Mity o adopcji

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

Awatar użytkownika
franki
Posty: 27
Rejestracja: 31 sie 2006 00:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: franki »

Ja pamiętam jak znajoma opowiadała, że któregoś razu jej adoptowanemu synkowi zaczął dokuczać jakiś chłopiec z klasy ( chodziło właśnie o to że był adoptowany). Słyszała to nauczycielka, która potem przekazała to znajomej
Otóż syn znajomej po stwierdzeniu ze on to jest gorszy bo jest adoptowany powiedział, że jego rodzice adopcyjni kochają go bo chcą, natomiast rodzice (biologiczni) tego drugiego kochają go bo muszą :)
Go30
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 4144
Rejestracja: 21 sie 2009 00:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: Go30 »

Zostały już ostatnie dni na rozliczenie PIT-ów. Pamiętajcie o Naszym Bocianie przy przekazywaniu 1% =ooo*
Dla ułatwienia mamy dla Was program do rozliczania :arrow: 1% DLA BOCIANA

09.2013 serduszkowa córeczka

01.2017 zaczynamy po raz drugi


bałagan
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2016 19:15

Re: Mity o adopcji

Post autor: bałagan »

Drodzy! Odkopię trochę wątek. Jako że temat u mnie na czasie (informowanie dalszej rodziny i znajomych), mam takie pytanie: czy macie sprawdzone, cięte riposty na teksty w stylu:
- to z waszej strony poświęcenie...
- jakie to szlachetne...
- Bóg wam to wynagrodzi...
- to wasza misja...
Daleko mi do "męczeństwa", a jak to ktoś ujął, najlepsze odpowiedzi przychodzą do głowy po czasie. Warto by mieć coś w zanadrzu na taką ewentualność... ;-)
XI 2018 - kwalifikacja i oczekiwanie :)
Martunia
Posty: 861
Rejestracja: 16 sty 2005 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: Martunia »

My poinformowaliśmy tylko najbliższą rodzinę i najbliższych znajomych. Reszta została poinformowana "pocztą pantoflową". A niektórym szczęki poopadały, jak nas spotkali z dziećmi.
A na takie, jak Twoje teksty robiliśmy maślane oczy, udawaliśmy, że nie rozumiemy o czym mówią i prosiliśmy o sprecyzowanie o co chodzi.
Dopytywaliśmy:
- ale o jakie poświęcenie chodzi? Możesz doprecyzować, bo nie rozumiem.
- ale co jest szlachetne? (zazwyczaj odpowiedź brzmiała: wziąć taaakie dzieci; odpowiedź: tzn jakie? i bezlitosne dopytywanie o szczegóły co ludzie sądzą o TAKICH dzieciach. Po trzecim zdaniu delikwent był mocno zaplątany we własnej głupocie)
- no właśnie nam wynagrodził...(Bóg)
- misja? nie rozumiem? Jak misja?
Robiliśmy przy tym baaardzo głupią minę nic nie rozumiejącego człowieka. Skutkowało. Ludzie zrozumieli, że popełnili gafę.

Były jeszcze teksty:
- te dzieci to mają szczęście (odpowiedź: no one, to chyba mają odmienne zdanie. Zwłaszcza, kiedy muszą posprzątać swój pokój...)
- dzieci z TAKIEJ rodziny (moje pytanie: z jakiej? opowiedz, bo ja nie znam tych ludzi, a chciałabym o nich dzieciom opowiedzieć.)

Generalnie udawanie słodkiej idiotki, która nie wie o czym mowa.
Nawet największe problemy tracą znaczenie, kiedy usłyszę "Mamo? Kocham cię nad życie, wiesz?"

http://siepomaga.pl/s/klikaj

812
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: bloo »

cała metoda świetna, ale to poniżej po prostu miód i orzeszki :mrgreen: :
Martunia pisze:
- dzieci z TAKIEJ rodziny (moje pytanie: z jakiej? opowiedz, bo ja nie znam tych ludzi, a chciałabym o nich dzieciom opowiedzieć.)
Martunia
Posty: 861
Rejestracja: 16 sty 2005 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: Martunia »

bloo :lol: Dzięki. Uwierz mi, że im większą naiwną grałam, tym miny rozmówców były głupsze.
Nawet największe problemy tracą znaczenie, kiedy usłyszę "Mamo? Kocham cię nad życie, wiesz?"

http://siepomaga.pl/s/klikaj

812
bałagan
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2016 19:15

Re: Mity o adopcji

Post autor: bałagan »

Nakasha pisze:
Właśnie, jak jest z mitami o [...]tym, że większość dzieci jest chora (w tym mają poważne zaburzenia zachowania, które ciężko i długo się leczy)?

W moim otoczeniu panuje silny pogląd, że adoptując dziecko trzeba bardzo długo czekać, a i tak prawie nie ma szansy na adopcję zdrowego, małego dziecka, tylko "dostaje się" kilkuletnie, chore.
Odkopuję... Jak w realu wygląda sprawa zdrowia naszych przyszłych dzieci. Wiadomo, że w ośrodku podają najczarniejsze scenariusze, żeby być przygotowanym na wszystko, żeby znać potencjalne obciążenia i świadomie podjąć decyzję. Wiadomo, że bardzo dokładnie przeczytamy wszystkie dokumenty, gdy będzie już dla nas propozycja. Niestety wiadomo też, że to co w karcie i dokumentach często nijak ma się do faktycznego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego dzieci. Chodzi mi o to, czy da się oszacować jaki jest stosunek dzieci adopcyjnych zdrowych* i chorych**? Myślicie, że są gdzieś takie statystyki?

*Zdrowe dziecko, w moim mniemaniu, to dziecko bez stałych uszczerbków na zdrowiu fizycznym i psychicznym. Nie wymaga ono długotrwałej rehabilitacji, kosztownego wspomagania rozwoju, ogromnych nakładów czasu wiążących się z rezygnacją z pracy przez rodzica. Dziecko zdrowe, w moim mniemaniu, może mieć alergię, wadę wzroku i wiele innych "dysfunkcji", które jednak nie przeszkodzą mu w rozwijaniu się i samodzielnym dorosłym życiu.
**Chore dziecko wymaga ogromnych nakładów finansowych i czasowych od rodziców (rehabilitacji, stałego leczenia, itp.). W tę kategorię wpisuję dzieci z FASem, RADem, MPDz, i inne związane z upośledzeniami umysłowymi.
XI 2018 - kwalifikacja i oczekiwanie :)
Martunia
Posty: 861
Rejestracja: 16 sty 2005 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: Martunia »

bałagan
bałagan pisze:Wiadomo, że w ośrodku podają najczarniejsze scenariusze, żeby być przygotowanym na wszystko, żeby znać potencjalne obciążenia
Nie łódź się. W ośrodku podadzą Ci tylko te informacje, które będą chcieli i te, które będą mieli. A z reguły mają ich (informacji) niewiele. A po wejściu RODO nie dowiesz się o rodzinie niczego.
bałagan pisze:Chodzi mi o to, czy da się oszacować jaki jest stosunek dzieci adopcyjnych zdrowych* i chorych**?
Nie sądzę. To nie jest system "zero-jedynkowy", w którym da się określić "towar", który otrzymujesz.

Zdrowe, normalne, zadbane i świadome matki NIE oddają dzieci do adopcji nie znanym sobie ludziom!!! Dzieci, które dostajemy, to w 99% dzieci z problemami.
Co nie znaczy, że nie warto zostać rodzicami "takich" dzieci.

-- 28 gru 2018, 00:26 --

Ja sama mam dzieci z problemami. Ale z drugiej strony, jak przypomnę sobie jakie JA sprawiałam problemy swoim biologicznym rodzicom, to błogosławię siebie, że nie przekazałam dalej swoich genów.
Nawet największe problemy tracą znaczenie, kiedy usłyszę "Mamo? Kocham cię nad życie, wiesz?"

http://siepomaga.pl/s/klikaj

812
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: bloo »

przyjmując dziecko w 2018/19 roku macie bardzo duże szanse, że poznacie je nie poprzez OA, a poprzez rodzinę zastępczą (tzn. poznacie je oczywiście przez OA, ale spotkacie się z nim/z nią własnie w domu RZ bądź w rodzinnym pogotowiu).
To jest zarazem właściwa podpowiedź. Dokumenty swoją drogą, rozmowa z pracownikami OA swoją, a pogłębiona rozmowa z opiekunami zastępczymi - swoją i najważniejszą. Namawiam do wypytania RZ o wszystkie dane, informacje, spostrzeżenia. RZ ma dostęp do dokumentacji dziecka, co więcej najczęściej ma też dostęp do RB i może naświetlić również tę część historii. Są to niepowtarzalne okazje do wielu rzeczy: zdobycia zdjęć z wczesnego dzieciństwa dziecka (czasem RZ je posiada), uzupełnienia tzw. ekomapy dziecka (sieć krewnych, relacji z nimi, ważnych osób dla dziecka itd) i spokojnej, szczerej rozmowy o dziecku z ludźmi, którzy znają je najlepiej, bo spędzają z nim czas 24/7.
Warto na taką rozmowę umówić się wieczorem, kiedy dzieci pójdą już spać, a w pobliżu nie będzie żadnych osób trzecich (niestety zdarza się, że OA dość uważnie monitoruje kontakt, aby RZ nie 'wypsnęło' się nic potencjalnie zniechęcającego przyszłych rodziców, czytaj: informacje o diagnozach, podejrzeniach diagnoz, powodach niepokoju etc.). Od tego właśnie są telefony i swobodny kontakt między Wami, na który warto i można się umówić.
To jest też przestrzeń, aby omówić 'przechodzenie' dziecka z jednego domu do drugiego: spytać o to, czy dziecko ma pudełko wspomnień; dowiedzieć się ulubionych rytuałów; rozpisać grafik tego przechodzenia (kiedy pierwsze spotkanie dziecka z dotychczasową RZ, kiedy rewizyta - tak, aby nie dopuścić do nagłego zerwania więzi); pogadać o możliwości zabrania dziecka na noc i o wszystkim, co dziecku ułatwi zmianę, a Wam pomoże uzupełnić obraz sytuacji.
Pikuś Incognito
Moderator
Posty: 452
Rejestracja: 29 gru 2015 22:11

Re: Mity o adopcji

Post autor: Pikuś Incognito »

Nie będę się powtarzał. Napiszę tylko, że w pełni zgadzam się z tym, co napisała bloo.
Dodam jedynie swoje uwagi dotyczące zdrowia dzieci kierowanych do adopcji. Nie sądzę, aby były prowadzone w tym względzie jakiekolwiek statystyki, ponieważ niewiele jest w Polsce badań dotyczących dzieci przebywających w pieczy zastępczej i ich późniejszych losów (niezależnie od tego, czy pójdą do adopcji, wrócą do rodziny biologicznej, czy pozostaną w pieczy zastępczej tzw. długoterminowej). Mogę więc oprzeć się tylko na swoim PR i innych znanych mi rodzinach zastępczych. W mojej pięcioletniej historii, przebywało u nas 26 dzieci i jako chore, upośledzone lub zaburzone, mógłbym uznać siedmioro z nich. Reszta była zupełnie zdrowa, albo miała niewielkie dolegliwości (typu choćby astma, albo wzmożone napięcie mięśniowe, co ustępowało po kilku miesiącach rehabilitacji – jeszcze podczas pobytu w naszej rodzinie)
Trudno mi polemizować z poglądami dotyczącymi polityki prowadzonej przez OA, ponieważ dobrze znam tylko jeden, a niestety każdy z nich ma wypracowane własne standardy, które mogą się między sobą znacznie różnić. Wydaje mi się jednak, że na etapie szkolenia, poglądy OA mogą sprawiać wrażenie straszenia przyszłych rodziców adopcyjnych. Pewnie z jednej strony jest to chęć bycia szczerym (aby nikt nigdy nie zarzucił OA, że nie wie co to jest FAS, RAD, Zespół Aspergera itp.), ale być może wielu rodziców adopcyjnych dopiero po raz pierwszy styka się z istnieniem pewnych zaburzeń – stąd ten strach czasami może wypływać z nich.
Z kolei informowanie RB już o konkretnym dziecku, raczej jest rzetelne. Jeżeli jest inaczej, to albo wynika to z niewiedzy, albo chęci (lub ich braku) konkretnej osoby z ośrodka.
PCPR (zgłaszając dziecko do OA) poza wszelką dostępną sobie dokumentacją dotyczącą stanu zdrowia, dołącza również diagnozę psychofizyczną oraz opinię o kontaktach dziecka z RB i informacje o sytuacji RB. Jest tam również informacja o przebiegu pobytu dziecka w pieczy zastępczej.
Teoretycznie z tym wszystkim powinni się zaznajomić rodzice adopcyjni, zanim podejmą pierwszą decyzję. Wydaje mi się, że można o to dopytywać na pierwszym spotkaniu po „tym telefonie”. Później następuje spotkanie z dzieckiem w rodzinie zastępczej i przy obecności pracowników ośrodka. I potem jest kilka dni na podjęcie decyzji... i to o czym pisała bloo. Niektórym rodzicom wydaje się, że nie można odmówić zaproponowanego dziecka, że nie wypada wybrzydzać, że następna propozycja będzie za kilka lat. Być może jak będzie to wynikało z tego, że zobaczą pyzatego, hałasującego chłopaczka, a nie piękną blondyneczkę o niebieskich oczach – to tak się stanie. My jednak mieliśmy przypadek, gdy nasz chłopiec był czwartym zaproponowanym dzieckiem i cała procedura wcale nie trwała dużo dłużej. Osobiście uważam, że nie wolno bać się odmawiać.
Rodzice adopcyjni, którzy przychodzą do nas na pierwsze spotkanie, wiedzą już całkiem sporo zarówno o nas, jak też rodzicach biologicznych. A później dowiadują się jeszcze więcej. Ustawa o RODO tutaj nie obowiązuje (mieliśmy już dwie adopcje w po jej wejściu w życie i nic się nie zmieniło). Przekazujemy opinie. Dzielimy się faktami i własnymi emocjami, a nie danymi osobowymi.
Pewnie gdzieś indziej może być zupełnie inaczej. Ale jak wiele osób sugeruje, czasami trzeba zmienić OA. A najlepiej dobrze go poznać na samym początku.
Nie pytaj "dlaczego?". I tak nie uzyskasz odpowiedzi.



Adres bloga o naszym pogotowiu:

http://pikusincognito.blogspot.com
bałagan
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2016 19:15

Re: Mity o adopcji

Post autor: bałagan »

Pikuś Incognito, bloo, bardzo dziękuję za szczegółowe i trochę naświetlające sprawę odpowiedzi. I cudnie, że są tu na forum osoby, które podejmują ten trud, aby podzielić się swoja wiedzą, doświadczeniem, przemyśleniami i radami. Dla nas, świeżynek w temacie, każda taka informacja jest na wagę złota!
XI 2018 - kwalifikacja i oczekiwanie :)
Awatar użytkownika
Sonia14
Posty: 121
Rejestracja: 19 paź 2016 12:36

Re: Mity o adopcji

Post autor: Sonia14 »

Martunia pisze: Nie łódź się. W ośrodku podadzą Ci tylko te informacje, które będą chcieli i te, które będą mieli. A z reguły mają ich (informacji) niewiele. A po wejściu RODO nie dowiesz się o rodzinie niczego.



Zdrowe, normalne, zadbane i świadome matki NIE oddają dzieci do adopcji nie znanym sobie ludziom!!! Dzieci, które dostajemy, to w 99% dzieci z problemami.
Co nie znaczy, że nie warto zostać rodzicami "takich" dzieci.
Ja nie wiem, ale po niektórych wpisach, to ja chyba trafilam do "dziwnego" ośrodka ;-)
nam to wlasnie na odwrót, powiedzieli, pokazali to co sami mieli i co sami widzieli.

I tu papiery w ogole byly pomylka, bo dziecko po prostu bylo u osoby ktorej sie balo, wiec i badania przechodzila u psychologa inaczej, ona taka tam byla, bo po co miala dostawac np. lanie. U tej samej doktor po paru miesiacach bylismy, to inna diagnoza, od wejscia powiedziala: jej nic nie jest :-D

I dzieci sa czesto odbierane od rodzicow, bo sa zaniedbane, ale nie znaczy, ze chore, wiec te procenty zawyżyłas ;)
Czym byłby świat bez miłości...
Martunia
Posty: 861
Rejestracja: 16 sty 2005 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: Martunia »

Sonia14 ja NIE napisałam, że są chore, tylko z problemami. A to różnica. Te problemy często kończą się, kiedy dziecko będzie miało ustabilizowaną sytuację i poczucie bezpieczeństwa.

Te problemy, to w większości wynikają właśnie z zaniedbań. Szeroko rozumianych.
Nawet największe problemy tracą znaczenie, kiedy usłyszę "Mamo? Kocham cię nad życie, wiesz?"

http://siepomaga.pl/s/klikaj

812
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: yennefer23 »

bałagan pisze:Chodzi mi o to, czy da się oszacować jaki jest stosunek dzieci adopcyjnych zdrowych* i chorych**? Myślicie, że są gdzieś takie statystyki?
bałagan, nie słyszałam nigdy o podobnych statystykach. i tak na chlopski rozum, to jak zdefiniowac na potrzeby badan i statystyk dziecko zdrowe chore, z obciazeniami czy bez? na podstawie wiedzy z forum, oraz tego co obserwuje w realu wsrod znajomych, to zawsze na dwoje babka wrozyla. znajomi w karcie wyczytali ze dziecko urodzilo sie z 0 w skali agpar, odratowano je, ale nie jest znana skala zniszczen w mozgu ktore spowodowalo niedotlenienie. pojechali poznac dziecko, mialo 3 lata, oprocz zeza nic dziecku nie dolegalo. i nadal nie dolega (wiek szkolny). u nas wlasciwie od razu bylo widac ze Starsza cierpi z powodu powaznych zaburzen wiezi, a nikt z OA nas nie uprzedzil nawet o takiej mozliwosci. z drugiej strony, zdarza sie ze RA wpadaja w pewnego rodzaju pulapke psychologiczna, gdy tylko pojawiaja sie pierwsze problem wychowawcze z dzieckiem, zdarza sie ze zaczyna sie doszukiac drugiego dna, tego adopcyjnego wlasnie ...
generalnie, z perspektywy czasu mysle ze rada ktora dala nam nasza psycholog prowadzaca z OA jest najcenniejsza, nie panikowac, znac swoje ograniczenia, a do dziecka podejsc z uwaznoscia (nie strachem). to tak na poczatek :)
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
bałagan
Posty: 16
Rejestracja: 03 sty 2016 19:15

Re: Mity o adopcji

Post autor: bałagan »

Mogę dorzucić tekst z którym się spotkałam niedawno.
cyt.: "Najgorsze chyba jest to, że trzeba obce dziecko pokochać."
Dziś wiem, że odpowiedziałabym, że nie wiem, bo ja będę kochała SWOJE. Niestety dobre odpowiedzi zawsze przychodzą mi po czasie ;-)
XI 2018 - kwalifikacja i oczekiwanie :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”