Urodziła cię "Inna Pani", czy "Inna Mama"

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

ODPOWIEDZ

Powinniśmy mówić dziecku, że urodziła go:

inna pani
248
54%
inna mama
214
46%
 
Liczba głosów: 462

Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

oooooMAłgosik. nóweczka w awatarze! nononononononoono



oops przeprą,że OT
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

a cooooooooooooooo 8)
malgosik- mama
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Post autor: Bea_7 »

Haniuuu :cmok:
joanna17 pisze: rany julek, dyskusja semantyczna się zrobiła? :wink:
Joasiu :D
Dla mnie to nie jest tylko dyskusja semantyczna, mnie po prostu nie pasuje termin "inna pani", ale oczywiście to moje osobiste odczucie.
Szukam innego terminu.
joanna17 pisze:inna pani" ...no po prostu "pani" to kobieta w języku malucha. Jak zapyta czy ty mnie urodziłaś, to jak odpowiecie? no chyba narzuca się inna pani/inna kobieta. Dla mnie to proste jak słońce i nie am nic wspólnego ze mna jako "tą panią", to po prostu określenie jakiejś kobiety."
No właśnie, jak odpowiecie na tak zadane pytanie? "Urodziła Cię inna pani"? Przecież dzieci wiedzą, że to mamy Je rodzą a nie jakieś panie.
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
ewa1201
Posty: 77
Rejestracja: 06 lut 2003 01:00

Post autor: ewa1201 »

ja już to przeszłam. Od zawsze skłaniałam się ku temu, by nazywać m.b. moich dzieci "Inną panią". I tak też jest. Młody, bardzo dociekliwy 6-latek, przyjął rzecz spokojnie, choć to po nim raczej spodziewałam się rozdzielania zapałki na czworo. Myślę, że nie docieniamy naszych dzeci, ich mądrości. One nie wdają się chyba w to, czy pani jest inna, czy pewna, itp. Ważniejsze chyba dla niego było to, że to nie w moim brzuszku był lecz "pani" i dlaczego nie mogł być w moim. Zawsze też się wtedy upewnia "ale to ty mnie kochasz najbardziej na świecie i ty jestes moją mamusią?". I za to kocham go jeszczxe bardziej i bardzo egoistycznie myślę, że to ja jestem jego prawdziwą matką.
Ostatnio zmieniony 04 gru 2005 23:51 przez ewa1201, łącznie zmieniany 1 raz.
ewa
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Dzieci wiedzą (takie na przykład już sześcio-, siedmioletnie) że rodzą je kobiety, bo mężczyźni nie mogą urodzić dziecka.
Dzieci (moje prawie ośmioletnie) wiedzą, że czasem dzieci rodzą się w rodzinie, a czasem, przez pomyłkę w innej rodzinie.

Filip wie, że Kacpra urodziła inna kobieta. Inna pani - nie mama, tylko własnie pani, kobieta, niewiasta, że tak powiem.
Przyjmuje to normalnie, bo jak ma przyjąć ????
Dzieci przyjmują świat prosto. To często my, dorośli doszukujemy się dziesiątego dna.
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Myślę że nie warto dokładać dziecku niepotrzebnych stresów związanych z zagadnieniem adopcji. Przecież maluch (myślę tu o małym dziecku) nas traktuje jak matkę i ojca i na tym jego światpogląd się opiera. Nie jest mu potrzebne rozmyślanie nad tym że on ma dwie mamy i jak to możliwe? Dziecko które jest adoptowane w starszym wieku zdaje już sobie sprawę że urodziła go inna mama a wychowuje mama adopcyjna. Jestem za "panią" (chodzi o małe dziecko)
Awatar użytkownika
Agusia
Posty: 1315
Rejestracja: 30 lis 2002 01:00

Post autor: Agusia »

Według mnie Isię urodziła inna pani (ew. "inna kobieta"), nie inna mama. Bo mamą i Isi i Marty jestem ja i tylko ja - tyle, że Isi nie mogłam urodzić, bo byłam chora i ta "inna pani " bardzo mi pomogła i jestem jej wdzięczna. A Martę mogłam urodzić, bo.... wyzdrowiałam, dzięki temu, że miałam już Isię- mój Skarb Najukochańszy. Moje dziewczynki zrozumieją, mam nadzieję, że mama, to nie ta osoba, która urodziła, lecz ta, co kocha i wychowuje. Nie każda mama może urodzić każde swoje dziecko, ale każda prawdziwa Mama kocha swoje dzieci. A zatem Isia i Marta mają jedna i tę samą mamę.Dla mnie to proste - po co siać zamęt?
Agusia
NAJSZCZĘŚLIWSZA NA ŚWIECIE MAMUSIA WERONIKI I MARTY
[url=http://foto.onet.pl/eakyg,488fsgw44gf0]moje skarby[/url]
Awatar użytkownika
joanna17
Posty: 2148
Rejestracja: 22 sty 2003 01:00

Post autor: joanna17 »

Agusia pisze: Bo mamą i Isi i Marty jestem ja i tylko ja - tyle, że Isi nie mogłam urodzić, bo byłam chora i ta "inna pani " bardzo mi pomogła i jestem jej wdzięczna.
Agusia, nie gniewaj się, ale nie wydaje ci się, że to brzmi jakby m.b. Isi była "inkubatorkiem"?
Agusia pisze: Moje dziewczynki zrozumieją, mam nadzieję, że mama, to nie ta osoba, która urodziła, lecz ta, co kocha i wychowuje. Nie każda mama może urodzić każde swoje dziecko, ale każda prawdziwa Mama kocha swoje dzieci.
Nie dopuszczasz myśli, że m.b. też w jakiś sposób kocha to dziecko, które urodziła? Może z miłości i pragnienia dla niego szczęścia, którego sama nie mogła mu dać, zrzekła się z wielkim bólem praw, byśmy my mogły być ich matkami?
Mama Martusi (zwanej Starą Kozą) i Mateusza (zwanego Dudkiem)
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Tak. w pewnym sensie m.b. jest inkubatorkiem.
Tak rozumują dorośli.
Zapewniam, że Filip wiedząc o fakcie adopcji Kacpra, nie rozwala tematu mb. Z raz, na początku zapytał, czemu Kacper się nie urodził nam. A moje starsze dziecko jest ciekawskie i dociekliwe z natury.

Przyjmuję do wiadomosci i cieszę się!, że m.b. Kacpera go kocha. Świetnie!
Ale matką dla niego jestem ja. I to nawet nie chodzi o licytowanie się, która kocha bardziej.
Rozważam po prostu funkcję kulturową matki. Wychowuję, zapeniam finansowanie (ble jak to brzmi), opiekę, śledzę każdy krok, przytulam, dbam o zdrowie, edukację i takie tam.
I po to, by nie robić wody z mózgu dziecku, które nie dostrzega (do pewnego etapu dojrzałości empcjonalnej) szarości, a jedynie czarne i białe, będę mówić o m.b. pani, któa urodziła, a o sobie mama.
Też po to, by K. nie czuł się "inny" od F., który ma 1 mamę.
Zakładam jednak, że w miarę dorastania, wprowadzimy takie określenie, które K. będzie najbardziej pasowało.
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Post autor: Bea_7 »

kasiavirag pisze:Tak. w pewnym sensie m.b. jest inkubatorkiem.
Tak rozumują dorośli.


Kasiavirag :D
Rozumiem Twoje argumenty , jesteś mama biologiczną i adopcyjną i na pewno masz racje , biorąc pod uwage reakcje obydwu Twoich synków.

Ale z tym inkubatorkiem to nie całkiem tak. Ja jestem dorosła i przenigdy nie przyszło mi to do głowy.Nigdy nie myślę o matce biologicznej mojego synka,że to w jakimkolwiek sensie inkubator.
Agusia pisze:Według mnie Isię urodziła inna pani (ew. "inna kobieta"), nie inna mama. Bo mamą i Isi i Marty jestem ja i tylko ja - tyle, że Isi nie mogłam urodzić, bo byłam chora i ta "inna pani " bardzo mi pomogła i jestem jej wdzięczna. A Martę mogłam urodzić, bo.... wyzdrowiałam, dzięki temu, że miałam już Isię- mój Skarb Najukochańszy.


Agusiu :D , nie chcę Cię w żaden sposób urazić, czy krytykować.
Każda z nas pewnie znajdzie albo już znalazła drogę do powiedzenia swojemu dziecku, że urodziła Go mama biologiczna. Bo to przeciez my jesteśmy matkami naszych adoptowanych dzieci i jako matki mamy prawo a nawet obowiązek zadecydować kiedy i w jaki sposób nasze dziecko dowie sie o tym.
Piszesz Agusiu, że to dla Ciebie proste. byłaś chora, adoptowałas Isię , wyzdrowiałaś, urodziłaś Martę. A nie pomyślałaś, że Twoja adoptowana córeczka może pomyśleć, że wszystkie mamy adopcyjne są chore i dlatego adoptują dzieci? A przecież czasem bywa tak, że w rodzinie najpierw pojawia się dziecko biologiczne a potem adoptowane.
Przyznam, że mnie ten argument o chorobie zaskoczył, nie myślę o sobie i swoim mężu w takich kategoriach.
Pozdrawiam!
Vred
Posty: 206
Rejestracja: 03 maja 2004 00:00

Post autor: Vred »

Coraz częściej myślę, jak wygladać będą te nasze pierwsze rozmowy o początku. Bo Matik coraz częściej rozmawia ze mną na tematy "egzystencjalne" - z kolei o ile jeszcze stosunkowo niedawno wspominał "dom, gdzie było dużo dzieci, ale mamy i taty i Łukasza w nim nie było", to obecnie w tych jego "wspomnieniach" w tym wielkim domu mieszkamy całą czwórką. Nie licząc psa.

W tej chwili zwycięża opcja "pani" - obojętne, czy z określeniem "inna", czy bez. Wyraz "inny" ma w słowniku Matika specjalne znaczenie, bo np. "jajo" to jajo, zaś "inne jajo" to ziemniak :) . Tak, mama jest jedna, wie o tym każdy przedszkolak - i Matikowi w tej chwili (tu nie będę oryginalny) nie zamierzamy mącić w głowie bardziej, niż to jest konieczne. Przynajmniej w naszym mniemaniu konieczne, ale jak na razie nie dysponujemy mniemaniem lepszym jakościowo. I - też nie będę oryginalny - nasze mniemanie będzie ewoluować wraz z rozwojem emocjonalnym naszego syna. Wtedy "pani" otrzyma miano takie, jakie mu nada Matik i wolę tą będziemy respektować z całą konsekwencją. Choćby subiektywnie bolesną, ale przecież nie o nas tutacj chodzi.

Zastanawiam się również, jak to będzie, kiedy Matik "sprzeda" swoją wiedzę Łukaszowi, który jest młodszy o półtora roku.


Czyli nadchodzi. Kiedy nadejdzie, to pewnie i tak w najmniej dla mnie spodziewanym momencie. I zrobię minę Jasia Fasoli.

Vred & Synowie


Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Bea_7 pisze: A nie pomyślałaś, że Twoja adoptowana córeczka może pomyśleć, że wszystkie mamy adopcyjne są chore i dlatego adoptują dzieci?
Bea, ja nie znam powodów, dla których Agusia adoptowała, ale jesli kiedyś będę rozmawiała o powodach dla których JA nie mogłam urodzić mojego przyszłego dziecka, to dokładnie taki będzie ten powód. W MOIM przypadku jest on prawdziwy. Nie generalizowałabym też, ze dziecko sobie pomyśli, ze wszystkie mamy adopcyjne są chore i dlatego adoptują dzieci. A nawet jeśli tak pomyśli, to przecież mozna jej wytłumaczyc, ze tak nie jest, ze są rózne powody. I nie sądzę aby akurat TEN był lepszy badź gorszy od innych.
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Post autor: Bea_7 »

Funda, nie zrozumiałyśmy się.
Ja pisałam o niepłodności jako chorobie, bo tak zrozumiałam post Agusi.
A przeciez nie tylko osoby niepłodne adoptują dzieci.
Nie napisałam też, że jakiś powód jest lepszy czy gorszy.
Piszę co myślę, nie co lepsze, czy gorsze. Naprawdę nie oceniam.
Chodzi mi o to, ze to co dla innych takie proste i oczywiste nie dla każdego takie proste i jasne bywa od samego początku.
Jestem mama adopcyjna 3 miesiące i nie wstydzę się przyznać, ze dla mnie wiele rzeczy nie jest jeszcze prostych, jasnych i oczywistych. Widocznie mam taka cechę, ze szukam "wczorajszego dnia" :wink: , ale z opowiadań rodziców wiem, że jako dziecko też ciągle miałam jakieś dylematy. Ciężko było z tym moim dziecinnym, prostym pojmowaniem świata.:roll:
funda pisze:A nawet jeśli tak pomyśli, to przecież mozna jej wytłumaczyc, ze tak nie jest, ze są rózne powody.
Dokładnie tak.
Vred pisze:Wtedy "pani" otrzyma miano takie, jakie mu nada Matik i wolę tą będziemy respektować z całą konsekwencją. Choćby subiektywnie bolesną, ale przecież nie o nas tutacj chodzi.
Mądrze napisane!
Vred :D , dzięki za te słowa, warto podoszukiwać się, by znaleźć taką prawdę oczywistą.
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

[quote="Agusia"]Bo mamą i Isi i Marty jestem ja i tylko ja - tyle, że Isi nie mogłam urodzić, bo byłam chora i ta "inna pani " bardzo mi pomogła i jestem jej wdzięczna. A Martę mogłam urodzić, bo.... wyzdrowiałam

Bea, myślę że Agusi chodziło tu raczej o to, aby jak najprościej dziecku wytłumaczyć zaistniałą sytuację. Małe dziecko nie będzie się zastanawiało nad losem innych adoptowanych dzieci (i nad powodami tych adopcji), nie będzie roztrząsało problemu niepłodności, tylko raczej będzie żądne informacji na swój temat. W odpowiednim czasie i wieku samo zrozumie "o co w adopcji chodzi",że kobieta która rodzi to mama biologiczna a wychowują rodzice adopcyjni. Pozdrowionka :D
Awatar użytkownika
Jewka
Posty: 2079
Rejestracja: 12 maja 2003 00:00

Post autor: Jewka »

kasiavirag pisze:Tak. w pewnym sensie m.b. jest inkubatorkiem.
Tak rozumują dorośli.
Być może 8O , jednak dla mnie jest to określenie/ wyobrażenie obraźliwe.
M.b. Młodziaka jest matką - została nią i będzie nią zawsze. Nie waham się mysleć, że Młodziaka kocha/ kochała (?) Nawet myślenie takie sprawia mi przyjemność. Lubię wiązać się z fajnymi ludźmi :D :wink:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”