Strona 1 z 3

Wizyta

: 02 lis 2002 23:57
autor: sowa
Już niedługo bo w poniedziałek mam wizytę u mnie w domu. I powiem wam, że się boję. Sama nie wiem czego. Zdaję sobie sprawę, że to tylko konieczna formalność, ale i tak jestem zdenerwowana. Latam cały dzień po domu ze szmatką i sprzątam. Na moje zachowanie Andy powiedział, że przecież nie mamy wizyty sanepidu. Prawie przez miesiąc nie mieliśmy żadnego kontaktu z ośrodkiem. I teraz boję się czego się dowiem. Może powiedzą nam że jeszcze musimy długo poczekać..... A może dowiemy się, że już niedługo kwalifikacja, a zaraz potem ....... Boję się, że będę zdenerwowana w czasie tego spotkania i będę się zachowywać dziwnie. O rany co mnie napadło?
Proszę trzymajcie kciuki.

: 03 lis 2002 02:25
autor: Aska
Sówko, to normalne, że człowiek się stresuje w takich momentach. Zapewniam Cię, że wizyta w domu jest dużo przyjemniejsza od rozmów w ośrodku. U nas to spotkanie przerodziło się wręcz w "przesłuchanie" pani z ośrodka :wink:
No wiesz na własnym terytorium i w towarzystwie drugiej bliskiej osoby człowiek ma więcej odwagi zadawać pytania.

Pomyśl sobie, że to kolejny krok naprzód.

: 04 lis 2002 14:10
autor: Martyna
Sówko, oczywiście trzymam kciuki ale myślę że nie musisz się tak martwić. Potwierdzam zdanie Aśki, nasze spotkanie w domu było również bardzo przyjemne i było dużym krokiem w naszych staraniach o Michałka. Rozmowa z panią pedagog była tak miłą że gdyby nie jej obowiązki trzymalibyśmy ją jeszcze długo. Mieliśmy ciągle to nowe p[ytania a sposób w jaki na nie odpowiadała zachęcał nas do zadawania następnych. I zapewniam cię, nie zaglądała pod szafki i dywany a wręcz śmiała się że widać że mieszkamy bez dzidzi bo za duży porządek.
Jeszcze raz - trzymam kciuki!
Martyna

: 04 lis 2002 19:03
autor: malgosik
sowa,
co ty opowiadasz, dlaczego mieliby wam powiedziec, ze musicie poczekac??? przyjda, zeby wam powiedziec, ze dziecko w drodze. caluje, zajrzyj na priva

: 04 lis 2002 19:14
autor: Bear
Wszystkiego naj... Bedzie dobrze i zobaczysz że będzie za Wami kolejny krok do upragnionego szcześcia. W poniedziałek trzymamy za Was kciuki... i wzmacniamy duchem Bociana :lol: :lol: :lol:

: 05 lis 2002 01:17
autor: Aska
I jak było, Sówko?

: 05 lis 2002 02:05
autor: Andy
Sowa jest zbyt rozemocjonowana, żeby spokojnie zasiąść do pisania, więc zleciła zrelacjonowanie wizyty mnie. No więc po pierwsze spodziewaliśmy się, że cała sprawa zajmie tak gdzieś około godziny, góra dwóch. A tu wizyta trwała 4,5 godziny!!!!!!
Najpierw było gadu gadu na tematy najprzeróżniejsze, raczej nie związane z naszymi staraniami o dzidziusia. Ale jednak dotyczące problematyki OAO. Pora na nas przyszła później. Były pytania o nas, nasze rodziny, to jak się poznaliśmy i sporo innych rzeczy, które teraz nie tak łatwo sobie nam przypomnieć. Chwilami czuliśmy się jak na mini-szkoleniu, bo słuchaliśmy na temat tego z jakimi rzeczami dzieci adopcyjne mogą mieć problemy, no i jak próbować sobie z nimi radzić. Głównie chodziło o to kiedy i w jaki sposób rozmawiać z maluchem o tym skąd wziął się na świecie. A teoria podparta była kilkoma przykładami „ z życia ośrodka” wziętymi. Pani z ośrodka robiła notatki, aby – jak mówiła – z nich przygotować notatki dla sądu. Aha, no i oczywiście był jeszcze czas na zwiedzenie mieszkania.
A w międzyczasie furorę zrobił nasz psiak, który od początkowej nieufności przeszedł pod koniec w całkowitą zażyłość z gościem – drapiąc dopominał się natarczywie głaskania oraz poświęcania i jemu nieco uwagi.
Sowa bardzo się przejęła, że nie przewidzieliśmy tak długiej wizyty, no i nie pomyśleliśmy zawczasu o jakiejś przekąsce. W planie mieliśmy jedynie kawę, herbatę i specjalnie upieczone na tą okazję ciasto. Na razie więc muszę ją uspokajać, że dla kwalifikacji, a potem dla sądu brak kolacji naprawdę nie powinien mieć znaczenia. Taką przynajmniej mam nadzieję.
A co do kwalifikacji, to ma się odbyć za dwa tygodnie. A potem, to sami już wiecie – nerwowe oczekiwanie na jakąś informację o naszym maluszku.
W sumie mamy nadzieję, że wypadliśmy nie najgorzej, bo przecież spokojnie i długo się gaworzyło. Ale aż kusi, żeby można było zerknąć w notatki OAO, co też tam o nas sobie popisali.
Trzymajcie za nas kciuki.
Andy i Sowa

: 05 lis 2002 14:36
autor: malgosik
:bigok: :flowers: :bigok: :flowers: :bigok: :flowers: :bigok: :flowers: :bigok: :flowers: :bigok: :flowers: :bigok:

wspaniala wiadomosc. za 3 tygodnie, to prawie jak czekanie na test ciazowy.
baaaaaardzo sie ciesze.

: 05 lis 2002 16:05
autor: Dora
Czyli i wy potwierdzacie, ze te wizyty to nic strasznego. Teraz to juz z górki! Trzymam kcluki! :lol:

: 06 lis 2002 02:14
autor: Aska
Ciekawe czy ktoś na forum miał aż tak długą wizytę 8O
Andy i Sówko jesteście kolejny krok bliżej Waszego dziecka :D

: 06 lis 2002 02:24
autor: Hasik
Sowa i Andy, bardzo się cieszę, że tak dobrze Wam poszło :D . Aśka, pytasz czy ktoś miał długą wizytę - nasza to chyba rekord: o ile pamiętam (to było w maju) trwała od 14 do 19, w tym dwa posiłki, całe szczęście mieliśmy je przygotowane. Było super, nie wiadomo kiedy czas zleciał, a i nasza Pani wizytująca najwyraźniej świetnie się u nas czuła.

: 06 lis 2002 17:59
autor: sowa
Hasik to chyba jesteście rekordistami :lol: , a myślałam, że wizyta nigdzie dłużej nie trwała. Zupełnie tego się nie spodziewałam i dałam plamę. :(

: 06 lis 2002 18:18
autor: malgosik
znajac moje gadulstwo i ciekawosc swiata, bede musiala przygptpwac pelne wyzywienie dla 'naszej" pani. apropos- co proponujecie na obiad i kolacje :lol:

: 06 lis 2002 22:53
autor: Aska
Znając Twoje gadulstwo, Małgosik, zastanowiłabym się jeszcze nad śniadaniem :mrgreen:

: 07 lis 2002 00:06
autor: malgosik
:clap1: :clap1: :clap1: :clap1: :clap1: :clap1: :clap1: :clap1: