Historyjki dla naszych dzieci
Moderator: Moderatorzy moja adopcyjna droga
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
- dorcia33
- Posty: 1058
- Rejestracja: 09 cze 2003 00:00
- KOTEK1000
- Posty: 116
- Rejestracja: 08 cze 2003 00:00
-
- Posty: 223
- Rejestracja: 21 cze 2003 00:00
-
- Posty: 482
- Rejestracja: 18 sty 2003 01:00
Zainspirowany waszymi śliczymi bajkami, wrzuciłem moją z warsztatów bajkowych, jest trochę długawa, nie wiem czy ktoś dotrwa do końca )
Może inni uczestnicy warsztatów też wreszcie by ujawnili swoje warsztatowe bajki, pochowane w szufladach ?
Helka, temat bajek pojawił się właśnie przy okazji warsztatów bajkowych http://www.nasz-bocian.pl/modules.php?n ... pic&t=3952, Michał coś tam wspomniał, że stowarzyszenie coś przygotowuje, ale nie zdradził szczegółów.[/url]
Może inni uczestnicy warsztatów też wreszcie by ujawnili swoje warsztatowe bajki, pochowane w szufladach ?
Helka, temat bajek pojawił się właśnie przy okazji warsztatów bajkowych http://www.nasz-bocian.pl/modules.php?n ... pic&t=3952, Michał coś tam wspomniał, że stowarzyszenie coś przygotowuje, ale nie zdradził szczegółów.[/url]
-
- Posty: 194
- Rejestracja: 01 mar 2002 01:00
Siwaczka, kupuję Twoją bajkę!!! Jest cudowna!!! Już widzę jak swojemu potworowi/om ją opowiadam:)))
Co do obaw, o których pisała Igaa:
1. ja sama sobie dośpiewywałam jako dziecko bajkę: że moja Mama nie mogła mnie wychowywać...
2. przez to, że znałam ją (mgliście pamiętałam) traktowałam ją jako Mamę - przecież do 4-tego roku mojego życia tak ją nazywałam... ale sama będę swojemu dziecku mówić: "ta Pani, która Cię urodziła...", żal chyba zawsze będzie mimo chronienia przed nim. Ale naprawdę stare mądre przysłowie: "nie ta matka co urodziła ale ta co wychowała". Ja uważam, że mam jedną, jedyną Mamę: tą co mnie wychowała, kochała najmocniej na świecie i nadal kocha
3. nie da rady, w problemie adopcji zawsze tkwi założenie opuszczenia, tego że dziecko jest tym pokrzywdzonym - to według mnie, ale pamiętajmy zawsze że problem nieszczęścia, smutku i pokrzywdzenia odnosi się również do tych mam, tatusiów którzy nie są jeszcze mamami i tatusiami bo nie mają swojego dzidziusia...
Nie ma przeproś: to jest taka harmonia dwu nieszczęść , która jak w logice daje z dwu minusów plus!
pa
i.
Co do obaw, o których pisała Igaa:
1. ja sama sobie dośpiewywałam jako dziecko bajkę: że moja Mama nie mogła mnie wychowywać...
2. przez to, że znałam ją (mgliście pamiętałam) traktowałam ją jako Mamę - przecież do 4-tego roku mojego życia tak ją nazywałam... ale sama będę swojemu dziecku mówić: "ta Pani, która Cię urodziła...", żal chyba zawsze będzie mimo chronienia przed nim. Ale naprawdę stare mądre przysłowie: "nie ta matka co urodziła ale ta co wychowała". Ja uważam, że mam jedną, jedyną Mamę: tą co mnie wychowała, kochała najmocniej na świecie i nadal kocha
3. nie da rady, w problemie adopcji zawsze tkwi założenie opuszczenia, tego że dziecko jest tym pokrzywdzonym - to według mnie, ale pamiętajmy zawsze że problem nieszczęścia, smutku i pokrzywdzenia odnosi się również do tych mam, tatusiów którzy nie są jeszcze mamami i tatusiami bo nie mają swojego dzidziusia...
Nie ma przeproś: to jest taka harmonia dwu nieszczęść , która jak w logice daje z dwu minusów plus!
pa
i.
Mam synka i dwie córeczki!!!:)))
- Gosiek
- Posty: 699
- Rejestracja: 11 maja 2002 00:00
Gdy przed trzema laty czekaliśmy na nasze maleństwo czas dłużył mi się niemiłosiernie. Pomagało mi pisanie pamietnika i bajki .. dzis zapewne napisałabym inną. Wtedy skupiłam się na nas ..chciałam pokazać naszemu maleństwu, jak bardzo jest wyczekiwane, kochane .. Zakończenie napisał pewien 8letni wówczas chłopczyk,ale każdemu z nas życie dopisuje inne .. Pozdrawiam cieplutko
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami żyła bardzo mądra papuga. Była nie tylko mądra, ale i piękna. Jej pióra przybierały wszystkie kolory tęczy, a najpiękniejsze były wtedy, gdy swoim dzieciom – małym papużkom opowiadała bajki przed zaśnię-ciem. Papużki najbardziej lubiły słuchać bajek o śmiesznych stworkach, które miały tak jak one jedną głowę, ale zamiast skrzydeł dwie ręce, do tego dwie nogi i wydawały dziwne dźwięki, niezrozumiałe dla papug. Stworki te nazywały się ludźmi. I tak ... pewnego dnia mama papuga opowiedziała im historię pewnego małego ludzika o imieniu ...
Otóż ludzie żyją na pięknej planecie zwanej Ziemią. Znana jest wszystkim z tego, że rano wstaje tam
Słońce, wszyscy zaczynają się wtedy uśmiechać, kwiaty tak pięknie pachną , a ptaki cudnie śpiewają,
że co jakiś czas znajduje się jakiś mały stworek – ludzik , który chce to wszystko zobaczyć ...
i zjawia się na Ziemi ... a że jest bardzo malutki, a Ziemia ogromna to na tej Ziemi żyją jeszcze inne
trochę większe stworki – mama i tata, które opiekują się swoim maleństwem, troszczą się o nie tak
bardzo, że nie można sobie tego wyobrazić ... i oprowadzają po Ziemi, pokazując najpiękniejsze
zakątki....
I tak ... pewnego dnia, tuz po wschodzie słońca na Ziemi pojawił się malutki chłopczyk o imieniu ...
Był taki śliczny i tak bardzo chciał poznawać Ziemię, ale na razie było to niemożliwe. Otóż nie było
przy nim dwóch większych stworków – mamy i taty, którzy by mu to wszystko mogli pokazać.
Chłopcu było bardzo smutno. Leżał więc w swoim łóżeczku i cichutko płakał. Tak cichutko, że nikt
tego nie mógł usłyszeć. Aż wreszcie, pewnego dnia na łóżeczku chłopca usiadł przepiękny motylek.
-Dlaczego płaczesz chłopczyku ? – zapytał.
Chłopczyk przestał płakać i zdziwił się niezmiernie. A że był grzecznym chłopcem, od razu odpowie-
dział: Jest mi tak smutno ... nie ma moich rodziców i jestem tu sam. Jest mi tak smutno, zimno i ...
Ale chłopiec nie dokończył , gdyż motylek przerwał mu i rzekł:
- Nie płacz ! Niepotrzebnie się martwisz ! Twoja mamusia i tatuś już idą do Ciebie ... oni też bardzo
tęsknią za Tobą !
Chłopiec wstrzymał płacz ... zrobił wielkie oczy ze zdziwienia :
- Jak to ? Idą już do mnie ? – zapytał i po chwili dodał – Gdzie teraz są ? Co robią ?
Chłopiec zadawał dużo pytań, gdyż chciał wiedzieć jak najwięcej o swoich rodzicach.
- Spokojnie , spokojnie ! Oni szukają Ciebie od dawna, bardzo dawno ... Niedługo dojdą tu do Ciebie, ale teraz muszą wykonać jeszcze kilka zadań.
- Zadań ? – zdziwił się chłopczyk.
- Tak, zadań. Muszą wykonać kilka zadań, aby pokazać, że będą się Tobą dobrze opiekować.
Ze będą Cię kochać tak mocno, jak nikt inny na świecie. A teraz zamknij oczy i spróbuj zasnąć...
gdy się obudzisz oni już będą przy Tobie ...
Zadanie pierwsze
Było już bardzo późno ... Minęła północ . Mamusia i tatuś smacznie sobie spali. Nagle, w tym samym czasie obudzili się . Do ich uszu dochodził cichutki płacz ...
- Co to może być ? – powiedzieli jednocześnie .
- A może nam się zdaje ? – zapytał tatuś – Nie, to się dzieje naprawdę - sam sobie odpowiedział.
- Ktoś potrzebuje naszej pomocy. Idziemy – rzekła mamusia .
- Dokąd ?
- Nie wiem , ale ten płacz nas zaprowadzi.
Szybciutko założyli ciepłe ubrania, wszak noce nawet w letnie dni są chłodne. Nie zdejmowali nawet
piżam, aby nie tracić czasu. Do małego plecaka , z którym się nie rozstawali , włożyli najpotrzebniej-sze rzeczy: latarkę, chusteczki do nosa, kilka batoników na wszelki wypadek. I pomaszerowali ...
Wędrowali bardzo długo ... przez cały ten czas towarzyszył im cichutki płacz. Starali się iść jak
najciszej, aby słyszeć go przez cały czas ... A może to płacze ich maleństwo i w ten sposób ich przyzywa ?- pomyśleli jednocześnie. I ta myśl dodawała im sił, gdyż byli już trochę zmęczeni ...
Nagle znaleźli się w wielkim lesie ... Nic nie było widać ,nawet latarka za bardzo nie pomagała, a najgorsze było to, że nie słyszeli już płaczu i nie wiedzieli dokąd dalej iść.
-Chyba zabłądziliśmy – z przestrachem rzekła mamusia.
-Nie martw się, jakoś sobie poradzimy – pocieszał ja tatuś. – Wrócimy się do miejsca, gdzie po raz
ostatni słyszeliśmy cichutki płacz dziecka.
Jednak to nie pomogło ... płaczu nie było już słychać ...
-Co robić , przecież nie możemy tak po prostu wrócić do domu. ? – rzekła mamusia.
-Zastanówmy się ... Nic nie przychodziło im do głowy . Coraz bardziej smutnieli ...
Nagle u ich stóp pojawiły się świecące ziarenka ...
Cóż to może być ? - pomyśleli. Podnieśli głowy , spojrzeli na rozgwieżdżone niebo ...
Wszystko było jasne ! Jedna z gwiazdek mrugnęła do nich okiem i wówczas posypał się
pył gwiezdny do ich stóp ...
Coż to ? Może to jakiś znak ? – mamusia zadawała coraz więcej pytań – Trzeba to wykorzystać.
Zwróciła się z prośbą do gwiazd:
Gwiazdki drogie, oświetlajcie nam drogę.
Pomoże nam księżyc, wasz przyjaciel stary
I zaczną dziać się czary ...
I naprawdę zaczęły dziać się czary ... Gwiazdy mrugały oczami ... pył gwiezdny sypał się na
drogę i tworzył srebrną strużkę. A tatuś i mamusia uśmiechnięci pomaszerowali dalej ...
Zadanie drugie.
Wędrowali leśną dróżką , a pył gwiezdny wskazywał im drogę. Gdy zaczęło się rozjaśniać ,
zniknęły gwiazdy i pył gwiezdny na drodze, ale znów usłyszeli cichutki płacz dziecka. Wędrowali dalej ... Mijali wielkie zamki, małe domki z ogródkami, rozległe łąki i pastwiska . Aż w końcu dotarli do wielkiej bramy. Niestety była zamknięta. Wiedzieli, że muszą ją przekroczyć . Zaczęli szukać dzwonka, ale bezskutecznie. Tatuś mocno zastukał . Rozległ się ogromny łoskot, ale i to nie przyniosło
rezultatów. Brama była zamknięta i nikt nie zamierzał jej otworzyć. Zmęczeni usiedli pod bramą na wielkim kamieniu, wyjęli po batoniku i zaczęli jeść. Obok nich rósł piękny krzew róż. Na jednej z gałązek siedział malutki ptaszek i przyglądał się im z zainteresowaniem. Mamusia z tatusiem pomyśleli, ze być może ptaszek jest głodny i poczęstowali go batonikiem. Ptaszek był bardzo malutki, toteż zjadł malutki kawałek batonika. Widocznie tyle mu wystarczyło, zatrzepotał skrzydełkami i rzekł:
-Zapewne chcielibyście dowiedzieć się , gdzie znajduje się klucz do tej wielkiej bramy.
Mamusia i tatuś tak bardzo się ucieszyli, że aż chcieli podskoczyć z radości, ale nie zrobili tego, aby
nie spłoszyć ptaszka. Cichutko, jak można najciszej zapytali się:
- Cóż możemy zrobić, aby go zdobyć ?
- Musicie pójść do najbliższego miasteczka i odszukać dziewczynkę, która będzie ubrana cała
na biało: w białą sukieneczkę, białe sandałki i białe wstążki we włosach. Musicie ją poprosić
i jeśli będzie miała dobry humor da wam ten klucz.
Tatuś z mamusią podziękowali ptaszkowi i czym prędzej powędrowali do najbliższego miasteczka, aby odszukać dziewczynkę . Długo szukali, aż w końcu znaleźli ją na brzegiem rzeczki. Stała tam i przy-
glądała się swojemu odbiciu .
- Dzień dobry – rzekli do niej. Ale dziewczynka im nie odpowiedziała. Stała nieruchomo wpatrzona
w swoje odbicie.
- Dzień dobry – rzekli raz jeszcze, nie zrażając się nieuprzejmością dziewczynki. Ale i tym razem słyszeli tylko szum płynącej rzeki.
- Masz piękną sukieneczkę – rzekła mamusia z nadzieją, ze może teraz zwróci na nich uwagę.
Rzeczywiście to pomogło. Dziewczynka odwróciła głowę w ich stronę , przyjrzała się im i zapytała:
- Dlaczego mi przeszkadzacie ?
- Dowiedzieliśmy się, że tylko ty możesz nam pomóc i ...- ale mamusia nie dokończyła, gdyż
dziewczynka jej przerwała głosno mówiąc:
-Ale nie mam ochoty nikomu pomagać. Mam swoje zmartwienia. Potrzebuję perłowych korali
do mojej sukienki. Ale wy ich nie macie .
Rzeczywiscie. W plecaku znajdowały się różne rzeczy, ale perłowych korali tam nie było.
Mamusia, która już była bardzo zmęczona i smutna usiadła na brzegu i zaczęła płakać.
A łzy, które skapywały jej z oczu zamieniały się z perły. Z każda chwilą było ich więcej i więcej.
Zdziwiona dziewczynka zaczęła zbierać perły , a gdy uzbierała odpowiednią ilość zapytała się:
-To w czym mogę wam pomóc ?
Rodzice opowiedzieli jej o bramie, ptaszku i kluczu. Dziewczynka podarowała im klucz i powędrowali
w stronę wielkiej bramy, ciekawi co tez tam zobaczą.
Zakończenie dopisane przez Jakuba K., ale każdy może dopisać własne ....
Kiedy włożyli klucz do bramy ujrzeli piękny zamek, w którym było sto pokoi. Rozglądali się po wszystkich słysząc ciągle większy płacz.
Gdy byli już w setnym pokoiku myśleli ,że już nigdy nie ujrzą swego dziecka, lecz gdy otworzyli drzwi
okazało się ,że to pokój dziecka , w którym stało łóżeczko. A w tym łóżeczku leżało malutkie dzieciątko, które płakało. Mamusia i tatuś zrozumieli ,że to ich dziecko i przytulili je mocno do siebie. Wtedy mamusia uśmiechnęła się , tatuś się uśmiechnął i dziecko się uśmiechnęło.
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami żyła bardzo mądra papuga. Była nie tylko mądra, ale i piękna. Jej pióra przybierały wszystkie kolory tęczy, a najpiękniejsze były wtedy, gdy swoim dzieciom – małym papużkom opowiadała bajki przed zaśnię-ciem. Papużki najbardziej lubiły słuchać bajek o śmiesznych stworkach, które miały tak jak one jedną głowę, ale zamiast skrzydeł dwie ręce, do tego dwie nogi i wydawały dziwne dźwięki, niezrozumiałe dla papug. Stworki te nazywały się ludźmi. I tak ... pewnego dnia mama papuga opowiedziała im historię pewnego małego ludzika o imieniu ...
Otóż ludzie żyją na pięknej planecie zwanej Ziemią. Znana jest wszystkim z tego, że rano wstaje tam
Słońce, wszyscy zaczynają się wtedy uśmiechać, kwiaty tak pięknie pachną , a ptaki cudnie śpiewają,
że co jakiś czas znajduje się jakiś mały stworek – ludzik , który chce to wszystko zobaczyć ...
i zjawia się na Ziemi ... a że jest bardzo malutki, a Ziemia ogromna to na tej Ziemi żyją jeszcze inne
trochę większe stworki – mama i tata, które opiekują się swoim maleństwem, troszczą się o nie tak
bardzo, że nie można sobie tego wyobrazić ... i oprowadzają po Ziemi, pokazując najpiękniejsze
zakątki....
I tak ... pewnego dnia, tuz po wschodzie słońca na Ziemi pojawił się malutki chłopczyk o imieniu ...
Był taki śliczny i tak bardzo chciał poznawać Ziemię, ale na razie było to niemożliwe. Otóż nie było
przy nim dwóch większych stworków – mamy i taty, którzy by mu to wszystko mogli pokazać.
Chłopcu było bardzo smutno. Leżał więc w swoim łóżeczku i cichutko płakał. Tak cichutko, że nikt
tego nie mógł usłyszeć. Aż wreszcie, pewnego dnia na łóżeczku chłopca usiadł przepiękny motylek.
-Dlaczego płaczesz chłopczyku ? – zapytał.
Chłopczyk przestał płakać i zdziwił się niezmiernie. A że był grzecznym chłopcem, od razu odpowie-
dział: Jest mi tak smutno ... nie ma moich rodziców i jestem tu sam. Jest mi tak smutno, zimno i ...
Ale chłopiec nie dokończył , gdyż motylek przerwał mu i rzekł:
- Nie płacz ! Niepotrzebnie się martwisz ! Twoja mamusia i tatuś już idą do Ciebie ... oni też bardzo
tęsknią za Tobą !
Chłopiec wstrzymał płacz ... zrobił wielkie oczy ze zdziwienia :
- Jak to ? Idą już do mnie ? – zapytał i po chwili dodał – Gdzie teraz są ? Co robią ?
Chłopiec zadawał dużo pytań, gdyż chciał wiedzieć jak najwięcej o swoich rodzicach.
- Spokojnie , spokojnie ! Oni szukają Ciebie od dawna, bardzo dawno ... Niedługo dojdą tu do Ciebie, ale teraz muszą wykonać jeszcze kilka zadań.
- Zadań ? – zdziwił się chłopczyk.
- Tak, zadań. Muszą wykonać kilka zadań, aby pokazać, że będą się Tobą dobrze opiekować.
Ze będą Cię kochać tak mocno, jak nikt inny na świecie. A teraz zamknij oczy i spróbuj zasnąć...
gdy się obudzisz oni już będą przy Tobie ...
Zadanie pierwsze
Było już bardzo późno ... Minęła północ . Mamusia i tatuś smacznie sobie spali. Nagle, w tym samym czasie obudzili się . Do ich uszu dochodził cichutki płacz ...
- Co to może być ? – powiedzieli jednocześnie .
- A może nam się zdaje ? – zapytał tatuś – Nie, to się dzieje naprawdę - sam sobie odpowiedział.
- Ktoś potrzebuje naszej pomocy. Idziemy – rzekła mamusia .
- Dokąd ?
- Nie wiem , ale ten płacz nas zaprowadzi.
Szybciutko założyli ciepłe ubrania, wszak noce nawet w letnie dni są chłodne. Nie zdejmowali nawet
piżam, aby nie tracić czasu. Do małego plecaka , z którym się nie rozstawali , włożyli najpotrzebniej-sze rzeczy: latarkę, chusteczki do nosa, kilka batoników na wszelki wypadek. I pomaszerowali ...
Wędrowali bardzo długo ... przez cały ten czas towarzyszył im cichutki płacz. Starali się iść jak
najciszej, aby słyszeć go przez cały czas ... A może to płacze ich maleństwo i w ten sposób ich przyzywa ?- pomyśleli jednocześnie. I ta myśl dodawała im sił, gdyż byli już trochę zmęczeni ...
Nagle znaleźli się w wielkim lesie ... Nic nie było widać ,nawet latarka za bardzo nie pomagała, a najgorsze było to, że nie słyszeli już płaczu i nie wiedzieli dokąd dalej iść.
-Chyba zabłądziliśmy – z przestrachem rzekła mamusia.
-Nie martw się, jakoś sobie poradzimy – pocieszał ja tatuś. – Wrócimy się do miejsca, gdzie po raz
ostatni słyszeliśmy cichutki płacz dziecka.
Jednak to nie pomogło ... płaczu nie było już słychać ...
-Co robić , przecież nie możemy tak po prostu wrócić do domu. ? – rzekła mamusia.
-Zastanówmy się ... Nic nie przychodziło im do głowy . Coraz bardziej smutnieli ...
Nagle u ich stóp pojawiły się świecące ziarenka ...
Cóż to może być ? - pomyśleli. Podnieśli głowy , spojrzeli na rozgwieżdżone niebo ...
Wszystko było jasne ! Jedna z gwiazdek mrugnęła do nich okiem i wówczas posypał się
pył gwiezdny do ich stóp ...
Coż to ? Może to jakiś znak ? – mamusia zadawała coraz więcej pytań – Trzeba to wykorzystać.
Zwróciła się z prośbą do gwiazd:
Gwiazdki drogie, oświetlajcie nam drogę.
Pomoże nam księżyc, wasz przyjaciel stary
I zaczną dziać się czary ...
I naprawdę zaczęły dziać się czary ... Gwiazdy mrugały oczami ... pył gwiezdny sypał się na
drogę i tworzył srebrną strużkę. A tatuś i mamusia uśmiechnięci pomaszerowali dalej ...
Zadanie drugie.
Wędrowali leśną dróżką , a pył gwiezdny wskazywał im drogę. Gdy zaczęło się rozjaśniać ,
zniknęły gwiazdy i pył gwiezdny na drodze, ale znów usłyszeli cichutki płacz dziecka. Wędrowali dalej ... Mijali wielkie zamki, małe domki z ogródkami, rozległe łąki i pastwiska . Aż w końcu dotarli do wielkiej bramy. Niestety była zamknięta. Wiedzieli, że muszą ją przekroczyć . Zaczęli szukać dzwonka, ale bezskutecznie. Tatuś mocno zastukał . Rozległ się ogromny łoskot, ale i to nie przyniosło
rezultatów. Brama była zamknięta i nikt nie zamierzał jej otworzyć. Zmęczeni usiedli pod bramą na wielkim kamieniu, wyjęli po batoniku i zaczęli jeść. Obok nich rósł piękny krzew róż. Na jednej z gałązek siedział malutki ptaszek i przyglądał się im z zainteresowaniem. Mamusia z tatusiem pomyśleli, ze być może ptaszek jest głodny i poczęstowali go batonikiem. Ptaszek był bardzo malutki, toteż zjadł malutki kawałek batonika. Widocznie tyle mu wystarczyło, zatrzepotał skrzydełkami i rzekł:
-Zapewne chcielibyście dowiedzieć się , gdzie znajduje się klucz do tej wielkiej bramy.
Mamusia i tatuś tak bardzo się ucieszyli, że aż chcieli podskoczyć z radości, ale nie zrobili tego, aby
nie spłoszyć ptaszka. Cichutko, jak można najciszej zapytali się:
- Cóż możemy zrobić, aby go zdobyć ?
- Musicie pójść do najbliższego miasteczka i odszukać dziewczynkę, która będzie ubrana cała
na biało: w białą sukieneczkę, białe sandałki i białe wstążki we włosach. Musicie ją poprosić
i jeśli będzie miała dobry humor da wam ten klucz.
Tatuś z mamusią podziękowali ptaszkowi i czym prędzej powędrowali do najbliższego miasteczka, aby odszukać dziewczynkę . Długo szukali, aż w końcu znaleźli ją na brzegiem rzeczki. Stała tam i przy-
glądała się swojemu odbiciu .
- Dzień dobry – rzekli do niej. Ale dziewczynka im nie odpowiedziała. Stała nieruchomo wpatrzona
w swoje odbicie.
- Dzień dobry – rzekli raz jeszcze, nie zrażając się nieuprzejmością dziewczynki. Ale i tym razem słyszeli tylko szum płynącej rzeki.
- Masz piękną sukieneczkę – rzekła mamusia z nadzieją, ze może teraz zwróci na nich uwagę.
Rzeczywiście to pomogło. Dziewczynka odwróciła głowę w ich stronę , przyjrzała się im i zapytała:
- Dlaczego mi przeszkadzacie ?
- Dowiedzieliśmy się, że tylko ty możesz nam pomóc i ...- ale mamusia nie dokończyła, gdyż
dziewczynka jej przerwała głosno mówiąc:
-Ale nie mam ochoty nikomu pomagać. Mam swoje zmartwienia. Potrzebuję perłowych korali
do mojej sukienki. Ale wy ich nie macie .
Rzeczywiscie. W plecaku znajdowały się różne rzeczy, ale perłowych korali tam nie było.
Mamusia, która już była bardzo zmęczona i smutna usiadła na brzegu i zaczęła płakać.
A łzy, które skapywały jej z oczu zamieniały się z perły. Z każda chwilą było ich więcej i więcej.
Zdziwiona dziewczynka zaczęła zbierać perły , a gdy uzbierała odpowiednią ilość zapytała się:
-To w czym mogę wam pomóc ?
Rodzice opowiedzieli jej o bramie, ptaszku i kluczu. Dziewczynka podarowała im klucz i powędrowali
w stronę wielkiej bramy, ciekawi co tez tam zobaczą.
Zakończenie dopisane przez Jakuba K., ale każdy może dopisać własne ....
Kiedy włożyli klucz do bramy ujrzeli piękny zamek, w którym było sto pokoi. Rozglądali się po wszystkich słysząc ciągle większy płacz.
Gdy byli już w setnym pokoiku myśleli ,że już nigdy nie ujrzą swego dziecka, lecz gdy otworzyli drzwi
okazało się ,że to pokój dziecka , w którym stało łóżeczko. A w tym łóżeczku leżało malutkie dzieciątko, które płakało. Mamusia i tatuś zrozumieli ,że to ich dziecko i przytulili je mocno do siebie. Wtedy mamusia uśmiechnęła się , tatuś się uśmiechnął i dziecko się uśmiechnęło.
- igaa
- Posty: 636
- Rejestracja: 06 cze 2002 00:00
- KOTEK1000
- Posty: 116
- Rejestracja: 08 cze 2003 00:00
Gosiek twoja bajka jest super.
od Jutra zabieram się za składanie książeczki, jeżeli ktoś chce przysłać rysunki swoje albo swoich dzieci przesyłajcie na e-maila: [email protected]
pozdrawiam kotek1000
od Jutra zabieram się za składanie książeczki, jeżeli ktoś chce przysłać rysunki swoje albo swoich dzieci przesyłajcie na e-maila: [email protected]
pozdrawiam kotek1000