OAO na Nowogrodzkiej (WARSZAWA)

Dyskusje o ośrodkach adopcyjnych, panujących w nich zasadach, procedurach, szkoleniach. Nie wiesz jaki wybrać ośrodek? Jak przebiega procedura adopcyjna? To forum jest dla Ciebie.

Moderator: Moderatorzy ośrodki i procedury adopcyjne

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Zebra_70
Posty: 371
Rejestracja: 09 gru 2004 01:00

Post autor: Zebra_70 »

Niektorzy sie juz doczekali...........bez stresu i nieprzyjemnych sytuacji.
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

teresa1 pisze:Witam wszystkich,którzy są lub byli w ośrodku na Nowogrodzkiej. Chciałabym porozmawiać -jestem na początku drogi adopcyjnej. Jak długo trwa oczekiwanie na to największe SZCZĘŚCIE? Pozdrawiam wszystkich.
tereso1, witaj na Bocianie :D krótkiego czekania na dzieciątko!
Awatar użytkownika
foksal
Posty: 110
Rejestracja: 16 lip 2005 00:00

Post autor: foksal »

chica pisze:Jak teraz sobie przypominam pierwszą rozmowę, to wydaje mi się, że OAO celowo próbuje zniechęcić - i jest to chyba jakiś element "odsiewania" par. Bo wiadomo - Ci naprawdę zdecydowani tak łatwo nie odpuszczą.
Ale czy to nie jest celowe wprowadzanie w błąd, nie wiadomo po co?
Awatar użytkownika
Zebra_70
Posty: 371
Rejestracja: 09 gru 2004 01:00

Post autor: Zebra_70 »

Foksal, wg. mnie nie jest. Oni to robia by sprawdzic na ile jestescie zdecydowani na adopcje i na ile ta decyzje przemysleliscie.
Awatar użytkownika
Kama65
Posty: 263
Rejestracja: 27 sty 2006 01:00

Post autor: Kama65 »

Nikt tu juz dawno nie pisal, wiec pomyslalam ze cos dodam od siebie. Jestesmy na Nowogrodzkiej zakwalifikowani do adopcji zagranicznej i jak do tej pory nasze kontakty z osrodkiem sa bardzo przyjemne i konkretne. Osobiscie po kwalifikacji poszlismy spotkac sie tam z personelem osrodka, wlacznie z panem P., i wszyscy byli mili. Choc niczego szybko nie obiecywali, powiedzieli nam czego mozna sie spodziewac i jak wyglada caly proces. Z naszej strony nie oczekiwalismy, ze powiedza nam jak dlugo trzeba bedzie czekac.

Mysle, ze nie ma sensu klotnia jaka jest "prawda" o osrodku. Osoby, ktorym nie odpowiada takie wlasnie podejscie, moga po prostu nie skorzystac z pomocy tego osrodka i zglosic sie do innego. Pozdrawiam,

Kasia
morri
Posty: 98
Rejestracja: 22 maja 2003 00:00

Post autor: morri »

To ja też dorzucę 3 grosze. Od lutego 2006 jesteśmy szczęśliwymi rodzicami obecnie 11-sto miesięcznej córeczki. Pierwszy tel. Dostaliśmy gdy miała 3 m-ce. Co do Nowogrodzkiej moje wrażenia:
- ośrodek Państwowy i mam wrażenie że jest jak w służbie zdrowia – ludzie starają się zrobić ile możliwe w narzuconych im ramach,
- pana P. nie miałam okazji poznać więc nie oceniam, aczkolwiek część grupy, która była „u niego” po bliższym poznaniu stwierdziła że jest ok.”
- co do wieku dzieci - jak ktoś się wcześniej zainteresuje jak wygląda sam system przekazywania informacji o dzieciach w naszym kraju to nie będzie wygłaszał pochopnych opinii o tym, że oœrodek bez powodu odstrasza pary chcšce adoptować maluszków. Duża część inf. O małych dzieciach w ogóle ni dociera na Nowogrodzkš wiec trudno, żeby Panie obiecywały małe dzieci ze świadomością, że wywiązanie się z tej obietnicy jest praktycznie niemożliwe. ( tymbardziej że na pierwsza rozmowa jest ogólna a póżniej jeszcze sie zaczyna - nie tylko małe ale zdrowe nie po alkoholikach, narkomanach itp...)Wina ośrodka żadna. Jak ktoœ dociekliwy to dowie się jak wyglšda przepływ dokumentacji. A swoja droga w Warszawie mamy raptem 3 ośrodki z czego 2 specjalizują się w małych dzieciach. Dajmy szansę starszym.
- duży minus PRIDE, nijak ma się do naszej rzeczywistości. Szczęście, ze Panie nie trzymały się go sztywno. Ale prosi się o program autorski.
I taka mała dygresja – Nie mierzmy wszystkich sojwą mraą.œrodku pojawia się masę nieodpowiedzialnych osób, które wymyœliły sobie adopcję z nie do końca racjonalnych powodów. Ci ludzie musza w jakiœ sposób je wyłowić. Jeżeli poœwięš dużš częœć swojego czasu takim ludziom to nie znajdš go dla tych odpowiedzialnych. Z doœwiadczenia powiem- tak naprawdę dopiero widać ze ci ludzie sš oddani całym sercem sprawie gdy już jest po. Nasza Pani niby taka niewrażliwa i zasadnicza płakała razem z nami z radoœci po sprawie sšdowej.
Pozdrawiam
Morri
Awatar użytkownika
beton
Posty: 12
Rejestracja: 28 lip 2006 00:00

a jak było z Waszymi kontaktami po szkoleniu?

Post autor: beton »

Nam panie powiedziały żebyśmy dzwonili co jakiś czas (okazało się, że dobrze widziane jest co 2-3 tygodnie) i meldowali co u nas czy nam sie nie odwidziało i dowiadywali się czy juz mają dla nas jakąś propozycję.

Wy też mieliście takie "zalecenia"?
Awatar użytkownika
Kama65
Posty: 263
Rejestracja: 27 sty 2006 01:00

Re: a jak było z Waszymi kontaktami po szkoleniu?

Post autor: Kama65 »

U nas tez dokladnie tak bylo :-). I dzwonilismy, i zawsze milo sprawdzano co nowego w naszej sprawie.
beton pisze:Nam panie powiedziały żebyśmy dzwonili co jakiś czas (okazało się, że dobrze widziane jest co 2-3 tygodnie) i meldowali co u nas czy nam sie nie odwidziało i dowiadywali się czy juz mają dla nas jakąś propozycję.

Wy też mieliście takie "zalecenia"?
Awatar użytkownika
beton
Posty: 12
Rejestracja: 28 lip 2006 00:00

miło... hmmm

Post autor: beton »

nie moge powiedzieć aby u nas odbywało sie to miło...
wygląda to tak, że ja pytam jak nasze sprawy, a pani mi mówi, że:
"nie mają dzieci, po ostatnij komisji, które spełniałby nasze oczekiwania" ewentualnie
" z kilkunastu czy kilkudziesięciu omawianych przypadków żadne z dzieci nie jest w stanie sprostac państwa oczekiwaniom"
lub "takiego dziecka jak państwo chcieli to nie ma, ale jest o rok starsze".

Napiszę szczerze, czuje sie tak poniżona tymi tekstami, tak wściekła na całkowity brak empatii i tak niesprawiedliwie potraktowana, bo naprawdę, jak na stosunkowo młodych ludzi ze sporym bagażem doświadczeń czujemy się jakbyśmy robili coś złego, marząc o zdrowym dziecku.
A nasze oczekiwania nie są wyśrubowane: wiek do 6 miesięcy i zdrowe. po tym jak słyszałam, że ludzie od nas z kursu określi płeć, bardzo dokładnie pochodzenie dziecka, narodowość, czy nawet (podobno) kolor włosów czy oczu.
Słów mi brak!
Awatar użytkownika
peilin
Posty: 482
Rejestracja: 29 lip 2003 00:00

Post autor: peilin »

Beton,
Chyba troszkę przesadzasz! Naprawde rzadko trafiają sie rodzice adopcyjni, ktoryz wybieraja kolor oczu etc! (tak przynajmniej twierdzono w osrodku gdzie adoptowalam). Z tego co wiem osrodki bardzo zle reaguja na takie prosby, bo adopcja to nie zakupy :twisted: .
Twoje wymagania są raczej typowe, podobne ma wiekszosc osob adoptujacych, a idealnie zdrowych niemowlakow nie ma zbyt duzo.
Na temat sposobu przekazywania informacji przez osrodek na Nowogrodzkiej sie nie wypowiadam, bo nigdy nie miałam z nimi kontaktu.
Pozdrawiam
Iwona mama Matyldy i Marcela
Awatar użytkownika
Kama65
Posty: 263
Rejestracja: 27 sty 2006 01:00

Re: miło... hmmm

Post autor: Kama65 »

Wiem, ze jest ogromna potrzeba adopcji dzieci troszke starszych choc ZDROWYCH, tzn. takich okolo roku i po roku. Dlaczego okresliliscie przedzial wiekowy tak wasko? Rozumiem, ze chcecie miec dziecko od jak najwczesniejszego okresu. U nas sprawa jest troche inna, bo jest to adopcja zagraniczna. Prosilismy o jedno lub dwojke, do lat 7, a otrzymalismy propozycje dwojki (4 i 8 lat). Troche nas to przestraszylo ale po przemysleniu, nawet ucieszylismy sie. Poznalismy juz dzieci: sa madre, sliczne i zdrowe, i naprawde nie jest to wazne, ze jedno troche starsze od tego co sobie wymyslilismy.

W Waszym przypadku, jesli naprawde jestescie zdecydowani na tak male dziecko, po prostu bedziecie musieli uzbroic sie w cierpliwosc i troche poczekac. Powodzenia!
beton pisze:nie moge powiedzieć aby u nas odbywało sie to miło...
wygląda to tak, że ja pytam jak nasze sprawy, a pani mi mówi, że:
"nie mają dzieci, po ostatnij komisji, które spełniałby nasze oczekiwania" ewentualnie
" z kilkunastu czy kilkudziesięciu omawianych przypadków żadne z dzieci nie jest w stanie sprostac państwa oczekiwaniom"
lub "takiego dziecka jak państwo chcieli to nie ma, ale jest o rok starsze".

Napiszę szczerze, czuje sie tak poniżona tymi tekstami, tak wściekła na całkowity brak empatii i tak niesprawiedliwie potraktowana, bo naprawdę, jak na stosunkowo młodych ludzi ze sporym bagażem doświadczeń czujemy się jakbyśmy robili coś złego, marząc o zdrowym dziecku.
A nasze oczekiwania nie są wyśrubowane: wiek do 6 miesięcy i zdrowe. po tym jak słyszałam, że ludzie od nas z kursu określi płeć, bardzo dokładnie pochodzenie dziecka, narodowość, czy nawet (podobno) kolor włosów czy oczu.
Słów mi brak!
Awatar użytkownika
beton
Posty: 12
Rejestracja: 28 lip 2006 00:00

Post autor: beton »

na to, że będziemy czekać byliśmy i jesteśmy przygotowani.
Nie bylismy i nie jesteśmy na formy kontaktu oraz sposób traktowania.
Nie zgadzam się z tym, ze w imię wyższej idei można dorosłych ludzi traktowac jak dzieci a dzieci jak dorosłych (kwestia braku decyzji i ostrych reakcji ze strony sądów).

Nikt nigdzie nie mówił, ze bedzie łatwo, ale po co to wpędzanie w poczucie winy.
Awatar użytkownika
hanula
Posty: 3037
Rejestracja: 14 lip 2004 00:00

Re: miło... hmmm

Post autor: hanula »

Ja niestety naleze do tych jak beton lekko rozczarowanych... Moze ta sama pani w sluchawce...
Nasze "oczekiwania" byly troche inne. Dziecko w wieku od 3 lat (bo Szwajcaria uwazala, ze mlodsze bedzie "szkodliwe" dla Szymka) do 6 lat (bo Polska uwazala, ze starsze bedzie "szkodliwe" dla Szymka).
Do tego tak wyszlo mielismy w papierach, ze dziecko "do leczenia" nie bedzie szkodliwe :roll: Nie musialo wiec byc zdrowe ale nie moglo byc uposledzone umyslowo...

beton pisze: " z kilkunastu czy kilkudziesięciu omawianych przypadków żadne z dzieci nie jest w stanie sprostac państwa oczekiwaniom"
lub "takiego dziecka jak państwo chcieli to nie ma, ale jest o rok starsze".
:roll:
Kiedys po ale uslyszalam, tak na odczepnego, ze jest dziecko ok.4 latka z taka i taka choroba, wymagajace takiego i takiego leczenia (nazw "dolegliwosci" nie bylam w stanie zapamietac), ciezko uposledzone umyslowo. Dziecko lezace i nienawiazujace kontaktu z otoczeniem... Czy che pani TAKIE dziecko :twisted: :?: :?: :?:


Dzwoniac do osrodka czulam sie jak natret chcacy komus ukrasc dziecko i przerywajacy poranna kawe...
Awatar użytkownika
beton
Posty: 12
Rejestracja: 28 lip 2006 00:00

Post autor: beton »

Do tej pory ogromny pozytyw i słowa uznania mamy dla pana P. Na tle tych pracownic z ambicjami i przerośnietym ego naprawdę wzbudził nasze zaufanie, wykazał się dużą kompetencją i profesjonalnym podejściem do spraw par w ośrodku.
Awatar użytkownika
Kama65
Posty: 263
Rejestracja: 27 sty 2006 01:00

Post autor: Kama65 »

Nasze doswiadczenie bylo zupelnie inne... Przed naszym kontaktem z POAW slyszalam historie Hanuli :-) ;-) i kilku innych osob, ktorzy czuli, ze byli "zle traktowani" przy kontaktach z osrodkiem i ktorzy mieli prawdziwe (tzn. nie wymyslone) klopoty z roznymi aspektami tej sprawy. Jednakze, jesli chodzi o sam kontakt z osrodkiem stwierdzilam, ze mozliwe jest to ze po prostu osoby zainteresowane adopcja CZASEM pytaja osrodek o postep w sprawie, w sposob, ktory z jakichs wzgledow powoduje nieprzyjemne reakcje ze strony pracownikow...

Wobec tego od samego poczatku kontaktow z osrodkiem bylismy bardzo ostrozni i po prostu probowalismy trzymac emocje na wodzy (adopcja jest procesem bardzo emocjonalny, chcemy dzieci "juz zaraz" i nie mozemy sie doczekac). Po prostu od razu powiedzielismy panu P i pani P, ze wiemy, ze na propozycje trzeba sobie troche poczekac i zapytalismy czy mozna od czasu do czasu dzwonic i pytac w tej sprawie... Na to uslyszelismy ze po pierwsze: "wcale tak dlugo nie trzeba czekac", a po drugie "bardzo cieszymy sie ze Panstwo beda dzwonic, bo czasem rodziny nie dzwonia i my nie wiemy czy nadal sa zainteresowane"... Czyli nasze delikatne podejscie pozwolilo nam na uzyskanie odpowiedzi, ktorych nie spodziewalismy sie, ale na ktore mielismy nadzieje. Oczywiscie w naszym przypadku mielismy dosyc duzy przedzial wiekowy (0-7 lat), bylismy gotowi zaakceptowac dwojke, i nie mielismy w domu dzieci biologicznych, wiec pod pewnymi wzgledami "latwiej bylo nam zaproponowac dziecko lub dzieci."

Wiem, ze kazdy ma inne doswiadczenie, bo wchodza emocje, personalne dynamiki z pracownikami, itd. Mysle jednak, ze WARTO zrozumiec strone Osrodka i postawic sie na ich miejscu. My przynajmniej probowalismy i wydaje sie, ze z dobrym rezultatem. Caly proces adopcyjny nie byl pozbawiony emocji, obaw, zwatpien, itd. ale w sumie jestesmy zadowoleni z calego doswiadczenia. :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ośrodki i procedury adopcyjne”