OAO TPD w Częstochowie
Moderator: Moderatorzy ośrodki i procedury adopcyjne
- peilin
- Posty: 482
- Rejestracja: 29 lip 2003 00:00
Pocieszyłyście mnie, że jeszcze nic nie macie dla dziecka. Sądziłam, że tylko ja jestem taka "zapóźniona". Oczywiście odwiedzam wszelkie sklepy dla dzieci, ale jeszcze nic nie kupuje. To co mam kupiłam na wakacjach, tłumacząc sobie, że czegoś takiego w Polsce nie dostanę .
Łóżeczko pewnie kupię dopiero w grudniu, bo chcę poczekać do kwalifikacji, wózek będę miała na razie od znajomych, fotelik chyba też. Ubranka odkłada moja przyjaciółka - mama słodkiego 4 miesięcznego chłopczyka. Mam nadzieję, że na początek ich wystarczy, bo nie wiem co kupować - moje dziecko może być w wieku od 2 miesięcy do roku i nie wiadomo jakiej płci .
Pokój urządzać (malować etc) planujemy między świętami a Nowym Rokiem, wtedy też muszę wysiedlić stamtąd psa i kota . Chyba, że Panie zasugerują, żeby zrobić to wcześniej.
Łóżeczko pewnie kupię dopiero w grudniu, bo chcę poczekać do kwalifikacji, wózek będę miała na razie od znajomych, fotelik chyba też. Ubranka odkłada moja przyjaciółka - mama słodkiego 4 miesięcznego chłopczyka. Mam nadzieję, że na początek ich wystarczy, bo nie wiem co kupować - moje dziecko może być w wieku od 2 miesięcy do roku i nie wiadomo jakiej płci .
Pokój urządzać (malować etc) planujemy między świętami a Nowym Rokiem, wtedy też muszę wysiedlić stamtąd psa i kota . Chyba, że Panie zasugerują, żeby zrobić to wcześniej.
Iwona mama Matyldy i Marcela
- justica
- Posty: 68
- Rejestracja: 30 mar 2005 00:00
peilin i lemonka nie ma się czym przejmować, ja też nie miałam nic do dziecka (jedynie zgromadziłam ciuszki od dzidziolka koleżanki)...do dzisiaj Dziś wybrałam się na zakupy i kupiłam już część potrzebnych rzeczy. Ale oczywiście chcę jeszcze przygotować pokój, także troszkę pracy przed nami
Wafelku gratulacje
Wafelku gratulacje
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2005 17:47 przez justica, łącznie zmieniany 1 raz.
- Doris
- Posty: 1478
- Rejestracja: 17 cze 2002 00:00
Dawno mnie nie było – kompletnie teraz nie mam czasu, a poza tym mój Internet ogranicza się po połączenia telefonicznego, które notorycznie jest przerywane …
Pytacie się jak przebiegała procedura w Częstochowie – ja już jestem po i tylko czekam na ten wytęskniony
My podanie wysłaliśmy w grudniu 2004, jednak z Ośrodkiem pozostawaliśmy w telefonicznym kontakcie już dużo wcześniej. Pierwsze spotkanie mieliśmy w lutym 2005 i wtedy złożyliśmy brakujące dokumenty. Jak wiecie mój mąż jest Norwegiem, więc dokumenty dostarczaliśmy polskie i norweskie.
Podczas pierwszych spotkań byłam strasznie zdenerwowana – najbardziej podczas rozmów z psychologiem (sama nie wiem dlaczego). Jednak po spotkaniach okazało się, że nie było powodów do zmartwień i nerwów – wszyscy byli bardzo serdeczni i przyjaźni.
Pytacie się o warsztaty. My mieliśmy warsztaty indywidualne (o czym już pisałam na innych wątkach). Prosiliśmy o taki tryb warsztatów przede wszystkim ze względu na dojazdy oraz to, że mój mąż słabo mówi po polsku. Nasze warsztaty obejmowało kilkanaście spotkań.
Przyznam się szczerze, że potem jeździliśmy do TPD do Częstochowy jak do rodziny, rozmawialiśmy o wszystkim: o naszych obawach, o jawności adopcji, o pielęgnacji dziecka, o naszych marzeniach, o planach na przyszłość, o rodzinach biologicznych, czytaliśmy anonimowe listy matek biologicznych i rodzin, które już adoptowały dzieci, spotykaliśmy się z rodzinami, które adoptowały już dzieci itp. Przez przypadek widziałam też kilka matek biologicznych zamierzających oddać dzieci do adopcji (czasami przychodziły do ośrodka podczas gdy my mieliśmy spotkania). To też dużo dla mnie znaczy – bo dzięki temu nabrałam do nich ogromnego szacunku – moje wyobrażenia, zanim je zobaczyłam, było zupełnie inne.
W tamtym okresie właśnie te spotkania z rodzinami adopcyjnymi bardzo wiele mi dały – jakoś tak podświadomie bardzo interesowało mnie jak sobie radzą rodzice adopcyjni, byłam ciekawa … ich dzieci . Dzięki tym wszystkim wyjazdom do Częstochowy łatwiej się czekało … bo teraz gdy spotkania się już skończyły powiem Wam, że czekanie jest naprawdę strasznie ciężkie. Zawsze gdy byłam w TPD czułam się jakoś tak bliżej naszych dzieci. Teraz też mnie korci, aby wybrać się do Częstochowy i odwiedzić nasze Panie.
Mam nadzieję, że i ja niedługo będę mogła oznajmić wszystkim, że zostałam mamą (bo według Waszego sytemu liczenia czasu oczekiwania – od chwili wysłania podania - czekamy już 10 miesięcy - czyli wcale nie tak krótko )
Mam nadzieję, że nasze maleństwo (lub maleństwa) już gdzieś na nas czekają – bo tęsknię za nimi bardzo mocno.
Ale się rozpisałąm
Całuski dla całego wąteczku :cmok:
Stęskniona Doris
Pytacie się jak przebiegała procedura w Częstochowie – ja już jestem po i tylko czekam na ten wytęskniony
My podanie wysłaliśmy w grudniu 2004, jednak z Ośrodkiem pozostawaliśmy w telefonicznym kontakcie już dużo wcześniej. Pierwsze spotkanie mieliśmy w lutym 2005 i wtedy złożyliśmy brakujące dokumenty. Jak wiecie mój mąż jest Norwegiem, więc dokumenty dostarczaliśmy polskie i norweskie.
Podczas pierwszych spotkań byłam strasznie zdenerwowana – najbardziej podczas rozmów z psychologiem (sama nie wiem dlaczego). Jednak po spotkaniach okazało się, że nie było powodów do zmartwień i nerwów – wszyscy byli bardzo serdeczni i przyjaźni.
Pytacie się o warsztaty. My mieliśmy warsztaty indywidualne (o czym już pisałam na innych wątkach). Prosiliśmy o taki tryb warsztatów przede wszystkim ze względu na dojazdy oraz to, że mój mąż słabo mówi po polsku. Nasze warsztaty obejmowało kilkanaście spotkań.
Przyznam się szczerze, że potem jeździliśmy do TPD do Częstochowy jak do rodziny, rozmawialiśmy o wszystkim: o naszych obawach, o jawności adopcji, o pielęgnacji dziecka, o naszych marzeniach, o planach na przyszłość, o rodzinach biologicznych, czytaliśmy anonimowe listy matek biologicznych i rodzin, które już adoptowały dzieci, spotykaliśmy się z rodzinami, które adoptowały już dzieci itp. Przez przypadek widziałam też kilka matek biologicznych zamierzających oddać dzieci do adopcji (czasami przychodziły do ośrodka podczas gdy my mieliśmy spotkania). To też dużo dla mnie znaczy – bo dzięki temu nabrałam do nich ogromnego szacunku – moje wyobrażenia, zanim je zobaczyłam, było zupełnie inne.
W tamtym okresie właśnie te spotkania z rodzinami adopcyjnymi bardzo wiele mi dały – jakoś tak podświadomie bardzo interesowało mnie jak sobie radzą rodzice adopcyjni, byłam ciekawa … ich dzieci . Dzięki tym wszystkim wyjazdom do Częstochowy łatwiej się czekało … bo teraz gdy spotkania się już skończyły powiem Wam, że czekanie jest naprawdę strasznie ciężkie. Zawsze gdy byłam w TPD czułam się jakoś tak bliżej naszych dzieci. Teraz też mnie korci, aby wybrać się do Częstochowy i odwiedzić nasze Panie.
Mam nadzieję, że i ja niedługo będę mogła oznajmić wszystkim, że zostałam mamą (bo według Waszego sytemu liczenia czasu oczekiwania – od chwili wysłania podania - czekamy już 10 miesięcy - czyli wcale nie tak krótko )
Mam nadzieję, że nasze maleństwo (lub maleństwa) już gdzieś na nas czekają – bo tęsknię za nimi bardzo mocno.
Ale się rozpisałąm
Całuski dla całego wąteczku :cmok:
Stęskniona Doris
Mam całe serce pełne małego chłopca i małej dziewczynki (mojego synka i mojej córeczki) :-)
WARTO BYŁO CZEKAĆ !
WARTO BYŁO CZEKAĆ !
- Sonik
- Posty: 1078
- Rejestracja: 29 sie 2003 00:00
No mnie tez dawno nie bylo Choc nie tak dawno jak Doris
My tez mielismywarsztaty indywidualne poniewaz dla rodzin dojezdzajacych jest to wygodniejsza opcja. Panie naprawde sa kochane, pomagaja jak moga i maja swiadomosc tego, ze jesli jest sie z daleko to trudno jezdzic co tydzien na godzinke. Takze jak sie juz przyjezdzalo to na caly dzien. ALe byl to zawsze bardzo mily dzien i uplywal w bardzo przyjaznej atmosferze.
Co do tego, ze tak szybko doczekalismy sie coreczki...ona po prostu byla nam przeznaczona i wyslana "od Szefa" Jest identyczna jak maz..takie same wlosy, miny..nie moglo wiec stac sie inaczej CZasem tak bywa, ze pojawia sie taki maly, przeznaczony nam Cudzik i panie nie maja wyjscia bo wiadomo, ze to dziecko akurat TEJ rodziny. Wszystkie panie pielegniarki od poczatku mowily ze to coreczka tatusia Ale znam tez pare, ktora przyjechala, po kilkunastu miesiacach, bo akurat wtedy pojawilo sie ich dziecko.
Tak czy siak, ten czas w koncu mija, mozna wykorzystac go na pobycie tylko we dwoje. A potem i tak wydaje sie, ze nie bylo zycia PRZED
Zycze powodzenia i sciskam!
My tez mielismywarsztaty indywidualne poniewaz dla rodzin dojezdzajacych jest to wygodniejsza opcja. Panie naprawde sa kochane, pomagaja jak moga i maja swiadomosc tego, ze jesli jest sie z daleko to trudno jezdzic co tydzien na godzinke. Takze jak sie juz przyjezdzalo to na caly dzien. ALe byl to zawsze bardzo mily dzien i uplywal w bardzo przyjaznej atmosferze.
Co do tego, ze tak szybko doczekalismy sie coreczki...ona po prostu byla nam przeznaczona i wyslana "od Szefa" Jest identyczna jak maz..takie same wlosy, miny..nie moglo wiec stac sie inaczej CZasem tak bywa, ze pojawia sie taki maly, przeznaczony nam Cudzik i panie nie maja wyjscia bo wiadomo, ze to dziecko akurat TEJ rodziny. Wszystkie panie pielegniarki od poczatku mowily ze to coreczka tatusia Ale znam tez pare, ktora przyjechala, po kilkunastu miesiacach, bo akurat wtedy pojawilo sie ich dziecko.
Tak czy siak, ten czas w koncu mija, mozna wykorzystac go na pobycie tylko we dwoje. A potem i tak wydaje sie, ze nie bylo zycia PRZED
Zycze powodzenia i sciskam!
MAMA NAJKOCHAŃSZEJ IDUSI
- peilin
- Posty: 482
- Rejestracja: 29 lip 2003 00:00
- phonia
- Posty: 569
- Rejestracja: 20 sie 2004 00:00
- phonia
- Posty: 569
- Rejestracja: 20 sie 2004 00:00
Dzwoniłam dzisiaj do Częstochowy. Nasze dokumenty dotarły, ale termin pierwszego spotkania jeszcze nie wyznaczony. Pani powiedziała, że uzbroić się w cierpliwość i sami powiadomią, ale zasugerowała, że nie wiadomo czy uda się jeszcze w tym roku , chyba że jeszcze na grudzień się załapiemy - oby. Chyba się nie doczekam, dobrze, że jest "bocian".
- piksa
- Posty: 38
- Rejestracja: 20 lip 2005 00:00
- peilin
- Posty: 482
- Rejestracja: 29 lip 2003 00:00