Stan zdrowia adoptowanego dziecka (noworodka)
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
Nie mogę w to uwierzyć!!! Czy to możliwe?
Nie mogę w to uwierzyć!!!Czy to możliwe???
Usłyszałam opinię wolontariuszki pracującej w katolickim OAO, że ludzie adoptujący dzieci bywają wprowadzani w błąd informacją, że dziecko, które adoptują jest zdrowe- nie ma możliwości tego sprawdzić przez np. szczegółowe przebadanie dziecka nawet we własnym zakresie jeszcze podczas pobytu w Domu Dziecka- a po adopcji okazuje się, że dziecko ma bardzo poważne schorzenia (np. upośledzenie umysłowe czy choroby narządów wewnętrznych) czego nie można było stwierdzić patrząc na dziecko. Czy to możliwe??? Czy upośledzenie umysłowe można rozpoznać u niemowlaka? Bo co do chorób wewnętrznych nie ma wątpliwości, że są rozpoznawalne, jeśli dziecko było badane. Tylko czy takie postępowanie jest moralne i etyczne? Co wtedy, gdy taka sytuacja ma miejsce? Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia? Jak zakończyła się taka sprawa? Mam nadzieję, że jest inaczej niż usłyszałam…
Usłyszałam opinię wolontariuszki pracującej w katolickim OAO, że ludzie adoptujący dzieci bywają wprowadzani w błąd informacją, że dziecko, które adoptują jest zdrowe- nie ma możliwości tego sprawdzić przez np. szczegółowe przebadanie dziecka nawet we własnym zakresie jeszcze podczas pobytu w Domu Dziecka- a po adopcji okazuje się, że dziecko ma bardzo poważne schorzenia (np. upośledzenie umysłowe czy choroby narządów wewnętrznych) czego nie można było stwierdzić patrząc na dziecko. Czy to możliwe??? Czy upośledzenie umysłowe można rozpoznać u niemowlaka? Bo co do chorób wewnętrznych nie ma wątpliwości, że są rozpoznawalne, jeśli dziecko było badane. Tylko czy takie postępowanie jest moralne i etyczne? Co wtedy, gdy taka sytuacja ma miejsce? Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia? Jak zakończyła się taka sprawa? Mam nadzieję, że jest inaczej niż usłyszałam…
- malgosik
- Posty: 5259
- Rejestracja: 13 sty 2002 01:00
chica,
wszedzie sa patologie i jestem w stanie uwierzyc, ze gdzies tam ulamki procent to sa takie przypadku, ale jestem przekonana, ze to marginalne sprawy. sadze, ze ludzie plota rozne rzeczy. (np o sprzedazy niemowlakow na sytronach internetowych ) i ja tam w takia spiskowa terorie dziejow nie wierze. uspokoj sie, calusy.
wszedzie sa patologie i jestem w stanie uwierzyc, ze gdzies tam ulamki procent to sa takie przypadku, ale jestem przekonana, ze to marginalne sprawy. sadze, ze ludzie plota rozne rzeczy. (np o sprzedazy niemowlakow na sytronach internetowych ) i ja tam w takia spiskowa terorie dziejow nie wierze. uspokoj sie, calusy.
malgosik- mama
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
-
- Posty: 1565
- Rejestracja: 13 maja 2002 00:00
Nie wiem jaka jest praktyka w ośrodkach katolickich, natomiast wiem, że w ośrodku TPD, z którego pomocy korzystamy, dziecko zostanie bardzo dokładnie przebadane a my zostaniemy najrzetelniej jak to możliwe poinformowani o jego stanie zdrowia.
Co ważniejsze mam do "swojego" ośrodka pełne zaufanie.
Co ważniejsze mam do "swojego" ośrodka pełne zaufanie.
-- Pozdrawiam Michał
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
Czy to mozliwe?
Malgosik, dzieki za slowa otuchy, ale wiem na pewno, że nie byly to historie wyssane z palca, bo otrzymalam ta informacje od mojej siostry, ktora od momentu gdy dowiedziala sie, ze zlozylismy papiery w OAO, stara sie zglebic na wszelkie sposoby ten temat i szuka roznych osob zwiazanych z tym tematem. Ale wierze, ze musi byc ok, jak nigdy ufam, ze bedzie dobrze, bo musi byc.
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
czy to mozliwe?
Michal, ja tez myslam, ze tak musi byc, czyli, ze dziecko bedzie przedbadane, a my, rodzice, poinformowani o jego stanie zdrowia. Bo chyba to jest normalne, że informuje sie rodzicow o chorobach swojego dziecka? Dlatego mam nadzieje, ze ta wolontariuszka jednak cos pokrecila i nie ma racji w swoich podejrzeniach, pozdrawiam
- annamaria
- Posty: 120
- Rejestracja: 22 cze 2002 00:00
Wolontariuszka z katolickiego Ośrodka mówi, ze tak jest u nich (kala własne gniazdo) czy gdzie indziej? My korzystamy z publicznego OAO i informacje podawane o dzieciach są raczej rzetelne.
Boję się opinii "jedna pani drugiej pani..." nawet jeśli są to osoby jak najbardziej mam życzliwe. Porozmawiaj z Ośrodkiem w którym starasz się o adopcję a nawet wybierz się do innego.
ANia
Boję się opinii "jedna pani drugiej pani..." nawet jeśli są to osoby jak najbardziej mam życzliwe. Porozmawiaj z Ośrodkiem w którym starasz się o adopcję a nawet wybierz się do innego.
ANia
- LALA27
- Posty: 1183
- Rejestracja: 07 cze 2002 00:00
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
Dzieci zgłaszane do Ośrodków ( Katolickich, TPD czy Publicznych) przebywają w różnych miejscach. Może to być zwykły Oddział noworodkowy, Oddział Preadopcyjny( jeśli taki w Szpitalu istnieje), Dom Małego Dziecka czy Pogotowie Rodzinne. I tak naprawdę właśnie od miejsca, w którym przebywa i od źródła finansowania zależy liczba badań, jakie wykona się dziecku, które ma iść do adopcji. Pomijam oczywiście sytuację, kiedy są wskazania medyczne do badań specjalistycznych i konsultacji, np. podejrzenie wady serca. Ośrodek może wystąpić z prośba o dodatkowe badania, ale skierowanie na nie wydaje lekarz.
W Łodzi od wielu lat istniały i istnieją oddziały Preadopcyjne, z których dzieci zgłaszane są raz do Ośrodka Katolickiego raz do TPD. Kiedyś, gdy nie było Kas Chorych, dzieci miały wykonywane wszystkie badania ze wskazań społecznych( morfologie, WR. HIV, USG jamy brzusznej, USG przezciemieniowe, konsultacje kardiologiczną, okulistyczną, laryngologiczna i neurologiczną), - mało które dziecko biologiczne jest tak męczone przez pierwszy miesiąc życia!!! Teraz oddział finansowany jest z Opieki Społecznej i jeśli dziecko rozwija się prawidłowo, przybiera na wadze, nie ma widocznych zmian w wyglądzie, osłuchowych itd. wykonywane są tylko konieczne badania, takie jak u każdego noworodka. Oczywiście rodzina preadopcyjna może poprosić o dodatkowe badania.
Tylko czy wyniki tych badań mają zaważyć na decyzji o przyjęciu dziecka????!!!!! Czy jak rodzi się biologiczne dziecko zlecamy te wszystkie badania? Chyba nie. Matka wychodzi ze swoim upragnionym dzieckiem w trzej dobie lub w 5-6 po cięciu i jest szczęśliwa. Dopiero przy jakichś niepokojących ją objawach wzywa lekarza.
U małych dzieci nie możemy stwierdzić upośledzenia umysłowego, nawet w Domu Dziecka dla Małych Dzieci nie diagnozuje się tak dzieci, mówi się raczej o opóźnieniach. Wielu rzeczy nie można stwierdzić ostatecznie, można mieć przypuszczenia. Może kiedyś w przyszłości coś się pojawi, a może nie. Jak u biologicznych.
W Łodzi od wielu lat istniały i istnieją oddziały Preadopcyjne, z których dzieci zgłaszane są raz do Ośrodka Katolickiego raz do TPD. Kiedyś, gdy nie było Kas Chorych, dzieci miały wykonywane wszystkie badania ze wskazań społecznych( morfologie, WR. HIV, USG jamy brzusznej, USG przezciemieniowe, konsultacje kardiologiczną, okulistyczną, laryngologiczna i neurologiczną), - mało które dziecko biologiczne jest tak męczone przez pierwszy miesiąc życia!!! Teraz oddział finansowany jest z Opieki Społecznej i jeśli dziecko rozwija się prawidłowo, przybiera na wadze, nie ma widocznych zmian w wyglądzie, osłuchowych itd. wykonywane są tylko konieczne badania, takie jak u każdego noworodka. Oczywiście rodzina preadopcyjna może poprosić o dodatkowe badania.
Tylko czy wyniki tych badań mają zaważyć na decyzji o przyjęciu dziecka????!!!!! Czy jak rodzi się biologiczne dziecko zlecamy te wszystkie badania? Chyba nie. Matka wychodzi ze swoim upragnionym dzieckiem w trzej dobie lub w 5-6 po cięciu i jest szczęśliwa. Dopiero przy jakichś niepokojących ją objawach wzywa lekarza.
U małych dzieci nie możemy stwierdzić upośledzenia umysłowego, nawet w Domu Dziecka dla Małych Dzieci nie diagnozuje się tak dzieci, mówi się raczej o opóźnieniach. Wielu rzeczy nie można stwierdzić ostatecznie, można mieć przypuszczenia. Może kiedyś w przyszłości coś się pojawi, a może nie. Jak u biologicznych.
- majka3
- Posty: 345
- Rejestracja: 19 sty 2002 01:00
Chica, myślę, ze takie sytuacje mogą mieć miejsce, niestety też o tym słyszałam. Wierzę jednak w uczciwość mojego ośrodka.
Nigdy mi nie mówili, że dziecko będzie zdrowe jak ryba, i w ogóle to sielanka. Generalnie rodzą sie zdrowe.Ale uprzedzali mnie że dzieci ( noworodki) , które doświadczały przez 9 miesięcy odrzucenia, których matki z dużym prawdopodobieństwem żle odżywiały się podczas ciąży, mają problemy neurologiczne. Mogą to być np. drżenia np. rączki itp.
Ale w 99% to wszystko jest do "wyprowadzenia". Masaże, czasem po prostu kochający rodzice dajacy bezpieczeństwo i można to odwrócić. Niestety na takim etapie nigdy nie można mieć pewności co leży u podstaw zmian u dziecka. Czy to poważna choroba, czy po prostu wpływ odrzucenia przez biologiczną matkę. Zawsze jest i będzie jakieś ryzyko.
Dużym źródłem informacji o stanie zdrowia może być rodzina ( z pogotowia rodzinnego)która opiekowała się maluchem przez 6 tygoni oczekiwania na zrzeczenie bo byli oni z nim dzień i noc , troche trudniej o informacje gdy dziecko odbieramy z domu małego dziecka, bo tam opiekunki sie zmieniają i trudniej im jest precyzyjnie ocenić stan zdrowia.
Nigdy mi nie mówili, że dziecko będzie zdrowe jak ryba, i w ogóle to sielanka. Generalnie rodzą sie zdrowe.Ale uprzedzali mnie że dzieci ( noworodki) , które doświadczały przez 9 miesięcy odrzucenia, których matki z dużym prawdopodobieństwem żle odżywiały się podczas ciąży, mają problemy neurologiczne. Mogą to być np. drżenia np. rączki itp.
Ale w 99% to wszystko jest do "wyprowadzenia". Masaże, czasem po prostu kochający rodzice dajacy bezpieczeństwo i można to odwrócić. Niestety na takim etapie nigdy nie można mieć pewności co leży u podstaw zmian u dziecka. Czy to poważna choroba, czy po prostu wpływ odrzucenia przez biologiczną matkę. Zawsze jest i będzie jakieś ryzyko.
Dużym źródłem informacji o stanie zdrowia może być rodzina ( z pogotowia rodzinnego)która opiekowała się maluchem przez 6 tygoni oczekiwania na zrzeczenie bo byli oni z nim dzień i noc , troche trudniej o informacje gdy dziecko odbieramy z domu małego dziecka, bo tam opiekunki sie zmieniają i trudniej im jest precyzyjnie ocenić stan zdrowia.
- mika
- Posty: 209
- Rejestracja: 22 lut 2002 01:00
Kiedy starałam się o adopcję mojej córeczki leżała ona chora w jednym z warszawskich szpitali. W szpitalu wiedziano, że staram się o adopcję, więc aby mi "pomóc" postatnowiono ją przebadać z każdej strony, ku mojej ogromnej zgrozie. Nie miałam jeszcze wtedy żadnych praw do opieki nad Karloiną, prócz pozwolenia na odwiedziny jej, więc nie mogłam zatrzymać lekarzy w ich szale sprawdzaniea stanu zdrowia mojej przyszłej córeczki. Kroiło mi się serce kiedy widziałam jak moje maleństwo było męczone. Wiedziałam, że jeśli któreś z tych badań wykryje jakieś nieprawidłowości, to i tak nie zmieni to mojej decyzji o adopcji. Dzięki Bogu wszystko było OK.
Mdżka ma rację, że przecież kiedy dziecko rodzi się biologicznym rodzicom to nikt nie robi jakiś dodatkowych badań, tylko te podstawowe. Czy dziecko jest przez nas urodzone, czy też adoptowane to nigdy nie ma gwarancji, że będzie zawsze zdrowe i że będzie się świetnie rozwijało. Nie zakładajmy z góry, coś może być nie tak.
mika
Mdżka ma rację, że przecież kiedy dziecko rodzi się biologicznym rodzicom to nikt nie robi jakiś dodatkowych badań, tylko te podstawowe. Czy dziecko jest przez nas urodzone, czy też adoptowane to nigdy nie ma gwarancji, że będzie zawsze zdrowe i że będzie się świetnie rozwijało. Nie zakładajmy z góry, coś może być nie tak.
mika
-
- Posty: 691
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
Nikt nie da nikomu gwarancji, ze dziecko jest i bedzie zdrowe. Mysle ze najwazniejszy jest wywiad na temat rodziny, np. w przypadku dziecka narkomanow mozna spodziewac sie zagrozenia HIV a w przypadku dziecka rodzicow uposledzonych umyslowo - podobnych problemow. Nawet najlepsi lekarze nie sa w stanie dac gwarancji ze wszystko bedzie OK. Osobiscie chcialabym wiedziec ze dziecko nie ma wad rozwojowych, jak sie mowi: "ma wszystko na swoim miejscu". To by mi wystarczylo. O dalszych badaniach zdecydowalabym dopiero gdyby zaszla koniecznosc ich wykonania. Oczywiscie fakt ukrywania problemow przez OAO jest karygodny, ale przeciez osrodki to nie sklepy z zabawami, gdzie wybieramy sobie najladniejsza lalke, w dodatku z dozywotnia gwarancja.
Nie pisze tego aby prawic moralne kazanie, sa to moje osobiste przemyslenia. Adopcja juz od jakiegos czasu przestaje byc dla mnie bajka za gorami za lasami a staje sie spelnieniem marzen o rodzinie. To co napisalam jest moim osobistym zdaniem, wiem tez ze w OAO poprosze o zdrowe dziecko. Zdrowe to znaczy zdiagnozowane w granicach zdrowego rozsadku. I wiem rowniez ze bede starala sie mocno wierzyc ze pracownicy OAO nie zataja przedemna rzadnej istotnej informacji.
Nie pisze tego aby prawic moralne kazanie, sa to moje osobiste przemyslenia. Adopcja juz od jakiegos czasu przestaje byc dla mnie bajka za gorami za lasami a staje sie spelnieniem marzen o rodzinie. To co napisalam jest moim osobistym zdaniem, wiem tez ze w OAO poprosze o zdrowe dziecko. Zdrowe to znaczy zdiagnozowane w granicach zdrowego rozsadku. I wiem rowniez ze bede starala sie mocno wierzyc ze pracownicy OAO nie zataja przedemna rzadnej istotnej informacji.
Ostatnio zmieniony 20 gru 2002 17:44 przez iwo_nka, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 1565
- Rejestracja: 13 maja 2002 00:00
Tak OAO to nie sklep, ale nie każdy rodzi się Matką Teresą, i nie każdy ma w sobie tyle siły żeby zajmować się ciężko chorym czy upośledzonym dzieckiem <b>z wyboru</b>. Dlatego w ośrodku pedagog i psycholog "prowadzący" parę pytają o gotowość przyjęcia dziecka z wrodzonymi wadami lub ciężko chorego. Co innego jednak, jeżeli ośrodek celowo zatai informacje o stanie zdrowia dziecka, jest to tak niewiarygodne i tak niemoralne, że wole myśleć że to tylko głupia plotka.
Wyobraźmy sobie pracownika OAO który świadomie podejmuje decyzję to ONI będą całe życie opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem!
Ja będąc pracownikiem OAO, dla spokoju własnego sumienia starał bym się dostarczyć możliwie rzetelnych i kompletnych informacji o stanie zdrowia dziecka. Wystarczająco trudna (w moim wyobrażeniu) jest decyzja o połączeniu zdrowego dziecka z wybranymi dla niego rodzicami, nie potrafił bym wziąć na swoje sumienie więcej.
Wyobraźmy sobie pracownika OAO który świadomie podejmuje decyzję to ONI będą całe życie opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem!
Ja będąc pracownikiem OAO, dla spokoju własnego sumienia starał bym się dostarczyć możliwie rzetelnych i kompletnych informacji o stanie zdrowia dziecka. Wystarczająco trudna (w moim wyobrażeniu) jest decyzja o połączeniu zdrowego dziecka z wybranymi dla niego rodzicami, nie potrafił bym wziąć na swoje sumienie więcej.
Ostatnio zmieniony 20 gru 2002 20:06 przez Michal, łącznie zmieniany 3 razy.
-- Pozdrawiam Michał
-
- Posty: 9255
- Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00
Michale, zgodzę się z Tobą że zatajanie choroby dziecka jest rzeczą karygodną.
Ale mam taką od Ciebie prośbę, czy mógł byś nie pisać "dzieci - kalekie lub niedorozwinięte" : A zastąpić to dzieci specjalnej troski lub niepełnosprawne.
Jestem mamą cudownego chłopczka, który musi sprostać na co dzień takim dość przykrym słową.
Ja nie mam w domu kaleki, tylko dziecko specjalne, pod każdym względem.
Przepraszam że moja wypowiedź nie jest związana z tematem.
Ale mam taką od Ciebie prośbę, czy mógł byś nie pisać "dzieci - kalekie lub niedorozwinięte" : A zastąpić to dzieci specjalnej troski lub niepełnosprawne.
Jestem mamą cudownego chłopczka, który musi sprostać na co dzień takim dość przykrym słową.
Ja nie mam w domu kaleki, tylko dziecko specjalne, pod każdym względem.
Przepraszam że moja wypowiedź nie jest związana z tematem.
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!