inaczej, ponieważ my staraliśmy się o funkcję rodziny zastępczej. Nie udało się, ale przez 8 miesięcy zabieraliśmy dzieci do siebie na wszystkie weekendy, wakacje,ferie i święta.
Dla nas było to bardzo trudne. Cokolwiek wnieśliśmy w ich wychowanie, jakikolwiek postęp osiągnęliśmy- wszystko marnowało się, gdy dzieci wracały do DD. Ale jak mówię my chcieliśmy aby to były nasze dzieci, dlatego tak świadomie staraliśmy się wpływać na ich wychowanie.
Jak wyglądały te pobyty u nas?
Staraliśmy się aby to była "normalna" rodzina. Tzn. dzieci miały takie same prawa i obowiązki jak nasze biologiczne.
Ubrania i zabawki kupiliśmy im i zawsze przebieraliśmy, gdy do nas przejeżdzały. Ich ubranka charakterystycznie pachniały i były zwyczajnie brzydkie. Dzieci zresztą cieszyły się, bo te nasze ubrania i tak uważały za swoje u nas.
Na początku próbowaliśmy im dawać do DD jakieś zabawki lub drobne "pamiątki", ale jeszcze nie zdarzyło się by te rzeczy wróciły do nich. Zawsze "ginęły". Dlatego swoje przedmioty miały u nas.
Z negatywnych wspomnień to- ciągłe choroby. Zaledwie kilka razy przez 8 miesięcy udało się nam zabrać ich zdrowych. Najczęściej były przeziębione, kilka razy u nas dostały gorączki, więc musieliśmy jezdzić do ich rejonu do lekarza. Nasze dzieci też się zarażały, więc choroby były codziennaścią. No i były też owsiki na które musieliśmy leczyć cała rodzinę.
To takie technicze, obiektywne rzeczy.
Teraz uczucia. Było nam bardzo trudno. Oddychałam z ulgą, gdy zbliżał się koniec ich pobytu ( w końcu opieka nad 5 maluchów jest wyczerpująca).
Ale zawsze już w okolicach wtorku nie mogłam sobie znaleść miejsca. Co teraz robią, czy są bezpieczne, kiedy znowu ich zobaczę? Do dzisiaj (w marcu minie rok, kiedy ich ostatni raz widziałam) nie mogę się pogodzić ze stratą i już wiem, że do końca życia zostaną w moim sercu jako bolesne wspomnienie> :cry: :cry: :cry:
W tym miesiącu urodzę kolejne dziecko. Bardzo je kocham i czekam, ale nie potrafię się tak beztrosko cieszyć jak z poprzednich ciąż. To rozstanie pozostawiło jakąś bliznę....


P.S. no i do rodzin zaprzyjaznionych większość DD nie daje małych dzieci, więc życie z takim ciut starszym może się ułożyć inaczej niż u nas.
Na pewno nie można podjąć takiej decyzji zbyt pochopnie, bo rzeczywistość zapraszania dziecka z DD jest inna niż marzenia...
jeśli jesteście z mężem zgodni i przekonani możecie dać dom, miejsce rodzinę komuś kto potrzebuje wsparcia Powodzenia!
Gaja- mama Adrianka, Kacperka, Pawełka i Kubusia.
Awatar użytkownika
arabella
Posty: 47
Rejestracja: 28 maja 2003 00:00

Post autor: arabella »

Gaja z tymi chorobami to mnie troszkę przestarszyłaś, bo ja mam 7-miesięcznego synka.
Będę musiała poruszyć ten temat w styczniu koniecznie, mam nadzieję, że takie przypadki jak Wasz to wyjątki.
Ania
Awatar użytkownika
gajaw
Posty: 155
Rejestracja: 25 mar 2003 01:00

Post autor: gajaw »

Dlatego musicie być naprawdę zdecydowani, bo te choroby mogą okazać się najmniejszym problemem. Nie myśl, że cię zniechęcam. Poprostu są różne sytuacje a taka decyzja jest decyzją często na wiele lat.Rzeczywiście porozmawiajcie z kimś doświadczonym, kto pozna waszą rodzinę i najlepiej oceni sytuację. (może dobierze was z odpowiednim dzieckiem). Czy nie myśleliście, by zrobić szkolenie na rodziców zastępczych? Może to przygotowałoby was i pomogło podjąć decyzję o zostaniu rodziną zaprzyjaznioną.
Zyczę wam właściwej decyzji! :D :D :D
Gaja- mama Adrianka, Kacperka, Pawełka i Kubusia.
Awatar użytkownika
mela100
Posty: 37
Rejestracja: 15 paź 2004 00:00

Post autor: mela100 »

Gaja - fajnie, że napisałaś. U mnie z chorobami nie było tak źle - Mały co prawda często był zakatarzony, ale w ciągu 2 - óch lat to chyba tylko ze dwa razy tak mocniej chorował. Ogólnie dzieci były dosyć zdrowe. Z owsikami nigdy się nie zetknęłam, natomiast z wszawicą owszem :wink: . Na szczęście mimo, że nosiłam długie włosy jakoś mnie to nie dopadło - ale sporo "cioć" miało ten problem. Takie uroki DD - chociaż pewnie nie każdego.
Natomiast co do wychowania czy wpływu na dziecko - to mam diametralnie inne doświadczenie. Dziecko po prostu cudownie nadrabiało wszystkie zaległości wynikające z zaniedbania i to bardzo motywowało mnie do jak najczęstszych kontaktów z nim. Wtedy co prawda nie miałam swojego i swój czas poświęcałam w 100 % Małemu, dlatego dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. W każdym razie postępy były niesamowite i czułam ogromną radość gdy patrzyłam na jego szybki rozwój. Zachowanie malucha oczywiście nie zawsze było "wzorowe", zdarzało mu się rzucić z krzykiem na chodnik, ale to wielu dzieciom się zdarza, nie tylko tym z DD - więc to raczej norma rozwojowa. Nigdy nie oczekiwałam od niego grzecznego zachowania, bo takie małe dzieci nie potrafią jeszcze kontrolować swoich emocji, a co dopiero te "po przejściach".
A zabawki - tak jak i u ciebie - "ginęły" - to zastanawiające, prawda?

P.S. I ja też ciągle o Nim myślę.
Awatar użytkownika
IwonaQura
Posty: 238
Rejestracja: 05 gru 2002 01:00

Post autor: IwonaQura »

Arabella , ja wprawdzie osobiście staram się o adopcję ,ale moi najbliżsi znajomi są rodziną zaprzyjaźnioną dla dziewczynki z DD . Mam okazję często się z nimi widywać bo mieszkamy po sąsiedzku i widzę zmiany jakie następują u tego dziecka praktycznie z dnia na dzień . Dziewczynka ma 4 latka i po dwóch tygodniach ( tzn. dwóch weekendach ) spedzonych razem z nimi nawiązała się bardzo silna więź dziecka z tą rodziną w pozytywnym jak najbardziej sensie. Moi znajomi wykorzystują każdą sposobność aby dziecko było u nich jak najdłużej.Często DD pozwala im "przedłużyć" nieco weekend i nieraz moze zostać nawet cały tydzień ponieważ widzą jak dobry ma to wpływ na dziecko. Faktem jest że moi znajomi równolegle kończą kurs na rodziców zastępczych ponieważ w przypadku tej dziewczynki adopcja jest na razie niemożliwa.
Tak że z własnej obserwacji mogę powiedzieć tylko tyle ,ze z jednej strony jest to ogromna odpowiedzialność i taką decyzję trzeba baaaardzo mocno przemyśleć, ale z drugiej strony jeśli jest się naprawdę zdecydowanym na taki krok to można podarować wiele radości i miłości jakiemuś dzieciątku , one bardzo na to czekają i marzą o takich spotkaniach będąc w DD . Również panie z DD są przychylne takim rozwiązaniom dla dzieci które nie mają perspektyw odzyskania normalnego domu.
Wiem, że aktualnie jest dwóch chłopców ( rodzeństwo ) 3 i 5 lat dla których DD pilnie poszukuje takiej rodziny i to jak najszybciej zeby dzieci zdążyły się trochę zapoznać z nową sytuacją i żeby święta mogły spędzić w domowym cieple.

P.S Jeśli chodzi o choroby, to w tym konkretnym przypadku oprócz wiecznego katarku nie było żadnych niespodzianek.
A jeśli chodzi o organizację życia dziecka w domu, to tak jak napisała Gaja. Myślę ze trzeba się zaopatrzyć we wszystkie potrzebne rzeczy dla dziecka , w DD wszyskie ubranka są wspólne , a dziecko raczej nie przyjeżdza z wypchaną walizką . Zresztą dzieci lepiej się czują jak mają swoją szczoteczkę do zębów , swoje zabawki , swoje kapciuszki itd.
Mama Cud-Dziewczynki Karolinki
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Ośrodki i procedury adopcyjne”