Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

ODPOWIEDZ
Pockahontas
Posty: 2897
Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13

Re: Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy

Post autor: Pockahontas »

Miniula, super, że pomogłaś - dzięki tobie o jeden dramat rodzinny mniej.
A co jej mieli w oa tłumaczyć? Dziecko młodej kobiety, w dodatku studentki. Kolejka co najmniej 30 par czeka na takie.
Wyjaśniam - wkurzam się na ośrodki, nie na rodziców adopcyjnych.
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy

Post autor: Miniula »

Pockahontas taką pracę mam, że mam dużo kontaktu z wszelkimi dylematami, zwłaszcza młodych dziewczyn. Różne historie słyszę.
A to matka wyjechała zostawiając sześcioro dzieci i najstarsze przerażone, przytłoczone obowiązkami. A to dziewczyna w depresji, bo straciła ciążę, a to właśnie takie historie.
Ludzie przychodzą, ja słucham, czasem uda się pomóc. Czasem wystarczy wysłuchać, powiedzieć - spokojnie, poszukamy rozwiązania.
Bo najgorzej jest działać pod wpływem emocji. Wtedy nie widzi się rozwiązań.
W OA powinni naprawdę pracować ludzie z powołaniem. Tak jak w szpitalach czy szkołach, przedszkolach, sądach, itd.
Jest jak jest. Nie każdy lekarz dobrze leczy, nie każdy nauczyciel dobrze uczy, nie każdy sędzia dobrze osądza i nie każdy pracownik OA dobrze wykonuje pracę.
Jakoś tak jest, że z działania OA zadowoleni są Ci, którzy bez problemu przeszli procedury i zostali rodzicami. Krytyczne spojrzenie pojawia się w momencie problemów.
Ja procedurę przeszłam śpiewająco, wśród ochów i achów pań z ośrodka.
A potem ... szkoda gadać.
Wczoraj z moim nieślubnym rozmawialiśmy o tym temacie.
Ponieważ on ma za sobą rozwód i w jego wyniku ograniczona władzę rodzicielską (nie że zasłużył, ale takie mamy idiotyczne przepisy prawa), szans na adopcję wspólną nie mamy, także nie mamy szans zostać RZ.
I teraz pojawiła się kwestia uczciwości wobec OA.
Gdybyśmy wzięli ślub i poszli do OA, kto sprawdziłby naszą przeszłość?
Przynosimy wszystkie dokumenty - zaświadczenia, akt naszego ślubu.
Jedno wspólne dziecko (Mój Syn byłby np. przysposobiony wtedy przez męża, więc byłby NASZ). Przechodzimy procedury (mam 100% pewności, że bez problemów, ja już mam je za sobą, nieślubny kiedyś miał uprawnienia RZ). Po prostu "zapominamy" wspomnieć, że oboje jesteśmy po rozwodzie, on ma dzieci, Nasz Syn jest adoptowany, itd.
No i co?
Kto dotrze do tych informacji? OA nie ma wglądu w dokumenty z USC, ewidencję ludności, akta sądowe. Nie ma żadnego rejestru osób rozwiedzionych, osób z ograniczoną władzą rodzicielską. A pracownicy OA nie są jasnowidzami.
Czyli chcąc doprowadzić do wspólnej adopcji musielibyśmy zwyczajnie oszukać.
Wiem, ze są takie pary, bo znam osobiście sytuację, w której ludzie "zapomnieli" powiedzieć, że facet ma dziecko, z którym nie utrzymuje kontaktu, co ogólnie skreśla go jako kandydata na RA.
Z drugiej strony uważam, że my (tj. nieślubny i ja) jesteśmy oboje dobrymi rodzicami, a okoliczności przytoczone nie powinny nas skreślać. Bo niby dlaczego? Nie mamy wpływu na przepisy, które ograniczyły mu władzę rodzicielską, na zachowanie osób trzecich (czyli jego ex małżonki oraz sędziów). Tak samo jak ludzie, którzy nie dostają kwalifikacji, bo np. któreś z nich ma rodziców alkoholików lub, jak gdzieś mówił wątek na Bocianie, jedno z nich ma stwierdzenie nieważności ślubu kościelnego ze swojej winy.
Tymczasem wystarczy, że jakiś pracownik w OA stwierdzi (jak ostało nam to powiedziane wprost przez pewną panią psycholog), że mamy tak skomplikowaną sytuację, że nie bylibyśmy w stanie wychować szczęśliwego dziecka.... :mur: Ta pani musiałaby teraz przyjechać i Mińka zobaczyć :lol:
Z drugiej strony kwalifikacje i szanse na rodzicielstwo czasem dostają ludzie, którzy nie powinni. Dlaczego? Bo ludzie w OA są jedynie ludźmi. Kierują się własnymi uprzedzeniami, stereotypami. Czasem są zmęczeni, czasem poddają się manipulacji. A czasem zwyczajnie mają w nosie.
My dostaliśmy szansę na rodzicielstwo, ponieważ MB interesowała się nie tylko papierologią (choć też, bo przecież kwalifikacje z OA musiałam mieć), ale tym, jacy my jesteśmy, jak żyjemy, kim jesteśmy naprawdę.
Takie mam ogólne wrażenie, że bycie do końca uczciwym i szczerym w kwestiach formalnych nie opłaca się, co jest dla mnie niezwykle przykre.

I jeszcze taka kwestia przyszła mi do głowy, może dla niektórych śmieszna, ale dla mnie bardzo ważna.
Dlaczego RB mieliby nie mieć prawa do wskazania przyszłych RA?
Co z sytuacjami, kiedy RB chcą, by ich dziecko wychowywało się w określonym światopoglądzie i religii?
Przykład - jeśli RB są katolikami, wystarczy, że oddadzą dziecko anonimowo w OA katolickim. Mają wtedy pewność, że dziecko trafi do rodziny katolickiej i będzie wychowywać się w tej wierze i mentalności.
A co z wyznawcami innych religii? Z protestantami, buddystami, muzułmanami? Co z ateistami?
Jeśli oddadzą dziecko anonimowo, będzie ono na 97% wychowywane w odmiennym światopoglądzie i odmiennej religii (katolickiej). A jeśli oni tego nie chcą, a nie mają możliwości zajęcia się dzieckiem?
Mając możliwość wskazania RA mogą też zapewnić dziecku wychowanie w takim samym systemie religijnym. Dlaczego mają nie mieć do tego prawa? Dlaczego, poza traumą konieczności oddania dziecka, mają mieć też poczucie winy z powodu skazania tego dziecka na bycie "niewiernym" tudzież "indoktrynację niewłaściwą wiarą"? Dla osoby wierzącej to bardzo poważny problem.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Riszka
Posty: 38
Rejestracja: 28 lip 2014 10:00

Re: Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy

Post autor: Riszka »

Potrzebuję pilnej pomocy i wskazówek jak przeprowadzić adopcję ze wskazaniem?Dziękuję!
wako
Posty: 356
Rejestracja: 12 paź 2014 19:54

Re: Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy

Post autor: wako »

Riszka pisze:Potrzebuję pilnej pomocy i wskazówek jak przeprowadzić adopcję ze wskazaniem?Dziękuję!
Macie kwalifikację ośrodka adopcyjnego? Bez tego zapomnij :)
Riszka
Posty: 38
Rejestracja: 28 lip 2014 10:00

Re: Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy

Post autor: Riszka »

Tak mamy już kwalifikacje!
j.kira
Posty: 24
Rejestracja: 14 lip 2014 21:54

Re: Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy

Post autor: j.kira »

wako pisze:
Riszka pisze:Potrzebuję pilnej pomocy i wskazówek jak przeprowadzić adopcję ze wskazaniem?Dziękuję!
Macie kwalifikację ośrodka adopcyjnego? Bez tego zapomnij :)
Nie do końca z tym zapominaniem.
Cały problem w tym, że nie wszystkie sądy do regulacji ustawą o wspieraniu rodziny się stosują:
" Jak stwierdzono w stanowisku, z praktyki wynika, że za pośrednictwem internetu dochodzi do takich pertraktacji. Sprzyja temu wyznaczanie przez sądy bardzo długich terminów na uzupełnienie wniosków przez osoby starające się o przysposobienie. W tym okresie więź między dzieckiem a opiekunami staje się na tyle silna, że jest to później okoliczność decydująca i przesądzająca o pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez sąd. Do częstych należą przypadki pomijania ośrodka adopcyjnego i wymaganych szkoleń w toku starań o przysposobienie. Polega to na tym, że osoby zwracają się do sądu o możliwość pełnienia - na czas postępowania - pieczy zastępczej nad wybranym dzieckiem. W okresie sprawowania pieczy zastępczej osoby te są zwolnione ze szkoleń, a sąd w postępowaniu bierze pod uwagę więź emocjonalną, jaka wytworzyła się między dzieckiem a opiekunami."
http://www.lex.pl/czytaj/-/artykul/rzad ... wskazaniem
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”