Mimbla bardzo, bardzo mi przykromimbla1980 pisze: Z niczym bym się nie śpieszyła, nie tylko przez rozczarowanie poziomem leczenia, ale również dlatego że program rządowy sam w sobie to nie jest ideał.
Szczególnie, że Twoja historia jest mi bliska, nasze problemy z zajściem w ciążę są podobne, leczymy się w tej samej klinice, u tego samego lekarza. My mieliśmy zrobiony kariotyp na samym początku, jeszcze przed podchodzeniem do pierwszego in vitro (2011 rok). U nas na szczęście wszystko wyszło prawidłowo. Kariotyp zalecił właśnie dr Wyroba! Wtedy patrzyliśmy na to jak na kolejne badanie (zresztą dość kosztowne). Teraz widzę, jak było ważne i jakimi szczęściarzami jesteśmy, że nie było nieprawidłowości...
Rozumiem, że jesteś rozżalona, ale moim zdaniem nie jest tak, że klinika, lekarz, czy program in vitro są źli. Może to wypadkowa różnych czynników, a czasami również kaprysów natury i ślepego losu... Mam porównanie jak było przed programem, a jak jest teraz – pierwsze in vitro miałam zanim zaczęliśmy marzyć o refundacji. Na pierwsze podejście musieliśmy pożyczyć pieniądze. Nie twierdzę, że program jest doskonały, pewnie są w nim luki, ale to także ogromna szansa na bycie rodzicem. Czasami też tracę nadzieję, bo też nie utrzymałam kolejnego dzidziusia, ale z drugiej strony to właśnie dzięki leczeniu w macierzyństwie i in vitro zostałam mamą.