PIERWSZA WIZYTA PO STRACIE - odczucia i podejście lekarza

Archiwum forum "Poronienia"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
MALEJSZA
Posty: 1045
Rejestracja: 05 lut 2007 01:00

Post autor: MALEJSZA »

mimi-gratuluje serdecznie oby tym razem sie udalo.3mam kciuki.niestety ten strach nas chyba nigdynie opusci :?
''kiedy Bog zamyka drzwi to otwiera okno''
Awatar użytkownika
elsonik
Posty: 57
Rejestracja: 28 sie 2008 00:00

Post autor: elsonik »

odswieżam wątek, bo widzę, ze zamiera :)

Moja ginka po poronieniu, a pobiegałam do niej już 5 dni po łyżeczkowaniu (ustalałam wizytę jeszcze w ciązy), przebadała mnie tylko pobieżnie, bo wszystko było zbyt podrażnione zabiegiem. Kazała przyjśc po pierwszej miesiączce na USG i cytologię i braż kwas foliowy, co chyba najbardziej mnie ucieszyło. Właśnie jestem po @ i wybieram się do niej za 2 tygodnie z pliczkiem wyników.
Awatar użytkownika
Mimi1978
Posty: 50
Rejestracja: 16 maja 2007 00:00

Post autor: Mimi1978 »

Hej,

No faktycznie watek zamiera !! A ja sie pochwale, jestem w 4,5 miesiacu ciazy, zaszlam dokladnie 7 miesiecy po poronieniu i ciaza przebiega jak na dzien dzisiejszy idealnie. Staralismy sie i w koncu sie udalo, ale powiem Wam ze przez pierwsze 3 m-ce balam sie troszeczke poronienia, lekarz przepisal mi lek Utrogston na podtrzymanie w razie no i tak poszlo.
Mam nadzieje ze u was dziewczyny tez pojawily sie bejbiki.

Pozdrawiam,
Awatar użytkownika
elsonik
Posty: 57
Rejestracja: 28 sie 2008 00:00

Post autor: elsonik »

Mimi1978 bardzo serdecznie gratuluję:-) Oby jak najwięcej takich pozytywnych wieści:-)
Awatar użytkownika
MALEJSZA
Posty: 1045
Rejestracja: 05 lut 2007 01:00

Post autor: MALEJSZA »

mimi-jak super :wink: zasialas nadzieje w serduchu.zycze wam spokojnych i zdrowych 9 mcy :wink:
''kiedy Bog zamyka drzwi to otwiera okno''
Awatar użytkownika
zuzia-21
Posty: 7
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: zuzia-21 »

Witam!!!
Jestem całkiem nowym użytkownikiem tego forum-nigdy tu nie zaglądałam ponieważ nie miałam takich doświadczeń jakie mam dziś!Muszę przyznać że temat poronień i łyżeczkowania przecztałam od deski do deski i dowiedziałm się o wiele więcej niż od lekarza gin oraz lekarza który przeprowadził u mnie zabieg łyżeczkowania.
Od mojego poronienia minęlo zaledwie kilka dni (5) straciłam dzidzusia w 7 tyg.ciązy,bardzo mnie ta wiadomość zaskoczyła ponieważ nie miałam żadnych objawów wskazujących na to że coś jest nie tak.(Mój 3,5 letni synek przyszedł na świat bez najmniejszych problemów)Poszłam na kolejną,normalną wizytę,lekarz wykonał mi usg i powiedział że serduszko mojego dzidziusia nie bije.................zszokowona zaczęłam płakać i pytać DLACZEGO na to gin.odpowiedział "ze tak się niestety zdarza",dał skierowanie do szpitala i nie wiele więcej powiedzieł.Do szpitala trafiłam prawie natychmiast,na drugi dzień zrobiono łyżeczkowanie (dostałam antybiotyk w kroplóce,czopki przeciwgrzybiczne i jakiś lek odkażający)i na następny wysłano do domu,bez wypisu,bez zadnych informacji,żadnych zaleceń-STRASZNE :( ale prawidzwe!!!To była sobota,więc pomyślałam że dlatego tak się stało,ale gdy w poniedziałek wróciłam do szpitala po infomacje nikt nie miał dla mnie czasu i kazali wrócić w środę.Jednak czekanie jest dla mnie okrutne..........i bolesne!
No i tak właśnie trafiłam na to forum które troche mi pomogło,dostarczyło dużo cennych informacji, proszę wszystkie dziewczyny które mają podobne przeżycia o jakieś porady i wypowiedzi.Z góry dziękuję!!!Ściskam i czeakm!!!ZUZIA
Awatar użytkownika
MALEJSZA
Posty: 1045
Rejestracja: 05 lut 2007 01:00

Post autor: MALEJSZA »

zuzia-u mnie tez niestety szczescie skonczylo sie w 7tygodniu i tez niestety za dobrze nie wspominam pobytu w szpitalu.mialas szczescie ze zrobili ci zabieg nastepnego dnia ja z krwotokiem wewnetrznym czekalam 2dni zanim ktos sie mna zajal 8O na''dlaczego''nie ma odpowiedzi niestety.przytulam mocno
''kiedy Bog zamyka drzwi to otwiera okno''
Awatar użytkownika
elsonik
Posty: 57
Rejestracja: 28 sie 2008 00:00

Post autor: elsonik »

zuzia-21witam gorąco, szkoda, że na tym forum. Co do szpitala to chyba źle nie trafiłaś, ja byłam w klinice, gdzie 40 minut po zabiegu łyżeczkowania weszła lekarka, która zabieg przeprowadzała i zapytała "jeszcze sie Pani nie ubrała?" no więc ubrałam sie i pojechaliśmy do domu. Mąż mnie podtrzymywał, bo o własnych siłach nie mogłam dojść nawet do samochodu. Żadnej porady, żadnego lekarstwa. Na tym forum dowiedziałam się, że po zabiegu powinno się podać antybiotyk. Szkoda słów.

Pozdrawiam gorąco, nabieraj sił i koniecznie zrób morfologię, ja po zabiegu miałam straszną anemię.
Awatar użytkownika
zuzia-21
Posty: 7
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: zuzia-21 »

MALEJSZA i ELSONIK Witam Was cieplutko!!!I bardzo się cieszę że ktoś odpowiedział na mojego posta (to bardzo miło znależć taką bratnią duszę,która tak doskonale rozumie drugiego).
Napiszcie jak się czujecie?fiz.i psy???Pozdrawiam!!!
Awatar użytkownika
sylvia1
Posty: 1041
Rejestracja: 27 lip 2008 00:00

Post autor: sylvia1 »

Zuzia przykro mi. Mi bardzo pomogły dziewczyny na promyczku(forum na gazecie)
I '98 syn 3400, II '99 córka 2900, VIII '08 +Aniołek (7tc)
36 lat, PCO, insulinooporność, metformax, insulina, astma

[url=http://www.suwaczki.com/tickers/relg82c3pomjr4kf.png]Staś 15.07.2010 3310g 56 cm :)[/url] [url=http://s2.pierwszezabki.pl/038/0383829c0.png]Ząbki Stasia[/url]

[url=http://dzieciowopracowo.blogspot.com]BLOG MATKI PRACUJĄCEJ[/url]
Awatar użytkownika
elsonik
Posty: 57
Rejestracja: 28 sie 2008 00:00

Post autor: elsonik »

zuzia-21 fizycznie jest chyba dobrze. Jestem 6,5 tygodnia po łyżeczkowaniu, miałam @ choć wcale nie dłuższą i bardziej bolesną niż zwykle. Za tydzień idę do ginki na USG i cytologię, mam nadzieję, że będzie ok. A psychicznie jest lepiej niż było ale nie mogę powiedzieć, żeby było dobrze. Wokół sporo znajomych albo ma malutkie dzieci albo spodziewa się właśnie i trudno słuchać o ciąży, porodzie itp. Nie żebym komuś źle życzyła, wręcz przeciwnie, tylko bardzo ciężko. W zeszłym tygodniu popłakałam się w pracy, bo koleżanka jest w ciąży, 9 tydzień, opowiadała, że widziała rączki, bijące serduszko, itp. Moja Kruszynka przestała żyć właśnie w 9 tygodniu. Wszędzie czytam, że czas leczy rany ale nie wiem ile tego czasu ma upłynąć.

To była moja pierwsza ciąża, robię badania, bo chciałabym uniknąć tego w przyszłości. Mam nadzieję, że będziemy mieć zdrowego bobasa, nadzieja umiera ostatnia.

Pozdrawiam gorąco
Awatar użytkownika
Mimi1978
Posty: 50
Rejestracja: 16 maja 2007 00:00

Post autor: Mimi1978 »

naprawde zalosne jest ze ludzie pracujacy w takich instytucjach podchodza do pacjentow z taka obojetnoscia, a wystarczyloby troche wspolczucia, dobrego slowa czlowiek poczulby sie inaczej ... ale dziewczyny nie poddawajcie sie, ciezkie dni mina i bedzie lepiej, sama przez to przeszlam...

pozdrawiam serdecznie
Awatar użytkownika
zuzia-21
Posty: 7
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: zuzia-21 »

Witam!!!
Mimi1978-zgadzam się z Tobą w zupełności,to straszne że lekarze tak obojętnie podchodzą do takiej tragedii,nie robią na nich wrażenia ani łzy ani krzyk,ani żal,ani rozgoryczenie,stać ich tylko na to aby powiedzieć "tak się niestety zdarza"a to chyba troszeczke za mało???

Ja gdyby nie mąż i mój synek to chyba bym zwariowała i nie dałabym rady się pozbierać-Bogu dziękować że ich mam i życzę Wam wszystkim takiego ogromnego i nieocenionego wsparcia od najbliższych.

Ściskam serdecznie!!!
Awatar użytkownika
Mimi1978
Posty: 50
Rejestracja: 16 maja 2007 00:00

Post autor: Mimi1978 »

Jesli chodzi o mnie to poronilam w 3,5 tyg ciazy, owszem bylo ciezko, po prostu przyszla mega miesiaczka i tyle, wszystko wyewakuowalo sie spontanicznie. Nie mialam akcji w szpitalu i nie spotkalam sie z tym co opowiadacie, Naromiast, moj lekarz w kilka dni po przyjal mnie i wytlumaczyl w sposob bardzo spokojny i przekonujacy ze takie poronienia przy pierwszych ciazach zdarzaja sie i nie ma na to szczegolnego wytlumaczenia, najczesciej chyba chodzi o jakis blad genetyczny i natura sama eliminuje cialko z organizmu bo wie co dobre a co zle. Moj lekarz okazal sie bardzooo wyrozumialy i potem jakos latwiej mi bylo a juz po 2 miesiacach myslalam o nastepnym zajsciu. Moj maz tez w tym wszystkim byl bardzoo pozytywny, przyjal zdarzenie jak przyjal i juz wiecej o tym nie rozmawialismy.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
zuzia-21
Posty: 7
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: zuzia-21 »

elsonik rozumię Cię w zupełności.Dla mnie najgorsze jest jak znajomi pytają jak się czuję a ja muszę przyznać że żle bo nie ma już mojego dzidziusia,że pozostała tylko pustka i jakaś wielka dziura w sercu,że radość skończyła się tak szybko jak się zaczęła...........takie chwile są dla mnie nie do zniesienia.Jednak z drugiej strony wiem że muszę wstawić temu czoła wrócić do pracy i zrobić wszystko aby moja równowaga psychiczna powróciła,bo mam synka który potrzebuje "normalnej"mamy a nie wciąż smutnej,załamanej i zniechęconej!
Czas leczy rany i tego musimy się trzymać i w to wierzyć,bo inaczej będzie z nami zle,życie jest tylko życiem które potrafi bolesnie doświadczyć ale z drugiej strony co nas nie zabije to nas wzmocni!!!

Dodane po: 10 minutach:

Mimi1978 Z tego co zdązyłam się zorientować (nie za dobrze sobie jeszcze radzę z tą stronką) to Ty obecnie jesteś w ciązy takkkkk???Jeśli tak to serdecznie gratuluję i mam nadzieję że wszystko idzie pomyślnie,napisz jak się czujesz?i czy tamto poronienie nie miało żadnego wpływu na kolejną ciążę???
Pozdrawiam!!!
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Poronienia”