14 długich dni
: 08 kwie 2019 21:26
Cześć!
Jestem tu nowa i czytając Wasze historie staram się stosunkowo od niedawna. Od 10 miesięcy staramy się o dziecko, ale dopiero od 3 cykli z "pełnym wspomaganiem": Dostinex (na zbicie prolaktyny) + Aromek + Ovitrelle.
Mimo tego... czasem czuję, że to mnie przerasta. Miesiąc dzieli się na kilkanaście dni pełnych nadziei, że tym razem się uda, 3 dni codziennych starań i 14 dni, podczas których odchodzę od zmysłów.
Znajomi mówią: "Nie możesz się tak stresować" i zasypują historiami par, które zaszły wtedy jak przestały się starać. Fajnie, ale... nie da się o tym nie myśleć, skoro stale muszę monitorować cykl, nie da się być spontanicznym kiedy muszę w określonym dniu stawić się na USG, a mąż musi mi wykonać zastrzyk, kiedy przez kolejne 14 dni odmawiam lampki wina czy wyjść na piwo, bo wolę dmuchać na zimne, kiedy wszystkie wyjazdy muszę planować tak, żeby nie wypadła mi wtedy wizyta u lekarza, kiedy rodzina dopytuje "i jak". Jak, do cholery, być wtedy spontanicznym, nie przejmować się i "sobie odpuścić"? No jak...?
Chyba dlatego znalazłam to forum, żeby poczuć się normalniejszą, żeby móc panikować, gadać o tym, czytać i nie czuć się ocenianą. Nie czuć się wariatką, dlatego że przez te 14 długich dni codziennie googluję "wczesne objawy ciąży" i każdą drobną dolegliwość ze strony mojego ciała staram się pod nie podciągnąć albo wręcz przeciwnie - staram się nastawić na to, że się nie udało, żeby nie czuć potem rozczarowania. Bywa, że wyobrażam sobie, że się udało, analizuję każdy aspekt tego co mnie czeka. Bywa, że tak bardzo boję się, że poronię.
Powiedzcie mi proszę, że nie jestem w tym bałaganie myśli sama
Jestem tu nowa i czytając Wasze historie staram się stosunkowo od niedawna. Od 10 miesięcy staramy się o dziecko, ale dopiero od 3 cykli z "pełnym wspomaganiem": Dostinex (na zbicie prolaktyny) + Aromek + Ovitrelle.
Mimo tego... czasem czuję, że to mnie przerasta. Miesiąc dzieli się na kilkanaście dni pełnych nadziei, że tym razem się uda, 3 dni codziennych starań i 14 dni, podczas których odchodzę od zmysłów.
Znajomi mówią: "Nie możesz się tak stresować" i zasypują historiami par, które zaszły wtedy jak przestały się starać. Fajnie, ale... nie da się o tym nie myśleć, skoro stale muszę monitorować cykl, nie da się być spontanicznym kiedy muszę w określonym dniu stawić się na USG, a mąż musi mi wykonać zastrzyk, kiedy przez kolejne 14 dni odmawiam lampki wina czy wyjść na piwo, bo wolę dmuchać na zimne, kiedy wszystkie wyjazdy muszę planować tak, żeby nie wypadła mi wtedy wizyta u lekarza, kiedy rodzina dopytuje "i jak". Jak, do cholery, być wtedy spontanicznym, nie przejmować się i "sobie odpuścić"? No jak...?
Chyba dlatego znalazłam to forum, żeby poczuć się normalniejszą, żeby móc panikować, gadać o tym, czytać i nie czuć się ocenianą. Nie czuć się wariatką, dlatego że przez te 14 długich dni codziennie googluję "wczesne objawy ciąży" i każdą drobną dolegliwość ze strony mojego ciała staram się pod nie podciągnąć albo wręcz przeciwnie - staram się nastawić na to, że się nie udało, żeby nie czuć potem rozczarowania. Bywa, że wyobrażam sobie, że się udało, analizuję każdy aspekt tego co mnie czeka. Bywa, że tak bardzo boję się, że poronię.
Powiedzcie mi proszę, że nie jestem w tym bałaganie myśli sama