Ewa na innym wątku pisze: Dziewczyny Dziękuję za miłe słowa.
Iffka napisał:
Pojechaliśmy z wszystkimi rzeczami, bo zabieraliśmy Go goluteńkiego. Przebrałam więc Go w nowe ciuszki - podobało się bardzo, dostał ten wymarzony plecak - zapakował swoje ulubione auto na baterie - to udało Mu się "wyszarpać" - resztę zabawek pani dyrektor kazała zostawić.
Chciałabym się mylić, ale podejrzewam, że tak jest w większości DD.
Ale u mnie było zupełnie inaczej. Dusia zabrała ze sobą zabawki, które dostała w czasie pobytu, ubranka, buty itd. Siostra Dyrektor powiedziała, że oni dostają pieniądze na konkretne dziecko a nie nie ogólnie dla DD. Dlatego to co zostało kupione dla Dusi (a z czego jeszcze nie wyrosła) mogła zabrać ze sobą.
Przyjemnie mnie to zaskoczyło. Mogłam skoncentrować się tylko na uzupełnieniu rzeczy a nie zakupie wszystkiego. Tym bardziej, że nie mam jeszcze "miarki w oku" a numeracja (jak zapewne wiecie) ogólnie mówiąc nie trzyma rozmiaru.
Ponadto sądzę, że z punktu widzenia dziecka też jest lepiej gdy ma coś co zna i jest do tego przyzwyczajone.
Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...
Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
Kiwinko i jeszcze jakże inne podejście do dziecka przez siostry prowadzące DD:
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
- kiwinka
- Posty: 171
- Rejestracja: 01 sty 2005 01:00
nasza Asia z zakładu zabierze(mam nadzieję że jak najszybciej ) tylko szkolne podręczniki bo nic innego tam nie ma...
wszystkie ubrania są w opłakanym stanie, zabawek, takich swoich nie ma
cały jej dobytek mieści się w szkolnym plecaku
ponieważ nie miała tam swojego pokoju ani nawet wspólnego z iinymi dziećmi,
choćby małego kącika
trudno to sobie wyobrazić ale w tym zakładzie dla grupy chodzących dzieci
jest tylko jedna mała sypialnia z 9 żelaznymi łóżeczkamii,żadnych szafek, półek i pokój z telewizorem,który ma wiele przeznaczeń jako bawialnia,miejsce do odrabianie lekcji, jadalnia a wieczorem pokój mieszkającej tam 17-letniej dziewczynki z ZD...
koszmar...
wszystkie ubrania są w opłakanym stanie, zabawek, takich swoich nie ma
cały jej dobytek mieści się w szkolnym plecaku
ponieważ nie miała tam swojego pokoju ani nawet wspólnego z iinymi dziećmi,
choćby małego kącika
trudno to sobie wyobrazić ale w tym zakładzie dla grupy chodzących dzieci
jest tylko jedna mała sypialnia z 9 żelaznymi łóżeczkamii,żadnych szafek, półek i pokój z telewizorem,który ma wiele przeznaczeń jako bawialnia,miejsce do odrabianie lekcji, jadalnia a wieczorem pokój mieszkającej tam 17-letniej dziewczynki z ZD...
koszmar...
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
- kiwinka
- Posty: 171
- Rejestracja: 01 sty 2005 01:00
ogólnie chyba dobrze poszło ale następna rozprawa 18 maj...dopiero
sędzina powiedziała że takiej sprawy jeszcze nie miała i musi się z tym przespać :
trzy delegatki zakładu zmroziły nas chłodem a po wszystkim odjechały zakładowym wozem, który wg.ich zeznań jest od tygodnia zepsuty i dlatego Asia nie chodzi ostatnio do szkoły
bez komentarza...
sędzina powiedziała że takiej sprawy jeszcze nie miała i musi się z tym przespać :
trzy delegatki zakładu zmroziły nas chłodem a po wszystkim odjechały zakładowym wozem, który wg.ich zeznań jest od tygodnia zepsuty i dlatego Asia nie chodzi ostatnio do szkoły
bez komentarza...
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
- kiwinka
- Posty: 171
- Rejestracja: 01 sty 2005 01:00
moje ostatnie przemyslenia...
Wszędzie spotykamy się z wymogami i przepisami np. wchodząc do unii wiele
sklepów, zakładów produkcyjnych, fabryk musi dostosować się do wysokich
unijnych standartów, krówki aby dawały dobre unijne mleko z pieczatka jakości
jedzą sianko z atestem, pojemniki na mleko tez musza takowy posiadać, ilość
tych uroczych zwierzatek nie może przekroczyć ustalonej ilości w pomieszczeniu
aby stres nie wpłynął niekorzystnie na jakość mleka...itd, itp.
przepraszam że uparłam się na te miłe zwierzatka ale mleko kojarzy mi się z
dziećmi
Wreszcie i my rodzice, chcąc zapewnić dom, osieroconemy dziecku przechodzimy
szereg kwalifikacji, szkoleń, badań, rozmów...uff
a na szarym końcu są nasze przyszłe i inne niechciane dzieci...
te o które tak wiele zabiegów i starań czynimy, które chcemy uszczęśliwić, o
których dobro zabiegają (a przynajmniej powinny) z urzędu sądy, kuratorzy,
instytucje pożytku społecznego,
Tkwią gdzieś w stworzonym dla ich "dobra" domu dziecka, zakładzie opiekuńczym
czy innej powołanej instytucji,
marzą o mamie, tacie i psie,
stykaja się na codzień z wieloma wymogami wobec nich, dobrymi i złymi
z przemocą, zaniedbaniem, wykorzystywaniem, osamotnieniem, brakiem
zainteresowania.
Tak, to zdarza się również dzieciom w biol. rodzinach, patologicznych, to
prawda ale na to wiekszego wpływu nikt nie ma, to dzieje się w czterech
zamkniętych ścianach, to inny, równie bolący temat.
Natomiast dzieci umieszczone w placówkach, pod piecza teorotycznie
przygotowanych do opieki nad nimi opiekunów powinny dostac najlepsza pomoc i
opiekę jaką moga otrzymać w zamian za nieobecnych rodziców.
Jak jest, wiemy sami...
Dobrze że ostatnio coraz więcej mówi się i pisze o adopcjach i rodzinach
zastepczych, coś zmienia sie w naszej Polaków mentalności, zauważa się problem
i stara go rozwiązać,
choć jeszcze daleko do ideału, czyli jak dla mnie to
oznaczało by to brak potrzeby domów dziecka ...
tyle przemysleń
idę działać
mam kuuupę(przepr. za wyrazenie ) dokumentów do skompletowania
pozdrawiam!
Wszędzie spotykamy się z wymogami i przepisami np. wchodząc do unii wiele
sklepów, zakładów produkcyjnych, fabryk musi dostosować się do wysokich
unijnych standartów, krówki aby dawały dobre unijne mleko z pieczatka jakości
jedzą sianko z atestem, pojemniki na mleko tez musza takowy posiadać, ilość
tych uroczych zwierzatek nie może przekroczyć ustalonej ilości w pomieszczeniu
aby stres nie wpłynął niekorzystnie na jakość mleka...itd, itp.
przepraszam że uparłam się na te miłe zwierzatka ale mleko kojarzy mi się z
dziećmi
Wreszcie i my rodzice, chcąc zapewnić dom, osieroconemy dziecku przechodzimy
szereg kwalifikacji, szkoleń, badań, rozmów...uff
a na szarym końcu są nasze przyszłe i inne niechciane dzieci...
te o które tak wiele zabiegów i starań czynimy, które chcemy uszczęśliwić, o
których dobro zabiegają (a przynajmniej powinny) z urzędu sądy, kuratorzy,
instytucje pożytku społecznego,
Tkwią gdzieś w stworzonym dla ich "dobra" domu dziecka, zakładzie opiekuńczym
czy innej powołanej instytucji,
marzą o mamie, tacie i psie,
stykaja się na codzień z wieloma wymogami wobec nich, dobrymi i złymi
z przemocą, zaniedbaniem, wykorzystywaniem, osamotnieniem, brakiem
zainteresowania.
Tak, to zdarza się również dzieciom w biol. rodzinach, patologicznych, to
prawda ale na to wiekszego wpływu nikt nie ma, to dzieje się w czterech
zamkniętych ścianach, to inny, równie bolący temat.
Natomiast dzieci umieszczone w placówkach, pod piecza teorotycznie
przygotowanych do opieki nad nimi opiekunów powinny dostac najlepsza pomoc i
opiekę jaką moga otrzymać w zamian za nieobecnych rodziców.
Jak jest, wiemy sami...
Dobrze że ostatnio coraz więcej mówi się i pisze o adopcjach i rodzinach
zastepczych, coś zmienia sie w naszej Polaków mentalności, zauważa się problem
i stara go rozwiązać,
choć jeszcze daleko do ideału, czyli jak dla mnie to
oznaczało by to brak potrzeby domów dziecka ...
tyle przemysleń
idę działać
mam kuuupę(przepr. za wyrazenie ) dokumentów do skompletowania
pozdrawiam!
- kiwinka
- Posty: 171
- Rejestracja: 01 sty 2005 01:00
dawno nie pisała ale zaglądam często co u Was na innych wątkach
nie chciałam opisywać smutnych wydarzeń...dobrych jeszcze brak oprócz tego że mała jest u nas każdy weekend
ale ostatnie postanowienie szanownego Sądu odmawiające udzielenia nam pieczy nad Asią to już coż czego nie zmilczę
w uzasadnieniu : dziecko przebywa w placówce od 10 lat i ma silną więż z placówką, stanowi ta dla niego "dom rodzinny", umieszczenie dziecka w rodz. zastępczej jest na tym etapie przedwczesne...
a co z naszą więzią i Asi z nami ??? :x
jak placówka może być lepszym miejscem według sądu dla dziecka, które marzy o tym aby już być u nas???
czy takie przeprawy z sądem to narmalne?
spotkało Was to również?
co zrobić gdy na nast.rozpr. Sąd jeszcze będzie zwlekać?...
mam wrażenie że liczą na to że nam przejdzie, że damy spokój
czy to zawsze tak długo trwa?
kuratorzy zapewniali mnie że Asia szybko u nas się znajdzie bo nie ma do tego żadnych przeciw
warunki swietne, nasze papiery ok. w dodatku rodzina...
widać to nie jest ważne dla sądu...no to co jest?
same pytania...jestem zdezorientowana, najgorsze są niedziele wieczorem gdy odwozimy Asię do zakładu.
nie chciałam opisywać smutnych wydarzeń...dobrych jeszcze brak oprócz tego że mała jest u nas każdy weekend
ale ostatnie postanowienie szanownego Sądu odmawiające udzielenia nam pieczy nad Asią to już coż czego nie zmilczę
w uzasadnieniu : dziecko przebywa w placówce od 10 lat i ma silną więż z placówką, stanowi ta dla niego "dom rodzinny", umieszczenie dziecka w rodz. zastępczej jest na tym etapie przedwczesne...
a co z naszą więzią i Asi z nami ??? :x
jak placówka może być lepszym miejscem według sądu dla dziecka, które marzy o tym aby już być u nas???
czy takie przeprawy z sądem to narmalne?
spotkało Was to również?
co zrobić gdy na nast.rozpr. Sąd jeszcze będzie zwlekać?...
mam wrażenie że liczą na to że nam przejdzie, że damy spokój
czy to zawsze tak długo trwa?
kuratorzy zapewniali mnie że Asia szybko u nas się znajdzie bo nie ma do tego żadnych przeciw
warunki swietne, nasze papiery ok. w dodatku rodzina...
widać to nie jest ważne dla sądu...no to co jest?
same pytania...jestem zdezorientowana, najgorsze są niedziele wieczorem gdy odwozimy Asię do zakładu.
"Dziecko chce być dobre.Jeśli nie umie- naucz.
Jeśli nie wie- wytłumacz.Jeśli nie może- pomóż" J.Korczak
Jeśli nie wie- wytłumacz.Jeśli nie może- pomóż" J.Korczak