Problemy z nauką

Dyskusja na temat wszystkiego co dotyczy rodzinnych domów dziecka, rodzin zastępczych, pogotowii rodzinnych i szeroko rozumianej tematyki rodzicielstwa zastępczego.

Moderator: Moderatorzy rodzicielstwo zastępcze

ODPOWIEDZ
Olka1988
Posty: 11
Rejestracja: 09 lut 2014 19:49

Problemy z nauką

Post autor: Olka1988 »

Witam serdecznie - to mój pierwszy post, bardzo proszę o pomoc, bo już nie wiem jak mam sobie poradzić.
Wraz z mężem stanowimy rodzinę zastępczą dla młodszego brata męża. Mały ma 6,5 roku, jest u nas od marca ubiegłego roku. Od samego początku mieliśmy problemy z małym, ale jakoś sobie radziliśmy (mały nie chciał się kąpać, robił kupe w majtki - z tym jeszcze do końca się nie uporaliśmy, ma skłonności do objadania się - potrafi zjeść talerz zupy, 8 pierogów a za chwilke prosi o kanapki...). Ale pojawił się problem z którym sobie nie radzimy. Mały nie chce się uczyć. W zerówce "robi" zadania a raczej spisuje od kolegi a w domu zadania nie chce odrabiać. Mówi, że nie potrafi i koniec. Zaczyna płakać i na tym się kończy. Wszelkie próby robienia zadania kończą się na: Nie umiem i płaczu. Mały w domu nigdy nie odrabiał prac domowych, bo mamusia za niego robiła. Nie wiem jak pozbyć się tego nawyku. Ostatnio chodzi smutny i przygnębiony wydaje mi się, że powodem są właśnie te zadania domowe. Staramy się z mężem tłumaczyć mu, ze musi się uczyć. Ostatnio tez mieliśmy akcję, bo mały nosi okulary i jedno oczko musi mieć zakrywane. Optyk nie miał specjalnej "opaski" na oko więc zamówiliśmy a ja przykleiłam na oczko (w celu zakrycia) gazik. Mały poszedł do zerówki i powiedział Pani, ze ma przykryte oczko, bo mu podbiliśmy. Od razu trafił do psychologa. A ja odbierając go musiałam się sporo tłumaczyć. Już nie wiem co mam robić. Pomóżcie proszę. Może bardziej dośwaidczeni rodzice zastęczy mają jakieś metody wychowawcze ? Z tego co wiem nie możemy stosować kar, nie możemy krzyczeć... możemy tylko tłumaczyć. Ale jak mamy to robić.
A może powodem tego jest to, że mały mówi do nas po imieniu ? I traktuje nas przez to jak swoich "kumpli" a nie opiekunów.
Awatar użytkownika
kiwinka
Posty: 171
Rejestracja: 01 sty 2005 01:00

Re: Problemy z nauką

Post autor: kiwinka »

Witam Olka. Zacznijcie od zdiagnozowania dziecka, czy miał już badania w Poradni Psychologiczno Pedagogicznej? mówiłaś tam o problemach jakie macie?
po drugie uzbrójcie się w cierpliwość, mały może mieć RAD lub inne zaburzenia wynikające z zaniedbań i traumy we wczesnym dzieciństwie. Nie traćcie kontroli nad swoimi nerwami, konsekwencja i tylko konsekwencja, łagodnie ale stanowczo:
- praca domowa nie została odrobiona - „usiądz teraz i zrobimy lekcje” , "nie ma zabawy ani bajek aż nie będzie zrobione"
- pokój nie posprzątany - „zostań w swoim pokoju dopóki nie posprzątasz”
tu znajdziesz więcej porad:
http://adoptuj.blox.pl/2010/07/Rodzicie ... i-dla.html

Mały może faktycznie nie wierzy że potafi zrozumieć zadań, potrzebuje pomocy i zachęty, to trochę potrwa. Ogranicz dziecku słodycze i napoje gazowane, kolorowe, to naprawdę wpływa na zachowanie, można je wyeliminować albo bardzo ograniczyć i widać poprawę w skupieniu się i wyciszeniu dziecka.
Załatwianie potrzeb fizjologicznych w majty nasuwa mi na myśl dziecko z RAD właśnie, chce kontrolować to na co ma wpływ ale mogę się mylić, za mało wiem.
Czy mały próbuje Was kontrolować? jest trudny, nie ufa wam? wywołuje w Was mieszane uczucia bo nic na niego nie działa z tych metod, które stosuje się wobec innych dzieci?
ps. mówienie po imieniu jest nijakie dla dziecka, to tylko moje zdanie ale dzieci potrzebują uporządkowanego świata, muszą wiedzieć kto jest kim, ciocia to ciocia itp. choć to pewnie ma mniejszy wpływ na zachowanie bo syn mojej przyjaciólki od małego mówi ojcu po imieniu i jest ok ale w przypadku dzieci z "przeszłością" zaburzonych może to ma jakiś wplyw, napisz czy dziecko ma kontakt ze swoimi rodzicami biol.?
pozdrawiam.
"Dziecko chce być dobre.Jeśli nie umie- naucz.
Jeśli nie wie- wytłumacz.Jeśli nie może- pomóż" J.Korczak
Olka1988
Posty: 11
Rejestracja: 09 lut 2014 19:49

Re: Problemy z nauką

Post autor: Olka1988 »

kiwinka na wstępie bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
Jeśli chodzi o robienie w majtki to wydaje mi się, że jest to nawyk. Nikt go nie uczył korzystania z toalety - zawsze robił w majtki (trzymał przez kilka dni - tak długo jak potrafił a po kilku dniach jak nie dawał już rady to wszystko robił w majtki, dostawał lanie i na tym sie kończyło). My bardzo trudno mamy go tego oduczyć ale jest już lepiej.
W zerówce zaczął chodzić do psychologa. Ja ide do psychologa w piątek na rozmowe. Jeśli chodzi o te zadania domowe to kilka razy z nim rozmawiałam o tym. Wczoraj powiedział mi, że będzie dziś robił, ale dziś przychodzi jego mama biologiczna i nie wiem jak to będzie, bo przy niej nie da się zrobić nic. Z tego co zauważyłam mały manipuluje decyzjami tzn. My mówimy NIE ale mama powie TAK. A przecież mama (mimo, że głośno mówi, że było mu w domu źle i nie wróci tam! ) jest najważniejsza i to mamy trzeba słuchać. My jego mamie tłumaczymy jedno a ona robi drugie. Kwestia słodyczy jest podobna.... Z zadaniem spróbuję jeszcze tej metody o której pisałaś: nie odrobione zadanie to nie ma zabawy i bajek. Może to sobie przemyśli. Jeśli chodzi o problemy w zachowaniu jakie zauważyłam to są to:
1. Niestabilność uczuciowa - przymilanie się a po chwili strach przed bliskością (przytula się ja to odwzajemniam, tulę go do siebie, głaszczę a po chwili on robi się bardzo spięty. Tak jakby napina wszystkie mięśnie i lekko dygocze. Boi się wtedy ruszyć - takie jest moje odczucie. Mówię do niego wtedy łagodnie, że jest wszystko ok, że nic złego się nie dzieje ale jeśli ma ochote możemy poukładać puzzle lub coś pokolorować. Zwykle go to uspokaja i przytulamy się dalej. Spokój daje mu chyba ta myśl, że ma wybór, że nie robie nic siłą... )
2. Nieumiejętność radzenia sobie z emocjami - płacz dosłownie o wszystko.
3. Zaniżona samoocena, branie wszystkiego do siebie, idealizm (nie przyjmuje krytyki - "albo jestem idealny albo nic wart"
4. Metoda brania na litość - prawie zawsze. Jak tylko coś od niego wymagamy robi z siebie ofiarę. I niestety jak np. rano powiem mu o zadaniu domowym (chodzi do zerówki na popołudnie) to idzie do zerówki smutny i przygnębiony. Tak jakby chciał oznajmić całemu światu jaką mu krzywdę wyrządziłam prosząc go o zrobienie zadania.
5. Niezrozumienie praw i obowiązków
6. Kłamstwa
7. Brak wytrwałości i niechęć do jakiegokolwiek wysiłku.
Mały ma kontakt tylko z matką biologiczną tatuś nie ma zwykle czasu (mimo, że mieszkają kilka ulic dalej). Tata odwiedził małego tylko 3 razy od początku.
Wybacz, że się tak rozpisałam.
Awatar użytkownika
kiwinka
Posty: 171
Rejestracja: 01 sty 2005 01:00

Re: Problemy z nauką

Post autor: kiwinka »

To co zasugeruje to nic odkrywczego, większość dzieci rodzinach zastępczych ma zaburzenia więzi, nie ma poczucia bezpieczeństwa a ono jest tu dla dziecka najażniejsze, aby go miało wymaga czasu. To nie jest tak że Wy coś robicie źle, po prostu dziecko jest rozdarte, zranione przeżyciami a jeszcze mama biol. jeżli nie współpracuje z Wami i dziecko buntuje to największy problem.
O ile da się mamie wytłumaczyć to zacznij od niej, czy ona jest w stanie konsultować najpierw z Wami wszelkie sprawy dot. dziecka? nawet podawanie mu słodyczy, powinna powtarzać małemu że ma słuchać ciocię i wujka i że ona go kocha i Wy też, trzeba by było dziecku poukładać ten świat hierarchii bo on może nie wiedzieć kogo ma słuchać z kim się utożsamić i dlatego lawiruje i kłamie. Trzeba się zabrać za to teraz bo inaczej z czasem może być tylko trudniej, jeśli dziecko ma u was pozostać na lata to Wy macie za niego odpowiedzialność i tak naprawdę Wy je wychowujecie z mężem, idealnie jest jesli matka biol. współpracuje i trzyma z Wami front. Trzeba jej wytłumaczyć że w ten sposób ona może razem z wami dziecko mądrze wychowywać i to zaprocentuje. Niekiedy lepiej jak mama biol. się nie pojawia bo jej jedna wizyta może zburzyć miesiące pracy nad dzieckiem. To moje zdanie i ktoś może się nie zgodzić ale tak zaobserwowałam po 9 latach bycia RZ dla różnych dzieci. Czy mama biol. tez przytula synka? dzieci czują się bardzo rozdarte z uczuciami, podświadomie czują że "zdradzają" prawdziwą mamę, boją się angażować w więzi z nowymi opiekunami bo jeśli i oni je odrzucą, zawiodą to będzie boleć, dziecko z zaburzonymi więziami nieświadomie boi się ponownego porzucenia.
Zdobycie zaufania dziecka i danie mu bezwarunkowego poczucia bezpieczeństwa to podstawa, żadne słowa o tym jak je kochamy nie zrobią wrażenia na dziecku dopuki nas sobie nie wypróbuje i do kiedy nie poczuje się w nowym domu całkiem pewnie. Do tego czasu może być naprawdę trudne w zachowaniu.
Czy sprawdzał ktoś u małego możliwość FAS? jeśli mama piła alkochol w ciąży jest duże ryzyko a jego zachowania były by wtedy wytłumaczone, RAD I FAS są bardzo częste, własnie od tego zacznij, zdiagnozuj go aby wiedzieć jak mu pomóc.
Te zabranianie bajek i zabawy aż nie zrobi lekcji traktuj nie jako karę ale naturalne konsekencje :" wszystkie dzieci najpierw odbabiają lekcje kochanie a potem się bawią i oglądaja TV, możesz sam wybrać czy dziś chcesz bajkę(lub inną ulubiona zabawę) po tym jak tylko dokończysz zadanie"
Daj mu wybór, w wielu sprawach dzieci chcą same decydować, co ubrać, co zjeść, nie lubią nakazów więc lepiej dać wybór spośród przez nas kilku wybranych możliwości, dziecko ma się nauczyć współpracy ale też tego że jego zdanie jest ważne, to podnosi samoocenę.

Chwalić za każdy wysiłek i dokończoną pracę. prowadzić system nagradzania (słynne magnesiki super niani) jako motywację i ja jestem osobiście bardzo za zajęciami sportowymi, o ile mały ma jakiekolwiek chęci po biegania za piłką, judo z dobrym trenerem, pływanie, to niesamowicie wyrabia charakter. Moja ostatnia podopieczna z RAD, FAS i innymi trudnymi zachowaniami, nieobliczalna i szalona małolata, na treningach judo zamieniała się w potulne, posłuszne dziecko. Trener wydobywał z niej samo złoto, zazdrościłam mu konsekwentnego, nie znoszącego sprzeciwu tonu i wspaniałego traktowania dzieciaków, jednym spojrzeniem ogarniał całą grupę rozwrzeszczanych dzieciaków od 6-10 lat i ustawiał w równiutki szereg a oni z szacunkiem i BEZ SŁOWA 2 godz. pocili się na matach...
do tego dziecko przychodzi Ci do domu tak zmęczone że tylko jeść, kąpiel i spać :D polecam, uczy dyscypliny.

cytat ze strony: http://chomikuj.pl/stalix/Dokumenty/Pro ... 366493.doc

"Dzieciaki z zaburzeniami więzi nie dbają o higienę, dziecko przyjmuje pozycję
obronną na dotyk, eurezja - mimowolne oddawanie moczu, encropresis - mimowolne
oddawanie stolca, skłonność do wypadków, wysoka odporność na ból.
Chcąc pomóc dziecku, należy podjąć wysiłek rozpoznawania znaczeń dziecięcych
zachowań

Dzieci te charakteryzuje zagubienie w relacjach międzyludzkich, uczuciowa
izolacja, brak świadomości siebie, brak własnych nawet drobnych pragnień
(dziecko nie wie, co lubi, czego chce). Można do tego wymienić całą listę
wysoce prawdopodobnych konsekwencji takiego wychowania, na przykład problemy z
jedzeniem (np. jedzenie bez umiaru), ze spaniem (bezsenność), zaburzony rozwój
mowy (problemy z rozumieniem słów, ubogie słownictwo, zła wymowa), brak wiary,
współczucia, wyrzutów sumienia, zrozumienia i innych wartości prospołecznych,
identyfikowanie się ze złem i ciemna stroną życia.
Konsekwencją zaburzeń więzi może być między innymi niedostosowanie społeczne.
Prawidłowa socjalizacja zależy w większej mierze od pozytywnych kontaktów
uczuciowych niż od właściwych metod wychowawczych. Tak więc stosunki uczuciowe
w rodzinie mają decydujący wpływ na postępowanie jednostki.

W wielu badaniach stwierdza się, że zaburzenie kontaktów uczuciowych z
najbliższym otoczeniem (rodziną) zwłaszcza datujące się od wczesnego
dzieciństwa, wpływa na powstawanie niedostosowania społecznego.Zakłócenie
stosunków uczuciowych lub też zerwanie więzi między dziećmi a ich rodzicami
jest poprzedzone szeregiem negatywnych pod względem wychowawczym czynników,
które powodują zaburzenia w życiu emocjonalnym dzieci i wpływają tym samym na
ich społeczne niedostosowanie.

Dzieci mające zaburzone stosunki uczuciowe z rodzicami, emocjonalnie odrzucane
przez rodziców, wykazują często postawę lękową i wrogość. Sytuacja ta sprzyja
ich nieprawidłowej socjalizacji i niewłaściwym ukształtowaniu się osobowości.
Stałe poczucie zagrożenia, lęk i wrogość powodują silne napięcia emocjonalne,
na które dziecko reaguje agresją lub biernością a nawet apatią.
Sposób reakcji na odrzucenie emocjonalne przez rodziców zależy między innymi
od struktury stosunków w rodzinie, od wzorów zachowania, jakie rodzina
przekazuje dziecku, a takie od typu układu nerwowego dziecka."



może tu również znajdziesz podpowiedzi:
http://adoptuj.blox.pl/2010/09/Jak-sobi ... -soba.html
"Dziecko chce być dobre.Jeśli nie umie- naucz.
Jeśli nie wie- wytłumacz.Jeśli nie może- pomóż" J.Korczak
Olka1988
Posty: 11
Rejestracja: 09 lut 2014 19:49

Re: Problemy z nauką

Post autor: Olka1988 »

Jeśli chodzi o małego to do nas mówi po imieniu (mały jest bratem mojego męża. Mój mąż był wychowywany przez swoją babcię, bo już wtedy były problemy. ). Nie ma więc możliwości żeby mówił do nas ciociu i wujku. Mam nadzieje, że to jak się zwraca do nas nie ma większego wpływu na jego zachowanie. Jeśli chodzi o RAD i FAS gdzie można przeprowadzić diagnostyke ? Jeśli chodzi o FAS to pewnie będzie problem, wiemy o tym, że mama biologiczna piła alkohol w czasie ciąży. Co więcej nie była badana podczas ciąży więc nawet dokładnie nie wiedziała w którym jest tygodniu ciąży. W szpitalu kłamała, że zgubiła karte ciąży. Z tego co już wyczytałam do diagnostyki w kierunku FAS potrzebne jest udokumentowanie, że matka piła w czasie ciąży a na to niestety dowodow nie mamy. A nawet sama matka biologiczna uważa się za osobę świętą i wyparła by się tego.
Pytałaś czy matka biologiczna przytula małego. Na początku pobytu u nas (jak i w domu rodzinnym od urodzenia aż do samego końca pobytu tam) mały nie był przytulany przez matkę. Starsza siostra czasem go przytulała (ale była w ośrodku opiekuńczym a w domu bywała tylko na "wyjazdówkach"). To ja starałam się, żeby matka zaczęła okazywać małemu uczucia. Czasem było tak, że jego mama przychodziła a mały siedział mi na kolanach mówiłam wtedy: może chcesz się potulić z mamą ? Widze iskierki w oczkach mamy, ona Cie chętnie poprzytula :) No to mały trochę niepewnie szedł do mamy. Mama brała go na kolana. Na początku było to trochę sztuczne ale z czasem było coraz bardziej naturalnie. Niestety od około trzech miesięcy jest tak, że mama przychodzi i zamiast z małym sie pobawić, fajnie spędzić czas to siedzi i kawe pije albo gada "o pogodzie" (mam tu na myśli wiele tematów, które na tych spotkaniach nie powinny być poruszane, wydaje mi się, że powinna przychodzić do dziecka a nie tak jakby do znajomej na kawe i ploty). Też nas zabolało, że na Święta (Mikołaj, Boże Narodzenie) nic nie podarowali małemu. Dla nas radością jest kupowanie dzieciom prezentu pod choinkę a oni kompletnie to zignorowali. Nie mówię, że miałbyć to super drogi prezent, którym dziecko będzie zajmować się przez połowe swojego czasu, ale chociaż mały drobiazg, który wywoła uśmiech na buzi dziecka. Tak samo było z urodzinami. Kupiliśmy torcik i zrobiliśmy Kinder Party (bo mały nigdy nie obchodził urodzin, nikt mu nawet zyczeń nie składał - tak jakby tego dnia nie było) przyszła tylko mama, zjadła tort i zwinęła się do domu. Wydaje mi się, że to rodzice zagubili się w uczuciach i zamiast wychowywać to dziecko, uczyć miłości itd. żyli gdzieś obok zatraceni w butelce z alkoholem i dymie z papierosów. Przykre to... I czasem wydaje mi się, że gdyby mama biologiczna nie przychodziła byłoby łatwiej, ale wiem, że "mama" to dla dziecka zawsze "mama" i bez względu na wszystko bezgranicznie ją kocha. Dlatego staram się utrzymywać te więzi między nimi. Oczywiście w piątek porozmawiam z psychologiem i wszystkie jego rady postaram się zapamiętać.
Awatar użytkownika
kiwinka
Posty: 171
Rejestracja: 01 sty 2005 01:00

Re: Problemy z nauką

Post autor: kiwinka »

Jak mama przychodzi na kawę a nie do dziecka z potrzeby serca to pomyśl nad zmienieniem tego. Jasny przekaz i brak kawy, rozumiem że może Ci być niezręcznie bo to rodzina. Na początku drogi też cudowałam z kawką, ba z obiadkiem a teraz nie ma wogóle odwiedzin w naszym domu, tylko pod okiem psychologa w PCPR za zgodą sądu. Drastyczne ale po niedługim czasie jednej "kawowej" mamie odechciało się bawić z własnym dzieckiem jak wszyscy obserwują. Nasz dom - nasza bezpieczna twierdza, dla nas i innych dzieci, moje biologiczna bała się rodziny schizofremików dziecka w RZ albo obcej podpitej Pani walącej w drzwi bo "kocha dziecko".
Czy dziecko pyta Was czy zostanie u Was czy wróci do mamy? jesteś przy jego spotkaniach z matką i słyszysz co ona mu mówi? czy ma wyznaczone stałe pory i dni odwiedzin czy wpada kiedy chce?
pewnie niechęć do nauki wynika nie tylko z zaburzeń ale i z tego co piszesz, zaniedbań, nikt z nim tego wcześniej nie robił.
FAS i Rad trudno się diagnozuje, najczęściej prywatnie ale zacznij od PPP, w Lędzinach jest Ośrodek odnośnie FAS, może ktoś z forum jeszcze podpowie bo ja jako terapeuta sama biegam po szkoleniach i dokształcam się aby radzić sobie z dziećmi najlepiej jak potrafię, przeważnie mam za mało dokumentacji dziecka aby diagnozować u specjalisty. Jak trzeba to idę do psychiatry dziecięcego, do dostępnych psychologów w szkole i poradni.
Znam wspaniałą Panią doktor nauk humanistycznych z zakresu pedagogiki, która zna się na RAD i pomaga rodzinom zastępczym, prowadzi prywatnie poradnię i pomoc indywidualną ale to jest w Krakowie ( płatną) : http://aperti.edu.pl/poradnia.
Byłam u niej na szkoleniu, zna zaburzenia i metody pracy z dzieckiem od podszewki.
Rodzina zastępcza się stara, tłumaczy, robi z dzieckiem malutki kroczek do przodu a potem przychodzi pora odwiedzin mamy/taty biol. lub przepustka na kilka dni do domu rodzinnego i po powrocie mamy duży krok do tyłu... to jest naprawdę trudna praca. Brak stabilności w życiu dziecka czyni mu taka szkodę, stajcie się utrzymywać mu uporządkowany plan dnia, rytuały, systematyczne i konsekwentne przestrzeganie tego planu, teraz jemy, teraz zawsze mamy kapanie, o tej godzinie bawisz się a o tej odrabiasz lekcje. Po czasie wpadnie w ten rytm, dzięki Wam się nauczy, malutkie kroczki i dużo pochwał za wykonany najmniejszy wysiłek.
Pewnie już to wszystko robicie i czekacie na efekty, nie wiem czy Cię to pocieszy ale u mnie to przyszło po latach dopiero, pierwsza dziewczynka, która ma teraz 20 lat gdy do mnie trafiła rzucała książkami, zeszytami i było ciagłe "nie umiem i nie chce" płacz jak piszesz ale ja byłam jak zdarta płyta :wink:
"Dziecko chce być dobre.Jeśli nie umie- naucz.
Jeśli nie wie- wytłumacz.Jeśli nie może- pomóż" J.Korczak
Olka1988
Posty: 11
Rejestracja: 09 lut 2014 19:49

Re: Problemy z nauką

Post autor: Olka1988 »

Bardzo pocieszył mnie Twój post :) Mam nadzieję, że i u nas po latach będzie widać wyraźne efekty naszego trudu. Jeśli chodzi o spotkania z mamą biologiczną, to one zawsze są u nas w domu. Na początku było tak, że mama biologiczna przychodziła dziennie, siedziała godzinami i nas wkurzała bo np. padały w stronę małego takie słowa jak: no i co dobrego zrobiłeś ? Po co Ci to było ? Teraz będziesz musiał tu mieszkać! itp. Starała się przerzucać swoje winy na małego. No i pewnego dnia pogadaliśmy o tym z nasza koordynatorka i teraz mama przychodzi dwa razy w tygodniu zawsze w te same dni. Czasem nie jestem w stanie wiedzieć o czym rozmawiają, bo np. wychodzę do kuchni lub ubikacji lub mały idzie do drugiego pokoju i ona czasem za nim idzie i coś mówi. Ostatnio mieliśmy nieciekawą sytuację, bo mały musiał pójść do lekarza. Ja miałam kostkę skręconą a mojego męża nie było. Poprosiliśmy siostre małego o pójście z nim do lekarza zgodziła się ale zamist niej przyszła mama. Nie widzieliśmy powodów dla których nie miałaby pójść w zastępstwie o lekarza. Niestety skończyło się na tym, że w drodze powrotnej zabrała małego do siebie do domu. Byłam wściekła. Niby ojciec też był trzeźwy, ale mały miał w tym mieszkaniu czasem takie traumatyczne przeżycia, że chciałabym, żeby do nich nie wracał. Dopiero jak dzwoniliśmy zmartwieni gdzie są tak długo zlitowali się i przyprowadzili małego. Najadłam się tego dnia sporo strachu i jedno jest pewne już nigdzie jej z małym nie wyśle. Chyba, że oni wniosą do sądu prośbę o to i sąd przychyli się do ich prośby - wtedy nie będę miała wyboru. Może to miało na małego taki wpływ. Kto wie co mu wtedy tam gadali.
Zaczniemy od tego psychologa a później będę starała się diagnozować czy przypadkiem nie ma FAS lub RAD. Bo jedno jest pewne w psychice tego malca stało się coś bardzo złego i trzeba to naprawić :)
Bardzo Ci dziękuję za pomoc. Czułam się z tym wszystkim sama
Awatar użytkownika
kiwinka
Posty: 171
Rejestracja: 01 sty 2005 01:00

Re: Problemy z nauką

Post autor: kiwinka »

Okropne rzeczy słyszał od matki :x to mu zaniża poczucie wartości, samoocenę... dziecko nie może słyszeć że to ono jest takie złe, że jest u Was za karę bo to spowoduje tylko bunt wobec samego siebie, Was i wszystkiego co dzieje się wokół. Matkę biol. wysłać na leczenie...
"Dziecko chce być dobre.Jeśli nie umie- naucz.
Jeśli nie wie- wytłumacz.Jeśli nie może- pomóż" J.Korczak
Olka1988
Posty: 11
Rejestracja: 09 lut 2014 19:49

Re: Problemy z nauką

Post autor: Olka1988 »

Teraz już jest lepiej. Matka nie mówi tak w stronę małego. No a my oczywiście mówiliśmy na początku małemu, że zrobił dobrze. Tłumaczyliśmy mu, że musi mówić głośno o swoich problemach, że nie można trzymać problemów w serduszku. Chwaliliśmy go za odwagę. Staraliśmy się robić wszystko, żeby porzucił poczucie winy. Bo dziecko nie jest niczemu winne. Matka biologiczna miała iść na leczenie AA wraz z mężem. Ale nie poszli i nie wybierają się tam. A jeśli chodzi o leczenia psychiczne to oni nie widzą w sobie niczego złego. Z nimi jest wszystko ok, to my jesteśmy nienormalni (w ich rozumowaniu) wymagając od dziecka 6,5 letniego, żeby korzystał z toalety, myjąc ząbki dzieciom (bo po co myć skoro i tak wypadną - m biolo.)....
Ehhh... nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ale damy radę :)
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Problemy z nauką

Post autor: petronela_kot »

Z odrabianiem zadań domowych proponuję:
1. udawać przy chłopcu naprzemian z mężem,że szef dał Wam "zadanie domowe" i odrabiać je tak by chłopiec widział to, a najlepiej dorosły robi swoje zadanie a chłopiec swoje. Jako dorosły udawać, że zadanie domowe jest trudne...ale jednak wykonalne. Następnego dnia informacja zwrotna, że szef pochwalił.
2. współpraca z nauczycielem-powiedzieć jasno o problemach małego z motywacją, tak by nauczyciel dla zachęty chwalił chłopca, oczywiście nie za nic a za podjęty WYSIŁEK. Należy najpierw doceniać wysiłek chłopca a potem efekty, bo nakład pracy nie zawsze odpowiada miarodajnym efektom.
Jako nauczyciel przerobiłam tę metodę z wynikiem świetnym. Gdy wiedziałam, że uczeń bardzo chce zrozumieć (uczyłam m.in.chemii) a nie wierzy w siebie ( z powodu "porażek" szkolnych) i ten brak wiary niepotrzebnie blokuje ucznia - stawiałam plusy ponad miarę, nawet przy tablicy naciągałam oceny, a przede wszystkim mówiłam przy całej klasie" świetnie Ci poszło"itd. Dziecku należy dodawać wiary i próbować odblokować go z kodów "na pewno tego nie nauczę się".
Marchewka ma większą moc od kija, zatem stawiajcie na marchewki.
dana6
Posty: 525
Rejestracja: 23 lip 2009 00:00

Re: Problemy z nauką

Post autor: dana6 »

petronela_kot jesteś wobec tego, moim zdaniem, niestety wyjątkiem wśród nauczycieli, ale bardzo pozytywnym...marchewka na pewno daje lepsze rezultaty...
Olka1988
Posty: 11
Rejestracja: 09 lut 2014 19:49

Re: Problemy z nauką

Post autor: Olka1988 »

petronela_kot - bardzo Cię dziękuję za rady :) Przetestujemy z przyjemnoscią. Mamy nadzieje, że z biegiem czasu nauka nie będzie małemu (i nam) źle się kojarzyć ;) Staram się pracować nad tym. A nauczycieli takich jak Ty oby było więcej
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Problemy z nauką

Post autor: petronela_kot »

Tak mi jeszcze przyszło do głowy-warto uatrakcyjnić czas odrabiania zadań domowych, żeby ten czas nie był kojarzony tylko z wysiłkiem i nieprzyjemnościami.
Czyli stworzyć atmosferę pracy ( najlepiej żeby opiekunowie nie oglądali w tym czasie tv a ewentualnie czytali książkę swoją), w czasie odrabiania zadania domowego otoczyć dziecko troską lekcyjną: a to orzeszki mu podrzucić do chrupania/chrupki albo obraną pomarańczę, a to zaproponować przerwę i podać budyń czy co tam wolicie.
Słowem niech chłopiec poczuje, że czas poświęcony na lekcje jest miły i warto je robić :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzicielstwo zastępcze”