Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
Moderator: Moderatorzy rodzicielstwo zastępcze
-
- Posty: 108
- Rejestracja: 25 wrz 2012 08:31
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
ewkakonewka Ja tak tylko dla formalności za moimi przedmówczyniami... myślę, że mb nie będzie przyjeżdżać. U nas rb mają widzenia raz w miesiącu jedno w pierwszą a drugie w trzecią sobotę miesiąca - są po rozwodzie (spotkania u nas, a przy ładnej pogodzie zabierają dzieci na spacer). No i tu małe wyjaśnienie do "zabierają" ponieważ w minionym 2014 r. mb widziała się z dziećmi raz, a ob pięć, a w tym roku kiedy zostali pozbawieni władzy, ale nadal mają prawo do spotkań nie pojawili się ani razu, co więcej nawet nie kontaktują się z dziećmi telefonicznie. Ja odbieram to tak jakby to dzieci zawiniły, że sąd pozbawił ich władzy. Dzieciaki wcale o nich nie pytają tak jakby nie pamiętały albo był to ktoś mało istotny. My czekaliśmy cierpliwie (choć miałam zakusy wystąpić sama o pozbawienie) doczekaliśmy się sprawy z urzędu - po 3 latach.
No i trochę z innej bajki, ale nadal w temacie. Jest u mnie chłopiec od 5 lat. Obecnie ma 17. Rodzice pozbawieni władzy. Ob nie zna wcale, a mb zniknęła definitywnie z jego życia na około 8 ostatnich lat. Teraz się pojawiła. Bardzo chciałaby się spotkać z synem. Wie, że źle zrobiła, chce spróbować wynagrodzić mu krzywdy. Początkowo chłopak się wzbraniał przed jakąkolwiek próbą kontaktu. Bardzo dużo z nim rozmawiam, tłumaczę matkę, tłumaczę, że nie można wydawać wyroków zanim nie wysłucha się drugiej strony i powodów postępowania. Po około roku udało mi się przekonać go do spotkania. Czy uważacie, że postąpiłam słusznie czy może nie powinnam siać fermentu... sama nie wiem...
No i trochę z innej bajki, ale nadal w temacie. Jest u mnie chłopiec od 5 lat. Obecnie ma 17. Rodzice pozbawieni władzy. Ob nie zna wcale, a mb zniknęła definitywnie z jego życia na około 8 ostatnich lat. Teraz się pojawiła. Bardzo chciałaby się spotkać z synem. Wie, że źle zrobiła, chce spróbować wynagrodzić mu krzywdy. Początkowo chłopak się wzbraniał przed jakąkolwiek próbą kontaktu. Bardzo dużo z nim rozmawiam, tłumaczę matkę, tłumaczę, że nie można wydawać wyroków zanim nie wysłucha się drugiej strony i powodów postępowania. Po około roku udało mi się przekonać go do spotkania. Czy uważacie, że postąpiłam słusznie czy może nie powinnam siać fermentu... sama nie wiem...
-
- Posty: 2897
- Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
syljon, a spotkałas się najpierw z tą kobietą? Ja chyba od tego bym zaczęła i dalej postąpiła zgodnie z wrażeniami z tej rozmowy. Chłopak jest prawie dorosły, takie konfrontacje zazwyczaj czekają większość porzuconych dzieci. Dobrze, że przedstawiłaś mu możliwości i swój punkt widzenia, teraz poczekałabym spokojnie na jego decyzję i wspierała w niej. W razie odmowy, matka będzie musiała się pogodzić z tym, że nasze wybory nie pozostają bez konsekwencji.
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
Postąpiłaś moim zdaniem jak najbardziej słusznie. Moim zdaniem, "ferment" już jest, może nie jest to właściwe słowo, ale sytuacja już się zadziała, i jak najbardziej uważam, że nie powinno się tego zostawiać. ALE, podobnie jak Pockahontas, zaczęłabym od spytania chłopaka, czy chciałby, dla jego bezpieczeństwa/wygody/jasnej sytuacji, żebyś najpierw to Ty sama się z mb spotkała. Będziesz miała choćby szansę, na wysłuchanie jej, wyczucie intencji itd. Jeśli chłopak się zgodzi to super, potem, po przygotowaniu go efektem Twojego spotkania, mogłoby się odbyć jego spotkanie. Tłumaczyłabym, że jeden raz powinien się w zasadzie spotkać żeby potem nigdy nie mieć wrażenia straconej szansy czy czegoś takiego.syljon pisze:
Czy uważacie, że postąpiłam słusznie czy może nie powinnam siać fermentu... sama nie wiem...
Ale, należy uszanować jego decyzję. Jeśli nie będzie chciał, nie podejmowałabym kontaktu, aż do momentu gdy do tego sam dojrzeje (lub nie).
Coś jednak trzeba postanowić i o postanowieniu poinformować mb, zawsze przecież może się zdarzyć że się spotkają "przypadkowo", na ulicy, gdziekolwiek. Sytuacja powinna być jasna.
Może chłopak będzie chciał napisać do mb list? Może ona by chciała do niego napisać?
-
- Posty: 108
- Rejestracja: 25 wrz 2012 08:31
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
DZIĘKI! Tak więc deklaracja chęci spotkania ze strony chłopca już padła. Mb od roku czasu ma ze mną kontakt, często dzwoni i rozmawiamy na tematy dot. jej syna. To troszkę starsza osoba (powiedzmy, że urodziła go dość późno, trochę schorowana psychicznie). Ja chłopcu rzetelnie po każdej rozmowie przekazuję pozdrowienia od mamy i zawsze jemu pozostawiam decyzję czy coś przekazać, wysłać zdjęcie itd. Nie naciskam i nic nie przyspieszam. Mb dobrowolnie zaczęła płacić na syna alimenty (które przekazuję na oddzielne konto, tak aby gdy będzie od nas odchodził dostał jakieś pieniążki). On wie, że taka sytuacja ma miejsce, co więcej wspólnie ustaliliśmy, że jak będzie już miał swoje lokum to za te pieniądze kupimy jakąś część wyposażenia mieszkania. Tak więc decyzja chłopca o spotkaniu dojrzewała w nim około roku, pierwszy kontakt mb z nami nastąpił właśnie rok temu.
A co do samego spotkania to powiedziałam chłopcu, że może się to odbyć u nas w domu lub powiedzmy w najbliższej miejscowości gdzie można pójść choćby do pizzerii. Mb mieszka od nas jakieś 200 km. Czy uważacie, że powinnam uczestniczyć w takim spotkaniu, a może chociaż w pierwszej jego części czy pozostawić to do decyzji chłopca, jak będzie wolał... z tego co mogę przypuszczać to prawdopodobnie będzie chciał żebym została... ale mogę też się mylić...
A co do samego spotkania to powiedziałam chłopcu, że może się to odbyć u nas w domu lub powiedzmy w najbliższej miejscowości gdzie można pójść choćby do pizzerii. Mb mieszka od nas jakieś 200 km. Czy uważacie, że powinnam uczestniczyć w takim spotkaniu, a może chociaż w pierwszej jego części czy pozostawić to do decyzji chłopca, jak będzie wolał... z tego co mogę przypuszczać to prawdopodobnie będzie chciał żebym została... ale mogę też się mylić...
-
- Posty: 2897
- Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
Dostosowałabym się do zyczenia dziecka, a w razie gdyby wolał zostać sam z matką, byłabym w pobliżu na wypadek nieprzewidzianych sytuacji.
-
- Posty: 108
- Rejestracja: 25 wrz 2012 08:31
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
Tak właśnie zrobię... tylko... po poinformowaniu mb o zgodzie jej syna na spotkanie (rok czasu na to czekała)... umilkła może się przestraszyła sytuacji... nie naciskam, czekam...
-
- Posty: 353
- Rejestracja: 27 cze 2002 00:00
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
Takie wycofanie się MB to chyba nic rzadkiego. Inaczej się marzy o niedostępnym spotkaniu, a inaczej obawia się realnej konfrontacji...
-
- Posty: 108
- Rejestracja: 25 wrz 2012 08:31
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
Ale myślisz, że definitywnie zrezygnowała, czy mogę mieć nadzieję... zależy mi bardzo bo chłopiec później strasznie przeżywa takie odrzucenie. Przerabialiśmy to kilkukrotnie z panem, którego on traktował jak ojca - też mu obiecywał spotkania, on się szykował, a potem milkł na pół roku. To co to dziecko przeżywało jest tragedią, mimo, że to całkiem duże dziecko...
-
- Posty: 353
- Rejestracja: 27 cze 2002 00:00
Re: Pytanie dotyczące rodziców biologicznych
Moje doświadczenie było/jest z innej strony, bo z MB mam kontakt bardziej bezpośredni, więc mogę ją "przyciskać". A mówię jej, że jej potrzeby są tutaj mniej ważne i liczy się dla mnie dobro dziecka. Więc jak dziecko będzie chciało (bo na razie to taka huśtawka), będę namawiać i w razie potrzeby stawiać przed faktem dokonanym. I chyba ten brak wyboru bywa motywujący...