KLINIKA KRIOBANK W BIAŁYMSTOKU

Tu wymieniamy informacje i opinie o klinikach i lekarzach specjalizujących się w leczeniu niepłodności, a także cenach badań, zabiegów.

Moderator: Moderatorzy gdzie się leczyć

Awatar użytkownika
lavita
Posty: 1239
Rejestracja: 27 cze 2003 00:00

Post autor: lavita »

Salcio
ja akurat zgadzam się z Tobą w większej części tego co napisałaś, chociaż nie chcę wzbudzać znowu dyskusji na ten temat, bo każdy ma inne zdanie.
Pozdrwiam i trzymam kciuki
Awatar użytkownika
iza
Posty: 86
Rejestracja: 06 mar 2002 01:00

Post autor: iza »

Salcie –masz dużo racji, zgadzam się z tobą.
Psycholog w klinice jest koniecznie potrzebny, w większości czujemy się jak w fabryce, my to jeszcze zniesiemy ale nasi faceci- wymiękają. Ja leczyła się w innej kliniece z sukcesem ale też wylałam na nich kubeł zimnej wody i dostałam opiernicz że to taka ”cudowna klinika”. Pewnie najlepsze są posty chwalące ich (kliniki). Najlepiej siedzieć cicho, tylko po co żeby mydlić innym oczy, nie trzeba mówić odważnie i prawdę.
Gratuluję odwagi.
Awatar użytkownika
nicola
Posty: 111
Rejestracja: 29 paź 2002 01:00

Post autor: nicola »

Salcie zgadzam się z Tobą ale w części. We wszystkich klinikach panuje podobna atmosfera, jednak Kriobank wyróżnia się najbardziej jest tam skrycie, serdecznie. Sama dzięki nim mam deziecko, wiem że bardzo siada psychika w trakcie pobytu, ale wszędzie jest podobnie to jest ogromny przecież stres i obciążenie psychiczne. Dla mnie lekarze z Krio są wyjątkowi, serdeczni mili i świetni favhowcy, mi dali tylko 20% ale podchodziłam kilka razy i się udało, po prostu może miałam szczęście...
Psychika siada to prawda ale tak jest z leczeniem niepłodności wszystkim jest ciężko i sama wiesz nie da się wyluzować w trakcie zabiegów. Dla mnie Krio jest niezastąpiony i zawsze będę uważać że pracują tam najlepsi fachowcy, serdeczni *chociaż czasem zmęczeni* ale zawsze mający czas dla pacjenta.
pozdr.
Awatar użytkownika
Danka
Posty: 5
Rejestracja: 07 gru 2002 01:00

kriobank

Post autor: Danka »

Witam
wiem ze wiele osób, ktrórym sie nie udało nie maja dobrego zdania o klinice. Ja byłm tam czerokrotnie i teraz własnie lulam moja mała która ma 11 tygodni. Ja również mialam okresy zwatpienia kiedy się nie udawało, ale trzeba wierzyć.
Znam sporo par z Kriobanku i trzeba powiedieć , że prawie wszyscy "wyjeździki" swoje szcześcia zxa 3-4 5 razem.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Salcio
Posty: 201
Rejestracja: 28 mar 2004 01:00

Post autor: Salcio »

Danusiu, gratuluję ci twojego szczęścia. Ja akurat mam złe wspomnienia z tej kliniki, poza tym byłam tak niedoinformowana, wiem to moja wina ale tak ślepo ufałam swojemu lekarzowi, który leczył mnie 3 lata a potem wysłał na invitro , dając numer telefonu komórkowego swojego dobrego kolegi. ja słyszałam tylko o jednej klinice w Białymstoku - AM i prof. Szamatowicz i myślałam ze tam właśnie jestem, potem się okazało że jestem w prywatnej klinice i w innym miejscu niż myślałam. A ten kolega mojego lekarza- szef kliniki najwyraźniej miał to wszystko w nosie bo widziałam go tylko na pierwszej wizycie a potem cisza, przychodził czasami po wizytach, pewnie zbadać sytuacje ile kasy wpłynęlo, no ja mam po prostu takie odzcucia i uwierzcie mi dziewczyny ,wszystkie spragnione macierzyństwa kobiety myślały tak jak ja, bo mieszkałyśmy razem i przebywałyśmy ze sobą 24 na dobe.No cóż może to rzeczywiście był zły moment- wakacje, mogłam jechać na jesień, kiedy wszyscy wrócili wypoczęci z urlopów , no ale niestety zniechęciła mnie ta klinika do siebie , niestety nie czytam innych wątków o klinikach, staram się nie wracać do tego co przeszłąm , ale gdy zobaczyłąm wątek o tytule kriobank to się zdecydowałam na napisanie. ja naprawdę wróciłam z Białegostoku pełna nadziei ale gdzieś tam czułąm że są jakieś niedopatrzenia, niedopilnowano czegoś, cały przebieg stymulacji był podobno super, dużo pęchęrzyków i tp. a wystarczyło że nadszedł weekend i tego jednego (z dwóch )lekarza który tam pracował w okresie urlopowym i który prowadził i obserwował moja stymulaccję,nagle też nie było przyszedł w zastępstwie lekarz z AM i przemył moje oczy że jeste źle że to są torbiele itp, a tak to podobno super wszystko, mam źal do kliniki , przecież skoro oni podejmują się tak ważnym zadaniom, to dlaczego w okresie letni tak to zaniedbali, może popadli w rutynę, a zamknięcie kliniki na miesiąc przyniosłoby duże straty, no cóż dziewczyny nie chcę rtu za dużo opowiadać, bo swoje przeszłąm po tym wszystkim w Białymstoku stałam się wrakiem psychicznym,zamknęłam się w sobie , odsunęłam od przyjaciół, ryczałam na widok kobiet w ciąży a na wiadomość o kimś mi znajomym i o jego ciąży wyłam przez kilka dni i nocy, gdzieś tam zatraciłam sens życia ale całe szczęście dziś jest inaczej, wprawdzie pomógł mi psychiatra ale to było naprawdę konieczne w moim przypadku, bo jestem słąba psychicznie i zbyt dużo przeszłam już w życiu ciężkich i trudnych chwil, gdzieś tam w głębi serca pragnę ciąży, mdłości porannych, pierwszych ruchów, dużego brzucha- najpiękniejszego na świecie, porodu w bólach i tej chwili, kiedy kładą mi dzieciaczka na piersi a mężuś przecina pępowinę........ ale cóż muszę zaakceptować moje życie i cieszyć się tym że wkrótce jednak zostanę mamą dzieciaczka, którego urodzi inna kobieta.Życzę wam wszystkim powodzenia i jak najmniej smutków, nie powiem wam wyluzujcie się , bo to się nie da sama wiem, to tylko durne gadanie lekarzy, że blokada psychiczna, że trzeba wyluzować, i o tym nie myśleć, przecież to się tak nie da , po jakimś czasie starań seks traci jedną ze swoich ról jaką mieć powinien i człowiek myśli tylko o "zrobieniu dziecka" brzydko powiedziane ale prawda.więc niech mi nikt nie gada o wyluzowaniu się.Życzę szczęścia qwszysrtkim starającym się o dzidziusia,moja rada jest taka, jak pisaąłm wcześniej, psycholog, przyjaciele, rodzina, ktora wspera, nie ukrywać tego, bo to nie wstyd, jeżeli małżeństwo podejmuje próby inf to jest to dowód na to że najbarzdiej na świecie pragną tego dziecka i powinni być wspierani przez wszystkichj dookoła.A zawsze możecie sobie gdzieś tam pomyśleć, ze jest sposób na to aby zostać mamą, i aby jakiś mały szkrabuś wtulił się w ramiona i powiedział: "moja kochana mamusia", tak dziewczynki mam tu na myśli adopcję, więć nie jesteśmy tak do końca skazane na samotne szare i smutne życie. Pozdrawiam i cieszę się ze tu do was zawitałam. całuski Hej.
Awatar użytkownika
Danka
Posty: 5
Rejestracja: 07 gru 2002 01:00

Kriobank

Post autor: Danka »

Droga Salcio,
Wiem,że jesteś zrezygnowana (ja to też przechodziłam)nie myśl, że bronię kliniki. Moje pobyty tam też były okresami załamania. Pierwsza próba była pomyślna, lecz niestety poroniłam. Dopiero czwart raz się powiódł ,myślalam o zmianie kliniki, ale po przemyśleniach zostałam przy K. 4 lata leczyłam się w Novum ,ale przez ten okres nie doszło do IVF tylko straciłam czas i kupę pieniędzy.
Ja też miałam być mama adopcyjna i-byłam juz po wszystkich spotkania w ośrodku adopcyjnym, ale kiedy nam powiedziano, że może za rok dwa będziemy mogli dostać dziecko to postanowiłam spróbować ostatni raz.

Mój brat ma dwoje wspaniałych adoptowanych dzieci 3- letniego chłopca i czteromiesięczną córeczkę dzieciaki są wspaniałe, a oni szcześcliwi i spełnieni .
Życzę Wam abyście jak najpredzej mogli przytulić i wziąć w swoją rekę małą rączkę.Powodzenia i niezalamuj się Danka
Awatar użytkownika
Salcio
Posty: 201
Rejestracja: 28 mar 2004 01:00

Post autor: Salcio »

Danusiu! dziękuję Ci z całego serca za wszystko co napisałaś. Zyczę ci również wszystkiego naj naj naj i pociechy z twojego małego - wielkiego szczęścia. Pozdrawiam. Obiecuję ,że jak tylko zostane mamą to dam ci znać. pozdrawiam.
Awatar użytkownika
hucu5
Posty: 320
Rejestracja: 05 sie 2003 00:00

Post autor: hucu5 »

Witaj Salcio! bardzo mi przykro, że tak zawiodłaś się na Krio. Z Twoich postów widać, że jesteś bardzo wrażliwą i uczuciową osobą. Otóz ja też jestem po in vitro (udanym) w Kriobanku, znalazłam się tam po latach leczenia, diagnostyki, inseminacjach itp. Faktycznie mieszkałam w Supraślu i dla mnie też było to jak wakacje. Miałam już dość tego kłucia, zabiegów, bólu itd. ale poznałam kilku wspaniałych ludzi z którymi robiliśmy grila, zwiedzaliśmy okolice i w ogóle staraliśmy sobie jakoś umilić ten czas. Też byłam tam latem w czasie urlopów i przyjmował gin, który akurat był ale muszę powiedzieć, że zawsze byli w temacie i niczego nie zaniedbywali, pielęgniarki też bardzo miłe. Jak widzisz mam troszkę inne odczucia ale ja chyba nie podchodziłam aż tak emocjonalnie. Życzę Ci szczęśliwego macierzyństwa bez względu na sposób w jaki to osiągniesz, a może kiedyś spotka Cię niespodzianka? :cmok:
Awatar użytkownika
Salcio
Posty: 201
Rejestracja: 28 mar 2004 01:00

Post autor: Salcio »

Witaj hucuś! Dziękuje za miłe słowa, może masz rację ,że zbyt emocjonalnie do tego podeszłam , ale sama wiesz, że trudno inaczej, bo to jest takie marzenie , które nie zawsze może się spełnić dzieki własnym staraniom, troche tam jednak trzeba szczęścia i pomocy "z góry". Wszystko co w życiu chciałam osiągnąć, wszystkie marzenie, które miałam , spełniłam dzięki własnej pracy i wielu wyrzeczeń, ale dzidziuś jest niestety nie tylko zależny od nas samych.i tutaj moje marzenie niestety się nie spełniło. 6 lat leczyłam się i przyznam szczerze że lecze się dalej ale nie korzystam z usług naszych lekarzy, próbuje teraz medycyny wschodniej, czyli zioła , akupunktura itd.wcześniej próbowałam też homeopatię, byłam też u " czarodzieja" czyli bioenergoterapeuty, ale też nic. Narazie czekam na dzidzię - małego adoptusia, a potem kto wie , wprawdzie zegar biologiczny tyka, to siedzi w głowie gdzieś ta myśl , że spróbuję in vitro, tylko musze zmienić podejście, i tak juz bardzo się zmieniłąm od zeszłego roku. Dziekuje ci za te cudowne życzenia i też mam cichą nadzieję że spotka mnie jeszcze kiedyś ta niespodzianka , o której piszesz. Gratuluje ci że ci się udało. Po prostu miałaś inne podejscie, a to że po wizytach żyłąs w miare normalnym zyciem na pewno dużo pomogło.Niedawno przeczytałam pewną piękną myśl: Naszą wielką słąbością jest to ,że się poddajemy. Najpewniejszą drogą do sukcesu jest wciąż próbować, jeszcze ten jeden raz. I to chyba stanie się moim motto życiowym. Pozdrawiam wszystkich.
Salcio w 12-tym miesiącu ciąży adopcyjnej. :flowers:
Awatar użytkownika
hucu5
Posty: 320
Rejestracja: 05 sie 2003 00:00

Post autor: hucu5 »

Salcio mam nadzieję, że jednak Ci się uda. Wiesz, znam lub słyszałam o kobietach, które po adoptowaniu dziecka zachodziły w ciążę naturalnie. Medycynę niekonwencjonalną też popieram, jak nic nie pomaga to trzeba próbować wszystkiego. Jeszcze raz życzę Ci powodzenia :D
Awatar użytkownika
ania_wis
Posty: 217
Rejestracja: 03 lis 2003 01:00

Post autor: ania_wis »

Witam!
Powiem szczerze, że z ogromnym zainteresowaniem śledzę ten wątek. Za mną czteroletnie leczenie (bezskuteczne). W zeszłym roku - w grudniu się zbuntowałam! Powiedziałam sobie dość, biegania na monitoringi, "przytulania" się we właściwym czasie i płaczu przy każdej @. W marcu podjęłam leczenie w Invicie - cóż podejście lekarza do mnie - nie przekonało mnie. Następnie wakacje w Rabce, a tam tak dla śmiechu wizyta u bioenergoterapeuty - który nie leczył mnie z niepłodności, ale wskazał, że warto spróbować i dodał nadziei. Dalej walczyłam z sobą i postanowiłam - wbrew statystykom spróbuję in vitro w Krio (właśnie tam!), dlaczego? Może opinie dwóch gdańskich ginekologów przeważyły, a może udana ciąża koleżanki? Nie wiem. Miałam jechać w ten weekend - ale nie uwierzycie! Przed samym wyjazdem zawalił się wiadukt, który zerwał trakcję. Pociągi nie odchodziły - zrezygnowaliśmy, a naszą wycieczkę odłożyliśmy do kolejnego cyklu. Pomyślałam - Opatrzność dała mi czas na zweryfikowanie nadziei. I z mężem doszliśmy do wniosku, że za bardzo się "nakręcamy" - oczywiście spróbujemy in vitro, ten jeden jedyny raz, a jak się nie uda? Adoptujemy. Będziemy mieli dziecko, któremu oferujemy naszą miłość, bo tyle jej w nas jest, że życie we dwoje nam nie wystarcza. Muszę siebie przekonać, że nic za wszelką cenę. Czytam dużo o in vitro i jego konsekwencjach dla zdrowia kobiety i wiem jedno - chcę mieć dziecko, ale też chcę być zdrową mamą dla tego dziecka.
Salciu - rozumiem Twoje rozgoryczenie, faktycznie jesteś osobą bardzo wrażliwą, ale też właśnie Ty uświadomiłaś mi, że nie ma co swojego życia oddawć na ten jeden, jedyny cel. Myślę, że trochę na wyrost wydajesz aż tak negatywne opinie Krio. Nie znam Kliniki, nie wypowiem się obecnie na jej temat w żaden sposób, ale wiem jedno - to, jak postrzegamy rzeczywistość i to, w co chcemy wierzyć determinuje nasze postrzeganie świata.
Mam nadzieję, że przy swoim adoptusiu znajdziesz swoje szczęście i uda Ci się bez chemii, medycyny przyjąć na świat swojego dzidziusia. Czego Tobie i sobie z całego serca życzę!
Awatar użytkownika
lavita
Posty: 1239
Rejestracja: 27 cze 2003 00:00

Post autor: lavita »

Ania....a ja myślałam że jesteś już po wizycie i byłam ciakwa jak wrażenia.
Trzymam kciuki cały czas i jestem pewna że niedługo będziecie rodzicami, pozdrawiam goraco :D
Awatar użytkownika
ania_wis
Posty: 217
Rejestracja: 03 lis 2003 01:00

Post autor: ania_wis »

Lavita!

Z nieudanej "wycieczki" do Krio pozostała mi grypa (albo przeziębienie)- dzisiaj dopiero po antybiotyku jestem w stanie w miarę sensownie funkcjonować. Pozdrawiam! Odezwę sie na priv później.
Awatar użytkownika
Salcio
Posty: 201
Rejestracja: 28 mar 2004 01:00

Post autor: Salcio »

Aniu! Witam Cię. Dzięki za ciepłe słowa. I cieszę się ze masz takie właśnie plany. Oczywiście invitro spróbuj jeśli czujesz że to kriobank, to jedź tam.Będę trzymać kciuki żeby się udało, musisz spróbować żeby sobie kiedyś nie zarzucać, że mogłam spróbowac invitro. Ale dobrze że dopuszczasz tę myśl o adopcji, krto wie, może to włąśnie przekonanie, że jak coś się nie uda to adoptujecie dzidzię, bardzo wam pomoże i będzeisz miała inne nastawienie psychiczne niż ja, bardziej pozytywne, bo będzeisz miaął pewność ze i tak zostaniesz mamą, i tak właśnie myśl.Życzę ci Aniu powodzenia i dużo szczęścia. Pozdrowionka. :flowers:
Awatar użytkownika
Salcio
Posty: 201
Rejestracja: 28 mar 2004 01:00

Post autor: Salcio »

Hucuś! dzieki za wsparcie.narazie byłąm u naszej Chinki 4 razy i miałąm zabieg akupunktury i dostaje jakieś ziołą w postaci proszków i kuleczek, no na dzień dzisiejszy to nie mogę się zbytnio wypowiedzieć bolą mnie , jajniki, odczuwam takie kłucia , może zostaja pobudzone, wskrzeszone , ożywione do działania, kto wie, chcę iść na usg , zresztą i tak mam wizytę za tydzień, ponieważ mam nadżerkę i muszę ją kontrolować, a tak w ogóle dziewczyny to mam pytanie, czy nadżerka przeszkadza w jakimś stopniu w zajście w ciąże. podobno teraz się zamraża je a nie wypala. Ja chcę sie poddać zabiegowi zamrożeniu.Zobacze co powie lekarz, a może Chinka coś tam pomoże? Zobaczymy. Pozdrawiam :flowers:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Gdzie się leczyć?”