nie miałam intencji wywołać takiego wrażenia (jesli do mnie się odnosisz ofcomilka pisze:
Ja nie uważam, że Rafaello narzeka, ale odniosłam wrażenie, ze to mu się zarzuca.

Moderator: Moderatorzy dorośli adoptowani
nie miałam intencji wywołać takiego wrażenia (jesli do mnie się odnosisz ofcomilka pisze:
Ja nie uważam, że Rafaello narzeka, ale odniosłam wrażenie, ze to mu się zarzuca.
Przeczytaj książkę:"Córka kochanki" A.M.Homes (Świat Książki 2010) mottem książki jest:rafaello89 pisze:Witam,nie wiem za bardzo, gdzie pisać, to forum wydawało mi się odpowiednie, bo jestem w swoim widzeniu "pół-adoptowany" dzięki - jak mi to od dawna wpajano - "cudownej" procedurze o nazwie inseminacja nasieniem dawcy.. Dodam, że moja matka i społeczny ojciec widzą to inaczej, ich zdaniem to że mnie "tak strasznie chcieli i kochali", a potem wychowali usprawiedliwia wszystko i oznacza, ze genetyka jest bez znaczenia, bo to był tylko "jeden mały plemnik"..tak jakby ten plemnik był stworzony w laboratorum i oderwany od konkretnego człowieka. Co za cholerna hipokryzja.. Kazdy powstał z plemnika i komórki, nie ma innej opcji, wiec kazdy ma KONKRETNYCH biologicznych rodziców, nawet jeśli wychował go ktoś inny.
Dla mnie genetyka ma znaczenie i to zasadnicze. Nie wiem nic o połowie mojego pochodzenia, gdzieś tam są moi krewni czyli ludzie, z którymi wiąże mnie coś tak "nieważnego" jak geny czy częściowo wygląd (bo nie jestem podobny do matki). Czy ktoś wie jak można znaleźć informacje o dawcy?Nie chce nikomu mieszac w zyciu i nic od niego nie chcę, rozumiem, że oddał spermę i zainkasował kasę w poczuciu dobrze wykonanego obowiązku wobec społeczeństwa i z chęci "niesienia pomocy" - chodzi o MOJĄ swiadomosc wlasnego pochodzenia i korzeni, nic poza tym.
p.s. nie chciałbym, zeby ktos wysnul wniosek, ze lepiej nic nie mowic - przynajmniej za to ich szanuje. Szkoda tylko, że ściemniali przed resztą rodziny. Zawsze było jakoś krzywo..
terrina pisze:
bloo znasz procedury, gubisz w nich człowieka
taką mam bolesną obawę......przy całłym szacunku dla twojej wiedzy i twoich szczytnych wizji.........one ciągle wizjami pozostają ....."a pospolitość skrzeczy".........
wiesz, to zabrzmialo, jakbyś czyniła mnie współodpowiedzialną za sytuację w Polsce. Rozumiem, że to nie była Twoja intencja, ale ja mimo to zaoponuję głośno. Uważam, że to niebezpieczne zbliżać się do granicy poczucia omnipotencji- ani ja tej omnipotencji nie mam, ani Ty i w ogóle nikt.terrina pisze:
A tak już zupełnie poważnie, fundujesz jakimś dzieciom jakąś przyszłość...........takiemu kolejnemu pokoleniu Rafaello..........a pomyślałaś o tym, by ktoś te dzieci później wspomógł profesjonalnie, gdy (być może "agresywnie" jak Rafaello, będą chciały sobie z tym, co im teraz fundujesz, poradziły............... Sama napisałaś, że w Polsce, jak na razie" wszystko dozwolone, bo nie zabronione. MOże jednak warto najpierw o "prawo" zawalczyć i pomyśleć o tym, że oprócz "teraz zadowolonych rodziców" te dzieci kiedyś dorosną i też będą pytać "skąd się wziąłem" (nie tylko o technikę poczęcia będą pytać...........ale przede wszystkim o to kim w związku z tym jestem.............
I to jest duży krok naprzód, mam nadzieję, że krok milowy. Bo jak do tej pory rodziny takie jak nasza (powstałe dzięki dawstwu) były zdane tylko na swoje rozeznanie i wyczucie.bloo pisze:Gdybyśmy ja i inni o tym nie myśleli to jak sądzisz, powstałaby kampania Powiedzieć i Rozmawiać?
to myślę, nie jest kwestia dostrzeżenia albo niedostrzeżenia.Monek pisze:terrina, ze zdziwieniem przeczytałam Twoje zarzuty względem Bloo. Odniose sie do mojego największego zdziwienia jedynie, bo sama Bloo juz odpowiedziała na Twój post. Otóż moje największe zdziwienie wywołała opinia jakoby stanowisko Bloo (i jej działania, bo jako jedna z niestety nielicznych osób na forum rownież działa) nie uwzglednialo interesu dzieci poczetych dzięki dawstwu. terrina, jestem tak tym zaskoczona, ze zachodze w głowę, z czego, z jakich wypowiedzi albo działań Bloo wysnulas takie wnioski? Ja widzę coś zupełnie innego i jest to dla mnie wręcz uderzające, ze Bloo na pierwszym miejscu stawia interes i prawa dzieci poczetych dzięki dawstwu, jako najsłabszych i najbardziej bezbronnych uczestników procesu. To często spotyka sie to z brakiem zrozumienia ze strony niektórych dawców, biorcow oraz klinik. Rożne zarzuty juz czytałam i słyszałam pod adresem Bloo, ale z takim, jak Twoj jeszcze sie nie spotkałam. Będę wdzięczna, jeśli jakoś rozwiniesz, uzasadnisz swoją myśl, bo może czegoś nie dostrzegam?
mam nadzieję, że teraz zrozumiesz.terrina pisze:Bloo przepraszam, jeśli napisałam coś, co mogłaś zinterpretować jako krytykę ciebie lub twoich działań, bo nie taka była moja intencja.
Podziwiam twoją jasność sytuacji w tej materii, bo ja takiej nie mam i to miał wyrażać mój post.