Strona 20 z 22

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 04 cze 2018 21:40
autor: karla78
Malvia1- :glaszcze

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 08 cze 2018 22:45
autor: Monikaa1982
Hej. To mój pierwszy wpis tu, czesciej udzielam się na forum o adopcji.
Moja historia jest długa i zawiła jak u Malvi.
O dziecko staram się 10 lat, sama mam już o zgrozo 36lat. Na dzień dzisiejszy nie mam jajowodów, wygasa mi rezerwa jajników (o ile już całkiem nie wygasła bo od 6 miesięcy nie mam miesiączki) Nigdy nie będę miała biologicznego dziecka, moje małżeństwo się wypala, mąż ma do mnie żal że przeze mnie nie ma swoich dzieci, nie chce adopcji... :(
Ciągle in vitro doprowadziło do tego, że straciliśmy wszystkie pieniądze. Jedyne co mamy to stare, 14 letnie auto na kredyt w dodatku, parenascie tysięcy kredytu gotówkowego (na in vitro i leki) i małe mieszkanie zaledwie 35m2 na kredyt, który musimy spłacać przez następne 25 lat... Poza tym mam pracę z której chce się zwolnić, bo mam dość. Mam 36, za chwilę 37 lat, a nie dorobiłam się zupełnie niczego w życiu. Nie potrafię napisać, tak jak Wy, że mam dla kogo żyć-dla samej siebie mi się nie chce, a maz- nie wiadomo jak długo jeszcze będzie, mam podejrzenia że spotyka się ze swoją "znajomą", młodsza z resztą ode mnie o 8 lat...
Mam kuzynke, bliska rodzina. Dziewczyna ma 24 lata i czwórkę dzieci... Jej najstarsza córka ma 7 lat, druga córka 5 lat, trzecia córka 3lata a ich syn niewiele ponad rok. Gdy była w ciąży z synem to cala rodzina świętowała, że wreszcie ma syna... Ona wreszcie ma syna, gowniara... WRESZCIE ma syna! A ja? Ona rodzi dzieci jak królik, rok po roku, a ja?? Ma 24 lata czwórkę dzieci, spore mieszkanie, męża (wspaniałego z resztą) a ja?! A ja nie mam nic!!!! Mam dość! Dość tego wszystkiego. Ludzie mówią "wyjedźcie to wam pomoże, ciepłe kraje" gdy pytam za co, to odpowiadają, że skoro nie mamy dzieci to mamy pieniądze... Nie mam nic... W zeszła środę zaczęlismy kurs adopcyjne, już na dzień dobry mąż się nie pojawił, mimo iż obiecywał to Panią na wizycie w domu.. A ja? Ja na kursie słuchałam o FAS i innych chorobach adoptowanych dzieci... Chyba chce zrezygnować, nie mam sił na to wszystko...

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 08 cze 2018 23:28
autor: karla78
Witaj Monikaa1982.
Bardzo smutna historia.Przytulam mocno życząc dużo siły.Siły do życia.
Jeśli nie z mężem i dzieckiem adopcyjnym to samej ale szczęśliwej.Mam nadzieję,że niezależnie od tego co się wydarzy odnajdziesz spokój.

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 12 cze 2018 07:59
autor: Miniula
Monikaa1982 napisałam na priv. Trzymaj się :glaszcze

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 17 cze 2018 11:48
autor: Monikaa1982
dziewczyny, u mnie coraz gorzej...

Wczoraj były urodziny mojej kuzynki, ma czwórkę dzieci. Obchodziła wczoraj swoje 24 urodziny (tak, dokładnie 24). Moja mama i mama "Asi" (celowo zmienię imię świat jest mały, internet jeszcze mniejszy) i moja mama to siostry, oba miały tylko jedno dziecko czyli moja mama mnie, a ciocią-Asię. Przy stole moja mama powiedziała, że dobrze ze Asia ma tyle dzieci bo ode mnie to się nie doczeka wnuków (wie że nie mogę mieć dzieci biologicznych) i że przynajmniej Asi dzieci ma jak wnuki, poza tym, powiedziała, że dobrze się stało że Asia w tak młodym wieku zrobiła sobie całą czwórkę, bo idchowa i będzie miała z głowy. Poza tym Asia bierze ślub za miesiąc (kościelny. My z moim M. Mamy tylko cywilny) no i fascynacja ślubem że najstarsza córka będzie niosła obrączki, że reszta będzie sypać kwiatki, że ma śliczne sukieneczka dla dziewczynek i że to będzie PIĘKNY PRAWDZIWY ŚLUB. Poza tym tydzień temu spotkałam Asię w Lidlu, obie kupiliśmy goździki, jej piękne kwitną, ja swoje właśnie wrzuciłam. Zrobiłam w domu awanturę o te cholerne goździki--jak ja mam mieć dziecko, skoro nawet goździki mi umierają w parę dni! Ale Asi TO JUŻ ZUPEŁNIE CO Innego. Byliśmy tam do późnych godzin wieczornych. Spędziłam większość czasu w pokoju dzieci, dziewczynki mają śliczne bielą mebelki, biureczka, śliczne pościele... Maluchy maja piękny pokój, również z białymi mebelkami, ślicznym białym łóżeczkie... Nie potrafię pogodzić się z tą njesprawiedliwoscią. Wiele lat ciężko pracowałam aby mieć cokolwiek, a Asia wczoraj zabiła mnie jednym zdaniem "może zrobimy brata dla małego bo wiecie 500 plus" ja wiem, że to było w zartach, ale ta dziewycha chyba nigdy w życiu nie pracowała a ma cudowne życie i rodzinę. My mamy jedno auto, oni dwa, my mamy kawalerkę 34m2 oni młodzi, giwniarze właśnie kupili mieszkanie 3 poki. 60m2 w pięknej lokalizacji-ratę maja podobna do naszej i raptem 5 lat dłużej będą je spłacać--gdzie w tym wszystkim jest jakaś sprawiedliwość? Ja chyba mam coś z głową, siedzę i ryczę. Jeszcze auto się psuje, ważne że auta Asi i jej przyszłego męża są takie "super" i się nie psują... Mąż mowi że jestem wredna i zawsitna...w cale taka nie jestem, ale ten wczorajszy wieczór rozwalił moją psychikę do reszty... Chcę z nimi spędzać czas, nie tyle co z Asią a jej dziećmi, bo są cudowne, ale widzę że to ma na mnie destrukcyjny wpływ... Asi 24 urodziny, pokazały mi jak bardzo nisko upadłam, ja w styczniu będę obchodzić 37 urodziny... Mam dość....Przepraszam, musiałam się wygadać...

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 17 cze 2018 15:15
autor: Monek
Monikaa1982, przytulam Cię z całych sil. :glaszcze

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 17 cze 2018 15:28
autor: diar
Bardzo dobrze Cię rozumiem. Jednocześnie namawiam do szczerej rozmowy z mamą. Przecież to co powiedziała na forum rodziny (że nie doczeka się wnuków) każdą z nas położyłoby na łopatki... Nie możesz się godzić na takie uwagi. Nie pozwól byś z następnego rodzinnego spotkania wyszła tak pokiereszowana jak teraz. Nie może tak być!

Wysłane z mojego 5080X przy użyciu Tapatalka

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 19 cze 2018 23:04
autor: Imaginification
Monikaa1982, jeżeli Ty masz coś z głową, to ja też. Czytając co piszesz widzę siebie.

Pierwszy raz zawędrowałam na "świadomą bezdzietność" i widzę, że to chyba jedyna normalna część tego forum, bez dzieciatych matek, które wymądrzają się na każdy temat. Uff... jak dobrze.

Ja z kolei mieszkam z babcią, którą się opiekuję, i która codziennie opowiada mi o tym kto jest w ciąży, kto urodził i kto ma ile dzieci. Podobno nie robi tego specjalnie, gdy zwracam jej uwagę słyszę "Ojej, znowu zapomniałam...!". Ale czy nawet osoba z demencją może codziennie przez przypadek opowiadać o dzieciach osobie, która ich nie ma? Nie ma innych tematów w życiu?

Mojej miesiączce po pierwszym nieudanym in vitro towarzyszyła informacja o ciąży kuzynki. Niedługo potem dziecko się urodziło, zaraz zrobili chrzest... Wczoraj pokłóciłam się z babcią, bo zaczęła mi opowiadać, że kuzyneczka pojechała do Sokółki się modlić i dlatego zaszła w ciążę (nieważne, że to jej drugie dziecko). Moja rodzina jest mega religijna. Ja też zawsze byłam i gdzieś tam w głębi serca nadal jestem, chociaż nie jest w stanie chodzić do kościoła i przez bitą godzinę oglądać pokaz dzieci okolicznych rodzinek i słuchać, że Bóg ma dla mnie plan, którego nie rozumiem, a in vitro to zło. Byłam chyba w 10 sanktuariach po których miałam natychmiast zajść w ciążę, nie wspominając, że kilkakrotnie pieszo przeszłam z Warszawy do Częstochowy. I nic! Ale jak pojadę do Sokółki, niczym kuzyneczka, to na pewno od razu zajdę w ciążę.

Usłyszałam od babci, że skoro się odwróciłam od Pana Boga (bo nie chodzę do kościoła i nie jadę do Sokółki) to nic dziwnego, że nie mam dziecka. Powiedziałam babci, że to nie jej sprawa, jakie mam relacje z Bogiem i że nie życzę sobie wiecznie słuchać o ciążach, porodach i dzieciach. Że nie ma pojęcia jak ja się czuję i w jakim jestem stanie psychicznym. Pokłóciłyśmy się na maksa. Od wczoraj się u niej nie pojawiłam.

Czuję się jakbym już za życia była w piekle. Nie można wyjść na dwór, żeby nie zobaczyć zaraz kogoś z wózkiem, nie można włączyć telewizji żeby nie było reklam ze szczęśliwymi rodzinkami lub bobasami, nawet we własnym domu nie jestem "bezpieczna", bo atakuje mnie babcia ze swoimi opowieściami. Gdy mówię jej że nie chcę tego słuchać, ona i tak gada dalej. Najchętniej bym się wyprowadziła i niech się nią zajmuje ktoś inny. Niestety nie mam takiej możliwości :(

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 20 cze 2018 09:22
autor: karla78
Witaj Imagnification!
Nieciekawa sytuacja jeśli otaczają Cię nie wspierający bliscy-nic nie piszesz o reszcie rodziny czy jest i czy też dokucza czy może rozumie,wspiera?Z babciami to trudny temat, szczególnie jak piszesz,że dopadła ją już demencja-rzadko zdarza się taka,która rozumie niepłodność i akceptuje in-vitro.Tak samo z kuzynkami,koleżankami,znajomymi-będą zachodzić w ciążè,rodzić kolejne zdrowe dzieci-sztuką jest na to patrzeć i nie cierpieć,ale to wymaga czasu, i przepracowania w głowie,czasem z pomocą specjalisty.Złość jest zupełnie na miejscu.
Dużo siły i cierpliwości Ci życzę.Jeśli masz zamiar podjąć jeszcze walkę o potomstwo-trzymam mocno kciuki,jeśli Twoja droga związana z leczeniem się kończy-życzę odnalezienia w sobie dużo siły i chęci do przeżywania kolejnych dni. :caluje

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 20 cze 2018 19:24
autor: samirka
dziewczyny czytam ten wątek już od jakiegoś czasu i kilka razy już próbowałam coś napisać ale zawsze kasowałam bojąc się czy nie zostanę źle zrozumiana, ale co mi tam... Wasze posty to bezmiar ludzkiej tragedii której nikt tak naprawdę nie zrozumie jeśli sam tego nie przeżyje. 11 lat temu też byłam w podobnej sytuacji. Wszystko mi się waliło. Trzy razy rozpoczynaliśmy proces adopcyjny. Moje małżeństwo wisiało na włosku, a kredyt był coraz większy (do dziś zresztą jest i jeszcze długo będzie). Wiem, że to co powiem to banał ale zawalczcie o swoje marzenia... jeśli nie macie już swoich jajeczek wejdzie proszę na forum o adopcji zarodków (wchodzę tam często bo raczej pewne jest że oddam swoje mrozaczki i jakoś mi łatwiej wiedząc kto je przyjmie). Jeśli myślicie o adopcji to pomyślcie czy nie lepiej adoptować balstusię, która od samego początku jest z Wami i nie jest obciążona np. FAS. Historie jakie się tam przewijają naprawdę napawają optymizmem. Koszt AZ jest o wiele niższy niż normalnego IVF. Ewentualnie można tez spróbować z komórką dawczyni. Jeśli chodzi o kasę to poszłabym wszędzie żeby ją zdobyć. Przypuszczam że jeśli szczerze by się powiedziało w rodzinie na co nam potrzebne pieniądze to raczej by się znalazły. Może oni też myślą że nie mamy dzieci bo jesteśmy wygodni...szczególnie warto iść do tej część rodziny która ma już dzieci bo oni wiedzą już jaki to skarb. Gdyby moja siostra czy kuzynka przyszły z taką prośbą, że potrzeba nie na nowy telefon czy komputer, ale na dziecko to na pewno bym dołożyła tą cegiełkę, ktoś inny dołoży drugą i się nazbiera. Jestem daleka od moralizowania czy dawania rad ale jeśli same nie zawalczycie o swoje szczęście to kto to zrobi? Może są i mężowie którzy ciągną kobietę do kliniki żeby znów spróbować, ale z reguły to my musimy wszystko same wychodzić i wywalczyć, a oni jak bez problemu przychodzą na wizyty i podpisują się tam gdzie trzeba to już jest sukces. Pozdrawiam Wszystkie zagubione i obyście odnalazły Wasze szczęście niezależnie z dziećmi czy bez nich...

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 20 cze 2018 21:39
autor: MalaMi87
Moi tesciowie nigdy nie zaproponowali nam pomocy. Kiedy spytali, czemu nie podchodzimy trzeci raz I odpowiedzielismy, ze nie mamy kasy, to powiedzieli, ze musimy zacisnac pasa... I stale sie do nas przechwalaja co kupili, na jakie zagraniczne wczasy pojechali, a bizuterie z Pandory kupuja na kilogramy :(

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 20 cze 2018 21:57
autor: Monikaa1982
IMAGNIFICATION, Super, że nie jestem sama..
Za mną kolejny ciężki dzień. Byłam wybierać sukienkę z Asią, tzn. Sukienka dla mnie, ale ze to jej ślub to zaproponowała, że pójdzie ze mną. Więc się zgodziłam(w sumie z wygody, bo ja nie mam auta tzn. Mamy z mężem wspólne jedno, a on jeździ nim do pracy) a że Asia ma swoje, no to nadrobilam czasu i drogi. Z resztą wiadomo, lepiej jeździć po ciuchy z kimś. Na początku było super, zero tematu jej dzieci, wspomniała tylko że jest w piątek zakończenie roku, że nie wytrzyma z dziećmi 2 miesiący itd. Ale było znosnie. Do czasu, az nie powiedziała, że chyba znów jest w ciąży i żebym towarzyszyła jej przy robieniu testu... Oczywiście z zakłopotana się zgodziłam. Test wyszedł negatywny, a ona cała w Skowronkach, po czym stwierdziła że za 2 lata sobie zrobi następne... Że teraz nie czas itd...
Wiecie co jest najgorsze? Narzekam na nią, że głupia zrobiła sobie czwórkę dzieci w wieku dwudziestu paru lat itd. Ale to na prawdę dobra matka. Nie lubię jej za to, że ma nadmiar tego, czego ja nie mam nawet w minimalnym stopniu. Nie cierpię jej, bo może mieć to o czym marzę na wyciągnięcie ręki-ciążę. Że jej życie nie jest inne, jest lepsze.
Wiem też, że ona ma swoje problemy i życie jak każdy-a ja chyba żyje jej życiem...

Na dziś już wystarczy. Pije wlasie białą herbatę i oczyszczam myśli.

Ogólniez od jakiegoś czasu wróciłam na dietę oczyszczającą, lekką. Mimo tego, że wiem że w ciąży już nie będę.
W piątek mam ginekologa, chce żeby mi potwierdził, że zaczynam menopauze (nie miesiączkuje od 7 miesięcy)
Jakoś ten termin menopauzy już nie robi na mnie wrażenia, od kad dowiedziałam się że nawet in vitro z komórkami dawczyni nie wchodzi w grę, przez zrosty i ogólny wygląd macicy.
Niskie AMH 2 lata temu przygotowało mnie na to, że tak też będzie :(
Adopcja stoi pod wielkim znakiem zapytania, mąż nie chce ;(
Ja już nie mam siły :(

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 20 cze 2018 22:16
autor: diar
Monika, nie wiem tylko jednego. Dlaczego godzisz się na to wszystko? Po co jedziesz z Asią na zakupy? Po co robisz z nią test? Czemu uczestniczysz w jej życiu skoro tak dużo Cię to kosztuje? No nie rozumiem tego. Chcesz z siebie zrobić męczennika? No nie kumam. Poświęć ten czas sobie, swoim zainteresowaniom, a nie w koło macieju to samo!

Wysłane z mojego 5080X przy użyciu Tapatalka

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 20 cze 2018 23:47
autor: Monikaa1982
Tak jak pisałam, kierowałam się wygodą.
Test robiłam z nią, bo zwyczajnie głupio było mi po całym dniu spędzonym z nią powiedzieć "nie wiesz nie zrobię" Tym bardziej, że ona nie wie z czym się zmaga.Tzn.wie tyle o ile, czyli-mamy problemy, ale nie wie jak długo się staramy, jakie to problemy, jakiego kalibru.
Ostatnio mówię w wszystkim, że jednak nie chcemy mieć dzieci z wyboru.
Mysle, że do typu męczennika mi daleki, a znam te terminy gdyż jestem po psychologii :)
Tutaj czasem potrzebuje się wygadac, myślę że tu nikt nie pomysli, że płaczę by zrobić z siebie męczennika, zwłaszcza że nikt mnie tu nie zna:)

Re: Bezdzietnosc wbrew woli

: 21 cze 2018 00:20
autor: diar
Nie no nadal nie rozumiem... Jeśli mnie coś denerwuje, wnerwia, wkurza to nie godzę się na to z wygody! Jadę autobusem, pociągiem, rowerem, podziwiam piękno przyrody, słucham śpiewu ptaków, tudzież czytam książkę a nie jadę wygodnie z Asią słuchając o dzieciach, o jej super życiu a potem w domu ryczę i wściekam się na życie. Robisz, to świadomie i dobrowolnie po to by cierpieć. Dla mnie to robienie z siebie ofiary, upadlanie się, no robienie z siebie męczennika. Tylko w imię czego? Coś ta psychologia jest do bani...sorry.

Wysłane z mojego 5080X przy użyciu Tapatalka