Strona 1 z 1

Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 29 sie 2014 07:19
autor: syljon
KlimkaJak tak właśnie na gorąco, niestety :( W czwartek jedno z moich młodszych dzieciaczków doznało bardzo poważnego złamania. Obecnie mały leży w szpitalu na wyciągu (przez 21 dni), musiał być poddany zabiegowi wkręcenia mu takiej śruby w nogę i wogóle strasznie cierpi :( Oczywiście poinformowałam rodziców o tym (mają ograniczoną władzę). Mb powiedziała, że właśnie będzie rodzić kolejne dziecko i nie ma jak odwiedzić syna, a ojciec w pierwszej kolejności zainteresował się odszkodowaniem, a potem tym kto mu zwróci koszty dojazdu do szpitala do dziecka... (szpital oddalony od nas jakieś 120 km :( I jak ja mam kochać tych rodziców. Oczywiście wszystko zgłosiłam w PCPR, a jak zgłaszam takie rzeczy pani kurator chcąc złożyć wniosek o pozbawienie to słyszę, że szkoda zachodu bo nasza pani sędzia i tak ich nie pozbawi władzy bo są kontakty, w najlepszym razie skieruje sprawę do RODK, a tam to już brak słów. Eh przynajmniej takie są moje wrażenia ze współpracy z tymi instytucjami w naszym powiecie. I podsumowując to mogę liczyć tylko na PCPR tam przynajmniej człowieka wysłuchają i załamią ręce nad beznadziejnością przypadku :(

A dziewczyny mam do Was jeszcze pytanie może nie koniecznie dotyczące rb ale dotyczące bycia rodzicem. Ten mój mały jest w tym szpitalu (chłopiec ma 6 lat ale jest lekko opóźniony), jak pisałam wyżej szpital oddalony od nas około 120 km. Jeździmy do niego co drugi dzień (przynajmniej tak mieliśmy w planie), wczoraj jednak panie pielęgniarki wsiadły na mnie i wyrobiły tak ogromne poczucie winy, że całą noc nie spałam. One uważają, że ja powinnam tam być przy nim stale. Ja to rozumiem, jednak mam w domu jeszcze 7 dzieciaków (z czego piątkę przedszkolnych maluchów). Widziałam się z nimi wczoraj późnym popołudniem przez chwilę (bo byliśmy w szpitalu), dzisiaj nie zobaczę się z nimi wcale (bo teraz jestem w pracy - niestety pracuję zawodowo na etat, a potem jedziemy do szpitala). Zaraz zacznie się rok szkolny, dzieciaki trzeba będzie odprowadzać do przedszkola, starszym pomagać w lekcjach, a one wymagają ode mnie żebym siedziała w szpitalu. Dodam, że nasz ustawodawca w przepisach nie przewiduje zwolnienia lekarskiego jeśli dziecko ma zapewnioną całodobową opiekę, tak więc pozostaje mi ewentualnie kombinowanie zwolnienia dla siebie albo branie urlopu :( . Może któraś z Was miała podobną sytuację? Czy siedziałyście z dzieckiem w szpitalu. Chodzi mi oczywiście o sytuacje takie kiedy w domu pozostawały inne dzieci bo jeśli miałabym tylko jego albo w domu jeszcze tylko jedno dziecko to sprawa byłaby prosta. Nie wiem co zrobić żeby wszyscy byli szczęśliwi?

Re: Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 29 sie 2014 10:59
autor: maniny
Zapytaj jeszcze raz o zwolnienie.
Ja mając w szpitalu 10 letnie dziecko dostałam zwolnienie - które sama zaproponowała nam lekarz prowadząca.
Spróbuj,

Re: Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 29 sie 2014 11:32
autor: syljon
ManinyTak więc problem zwolnienia jest drugorzędny. Pewnie gdybym poprosiła to dla dobra pielęgniarek lekarz wypisałby zwolnienie. Problem jest taki, że w domu zostałoby 7-mioro innych dzieci wymagających również mojej opieki. W szpitalu chłopiec ma ją zapewnioną tzn. dostanie jeść, zostanie wykąpany, brakuje mu co prawda tego co najważniejsze troski i miłości. Jednak będąc z nim w szpitalu pozbawiam pozostałych siedmioro nie tylko tej troski ale również nie ma kto mi pomóc w zwykłych codziennych obowiązkach domowych - obiad, pranie, sprzątanie. Są również przecie rodzice biologiczni i to im, którzy rzekomo chcą odzyskać prawo do dziecka powinno zależeć żeby się wykazać i w takiej sytuacji choćby odwiedzić dziecko w szpitalu, a oni w pierwszej kolejności martwią się kto im zapłaci za bilet do szpitala:(

Re: Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 29 sie 2014 12:03
autor: iza.kw
syljon u nas w szpitalu był 17-latek zabrany w nocy z internatu, bo źle się poczuł prawdopodobnie po zażyciu dopalaczy. Leżał w szpitalu tą noc, jeden dzień i w następnym dniu już go wypisywali. Szpital również nie w naszej miejscowości. W domu inne dziecko, mąż pracujący ja również. I muszę Ci powiedzieć, że jak pojechaliśmy zaraz rano po telefonie z internatu, że jest w szpitalu dowiedzieliśmy się, co i jak, posiedzieliśmy z nim trochę i chcieliśmy wracać, to również pielęgniarki krzywo na nas patrzyły.

Re: Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 29 sie 2014 15:36
autor: Bebinia
Syljon, przede wszystkim - nie słuchałabym kuratorki, tylko bym wystąpiła o odebranie praw, zawsze to rozprawa jest miejscem na opowiedzenie jak sytuacja wygląda, jeśli za pierwszym razem nie nastąpiłoby pozbawienie, to może za drugim lub trzecim... A może rodzicom nie chciałoby się na rozprawę przyjechać i wtedy niestawienie się stałoby się podstawą do odebrania praw... Albo może coś by do nich dotarło i zmieniliby swoje postępowanie...
Co do szpitala: zawsze szkoda jest małego dziecka, które przez cały dzień leży samo w szpitalu, więc ja starałabym się jednak zorganizować jakoś tak, żeby ktoś go odwiedził codziennie, choćby na dwie godziny. Może masz kogoś zaprzyjaźnionego, kto mógłby odwiedzić czasami małego (oczywiście ktoś, kogo chłopiec lubi).
Co do zwolnienia, to chyba obecnie jest prawna możliwość wystawienia opieki nad dzieckiem leżącym w szpitalu - bez żadnego kombinowania. Mnie raz jeden szpital odmówił wystawienia zwolnienia, ale to był specyficzny oddział, miałam wrażenie, że po prostu bardzo tam nie lubią przychodzących rodziców więc wolą opieki nie dawać. Inne dwa szpitale wystawiają opiekę bez problemów, same ją proponują. I myślę, że powinnaś z tego skorzystać - nie chodząc do pracy mogłabyś w tym czasie być u dziecka, a jednocześnie mieć jeszcze po południu czas dla pozostałych. Wiem, że to wszystko jest organizacyjnie trudne i zmusza do olbrzymiego wysiłku, ale z drugiej strony jeśli jedziesz do dziecka po pracy a później jeszcze musisz poświęcić czas pozostałym to to również wymaga wielkiego wysiłku...

Re: Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 29 sie 2014 21:57
autor: syljon
BebiniaDzięki :) Pomysł ze zwolnieniem i dojeżdżaniem do małego jest OK. I nawet jutro zapytam lekarza o to. Zastanawiam się tylko czy jeśli szpital wystawi zwolnienie to czy nie będzie oczekiwał, że ja będę tam całą dobę bo tak niestety jest to niewykonalne. Gdybym mając zwolnienie mogła przyjeżdżać do małego na kilka godzin to mogłabym to jakoś zorganizować. Rano wsiadałabym w pociąg, pewnie koło 9 byłabym u niego i po obiedzie koło 13 jechałabym do domu i przed 16 byłabym na miejscu, w tym czasie dzieciaki i tak większość czasu spędziłyby w szkole/przedszkolu. Tylko to jedno ale czy oni jeśli wystawią tę opiekę właśnie nad tym dzieckiem, które przebywa w szpitalu zgodzą się żebym większą część tego zwolnienia przebywała sobie w domu - coś nie wydaje mi się, ale jutro spytam. Póki co jeździmy do niego codziennie chociaż prze pierwsze dni. Zajmuje nam to około 7 godzin codziennie po 2 na podróż w każdą ze stron i blisko 3 godziny w szpitalu. Cóż życie...

Re: Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 30 sie 2014 10:06
autor: Bebinia
Porozmawiaj szczerze z lekarzem prowadzącym o swojej sytuacji. I nie przejmuj się gadaniem pielęgniarek.

Re: Dziecko w szpitalu a rodzic zastępczy i biologiczny

: 03 wrz 2014 09:10
autor: syljon
Tak więc porozmawiałam z lekarzem prowadzącym i... bardzo mnie zaskoczył pozytywnie :). Otóż gdybym bardzo chciała to zwolnienie lekarskie na małego bym dostała, jednak w takiej sytuacji musiałabym być na miejscu w szpitalu bo zwolnienie byłoby wystawione na te konkretne dziecko i nie mogłabym w tym czasie być sobie w domu. Powiedział mi jednak, że mam absolutnie niczym się nie martwić bo chłopiec ma bardzo dobrą opiekę i nic mu nie brakuje. Przeprowadził z pielęgniarkami rozmowę (słyszała to mama dziewczynki, która leży na łóżku obok) i rzeczywiście przykazał im zwrócenie baczniejszej uwagi na małego. Nie było chyba tak tragicznie bo w poniedziałek i wtorek nie byliśmy u niego (wcześniej jeździliśmy codziennie) i nikt nie dzwonił a prosiłam, że gdyby bardzo płakał i rozpaczał albo byłby bardzo zamknięty żeby dały znać to przyjedziemy. Jedziemy dzisiaj więc sama zobaczę co i jak. Zaskoczył mnie również PCPR bo nasza pani koordynator doszła do wniosku, że mały musi sobie jakoś radzić. Nie zrozumcie mnie źle, ale naprawdę już nie wyrabiam z czasem. Praca na etat, w domu czwórka maluchów (1 i 2 klasa szkoły podstawowej i dwójka przedszkolaków), a do tego troje starszyzny (dwoje szkoła zawodowa i jedno w liceum).
I pozostaje jeszcze problem rb, którzy wymagają ale od siebie nie dają nic. Ojciec zadzwonił do mnie z prośbą żebyśmy kupili małemu jakąś konsolę do gier bo się nudzi, a on do niego nie będzie jeździł bo jest za drogo. Zaproponowałam mu pociąg (tańszy) to stwierdził, że nie bo samemu jeździć to jest głupio a jak ma pokrywać jeszcze bilety dla swojej partnerki to też dużo wyjdzie no i zresztą on pracuje... mb właśnie urodziła kolejne dziecko więc też pewnie się nie pojawi, potrafią tylko dzwonić i mieć pretensje.... - miał ktoś może podobne doświadczenia?