Emocjonalne bycie matką
: 02 paź 2017 09:00
Witam serdecznie,
pytam właściwie po to, by się zorientować, czy ktoś też tak ma, czy to moja "przypadłość". Naszego synka poznaliśmy prawie 2 lata temu. Od początku nie mieliśmy wątpliwości, miał wtedy ponad 5 lat. I wiedziałam, że to mój syn.
Nadal tak jest - wiem , że jest mój, kocham go, akceptuję itp., ale...
Ja się czuję jak jego matka zastępcza, zawsze z tyłu głowy mam tę drugą matkę, biologiczną. Np. patrzę na niego, jestem dumna z czegoś, podziwiam jego cechy i myślę o niej, że udał jej się syn, że mi by takie udane dziecko rodzone pewnie nie wyszło itp. To jest takie dziwne, taka tymczasowość ( nie umiałam inaczej tego nazwać) mojego macierzyństwa, taka niepełność w gruncie rzeczy. Bo co ja mogę wiedzieć o dzieciach, skoro nie urodziłam, nie wychowałam go od początku. Co ja mogę wiedzieć o swoim synu...
Momentami jest to ciężkie. Czy ktoś tak miał? Czy takie poczucie się zmienia z czasem? Czy zapomina się o tym, że to dziecko ma też inną rodzinę, biologiczną i po prostu się żyje? Czy z czasem poczuję się pełnokrwistą matką?
pytam właściwie po to, by się zorientować, czy ktoś też tak ma, czy to moja "przypadłość". Naszego synka poznaliśmy prawie 2 lata temu. Od początku nie mieliśmy wątpliwości, miał wtedy ponad 5 lat. I wiedziałam, że to mój syn.
Nadal tak jest - wiem , że jest mój, kocham go, akceptuję itp., ale...
Ja się czuję jak jego matka zastępcza, zawsze z tyłu głowy mam tę drugą matkę, biologiczną. Np. patrzę na niego, jestem dumna z czegoś, podziwiam jego cechy i myślę o niej, że udał jej się syn, że mi by takie udane dziecko rodzone pewnie nie wyszło itp. To jest takie dziwne, taka tymczasowość ( nie umiałam inaczej tego nazwać) mojego macierzyństwa, taka niepełność w gruncie rzeczy. Bo co ja mogę wiedzieć o dzieciach, skoro nie urodziłam, nie wychowałam go od początku. Co ja mogę wiedzieć o swoim synu...
Momentami jest to ciężkie. Czy ktoś tak miał? Czy takie poczucie się zmienia z czasem? Czy zapomina się o tym, że to dziecko ma też inną rodzinę, biologiczną i po prostu się żyje? Czy z czasem poczuję się pełnokrwistą matką?