Słowa,które bolą

Pamiętaj że nie jesteś sam w walce z niepłodnoscią! Na tym podforum piszemy o targajacych nami uczuciach. O naszych największych radościach i ogromnych smutkach. Staramy się sobie wzajemnie pomóc, a przez to pomagamy także samemu sobie.

Moderator: Moderatorzy Muszę o tym porozmawić

Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Słowa,które bolą

Post autor: yennefer23 »

hebanowe noce nie rozumiem, po co bawic sie w kotka i myszke z calym swiatem? dla mnie o wiele prostszym i skuteczniejszym sposobem jest spokoj, pozytywne nastawienie i otwarta rozmowa na temat. dopiero jak to nie dziala stosuje bardziej zdecydowane srodki, np. :firing: lub :bash:
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
hebanowe noce
Posty: 59
Rejestracja: 13 kwie 2012 00:34

Re: Słowa,które bolą

Post autor: hebanowe noce »

yennefer23 pisze:hebanowe noce nie rozumiem, po co bawic sie w kotka i myszke z calym swiatem? dla mnie o wiele prostszym i skuteczniejszym sposobem jest spokoj, pozytywne nastawienie i otwarta rozmowa na temat. dopiero jak to nie dziala stosuje bardziej zdecydowane srodki, np. :firing: lub :bash:
Być może ja jestem mniej otwarta od Ciebie. Jasne, że można wszystkim mówić wprost, ale nie każdy lubi rozpowiadać ciotkom i sąsiadkom o swoim prywatnych sprawach, rozterkach, obawach. Ludzie są wścibscy i dlatego pytają. Najważniejsze, żeby otwarcie rozmawiać o niepłodności z bliskimi, ale czy naprawdę potrzebne są takie informacje sąsiadce z drugiego końca ulicy?
makrogruczolak, wtórna niedoczynność tarczycy, niedomoga lutealna, polip endometrialny...

Udało się... nagle... 30.07.12 dwie blade kreski
Awatar użytkownika
Gość

Re: Słowa,które bolą

Post autor: Gość »

hebanowe noce pisze:a wy to dla czego nie ma cie dzieci, macie jakieś problemy?
tak się kiedyś odgryzłam jak 5 miesięcy po slubie pewna życzliwa cioteczka mojego eks męża wyskoczyła na imieninach eks teściowej, czy już się dziecko u nas szykuje... z głupia franc, niewiele mysląc rzuciłam pytaniem " a Gośka i Marcin jak w tych sprawach" ?

Od razu była zmiana tematu
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Słowa,które bolą

Post autor: yennefer23 »

hebanowe noce pisze: nie każdy lubi rozpowiadać ciotkom i sąsiadkom o swoim prywatnych sprawach, rozterkach, obawach.
alez ja tak nie uwazam. wrecz przeciwnie. jednak, czym innym jest ochrona prywatnosci a czym innym wykrecanie kota ogonem. na pytanie "a Wy kiedy?" mozna powiedziec "Chcielibysmy miec dzieci, ale na razie nie mozemy/nie jest nam dane. Jest to nasza prywatna sprawa i nie chce o tym rozmawiac. Prosze to uszanowac". Tak wlasnie powiedzialam nowym kolezankom w nowej pracy (tylko bardziej milo i kolokwialnie to ujelam). Podobnie powiedzialam i sasiadce jakis czas temu :)
Zreszta wydaje mi sie, ze to nie zawsze jest kwestia czyjejs niezdrowej ciekawosci, czy wrodzonego wscibstwa. Odniose sie znow do swojego przypadku: przeciez to naturalne ze jak sie poznaje nowych ludzi to sie z nimi rozmawia. Tak samo, naturalne jest ze rozmowa nie dotyczy tylko ulubionych ksiazek czy filmow, ale i zwiazkow, dzieci, miejsca pochodzenia. Dla mnie naturalnym bylo wiec jak padlo - do 34 letniej kobiety pytanie innych kobiet w podobnym wieku, "a Wy dzieci macie"? Nie zawsze ludzie chca zle, nie zawsze chca wykorzystac nasza chorobe przeciwko nam.
A jak ktos chce wyraznie dokopac - to sam sie prosi o :firing:
i dostaje :D
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
bawareczka
Posty: 15997
Rejestracja: 28 sie 2009 00:00

Re: Słowa,które bolą

Post autor: bawareczka »

yennefer23 pisze:Nie zawsze ludzie chca zle, nie zawsze chca wykorzystac nasza chorobe przeciwko nam.
dokladnie
i nie zawsze trzeba im sie odgryzc, mozna poprostu powiedziec.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Słowa,które bolą

Post autor: Gość »

hebanowe noce pisze:Być może ja jestem mniej otwarta od Ciebie. Jasne, że można wszystkim mówić wprost, ale nie każdy lubi rozpowiadać ciotkom i sąsiadkom o swoim prywatnych sprawach, rozterkach, obawach. Ludzie są wścibscy i dlatego pytają. Najważniejsze, żeby otwarcie rozmawiać o niepłodności z bliskimi, ale czy naprawdę potrzebne są takie informacje sąsiadce z drugiego końca ulicy?
ja się podpisuję pod tym co napisałaś, również wynika to z mojego charakteru, niestety nie jestem otwarta na wszystkich, wynika to z faktu, że nie raz zostałam zraniona przez swoją "otwartość".
hebanowe noce
Posty: 59
Rejestracja: 13 kwie 2012 00:34

Re: Słowa,które bolą

Post autor: hebanowe noce »

No fakt, że można powiedzieć normalnie, ale to wydaje się być trudniejsze.
Osobiście wkurzało mnie, jak ktoś mi mówił, żebym sobie w końcu takie zrobiła, gdy zachwycałam się jego bobasem. Bardzo lubię dzieci, dla mnie to są małe cudy i to, że mam takie i owakie problemy nie sprawiało, że tych dzieci unikałam. Niemniej jednak takie teksty wprawiały mnie w zakłopotanie.

Kilka lat temu zwierzyłam się komuś z rodziny partnera, że mam wysoką prolaktynę (akurat wróciłam z diagnostyki gruczolaka i dlatego właśnie wywiązała się ta rozmowa). Rozmówczyni spytała, co to oznacza, więc powiedziałam normalnie, że muszę to leczyć, bo mogę mieć kiedyś problemy z płodnością. To był czas, kiedy jeszcze się uczyłam, tak samo mój partner, więc tak czy siak wiadomo było, że na dziecko jeszcze nie czas. Kilka lat później to się na mnie odbiło, bo ta sama osoba powiedział "ale ty przecież jesteś bezpłodna". Teraz na święta wielkanocne i BN ta część rodziny życzy nam, żeby za rok obchodzić je w większym gronie. Czujnie patrzą, czy piję alkohol, kiedyś nawet przechodziłam i próbowali mnie częstować, choć sami wtedy nie pili, tak po prostu. Na koniec lipca zobaczyłam na teście dwie kreseczki, jeszcze nie wiem, czy będzie dobrze, ale jakby co, to w ogóle im nie powiem o ciąży za tę wścibskość (to, co napisałam, to nie wszystko), bo nie mam ochoty.
makrogruczolak, wtórna niedoczynność tarczycy, niedomoga lutealna, polip endometrialny...

Udało się... nagle... 30.07.12 dwie blade kreski
Awatar użytkownika
Gość

Re: Słowa,które bolą

Post autor: Gość »

hebanowe noce teraz najważniejsze żeby z dzidzią było wszystko ok, niczym więcej się nie przejmuj i nie denerwuj :bigok:
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Słowa,które bolą

Post autor: yennefer23 »

Magiśka pisze: niestety nie jestem otwarta na wszystkich, wynika to z faktu, że nie raz zostałam zraniona przez swoją "otwartość".
hebanowe noce pisze: Niemniej jednak takie teksty wprawiały mnie w zakłopotanie.
Magiśka , habanowe noce ale wg mnie to nie kwestia otwartosci lecz asertywnosci raczej.
a te musialam sobie sama wypracowac w ostatnich latach, bo inaczej naprawde byloby zle ze mna. jeszcze poltora roku temu po kazdym nawet nieswiadomym nawiazaniu kogokolwiek gdziekolwiek w jakiejkowiel sytuacji do naszego "nie posiadania dzieci" zatykalo mnie, gadalam jakies bzdury ktore mi slina na jezyk przyniosla, a potem wyrykiwalam sie w domu lub w lazience.
w momencie gdy tak na serio stanelismy przed trudnymi decyzjami (czytaj: in vitro) musielismy sie jednak skonfrontowac z nasza nieplodnoscia. konkretnie: ja musialam, bo moj to spokojny czlowiek, bierze zycie jakim jest. przemyslec rozne opcje (od zlosci i krzyku - to sie rozdzwiedzmy i bedzie spokoj) po adopcje i bezdzietnosc. dopiero wtedy zaczelo do mnie docierac, ze ja/my nadal mamy wybor. co prawda nie jest taki jak tam sobie kiedys wymarzylismy (3 dzieci w krotkim odstepie czasu) ale nadal jest.
odbudowujac jakie takie poczucie wlasnej wartosci zaczelo do mnie docierac ze takie robienie tajemnicy wokolo naszej choroby powoduje dla mnie (nie dla innych) wiecej problemow i stresow niz otwarte postawienie sprawy.
i potem juz poszlo

zmierzam do tego, ze to nie jest tak, ze np. ja jestem super - taka "hop do przodu", odwazna czy otwarta. wypracowalam a raczej caly czas staram w sobie wypracowywac taka postawe odnosnie choroby.
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
mad_max
Posty: 1263
Rejestracja: 21 lis 2011 21:18

Re: Słowa,które bolą

Post autor: mad_max »

yennefer23 pisze:
Magiśka pisze: niestety nie jestem otwarta na wszystkich, wynika to z faktu, że nie raz zostałam zraniona przez swoją "otwartość".
hebanowe noce pisze: Niemniej jednak takie teksty wprawiały mnie w zakłopotanie.
Magiśka , habanowe noce ale wg mnie to nie kwestia otwartosci lecz asertywnosci raczej.
a te musialam sobie sama wypracowac w ostatnich latach, bo inaczej naprawde byloby zle ze mna. jeszcze poltora roku temu po kazdym nawet nieswiadomym nawiazaniu kogokolwiek gdziekolwiek w jakiejkowiel sytuacji do naszego "nie posiadania dzieci" zatykalo mnie, gadalam jakies bzdury ktore mi slina na jezyk przyniosla, a potem wyrykiwalam sie w domu lub w lazience.
w momencie gdy tak na serio stanelismy przed trudnymi decyzjami (czytaj: in vitro) musielismy sie jednak skonfrontowac z nasza nieplodnoscia. konkretnie: ja musialam, bo moj to spokojny czlowiek, bierze zycie jakim jest. przemyslec rozne opcje (od zlosci i krzyku - to sie rozdzwiedzmy i bedzie spokoj) po adopcje i bezdzietnosc. dopiero wtedy zaczelo do mnie docierac, ze ja/my nadal mamy wybor. co prawda nie jest taki jak tam sobie kiedys wymarzylismy (3 dzieci w krotkim odstepie czasu) ale nadal jest.
odbudowujac jakie takie poczucie wlasnej wartosci zaczelo do mnie docierac ze takie robienie tajemnicy wokolo naszej choroby powoduje dla mnie (nie dla innych) wiecej problemow i stresow niz otwarte postawienie sprawy.
i potem juz poszlo

zmierzam do tego, ze to nie jest tak, ze np. ja jestem super - taka "hop do przodu", odwazna czy otwarta. wypracowalam a raczej caly czas staram w sobie wypracowywac taka postawe odnosnie choroby.

Ja spotkałam się z taką sytuacją w pracy. Pomimo tego, że sama walczę z niepłodnością nigdy w pracy nikomu nie powiedziałam, ale pracuje tam Ola, która popełniła ten błąd. Już wyjaśniam dlaczego, tak uważam. Jest obiektem plotek, żartów i naprawdę niesympatycznych sytuacji z powodu właśnie tego, że powiedziała o niepłodności. Nie mam siły przytaczać przykładów. Po tej sytuacji postanowiłam NIGDY nie mówić o swoim problemie bo zdrowe osoby, które bez problemu zachodzą w ciążę lub mają dzieci traktują osoby z problemem niepłodności jak kosmitów albo kogoś gorszego.
Nie jestem odważna w mówieniu o problemie który mam. Przeraża mnie ludzka nieżyczliwość, brak współczucia lub nazwę to podłość niektórych osób.
IMSI grudzień 2012 13dpt beta 315 synuś [*] 20tc :cry2:
3 ICSI grudzień 2014 11dpt 144,8 12dpt 213 14dpt 549,7 23dpt pęcherzyk 32dpt mamy piękne serduszko
10.02 Maleństwo ma 1,5 cm rośnij Maleństwo
25.08 2015 35 tc Zosia jest już z nami :)
Awatar użytkownika
Gość

Re: Słowa,które bolą

Post autor: Gość »

mad_max zgadzam się, moim zdaniem, które wypowiedziałm już parokrotnie. polskie społeczeństwo nie dorosło do "problemu niepłodności" Moze gdyby więcej o tym mówić w mediach, w innych środkach masowego przekazu byłoby inaczej....
Awatar użytkownika
salinos
Posty: 76
Rejestracja: 18 gru 2009 01:00

Re: Słowa,które bolą

Post autor: salinos »

a ja Wam powiem, że są ludzi którzy niestety ciesza się z naszych nieszczęść, z naszych niepowodzeń... przekonałam się na własnej skórze.. bo dopóki gorzej Ci się wiedzie od kogoś to jest dobrze, jesteś git i super, ale jak juz zacznie Ci się lepiej powodzić to tylko patrzą czym nam się nie układa i słyszę różne docinki...mam ciocie, która po 6 latach zaszła w ciążę, poza tym miała mnóstwo innych problemów.. nie mieli kasy, nie poszli na swoje..wredna teściowa etc.; mnie i mojemu Mężowi teście pozwolili mieszkać w swoim mieszkaniu a sami się wyprowadzili.. i zmierzam do tego, że jak porzestałam udawać, że nic się nie dzieje, i zaczęłam mówić otwarcie, że nie możemy mieć dzieci to ucieszyła się z tego!!! i powiedziała: " a jednak też nie możecie mieć dzieci".. żebyście widziały jej radość w oczach... jak moje cierpienie sprawiło jej przyjemność...nawet nie umiem tego słowami opisać.. już nie wspomnę, że wtedy wyjęła kartę ciąży sprzed 16 lat i pokazywała i omawiała wszystko, nie pytając czy ja tego chcę, a wiecie, że wtedy nie miałam na w ogóle ochoty.. zaczęła się chwalić jak to ona była w ciąży.. coś strasznego..... ból do dzisiaj we mnie pozostał...
Awatar użytkownika
Gość

Re: Słowa,które bolą

Post autor: Gość »

salinos brak mi słów na to co napisałaś :glaszcze
Ludzie potrafią być tak bardzo okrutni, nie wiem skąd wynika taka postawa...
Awatar użytkownika
agnieszkaib
Posty: 56
Rejestracja: 07 wrz 2008 00:00

Re: Słowa,które bolą

Post autor: agnieszkaib »

salinos- Ja po wielu przeżyciach tez opowiedziałam rodzinie ,że mamy problem i nie możemy mieć dzieci bo zostało nam tylko invitro na które nas nie stać a ja mam 35 lat i to ostatni dzwonek.To nasze rodziny za naszymi plecami wygaduja takie rzeczy o nas ,że w głowie się nie mieści.Moja mama mówi za naszymi plecami,że jesteśmy nie dorobieni a moja siostra rozpowiedziała w pracy ,że jestem bezpłodniuchem i kaleką.A rodzina męża wypieła sie na nas bo tak im lepiej bo boją sie ,że mąż poprosi ich o wsparcie finansowe o czym nawet nigdy nie pomyślał.A i jeszcze co mnie najbardziej zabolało to ,że wszyscy się od nas odwrócili chociaż zawsze byliśmy na każde zawołanie i nikomu krzywdy nie zrobiliśmy .A tak naprawde nie wiedza po czyjej stronie leży problem bo wiemy czym by to się skończyło .Tak czy inaczej jesteśmy teraz sami mamy tylko siebie .Przykre ale prawdziwe.Czasem siedze i płacze bo nie potrafie uwierzyc ,że sa tak wredni ludzie i to w najbliższej rodzinie.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Słowa,które bolą

Post autor: Gość »

Dlatego uważam że im mniej mówisz, tym spokojniej śpisz...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muszę o tym porozmawiać”