Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Miniula »

13 stycznia
Pokazujemy jej życie, takie jakie prowadzimy z mężem i nie powinna później być rozczarowana życiem codziennym.
Cała ta sytuacja i nowa droga w życiu zainspirowała mnie i męża aby w przyszłości dołączyła do nas kolejna dziewczynka :) Bo pomoc i praca nad poprawa losu dzieci ma sens i to głęboki :) Na pewno większy niż cały mój niemały dorobek zawodowy
18 lutego
W związku z tym, że starszy nie chce aby siostra mieszkała z nami ( młoda cały czas deklaruje, że chce mieszkać z nami pod warunkiem odwiedzania brata) nie będę wnioskowała teraz o RZ dla małej.
Każda chwila spędzaną z młodą otwiera mi oczy ( i napawa mnie lękiem co będzie w gimnazjum) i boję się, że przez ten rok spękam, albo stracę pracę, rozmyślę się z bycia RZ dla niej.
Czasami tak jest, że jak człowiek nie podejmie decyzji w danym momencie, to rozkłada potem sytuację na milion czynników, mocno racjonalizuje.
Co się takiego stało w ciągu miesiąca, że pomoc dziecku okazała się zbyt trudna?
Co ma do opieki nad dziewczynką chcenie jej starszego brata? On się małą zajmie? Jeśli nie, jego zdanie nie powinno mieć wpływu, bo zapewne chłopak boi się powtórki z poprzedniej RZ i ciężko mu się dziwić. Tylko zamiast rezygnować, trzeba byłoby dojść do ładu z jego emocjami.
Tekst o lęku przed gimnazjum mnie rozwalił, no sorry :?
A uważasz, Petronela_kot, że z Twoim biologicznym dzieckiem to cud-miód i orzeszki? Ehhhh
Co będzie w gimnazjum to zależy od tego, co dzieje się teraz. A dzięki temu, co dorośli (wszyscy zaangażowani) zrobili i nadal robią temu dziecku, najprawdopodobniej będzie kaszana - picie, palenie, zero nauki, może ciąża.
Tak że ten... po co to było?

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: matula »

Dzieckiem po przejściach rządzi instynkt przetrwania. Dlatego potrafi zmobilizować wszystkie siły, żeby TEN DOROSŁY się nim zaopiekował, dał mu lepszą szansę. Po upływie miesiąca miodowego, gdy dziecko zaczyna zdrowieć, wychodza prawdziwe emocje. Trzeba mieć tę świadomość, a i tak nie zawsze to wystarcza.
Klimka
Posty: 165
Rejestracja: 04 sty 2014 02:39

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Klimka »

Petronela_kot jestem zaszokowana Twoim postępowaniem. Odnoszę wrażenie, że w tym wszystkim nie chodziło Ci tak bardzo o dzieci, tylko o udowodnienie, iż RZ była do kitu, PCPR był do kitu, a Ty chciałaś być tropicielem nieprawidłowości i wielką wybawicielką. I zapewne RZ była do kitu, nie wątpię w to, tylko gdy już przestała istnieć, to Ty nagle straciłaś cel i okazało się, że nagle przestały istnieć dla Ciebie powody by zostać czy to RZ, czy RA...
Pockahontas
Posty: 2897
Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Pockahontas »

Strasznie smutna ta historia. Oczywiście nie każdy ma predyspozycje, by przyjąć pod swój dach duże dziecko po przejściach i z dwojga zlego, lepiej, że doszłaś do tego teraz niż za jakiś czas, bo wtedy dziecko byłoby już całkowicie poranione.
Z drugiej strony - szkoda, że tak późno dotarły do ciebie twoje ograniczenia. Może wtedy nie szczułabyś ludzi. Niestety kojarzy mi się taka postawa z "sama nie dam rady, ale tych innych niech pilnują!".
Petronela, wybacz jeśli jestem nieobiektywna, ale moim zdaniem, potwornie narozrabiałaś. Wszędzie jest łatwo, gdzie nas nie ma. A jak już się tam w końcu znajdziemy, to już nie taka bułka z masłem, co?
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

Hej,

chyba źle się wyraziłam w swoim poście - do momentu pełnoletności brata dziewczynki - nie będę wnioskować o RZ ( sugestia placówki i moje wewnętrzne zdanie). Po pierwsze - brat ma wiele do powiedzenia w kwestii rodzeństwa, a po drugie - nie chcę być przyczyną ich rozdzielenia.

Mała co weekend/święta jest u nas. Jakie mam spostrzeżenia / przemyślenia ? Generalnie po 5-ciu miesiącach intensywnego urlopowania, wprowadzenia jej w nasze rodziny ( mamy w rodzinie jej rówieśników), które polubiły ją w wzajemnością, po podawaniu śniadania do łóżka, spełnianiu wielu jej zachcianek, wożeniu na urodziny do naszych rodzin, i ogólnie pojętym dobrym traktowaniu... fundowaniu przyjemności (jakich do tej pory nie znała)...myślę, że "nie istniejemy" dla niej od jakiś 2 m-cy, czyli od momentu, kiedy jej brat
zaczął prawie codziennie odwiedzać byłą RZ...Mała zmieniła myślenie o 180 stopni i jest do mnie negatywnie nastawiona ( ożył w niej konflikt pomiędzy mną a jej byłą opiekunką z RZ).
Kiedyś do nas nie chciała przyjechać na weekend i nawet nie chciała z nami gadać( i została w placówce bo przecież nic na siłę),odwiedziliśmy ją zatem w placówce, olała nas centralnie, nie wiedzieliśmy o co chodzi, a potem okazało się, że czekała na swoją ciocię z RZ (która nie pojawiła się), że Mała telefonuje do niej często z placówki ( do nas przestała dzwonić). W ten weekend Mała zachorowała i musiała zostać w placówce, mój mąż ją odwiedził i też go olała ( a wcześniej rzucała się na nas z radością), więc wyszedł po 10 minutach. I jak się później okazało-dziś miała ją odwiedzić jej ciocia z byłej RZ.

Nie czuję ani odrobiny zazdrości o jej uczucia a raczej ich brak względem nas. Chcę jej pomóc a nie zawładnąć jej uczuciami względem nas. Czuję smutek gdyż wiem, że Mała żyje mżonkami, którymi karmi ją brat ( że on po uzyskaniu pełnoletności będzie się o nią starał i z powrotem zamieszkają w byłej RZ). Pomimo, że jest to niemożliwe z przyczyn o których nie chcę tu pisać, nie zaprzeczam temu, gdyż to nie ma sensu i wywołuje w Małej niepotrzebne kolejne negatywne emocje.
Kiedyś, gdy sprostowałam pewne kłamstwo jej cioci z byłej RZ, wszedł w nią taki gniew...że zaniemówiłam. Ona NADAL wierzy tylko byłej RZ, nam nie wierzy i nie ufa ani odrobinkę, nawet w błahych sprawach (choć zawsze dotrzymywaliśmy słowa) a że była RZ to byli ludzie głupi i patologiczni, mała jest nafeszerowana idiotyzmami takimi, że brak słów.

Gdy zadajemy sobie z mężem pytanie " jak pomóc temu dziecku", nie znamy odpowiedzi. Chciałabym aby była szczęśliwa, aby jej tęsknoty zostały ukojone i aby mogła rozpocząć nowy, LEPSZY rozdział w swoim życiu. Czasami myślimy, że chyba tylko powrót do byłej RZ by ją uszczęśliwił, a na to nie ma szans.
Niesamowicie zszokowało mnie na początku urlopowań, to co opowiadała o byłej RZ ( w kontekście patologii i, że ona czuła, że to było złe i bardzo realnie jak na swój wiek rozumiała sytuację). Ale teraz wszystko wywróciło się do góry nogami, szczena ze zdziwienia nadal nam opada do samej podłogi.
Mam duże wątpliwości czy będziemy mogli stworzyć prawdziwą przyjacielską więź z Małą ( mówi nam po imieniu, gdyż uznaliśmy, że to będzie dobre rozwiązanie), z racji jej przejść, wieku i tego co teraz myśli i robi.
Żeby było zabawniej, jej współlokatorka z pokoju jest 100x bardziej na nas otwarta za 1 uśmiech i chwilę bujania...

-- 19 kwie 2015 17:50 --

Dotyka mnie głęboko dramat wszystkich dzieci rozdartych wewnętrznie, tego co przeszły.

Przeraża i bardzo smuci mnie ten trudny świat dzieci w RZ/placówkach, świat ROZDARTY, poplątanych uczuć, zagubienia, tęsknot, traum...Prawdopodobnie świat nieuleczalny.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: matula »

Petronela_kot napisała
Żeby było zabawniej, jej współlokatorka z pokoju jest 100x bardziej na nas otwarta za 1 uśmiech i chwilę bujania...
To wcale nie jest tak, że jest bardziej otwarta, prawdopodobnie "lepi" się, bo jej instynkt przetrwania podpowiada, że Ci dorośli mogą się nią zaopiekować.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

PS. Nic nie narozrabiałam, powtarzam, że PCPR uważało, że w rodzinie jest ok a ja nawiedzona/upierdliwa baba. Tylko, że w pewnym momencie RZ szybko i skutecznie pozbyła się tych dzieci, Sąd wydał postanowienie w trybie natychmiastowym o zabezpieczeniu dzieci.
Pockahontas
Posty: 2897
Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Pockahontas »

petronela_kot, dzisiaj coraz częściej już mówi się o tym, że więzi dzieci z opiekunami zrywa się tylko w ostateczności, gdy już jest naprawdę bardzo źle. Dopóki istnieje szansa na powodzenie, najlepsza inwestycja to pomoc rodzicom, by pozbierali się i nie musieli tracić dzieci a dzieci ich. To samo dotyczy też rz. Wybacz, jeśli uraziłam cię poprzednim postem. Myślę, że te dzieci są już tak bardzo poranione, że także swoim zachowaniem mogły nieświadomie popchnąć cię do podjęcia różnych wcześniejszych kroków. Na pewno kierowałaś się dobrą intencją, ale tak jak piszesz sama - ktoś, kto nie zna tego świata traumy i odrzucenia, łatwo daje sobą manipulować. Moim zdaniem (zaznaczam, że to tylko fantazja, ale realnie wiem, że często tak bywa), tam wcale nie musiało być tak strasznie źle, może dzieci chciały coś ugrać dzięki kontaktowi z tobą, ale na koniec przeliczyły się a teraz tęsknią za tymi, których jednak kochają? Do końca nie zrozumiesz tego nigdy, co się stało, to już za nami. Jeśli jednak dziewczynka i brat tęsknią za tamtą ciocią, to trzeba im umożliwić przetrwanie tych relacji.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

Była RZ nie jest zainteresowana utrzymywaniem relacji, mają swoje kosmiczne życie.
Doświadczeni ludzie mówią, że jedne dziecko definitywnie zawiedzie się po 100 czekaniach na daną osobę, inne po 200...i trzeba czekać na ten moment.W pewnym momencie przyjdzie frustracja czekania. Dzieci są naiwne z racji wieku, więc Mała długo jeszcze może bezsensownie czekać, po prostu musi przejść tę trudną drogę, jak każde dziecko w placówce.
Klimka
Posty: 165
Rejestracja: 04 sty 2014 02:39

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Klimka »

petronela_kot pisze: Każda chwila spędzaną z młodą otwiera mi oczy ( i napawa mnie lękiem co będzie w gimnazjum) i boję się, że przez ten rok spękam, albo stracę pracę, rozmyślę się z bycia RZ dla niej.
petronela_kot pisze:Hej,
chyba źle się wyraziłam w swoim poście - do momentu pełnoletności brata dziewczynki - nie będę wnioskować o RZ ( sugestia placówki i moje wewnętrzne zdanie).
Czasami mam wrażenie, że mocno fantazjujesz.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: matula »

Nie widzę tu fantazjowania; tylko niepewność, obawy w wyniku zderzenia z rzeczywistością. Nierealne były raczej oczekiwania.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

1 mały krok do przodu, 2 duże do tyłu.

Byliśmy w weekend na wyjeździe, z Małą, plus 2 ekipy z 2 rówieśnikami Małej z naszych rodzin.
W tygodniu stanęłam na głowie, żeby odebrać ją prędzej z placówki, bo słodko o to prosiła. Jak przyszłam, to wzrok przykuła do telewizora, tylko na sekundę spojrzała, że jestem. No nic, poszłam ściągać buty, przyszła i zdawkowe " cześć", no to moje "cześć". Pakujemy się? Nooo...i znowu uwaga na telewizor. Myślę, może zmęczona, może coś ciekawego akurat w tv.
Pakuję ją, w międzyczasie obserwuję scenkę jak Mała z wielką radością rzuca się na panią kurator, która nie jest jej "znajomą". Trochę mnie to zadziwiło, ale nie doszukiwałam się głębszych podtekstów.
I jak okazało się, to był zwiastun nadchodzącego wypoczynku: wszyscy tylko nie my.
Była wkurzona, że musiała spać z nami w pokoju. Była wkurzona, że musiała siedzieć z nami na stołówce przy posiłkach.Mówiła cytuję" jem z wami za karę", zatykało mnie i męża. Nie zrobiliśmy jej nic. Wszyscy byli mili tylko nie my. Mówiła bezpośrednio " a pani kelnerka jest miła(nie zamieniły ani nawet 1 słowa), X,Y, Z są mili i bardzo fajni-wymieniała wszystkich naszych znajomych po imieniu za wyjątkiem nas 8O Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Miała wszystko czego zachciała na wyjeździe: lody, gofry, gokardy, poduszkę. Na gokardzie nie chciała jechać z nami, wybrała solo. Nigdy na nas nie zaczekała (wolała doczepić się do naszych znajomych)- czy to przed hotelem, czy jak któreś z nas oglądało jakieś bzdety po drodze.Zawracanie i przywoływanie jej ( zaczekaj na nas, chodźmy razem!) strasznie ją irytowało i naturalnie okazywała swoje niezadowolenie.Ze wszystkimi tylko nie z nami. Z 10x tłumaczyliśmy jej, że jesteśmy tutaj RAZEM,owszem również z innymi ale jednak RAZEM, RAZEM mamy pokój i RAZEM jemy na stołówce posiłki ( tak jak wszyscy inni w hotelu). Tłumaczenie nie dawało efektów.
W ostatni dzień siedziałam przed hotelem w słońcu, Mała czekała obok na równieśników, i w pewnym momencie zszedł nasz znajomy (który nie poświęcił Małej ani chwili uwagi/zainteresowania, może z 3 zdania zamienili przez cały wyjazd) i ona nagle otworzyła swe ramiona i rzuciła się na niego uśmiechnięta i szczęśliwa, tak by ją złapał w swe ramiona. Zaniemówiłam.Podróż powrotną odpuściliśmy w sobie, po prostu wysłuchiwaliśmy super wychwalanek cioci z byłej RZ i innych osób i wróciliśmy mega zmęczeni emocjonalnie.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: matula »

Petronela_kot, to klejenie się do obcych oznacza prawdopodobnie, że ona wciąż "szuka" tego dorosłego, który sie nią zaopiekuje. Może trochę Was sprawdza. Dziecku z zaburzeniami więzi nie jest trudno być miłą dla obcych, to nic nie kosztuje emocjonalnie, gorzej z bliskimi.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

Mijają kolejne tygodnie, mija kolejny wyjazd. Schemat się powtarza-lgnie do naszych znajomych ( którzy nie okazują jej szczególnego zainteresowania), a na nas często wkurza się. Z kolejnego wyjazdu wróciliśmy zmęczeni emocjonalnie, ona chyba niezadowolona, znowu nie wypoczeliśmy.

Znowu jesteśmy kilka kroków do tyłu, widzę i czuję, że nasza relacja ( ja, mój mąż i Mała) wypłyca się. Ona jest zmęczona naszym poukładanym światem, my jesteśmy zmęczeni jej negatywnymi emocjami.

Mała tęskni za swobodą i wolnością jaką kiedyś miała, gdy bywała na wakacjach u babci, która z racji wieku i ograniczeń nie czuwała nad nią..Wtedy miała zero ograniczeń.Cała wieś należała do niej, całe dni poza domem...I teraz nie potrafi odnaleźć się w sytuacji, że na pomost nad jeziorem tylko w asyście naszej, kąpanie w jeziorze również, czapka na głowę w upał...Takie banalne "nakazy" frustrują ją strasznie, wyzwalają złość i olewa nas, pyskuje i jedzie po bandzie.

Więc w pewnej chwili, gdy czuwałam nad nią na pomoście mówię do niej "chciałabym aby było między nami dobrze, abyśmy byli w 3 przyjaciółmi" na co ona mi odpowiada z uśmieszkiem " nie sądzę".
Powiedziałam jej, że jeżeli chce do nas jeździć, to musi zmienić stosunek do nas, przestać nas olewać, pyskować i tak denerwować się o pierdoły. Chyba to po niej spłynęło jak po kaczce.

Na wyjeździe przechodziłam anginę, całe popołudnie chora przeleżałam na świeżym powietrzu, ani razu do mnie nie podeszła, tak jakby mnie nie było,

Byliśmy u niej w odwiedzinach w szpitalu, potem dowiedziałam się, że chciała dzwonić do cioci z byłej RZ, brat jej zakazał telefonowania tam. Do nas nie zadzwoniła, mimo, że miała okazję.

Nie jesteśmy dla niej atrakcyjni, atrakcyjni są kolesie jej brata - w kapturach, z szemrano-biznesowym życiem, i nowe dziewczyny brata.

Więc postanowiliśmy wziąć na przeczekanie, tylko ile ono będzie trwało ? Myślę, że dopiero gdy brat opuści placówkę, może zmienić do nas stosunek, o ile dziecko w jej wieku jest w stanie pojąć, że albo my albo placówka do 18-tki.
darumik
Członek Stowarzyszenia
Posty: 1677
Rejestracja: 13 sie 2010 11:15

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: darumik »

petronela_kot mnie nie dziwi jej zachowanie, bardziej Wasze. Nie ma więzi z Małą, nie skupiacie się na budowaniu jej, tylko na wspólnych wyjazdach w tłum ludzi, Wasi znajomi itp. nowe miejsca. Chyba za dużo na raz, brak stabilizacji i mocno chaotyczne, bez planu i z jakimś oczekiwaniem z jej strony wdzięczności...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”