Wszystko mija - nawet najdłuższa żmija.
Z niusów. Pracuję w nowej pracy, wychodzę wcześniej- czas był po temu najwyższy gdyż Brunetka ma tragiczne oceny.
Dobrze, że zachowanie dobre.
Blondynka wprost przeciwnie. Tzn oceny dobre, zachowanie w szkole dobre, ale w domu wiele pozostaje do życzenia.
Zwyczajem społeczeństw rozwiniętych robimy raz na tydzień narady rodzinne.
Na których każdy mówi co mu dolega.
Na narady nie zapraszamy dyskryminująco babci Ani gdyż zdominowałaby je narzekaniem.
Można rzecz, że pozostałe chwile , których nie poświęcamy na narady rodzinne babcia Ania zużywa na narzekanie.
Ale do rzeczy.
Narady rodzinne są bardzo fajne. Mi na ostatniej powiedziono, że mogę używać kompa po 19.30 bo mam skłonność do uzależniania się od niedobrych seriali amerykańskich o kobietach sukcesu.
I bynajmniej nie rzekł tego ojciec tylko dwójka mich dzieci.
W ramach retorsji wyznaczyłam dyżury po wspólnych posiłkach.
Blondynka sprząta poniedziałek, wtorek, środę,
Brunetka czwartek, piątek, sobotę.
A w niedzielę my. Grunt to się urządzić.
W następną sobotę wprowadzę zasady dotyczące robienia prania, a co lepsze sztuki mojej odzieży ukryję na jakieś pół roku.
Wpadłam też w szpony sprzedaży online. Dlatego, że dwa razy się cieszę, raz jak kupuję, a raz jak odsyłam.
A wpadłam w te szpony gdyż schudłam niemiłosiernie w wyniku choroby i stwierdziłam, że a) raz się żyje ( przynajmniej raz tutaj), b) nie będę już raczej chudsza i piękniejsza niż teraz.
Krótko mówiąc nie ma na co czekać.
Moje wybory odzieżowe konsultuję z Blondynką, która jest podle ironiczna, ale prawdę powie zawsze bez owijania w bawełnę.
I to jest kolejna zaleta posiadania córek.
Co do Brunetki, maniana edukacyjna, stwierdziłam, że z jej urodą zawsze może zostać modelką i miedzy 18 a 20 rokiem życia zarobić kupę kasy oraz żyć dostatnio do emerytury.
Problem w tym, że Brunetka ma w głębokim poważaniu karierę modelki, ciuchy i ładny wygląd a już wyobrazić ją sobie jak coś prezentuje nie pękając przy tym ze śmiechu jest w zasadzie niemożliwe.
Mam problem, kompletnie nie widzę przyszłości zawodowej Brunetki- można powiedzieć, że jest zainteresowana byciem Calineczką i wyjściem za mąż za księcia. Pod warunkiem, że to ona będzie nosić spodnie i mieć w domu 150 psów różnych ras.
Pozostałe opcje jej nie interesują.
No nic , na wiosnę rozpoczynamy kolejną edukację pedagogiczną.
Już widzę te natchnione psycholożki jak sobie radzą z moją Brunetką.
No i wyszła kolejna kwestia związana z adopcją jakiej nikt nie przewidział. Otóż moje dziewczyny dumne oczywiście z adopcji powiedziały o niej koleżankom, przy czym te im nie wierzą.
Przy czym ja też nie jestem wiarygodna.
Bo wiadomo, matka zawsze kłamie w interesie córek
.
Będę chyba musiała zanieść orzeczenie sądu w tej sprawie i przedstawić bandzie jedenastolatek.
I.