Podbijam temat!
Jestem świeżo po badaniu HSG, bałam się strasznie, jak się okazało- niepotrzebnie.Niedługo bedzie 2 lata odkąd staramy się o drugą ciążę, zobaczymy czy HSG nam pomoże....
a samo badanie miałam w szpitalu na NFZ- cykl wcześniej musiałam zrobić zwykly wymaz z pochwy + dodatkowo wymazy na chlamydie, mycoplasme i ureaplasmę. Po wynikach dostałam skierowanie, z lekarzem umówilam się na 11 dc (trochę późno, ale tak mu pasowało.)
Rano o 8 stawiłam się na izbę przyjęć (po śniadaniu), tam przyjęcie do szpitala, papierologia, przebieranie w koszulę, kapcie, założyli mi opaskę
zrobili EKG i zaprowadzili na oddział. Tam już położne mnie przejęły- znów papierologia, ankieta, mierzenie ciśnienia, założenie wenflonu. Dostalam łożko na sali i kazali czekać- załapałam się akurat na szpitalne śniadanie- więc warto wziąć ze sobą kubek i sztućce
poszłam pod prysznic, za ok. godzinę przyszedł lekarz i zawołał do zabiegowego. tam znów papierologia, następnie zwykłe badanie ginekologiczne i "mycie"- położna zrobiła mi irygację pochwy, bo przed badaniem musi być jałowo i czyściutko. Później poszliśmy z ginem i położną (ona wiozła wózek z całym przerażającym sprzętem
) do pracowni RTG piętro niżej. Tam był taki zwykły płaski stół do RTG, gin mi kazał na krawędzi się położyć, a że nie było gdzie nóg podeprzeć, usiadł na stołku między moimi nogami i kazał mi oprzeć moje stopy na swoich kolanach
położna podawała narzędzia, powiedział, że założy wziernik, a teraz poczuje pani ukłucie- to był chyba ten metalowy sprzęt, ale w sumie nie poczułam ukłucia tylko taki bardziej ucisk, rozpieranie,ciągnięcie - ale to nic strasznego. Wtedy przyszła pani radiolog z asystentką, ustawiły aparat RTG i musiałam podsunąć sie do góry z tym całym sprzętem (nogi już na stole), gin przytrzymywał ustrojstwo między nogami
a radiolog pomogła się podsunąc tak zeby aparat do RTG był nad moim brzuchem. kazali lezec nieruchomo, zrobili jedno zdjecie zeby sprawdzic czy dobrze zamocowali ustrojstwo. Pozniej gin powiedzial, ze wpuszcza kontrast- zabolało jak na miesiączkę, pstryk, nie oddychać, zdjęcie, za chwilę drugi raz wpuścił kontrast, znów ból jak na miesiączkę, pstryk, wszystko drożne, dziękujemy
Gin przyszedł "wymontowac" wszystko, usiadłam, zapytał jak się czuje, czy sie w glowie nie kreci itp, ale było ok- polozna podała ligninę, bo zaraz kontrast z krwią wypłynął, założyłam majtki (radze takie wieksze przygotowac zeby pomiescily tą ligninę)
odprowadzili mnie na oddział (czułam sie ok, brzuch troche tylko bolał jak przy okresie) i kazali sie polozyc. Wymieniłam linginę na podpaskę, do konca dnia trochę krwawiłam. Poleżalam 2 h, przyszedl gin zapytac jak sie czuje, powiedzialam, ze ok, wiec poszedl przygotować wypis, po godzinie mnie zawołali, kazali sie ubrac i wypisali.
Do konca dnia brzuch pobolewał i lekko krwawiłam, pozniej jeszcze 3 dni plamiłam.
wynik z opisem odebrałam 2 dni później.
Ale generalnie całe badanie trwało 10 minut, z czego bólu było 2 minuty.
Zobaczymy czy pomoże w zajściu....
aha, gin mi mówił,żeby starać się od razu po HSG- ponoć kontrast pochłania promieniowanie i niekiedy nie dociera wcale do komórki jajowej- ale jeśli została uszkodzona przez RTG to do ciąży po prostu nie dojdzie