KOAO w Opolu

Dyskusje o ośrodkach adopcyjnych, panujących w nich zasadach, procedurach, szkoleniach. Nie wiesz jaki wybrać ośrodek? Jak przebiega procedura adopcyjna? To forum jest dla Ciebie.

Moderator: Moderatorzy ośrodki i procedury adopcyjne

Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

kucolka pisze:Dyrektor, nas zdobyła całkowicie swoją odwagą, ciepłem, troską i ZAANGAŻOWANIEM i przede wszystkim ogromnym sercem dla dzieci, zawsze potrafiła dodać otuchy i twardo stała na nogach, rzadko spotykany przypadek serca, kwalifikacji (doktor psychologii) i chęci
Jak prowadziła z nami religię nie bardzo ja lubiłam :? ale później, faktycznie, okazała się bardzo dobrym, serdecznym człowiekiem i bardzo żałuję, ze już nie pracuje w KOAO :(
Awatar użytkownika
kucolka
Posty: 50
Rejestracja: 19 kwie 2005 00:00

Post autor: kucolka »

Funda pisze:Generalnie wyszłam z ośrodka mocno pokrzepiona. Po jakimś czasie- wiosna tego roku- kiedy zabrałam się na powaznie do szukania ośrodka, zaczęłam rozpytywac zanjomych i usłyszałam rożne dziwne historie - np. że kogoś poinformowano, ze jest dziecko- chłopczyk,ale jest w rodzinie zastępczej, potem okazało się, że ta rodzina zgłosiła chęć adopcji i...dostała zgode, czyli de facto dziecka nie było!!

to akurat mogę wyjaśnić w KOAO w Opolu niemowlaczki trafiały i chyba nadal tak jest nie do DD, ale do rodzin pełniących funkcję pogotowia rodzinnego czyli de facto rodzin zastępczych (popieram tę procedurę całym sercem - córcia była kochana jak własne dziecko) i tam czeka na uregulowanie sytuacji prawnej, zdarzyło się, że to uregulowanie związane z pozbawieniem praw rodzicielskich trwało 1,5 czy 2 lata (nasze super prawo i "świetni" sędziowie), w tym czasie rodzice zastępczy wychowujący chłopczyka po 2 latach bycia razem gdy sytuacja prawna została uregulowana zdecydowali się jego adopcję, a ośrodek wcześniej dał informację, że dziecko jest prawnie uwolnione, niestety takie sytacje mają miejsce, rodzina zastępcza ma pierwszeństwo, czy to się podoba Dyrektorom czy nie, a Ośrodek nie Duch dowiedział się o decyzji później i poszło w eter.

[edited by moderator]
Awatar użytkownika
koniczynka31
Posty: 95
Rejestracja: 07 mar 2005 01:00

Post autor: koniczynka31 »

Kucolka, czemu 3 maluszka nie adoptujecie też z Opola jeśli byliście tak bardzo zadowoleni? Ciekawe jak to jest mieć trójkę bąbelków. Ja chciałabym mieć dwoje, chociaż proponua nam rodzeństwo które z naszą córa dało by 3, ale ja niew iem jak poradziłabym sobie w takiej kamienicy bez podwórka czy huśtawek. Jak zorganizować czas takiej 3. Zazwyczaj korzystam z samochodu i jadę gdzieć na plac zabaw, ale trójke upilnować... Podziwiam i zazdroszczę w dobrym sensie decyzji.

koniczynka
Mamusia i tatuś w ciąży adopcyjnej od 27 lipca 2005 :flowers:
Awatar użytkownika
kucolka
Posty: 50
Rejestracja: 19 kwie 2005 00:00

Post autor: kucolka »

Dlaczego nie w Opolu? właśnie dlatego że zmieniła sie cała ekipa w ośrodku, mamy co najmniej 2 razy w roku kontakt z ludźmi z kursu i wiemy ile obecnie czeka się na drugie dziecko, są tacy którym 3 rok już biegnie, a co dopiero na 3 :P ja jestem niecierpliwa i już, poza tym chę maluszka takiego jak Oleńka lubię zapach dziecka te super piastki, te noce nieprzespane ot co :P a co do Twoich obaw o ilośc zawsze należy zadac sobie pytanie "czy jestem gotowa zaczynać czekanie jeszcze raz?" moim zdaniem rodzeństwo to jest to, szkoda, że nam sie coś nie trafia, choć może do 3 razy sztuka, zawsze marzyliśmy o czwórce :lol: pewnie że to burza w domu, czasu brak, szaleństwo i pandemonium, ale to mija, a dzieci to skarb bezcenny (powtarzam to sobie gdy Maciek np. gryząc Olę, doprowadza mnie do granic wytrzymałości czyli tzw. szewskiej pasji i co tu dużo ukrywać mam ochot palnąć go w łepetynkę) :twisted:
Awatar użytkownika
kucolka
Posty: 50
Rejestracja: 19 kwie 2005 00:00

Post autor: kucolka »

A co do organizacji zajęć zapewniam cię że dwójka a co dopiero 3 zdecydowanie lepiej sama organizuje sobie czas, niż jedno, przynajmniej ten problem znacznie zmalał, oni po prostu bawią się razem :P
Awatar użytkownika
koniczynka31
Posty: 95
Rejestracja: 07 mar 2005 01:00

Post autor: koniczynka31 »

no to mnie pocieszyłaś kochana i Lui która rusza ze mna na warsztaty też pewnie sie załamie... 3 lata czekania?????????? Matko to pół życia naszej córki.... A co do ilości chociaż to słowo beznadziejnie brzmi :wink: to myslę, że łatwiej podejmować takie decyzje jak sie ma cała gromadkę adoptusiów , a nie rodzeństwo mieszane. Nasza urodzynka byłaby chyba załamana gdyby poszła w odstawkę bo dwójką "nowych" trzeba byłoby sie zając intensywniej hihi

pozdrawiam
Mamusia i tatuś w ciąży adopcyjnej od 27 lipca 2005 :flowers:
Awatar użytkownika
koniczynka31
Posty: 95
Rejestracja: 07 mar 2005 01:00

Post autor: koniczynka31 »

acha i jeszcze jedno.. ja jestem najsatrsza z czwórki rodzeństwa i zapewniam, że tak ładnie się bawią maluchy tylko na początku. Potem każdy ma problem z czym innym począwszy od szkoły na guzikach i problemach sercowych skończywszy :P Zainteresowania też są różne. Każde z mojego rodzeństwa jest krańcowo inne. Na początku bylismy urocza gromadą urwisów :lol: Gdybym miała prawo wyboru powórnegożycia wybrałabym to samo, tylko szczerze współczułam naszym rodzicom którzy nie nadąrzali za naszymi potrzebami psychicznymi i fizycznymi. Teraz po latach na emeryturze mają chwile spokoju, chociaż wniki się cisną, więc długo nie odpoczną. Może masz rację ... i zdecydujemy sie na to rodzeństwo? :wink:
Mamusia i tatuś w ciąży adopcyjnej od 27 lipca 2005 :flowers:
Awatar użytkownika
kucolka
Posty: 50
Rejestracja: 19 kwie 2005 00:00

Post autor: kucolka »

He, he nas była tylko trójka, ale mój mąż ma 10 rodzeństwa, to był dopiero poligon, teściowa złoty człowiek, ale maluszka do dziś na rece nie chce brać :P i to nie była żadna patologia, wręcz powód do dumy, 9 dzieci ma wyższe wykształcenie, jedno doktorat, a jaki tworzą klan, czasami aż mnie ta ich solidarność wkurza, no ja jednak poprzestanę na czwórce, realnie oceniam nasze zdolności psychiczne, materialne i mieszkaniowe, czasami mówię do męża "a może już dajmy spokój, dzieci będą miały więcej (naszego czasu, warunków finansowych), ale on warczy :P
Awatar użytkownika
koniczynka31
Posty: 95
Rejestracja: 07 mar 2005 01:00

Post autor: koniczynka31 »

i to jest Kucolka piekne :cmok:
Mamusia i tatuś w ciąży adopcyjnej od 27 lipca 2005 :flowers:
Awatar użytkownika
kucolka
Posty: 50
Rejestracja: 19 kwie 2005 00:00

Post autor: kucolka »

A propo tego, że łatwiej mając gromadkę adoptusiów decydować się na kolejne dzieci, to myśle, że chyba do końca tak nie jest. Ola jest tak bardzo nasza, tak bardzo kochana, wymodlona,wypieszczona, poznana gdy maiła 10 dni, że decyzję o przyjęciu Maćka (prawie jej równieśnika - tylko o pół roku młodszego) było mi niezmiernie trudno podjąć, wciąż zadawałam sobie pytanie jak zniesie to nasza córeczka? i zawsze jest słodko, uczy się dzielić mamą, tatą i ukochaną opiekunką, na pewno wiąże się to z jej bólem, choć staramy się tworzyć 'mur miłości" Ale wierzymy że cała ta sytuacja da jej siłę, potrzebną kiedyś tam w świecie i choć czasami zdarza mi się ze wstydem pomyśleć czy nie lepiej byłoby mieć tylko ją naszą maleńką księżniczkę, zaraz słyszę jak mówi mamusiu Maciuś już będzie grzeczny, selavi :P
Awatar użytkownika
kucolka
Posty: 50
Rejestracja: 19 kwie 2005 00:00

Post autor: kucolka »

w miejscu :lol: 'zawsze jest słodko" miało być oczywiscie 'nie zawsze jest słodko"
Awatar użytkownika
koniczynka31
Posty: 95
Rejestracja: 07 mar 2005 01:00

Post autor: koniczynka31 »

Wasza Oleńka mimo wszystko była prezentem od Boga danym na zewnątrz. Nasza Paulinka jest prezentem od wewnątrz i tu graja hormony, geny, cechy charakteru które widać gołym okiem, że ma po tacie lub mamie :) Ja troche sie boję czy będę mogła pokochać wszystkich równo. WPaulinie widze siebie jak byłam mała. Powtarza nie wiedząc o tym moje gesty i słowa, tych samych rzeczy sie boi i z tych samych cieszy. Ma podobne zainteresowania i pieprzyki w tych samych miejscach. Często słyszę, że jesteśmy jak dwie krople wody :D Patrze na nią, ciesze sie że rozwija skrzydła i wzruszam sie ile w niej jest z nas. Czy tak będzie z prezentami danymi z zewnatrz? Ile niewiadomych będę musiała rozwiążać a ile pozostanie nierozwiązanych?
Mamusia i tatuś w ciąży adopcyjnej od 27 lipca 2005 :flowers:
Awatar użytkownika
doreczka
Posty: 74
Rejestracja: 31 paź 2004 00:00

Post autor: doreczka »

Witam!
Droga Koniczynko przeczytałam wszystkie wypowiedzi w tym temacie i powiem szczerze, że jestem zaskoczona!!!!!!!!
Po pierwsze tym, że w jakiś sposób jakimś kryterium są Twoje zarobki, po drugie: skoro jesteś tak dobrze sytuowana i zdesperowana, aby adoptować dziecko nic nie powinno Cię zatrzymać, po trzecie wspomniałaś coś o Medycznym wykształceniu - Jest bardzo pomocne przy leczeniu i rechabilitacji opuszczonych dzieci.
Ja też dobrze zarabiam, choć może nie tak dobrze jak Ty i w naszym przypadku o ile pamiętam nie było wpychania nam chorego dziecka, tylko pytanie, czy gdyby było chore to czy widzielibyśmy szansę na danie mu miłości i rehabilitację.
Nikt od nas nie wymagał płacenia z góry 900 zł. Wpłaciliśmy cegiełkę, którą można odliczyć od podatku jako darowiznę, nikt od nas nie wymagał wpłacania zaliczek na warsztaty. Płaciliśmy w trakcie warsztatów
po 80 zł od pary za dzień. Potraktowano nas po ludzku choć byliśmy bardzo spięci. Nie mieliśmy dzieci.............
I chcieliśmy jakieś pokochać. Jasne, że zastrzega się jakąś granicę wiekową dziecka i mówi się o swoich wymaganiach, ale wierzcie mi dziewczyny, że dzięki warsztatom prowadzonym, przez obecną p. dyrektor na adopcję trzeba było spojrzeć z punktu widzenia dziecka, często opuszczonego, niekochanego i chorego.
My jesteśmy ważni, ale ważniejsze są dzieci!!!!!!!!
I od tego trzeba zacząć. To że mówimy o sobie , że mamy wspaniałe dobrze funkcjonujące, majętne rodziny, nie zawsze jest takie oczywiste...........Każdy chciałby dziecko o pięknej studentki o wysokim IQ....................Ale takie dzieci nie zdażają sie nazbyt często.
Albo kochasz, albo się boisz..................
Przeszliśmy wielką szkołę życia. Nie będę tu o wszystkim pisać.
Ale dobrze się stało, że ją przeszliśmy, bo dorośliśmy do tego, żeby pokochać dziecko chore, takie które potrzebuje nas bardzo, dziecko opuszczone w szpitalu......................
Wy się możecie burzyć, ale teraz wiem, że nie w każdym momencie życia jesteśmy gotowi na miłość bezwarunkową...........
Mówcie co chcecie o obecnym personelu placówki KOA w Opolu, ale ja wiem jedno te kobiety walczą nie tylko o rodziny dla dzieci, ale przede wszystkim o dzieci i o to, aby dzieci miały dom i szukają im najlepszego domu z możliwych. A dobry dom, to dom pełen miłości i akceptacji i tak na prawdę wcale nie jest ważne ile ma się samochodów i pieniędzy. Najważniejsza jest miłość.
Nasz syn ma ciężką wadę serca, czekają go jeszcze 2 operacje w czasie których wszystko może się zdarzyć, a jednak kochamy Go i będziemy z Nim. To nie Jego wina , że urodził się chory.
Jedna z pielęgniarek zaczepiła mnie i powiedziała, że gdyby to było rodzone dziecko to jakoś byłoby mi łatwiej....................A ja jej na to - To nie ma znaczenia, my Go i tak kochamy, to jest NASZ SYN!!!!!
Pomyślcie o tym roztrząsając swoje żale na temat OA.Prawda o nas samych nie zawsze jest przyjemna, ale zawsze wyzwala człowieka.
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Post autor: Bea_7 »

doreczka pisze:Nasz syn ma ciężką wadę serca, czekają go jeszcze 2 operacje w czasie których wszystko może się zdarzyć, a jednak kochamy Go i będziemy z Nim. To nie Jego wina , że urodził się chory.
Jedna z pielęgniarek zaczepiła mnie i powiedziała, że gdyby to było rodzone dziecko to jakoś byłoby mi łatwiej....................A ja jej na to - To nie ma znaczenia, my Go i tak kochamy, to jest NASZ SYN!!!!!
Doreczko :cmok:
Bardzo sie wzruszyłam, czytając Twoje mądre słowa, czuje się, że pisałaś je z głębi swojego serca!
Pozdrawiam Cię gorąco i mam nadzieję, że Wasz synek wróci do zdrowia.
Awatar użytkownika
kucolka
Posty: 50
Rejestracja: 19 kwie 2005 00:00

Post autor: kucolka »

A tu akurat też mogę wtrącić swoje trzy grosze, nasz Maciuś jest dzieckiem z obniżoną odpornoscią, po operacji serduszka, pod stałą kontrolą CZD w Warszawie i poradni kardiologicznej, ale to akurat nie ma dla nas żadnego znaczenia, prawdą jest że dziecko trzeba pokochać i przyjąć z całym "dobrodziejstwem inwentarza" inaczej można dostać nieżle po głowie. Bywalczyni moja siostrzeniczka jest jak dwie krople wody podobna do mnie, ma nawet mój charakterek :P ale moje dzieci to moje dzieci "poczęte z naszej miłości" i nawet piegi mają tam gdzie mój mąz, fakt że ich nie urodziłam to tylko mój ból, ale bez żadnego wpływu na moje odczuwanie miłosci, bezwarunkowej, za nic w świecie nie zgodziłabym się na inny scenariusz mojego życia. Ten który wybrał pan Bóg jest najlepszy :P [/code]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ośrodki i procedury adopcyjne”