PIERWSZA WIZYTA PO STRACIE - odczucia i podejście lekarza

Archiwum forum "Poronienia"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
april211
Posty: 1
Rejestracja: 07 paź 2006 00:00

Post autor: april211 »

Witajcie w czwartek około 15 dostałam rwawienie odrazu zadzwoniłam do lekarza i kazał mi jechac na oddział na oddziele czekałam godzinę na lekarza gdy w końcu przyszedł zrobił mi sg dopochwowe i powiedział że na usg jes pusty pęcherzyk wiedziałam że tak będzie ponieważ mój gin już mnie uprzedził miałam iść do niego 12 jednak nie doczekałam gdyz wylądowałam na oddziale wczoraj lekarze chcieli jeszcze mi robić hcg jednak już o 18 było zapuźno po wieczornej wizycie odrazu poszłam na łyżeczkowanie fizycznie cierpiałam mniej niż za pierwszym razem jednak psychicznie jest tez nienajlepiej bardzo się boję kolejnej ciązy i zamierzam teraz odczekać przynajmiej 6 miesięcy i zaplanować ciąze z lekarzem.
Bardzo dziękuje mojemu kochanem który wspierał mnie jak mógł.....bez niego nie dałabym rady.
April211
Awatar użytkownika
isabelka
Posty: 1250
Rejestracja: 27 wrz 2006 00:00

Post autor: isabelka »

Witam,jestem tutaj od niedawna.W szpitalu zabieg wspominam lepiej,niz wizyte u mojego gina,ktory niedowierzal w moja ciaze,ktora stracilam w 6tc.Pielegniarki byly bardzo troskliwe,rozmawialy ze mna i podtrzymywaly na dychu,co chwile wycieraly mi lzy,ktorych nie moglam powstrzymac.Po zabiegu dopytywaly jak sie czuje.Obecnie jestem juz po pierwszej wizycie u nowego lekarza,ktory robil mi zabieg.Psychike mialam slaba ale juz dochodze do siebie po miesiecznym zwolnieniu.Wizyta ogolnie byla ok,lekarz mnie wysluchal,dokladnie zbadal.Wynik histopatologiczny wskazywal na stan zapalny.Dostalam antybiotyki.Lecz mam pewien niedosyt,ze nie kazal mi robic badan.Mam czekac dwa cykle,zeby zrobic cytologie i wymazy z szyjki.
Awatar użytkownika
zgaga14
Posty: 33
Rejestracja: 16 cze 2003 00:00

Post autor: zgaga14 »

Po Trzynastu latach starań, po 3 stymulacji in vitro zaszłam w ciąże. W 9 tyg . Poszłam na kontrole i usłyszałąm wyrok -serce nie bije. Szok, płacz, żal i ból. A Pani doktor? Co się Pani dzieje, umarło to trudno - będzie następne, czemu Pani płacze? Wyszłam na psychicznie chorą. Efekt - zmieniłam lekarza bo mam dość. Może Ona Lekarka jest dobrym fachowcem ale ...........
Awatar użytkownika
bordo
Posty: 1217
Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00

Post autor: bordo »

zgaga14- do jakiego lekarza chodzilas?
Awatar użytkownika
zgaga14
Posty: 33
Rejestracja: 16 cze 2003 00:00

Post autor: zgaga14 »

Najpierw leczyłam się w novum, potem w bielsku- białej w ferti - med.
Awatar użytkownika
zombek
Posty: 17
Rejestracja: 17 lis 2006 01:00

Post autor: zombek »

Dziewczyny, niestety niekompetentnych ginekologów jest bardzo wielu..
Ja sama starałam się z mężem o dzidzię (tylko) 3 m-ce.
Planowaliśmy tę ciążę.Od XII/05 odstawiłam tabl.anty, chciałam wyregulować spowrotem organizm. Od I/06 zmieniłam gin. na jednego z najlepszych w mieście (Śląsk). Systematycznie od I/06 chodziłam na wizyty, od początku powiedziałam gin. że od VII/06 chcemy się zacząć starać o dzidzię. Na wizycie bylam w I/06, III/06 i VI/06, na ostatniej z tych wizyt przepisał mi Folik.
Czułam się super przygotowana aby zajść. Nie piłam, nie paliłam, dobrze się odzywiałam itp.
Na wizytach natomiast gin. systematycznie gasił mój entuzjazm tekstami typu "Pani to może chcieć zajść w ciążę,ale niektórzy starają się po 3 lata i nic, Pani też tak może mieć" albo "Niech się Pani nie nastawia na dziecko bo teraz jest tyle poronień że nie należy się chwalic ciążą wokół jesli w ogole Pani zajdzie" itp.
Z każdej z jego wizyt wychodziłam zdołowana,ale tłumaczyłam to sobie tym ze może ma takie podejście,ale przecież - z tego co opowiadały koleżanki - to b dobry gin.
Pod koniec IX/06 test potwierdził ciążę :) Cieszyliśmy się ogromnie.
Na wizycie u gin. usłyszałam obojętnym głosem "Tak, ciąża jest, 3 tc., ale zajść w ciążę to jedno,a utrzymać ciążę to drugie". Opadła mi szczęka.. Po powrocie do domu rozpłakałam się i załamałam. Prosiłam gin. także o wypisanie skierowań na badania, lekarz odmówił ponieważ wg niego to było zbyt wcześnie.
W 6 tc. prosiłam o zaświadczenie do pracy iż jestem w ciąży. Gin odmówił ponieważ wg niego owszem, ciąża jest ale jest b dużo poronień i on mi zaświadczenia nie wystawi. Kolejny raz się załamałam. Zero wsparcia w gin...
Kolejną wizytę miałam w 9 tc. Podczas USG gin. stwierdził samoistne obumarcie płodu :( ... WYKRAKAŁ :( !..... Powiedział mi to jakby mówił o pogodzie, bez emocji, współczucia, wsparcia psychicznego. Kazał zrobić bad. na poziom hormonów we krwi i z wynikami mu przedzwonić (!!). Równocześnie wypisał skierowanie na łyżeczkowanie,bo stwierdził że i tak płod obumarł. W pon miałam isc do pracy,a we wt na 7 rano z torbą do szpitala na zabieg na 1 dzien, i w śr do pracy. Byłam w szoku !...Więcej tam nie wróciłam.
Na szczęście pojechałam do Kliniki do Bytomia. Tam opieka nad pacjentem była CAŁKIEM INNA. Diagnoza niestety została potwierdzona i wykonano łyzeczkowanie, ALE w koncu potraktowano mnie jak istotę ludzką która ma uczucia. Łatwiej było mi spowrotem stanąć na nogi.

Pozdrawiam wszystkie kobietki które przeszły ten koszmar, pamiętajcie że naprawdę zza chmurek wychodzi słońce !

Dodane po: 9 minutach:

Sorry, wklepałam powyżej coś pomyłkowo. Ciążę stwierdzono w 5tc. i gin. nie chciał mi wypisać skierowań na badania, w 6tc. prosiłam o zaświdczenie o ciąży lecz finalnie też gin. nie chciał mi go wypisać, a w 9tc. gin. stwierdził obumarcie..

Mam żal, bo jesli może zleciłby mi wykonanie badań w tym 5tc. tak jak prosiłam to teraz dzidzia mogłaby dalej życ...



---------------------------
Aniołek 9tc. - XI.2006
Awatar użytkownika
kasiulka21
Posty: 22
Rejestracja: 09 sty 2007 01:00

Post autor: kasiulka21 »

witajcie dziewczyny...
ja wczoraj bylam u lekarza czyli 6 dni po poronieniu i bardzo zaluje ze wogole tam poszlam :( poronilam samoistnie w domciu w 5 tygodniu ciazy..ale lekarz powiedzial ze mam tak tego nie nazywac,mam nikomu nie mowic ze poronilam bo poco brudzic sobie w papierach,powiedzial ze jesli tak bede mowic to kazda kolejna ciaza bedzie traktowana jako druga,a poco mi to...mowil tez ze mamjak najszybciej o tym zapomniec i po kolejnej @ zaczac starania od nowa,ze mam potraktowac to co sie stalo jako cos co bylo ale sie zmylo :( ze nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ile kobiet dziennie roni nie wiedzac nawet ze byly w ciazy itp itd cala wizyta przebiegala w takim klimacie :( plakac mi sie chcialo jak go sluchalam :( a ja poprostu poszlam do Niego bo chcialam zadac Mu kilka pytan..pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i niewiedzialam jak sie zachowac...chcialam zeby mi powiedzial ile moge krwawic po takim poronieniu,kiedy moge sie spodziewac kolejnej miesiaczki jaka ona bedzie itd...cholernie zaluje ze wogole do niego tam poszlam :(
Awatar użytkownika
groniu
Posty: 2
Rejestracja: 15 sty 2007 01:00

Post autor: groniu »

Witaj, niestety wielu lekarzy tak traktuje pacjentki. Ja Ciebie doskonale rozumiem. Bylam w takiej samej sytuacji pierwsze pronienie 6 tydzien a drugie 21 tc. :cry: Tez uslyszalam podobne brednie. Zmienilam lekarza! Dla normalnej kobiety to trudne przezycie. Ja uwazam, ze powinnas zmienic lekarza!
Awatar użytkownika
kasiulka21
Posty: 22
Rejestracja: 09 sty 2007 01:00

Post autor: kasiulka21 »

groniu dzieki za rade,tak tez wlasnie zrobie juz nad tym myslalam i teraz wiem na 100% ze lepiej bedzie jak pojde do innego lekarza tylko obawiam sie ze znow powtorzy sie ta sama sytuacja-takie samo podejscie lekarza do tego co sie stalo :( bo dla nich to normalka, oni spotykaja sie z takimi przypadkami na codzien,ale powinni umiec-postarac sie postawic w naszej sytuacji i podejsc do tego troszke z wieksza cierpliwoscia,wspolczuciem itd....
cholernie przykro sie robi jak ktos w kim pokladasz nadzieje ze pomoze Ci odnalezc sie w tej sytuacji,wytłumaczy-wyjasni o co w tym wszystkim chodzi zawodzi i traktuje Cie jak jedna z wielu:(
Awatar użytkownika
myszencja
Posty: 12
Rejestracja: 06 sty 2007 01:00

Post autor: myszencja »

Witam was
Ja 19 stycznia byłam na pierwszej wizycie po zabiegu, miałam go 7 grudnia, wiem że późno ale musiałam przełożyć gdyż dostałam "upragnioną" @ czekałam na nią , można by powiedzieć jak na zbawienie. Lekarz mój prowadzący, do którego miałam baardzo wielki szacunek potraktował mnie dość oschle, każąc o "wszystkim zapomnieć, i nie rozpamiętywać" Jak mam zapomnieć, w końcu to było moje dziecko !!! wyczekane, upragnione. nie zlecił żadnych badań, mówiąc że po 2 poronieniu zleca się badania specjalistyczne. kazał tylko obserwować cykl, bo podejrzewa endometriozę, to znaczy czy przed @ będę plamić, juz jakiś czas wcześniej też miał podejrzenia...... Bynajmniej z tej wizyty jeeestem baaardzo nie zadowolona, potraktował mnie jak, "kolejny przypadek medyczny"
Awatar użytkownika
bysia
Posty: 40
Rejestracja: 19 sty 2007 01:00

Post autor: bysia »

Ja też podziele się z wami swoimi przeżyciami. Bardzo mi się nie podobało jak mój lekarz poinformował mnie o tym że serduszko nie bije. Chciałam go zmienić, ale zabieg i to wszystko (w szpitalu był w porzadku) spowodowały, że poszłam do niego po zabiegu. Poszłam już 6 dni po bo miałam duże dolegliwości ze strony układu pokarmowego i wydalniczego i nie wiedziałam czy to wina antybiotyku czy jeszcze coś innego. Lekarz był super. Najpierw chwile rozmawiał o tym co się stało, że tak się zdarza, ale że jestem młoda i zdąrzę jeszcze mieć dzieci. Mówił, że nie powinnam współżyć do okresu i sam mnie też nie badał bo lepiej narazie tam nie ingerować, niech się samo pogoi. Powiedział, że najlepiej odczekać pół roku i że w maju powinnam przyjść i porobimy potrzebne badania, żeby sie bardziej zabezpieczyć. Kazał tylko mężowi zrobić do tego czasu badanie plemników. Także ciesze się że poszłam chociaż bardzo się bałam. Uspokoił mnie i natchnął nadzieją że jeszcze będzie dobrze.
Awatar użytkownika
E-wa
Posty: 2
Rejestracja: 11 maja 2005 00:00

Post autor: E-wa »

Kiedy po zabiegu udałam się na wizytę do mojego ginekologa, przywitał mnie jak zwykle z radością (ta ciążą była wielkim sukcesem, po prawie 2 letnim leczeniu) i kazał iść się ważyć. Gdy powiedziałam, że nie idę się ważyć, spojrzał na mnie tak dziwnie, a potem już tylko mówił jak bardzo jest mu przykro i że czasem tak się zdarza. Że muszę próbować dalej i te próby zacząć jak najwcześniej. Bardzo mi ta wizyta pomogła. Głównie psychicznie.
Awatar użytkownika
Ewunia74
Posty: 125
Rejestracja: 01 maja 2006 00:00

Post autor: Ewunia74 »

Ja miałam zabieg robiony prywatnie 13.01.2007 wizyte u ginak miałam 24.01.2007 potraktował mnie bardzo czule, ale nie zlecił żadnych badań i kazal się starać za 2-3 miesiące, co zamierzam zrobić. Jednak badania wolałabym mieć zelcone, ale jak juz się wypowiadano poinformowano mnie, iż po jednym poronieniu badań się nie zleca :x
Awatar użytkownika
marta0479
Posty: 18
Rejestracja: 27 wrz 2006 00:00

Post autor: marta0479 »

Miałam zabieg lyzeczkowania 30 stycznia (7 tc). Na pierwsza wizyte wybrałam się po pierwszej miesiaczce. Wizyta mnie troche rozczarowała. Była to bardziej "pogadanka" o przyczynach poronien i zapewnieniu, ze tak sie zdaza.
Lekarz w ogole nie zamierzala mnie badac, bo jak powiedziala "tak swiezo po zabiegu, nie che sprawiac bolu". Ale na wyrazna moja prosbe zbadala i powiedziala ze jest ok. USG nie bylo robione. Zadnych badan nie kazala robic, brac tylko kwas foliowy.
Powiedziala ze w kolejnym cyklu mozemy sie starac. Wynik badania histopatologicznego takze zbytnio nie zainteresowal. A ja bylam jak w amoku i w koncu nie spytalam co przedstawia. Byla to wizyta w przychodni przyszpitalnej, w ktorej byl robiony zabieg.
Awatar użytkownika
bajeczka1971
Posty: 1
Rejestracja: 14 mar 2007 01:00

Post autor: bajeczka1971 »

Kochane dziewczyny,ja takze mam za soba poronienie i te straszne przezycia w szpitalu. Ordynator oddzialu pol-gin. w jednym z chorzowskich szpitali pomimo ze usg wykazywalo ciaze chcial mi zrobic zabieg.Nie zgodzilam sie,oczywiscie nazwal mnie nieodpowiedzialna baba,powiedzial tez ze za dwa dni zamykaja ten oddzial i on nie ma ochoty mnie przenosic do innego szpitala itp. Wtedy pojawil sie doktor Spyra,przeprowadzil ze mna i moim partnerem rozmowe,dal mi od siebie tabletki-duphaston,swoja wizytowke i powiedzial ze moge dzwonic o kazdej porze dnia i nocy gdyby cos sie dzialo. Odradzil zabieg. Opuscilam szpital w sylwestrowy poranek,niestety wieczorem znowu zaczelam krwawic.Przelezalam pierwszy dzien nowego roku w domu i 2 stycznia zadzwonilam do dr.Spyry. Konczyl dyzur w innym chorzowskim szpitalu,ale kazal mi przyjezdzac-uprzedzil o moim przypadku innego lekarza. W szpitalu przy ul.Strzelcow Bytomskich trafilam na wspaniala opieke,Dr.Czarnecki,robiac mi usg w bardzo ludzki i cieply sposob poinformowal mnie ze niestety juz nic sie nie da zrobic. Chwile przed zabiegiem tez wspominam milo,zarowno lekarze jak i pielegniarki rozmawiali ze mna,starajac sie odwrocic mnie od myslenia o zabiegu.Dziekuje im jeszcze raz za opieke i wsparcie w tych trudnych chwilach. A dr. Spyra jest teraz moim lekarzem,mimo ze teraz mieszkam w Niemczech,to jezdze do mojego lekarza do Polski. Pozdrawiam Was cieplutko.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Poronienia”