- po 1- jest juz za duzy
- po 2- RZ
- po 3 - jest to imie , ktore nam i jemu bardzo sie podoba
Aleeeeeeee wielokrotnie zastanowialismy sie z mezem, ze po adopcji chcielibysmy mu zmienic 2-ie imie - chcielismy dac po dziadku . Maly i tak go nie zna - nawet nie wie jeszcze , ze takie cos takiego jak drugie imie istnieje ( jest jeszcze na to za maly ) .
W kwietniu poznalismy 2- letnia dziewczynke , ktora w maju z nami zamieszkala a w lipcu uprawomocnilo sie postanowienie o jej adopcji . Zanim mala poznalismy - stwierdzilismy z mezem , ze tak jak malemu jej tez nie bedziemy zmieniac pierwszego imienia , ewentualnie drugie bo :
po 1 - dwuletniej dziewczyce ciezko sie juz bedzie przestawic na nowe
po 2 - zas byl strzal w 10 imie, ktore mi sie bardzo podobalo .
Lecz niestety w OAO doradzono nam by jednak jej imiona zmienic - wiec to zrobilismy i o dziwo mala bardzo, bardzo szybko sie przestawila na nowe Teraz po 4-ch miesiacach juz wogole nie reaguje na tamto stare .
Ale zas pojawia sie problem z malym - mimo , ze pozniej po adopcji myslelismy o zmianie drugiego dla niego - zostawiamy stare poniewaz za niecale 2 tygodnie maluszki ida do chrztu i juz niech zostanie to co ma - nie bedziemy pozniej robic zmian A jezeli chodzi o roznice miedzy adopcja a RZ ja miedzy moimi dziecmi nie widze tej roznicy - tak samo mocno ich kochamy, tak samo traktujemy - nie ma zadnej kapletnie roznicy - no moze tylko tyle , ze przy malym jest wiecej papierkow i wiecej spraw urzedowych do zalatwienia. Nawet spotkania z MB weszly nam w rytm zycia codziennego - i nawet z mezem stwierdzilismy, ze jak MB odbiora prawa a my malego adoptujemy jezeli on tylko bedzie chcial sie z nia spotykac - to nadal bedzie - nie bedziemy mu robic w tym zadnych przeszkod
Dodane po: 25 minutach:
Tu mielismy jak dotej pory maly problem z zwracaniem sie malego do nas . Na poczatku gdy jeszcze byl w RPO podczas spotkan zaczal od poczatku mowic do nas mama- tata ale OAO zarzadzilo, ze opiekunowie i my mamy go przestawic na ciocia- wujek - no to maly sie przestawil . Bylismy ciacia i wujkiem do czasu pojawienia sie Viki - tu sie zaczal krzyk Matiego - :Onaja pisze: Nadanie swojemu dziecku nie jest zakłamywaniem jego historii. Poza tym dzieci mają silną potrzebę identyfikacji. I co, mama - Kasia Kowalska, tato - Jan Kowalski, siostra (biologiczne dziecko Kasi i Jana) - Zosia Kowalska, a dziecko Krysia Iksińska : A jeżeli dziecko chce!! nazywać się tak jak jego rodzice? A jeżeli dziecko chce, by jego imieniu towarzyszyła historia jego rodziny (ja uwielbiałam słuchać opowieści skąd się wzięło moje imię
- " nie bedzie mowic Wiktoria do was mama - tata " , po rozmowie w OAO nagle wszyscy tam stwierdzili, ze moze mowic do nas mama- tata ( OAO narobil troszke zamieszania w malenkiej glowce malego - raz tak - a raz tak ) Duzo rozmow trzabylo z nim przeprowadzic, tlumaczyc, ze moze mowic jak chce - to od niego zalezy itp. Ze powinien byc szczesliwy bo ma 2-e mamusie itp. Nikt nie nalegal i maly sam zaczal mowic do nas mama-tata, skonczyly sie krzyki, ze mala ma tak nie mowic Wiem, ze bedzie to samo nas czekac w chwili gdy zrozumie sytuacje z nazwiskiem - ale moze juz bedzie nosil wtedy to samo co my i problem nas ominie MB przyjela to ze zrozumieniem .
Dodane po: 42 minutach:
add 1 czesci - wlasnie - nie chodzi tu czy zmienimy imie czy nie , tylko o to czy odpowiednio pozna swoja historie , bedzie wiedzialo na tyle duzo na ile w danej chwili bedzie chcialo i rozumialo swoja sytuacje .kasialu pisze:Zmiana imienia nie oznacza zmiany tożsamości, korzeni itp. Kobiety zmieniają nazwisko po ślubie, ale czy zmieniają w ten sposób korzenie? My rodzice powinniśmy (tak czuję) mówić naszym dzieciom o ich przeszłości w sposób zrozumiały dla wieku dziecka. Moja czteroletnia córeczka wie, gdzie mieszkała jak ją odnaleźliśmy, że urodziła ją inna pani. Z czasem pozna więcej szczegółów.
"W pewien sposób jest. Mnie się generalnie wydaje, że cały proces adopcji jest swoistym rozdwojeniem tożsamości dziecka i jako taki dziecku nie służy. Adopcja służy tak naprawdę tylko rodzicom, którzy bardzo pragną się realizować w tej roli.
Nie neguję adopcji jako takiej. W wielu przypadkach znakomicie się sprawdza. Jednak moim zdaniem w większości przypadków korzystniejsze dla dziecka jest umieszczenie w rodzinie zastępczej. W zasadzie efekt jest bardzo podobny. Dziecko ma nową mamę i tatę, rozwija się dorasta w rodzinie, a jednak sytuacja jest znacznie czystrza. Nie ma wątpliwości kto jest kim. Nie ma pokusy odcinać się od przeszłości dziecka, nie ma pokusy izolowania go od rodziny biologicznej (bo jest to narzucone prawnie) Dziecko zachowuje swoje imię, nazwisko, historię. "
Ja sama wolę być rodzicem adopcyjnym niż zastępczym. Ona nie jest moim dzieckiem zastępczym i nikogo mi nie zastępuje, a ja jej jednak zastępuję mame biologiczną...
Trudno określić w słowach jak to czuję i odbieram. Jestem przekonana, że jawność adopcji i szczerosć w-c dziecka jest niesamowicie ważna w procesie dorastania, dojrzewania i rozwoju emocjonalnego dziecka.
add 2 czesci - uwierz, ze stoje po obu stronach i nie moge powiedziec co jest lepsze czy adopcja czy RZ . I to ma swoje plusy i to i dla nas jako rodzicow, opiekunow i dla dzieci . Jak juz wczsniej pisalam mimo adopcji nie mam zamiaru odcinac Matiego od jego MB o ile on sobie bedzie tego zyczyl . U malego jest wszystko jasne , na bierzaco staramy sie mu wszystko tlumaczyc, opowiadac itp - ale pojawia sie u mnie strach jak to bedzie z Viki ? Czy bede jej umiala odpowiednio przekazac informacje , w odpowiednim momencie i w odpowiedni sposob ?? U malego sie wszystko dzieje na bierzaco - jedziemy na spotkanie z mamusia - i tu sie pojawiaja pytania jego - my na nie odpowiadamy itd. Osobiscie bardzo chcialabym jej juz zaczac wprowadzac ale nie jest to jeszcze odpowiedni moment - jeszcze nie rozumie , nie jest na tym etapie - wiec narazie wszystko jej przekazujemy w formie bajek, opowiadan itp. Ale z racji sytuacji moze i mala ( o ile bedzie chciala i w odpowiednim momencie ) poznamy z rodzina biologiczna - i nie ma tym zadnej pokusy by do tego nie dopuscic .Pewnego razu w OAO Panie spytaly - na ile pragniemy jawnosci adopcji ???? - wiec ja im na to, ze dziecka nie bede ukrywala czy " kanalami chodzila " - przeciez RB moge spotkac na ulicy, w kazdym miejscu i w kazdej chwili a przeciez nie ukrywam przed nikim faktu adopcji .
add 3 czesci - Ja tez nie wiem - jestem i tym i tym - i z tym tez mi jest bardzo dobrze - bo to nie dzieci sa dla nas dziecmi zastepczymi tylko my dla nich jestesmy rodzicami zastepczymi i to my im mamy dac rodzinne cieplo, milosc . To my zyjemy dla nich a nie oni dla nas i bynajmniej staramy sie im dac calych siebie Jedynym minusem RZ jest to, ze towarzyszy nam ciagly strach, ze np na sprawie sadowej uslyszymy, ze dziecko ma wrocic do MB itp. Ja o tym wiem, moj maz wie ( w koncu wiedzielismy o tym godzac sie na zostanie RZ) , znajomi, rodzina itp - ale jak wytlumaczyc mialabym to dziecku , ktore tego nie chce ????? Raczej u nas do tego nie dojdzie ale - no wlasnie zawsze pozostaje to aleeeee, ten strach, obawa ................ czego nie ma przy adopcji .
add 4 czesci - wlasnie - nie chodzi tu o to czy zmienimy im dane, imiona itp - tylko to co im przekazemy, to czy bedziemy szczerzy wobec nich . I wlasnie tego sie nie da okreslic w slowach - to musimy czuc w naszych sercach .