Ja tak tylko teoretycznie i patrzac na takie sytuacje troche z zewnatrz.
Z mojego doswiadczenia mamy rodzenstwa biologicznego musze sie przyznac, ze sie nie da tak rowno podzielic wszystkiego : pol kilo dla jednego i pol kilo dla drugiego, ubranko dla jednego i ubranko dla drugiego. Wedlug mnie to tak jak gdybysmy zapominali, ze kazde dziecko jest inne, ma swoj charakter i oczekiwania (nie mowiac o roznicy wieku) i my kochajac je musimy sie z tym liczyc i to szanowac. Oczywiscie, ze wszystkie dzieci kochamy najbardziej na swiecie to nie podlega dyskusji i sadze, ze musi stanowic pewnik dla naszych dzieci. Nie martwilabym sie tak strasznie, ze moze sie zdarzyc, ze to adoptowane kiedys moze byc obrazone, bo ktos mu wypomina inny poczatek czy droge do rodziny. To dobrze, ze sie martwimy i chcemy oszczedzic naszym dzieciom jakichkolwiek traum, ale to jest zycie i nie da sie przez nie przejsc bezproblematycznie, nie przesadzajmy, popatrzmy na to w inny sposob. Jedyna rzecz, ktora musimy zapewnic to bezgarniczna milosc, madre wychowywanie na zrownowazonego, madrego czlowieka, ktory sobie z zyciem musi poradzic, tak w przedszkolu, jak w szkole, na uniwersytecie czy w doroslym zyciu. Konflikty z rodzenstwem, dziecmi, doroslymi moga byc chwila, w ktorej dziecko wiele moze sie nauczyc i sadze, ze jesli jest kochane to pomimo, ze rani, problem pochodzenia moze byc traktowany przez nie na rowni z odstajacymi uszami, czy faktem, ze jest rude albo innego koloru skory. Jest inne, ale nie znaczy, ze gorsze, co wie doskonale, bo sie tego nauczylo w naszej rodzinie.
A konflikty pomiedzy rodzenstwem ???? Ja i moj brat omal sie nie pozabijalismy
moje dzieci kloca sie bez przerwy, gryza, robia na zlosc itd. Doruniu to fajnie, ze u Was taki raj, ale wiekszosc braci i siostr zyje na co dzien "z bronia w reku". I tu zebralby sie material na inny watek, jak poradzic sobie z takimi sytuacjami, ktore sa nieodlacznym skladnikiem zycia w kazdej rodzinie (rece mnie swedza zeby dodac przymiotnik, niech bedzie: NORMALNEJ RODZINIE).