Prośba o poradę
: 01 wrz 2017 10:13
Witam serdecznie!
Dokładnie dziś mija nam 3 lata bezskutecznych starań o dziecko. W tym czasie wokół mnie pojawiło się mnóstwo ciąż, mnóstwo dzieci i mnóstwo szczęśliwych rodzin. Problemem naszej niepłodności jest prawdopodobnie bardzo słabe nasienie męża. W zeszłym roku, po ciężkim leczeniu męża dużymi dawkami sterydów udało mi się zajść w ciążę. Niestety radość skończyła się w 8tc, kiedy na usg okazało się, że serduszko przestało bić. Jakoś się pozbieraliśmy, choć w tym samym czasie w ciąży była moja szwagierka. Ciężki to był czas, kiedy musiałam patrzeć jak rośnie jej brzuch, słuchać jak opowiada o ruchach dziecka, pokazuje ubranka... ale jakoś dałam radę. Po 3 miesiącach po poronieniu dostaliśmy zgodę na ponowne starania - do dziś bezskuteczne. Wyniki męża w tym czasie pogorszyły się jeszcze bardziej. Nie potrafię wpłynąć na męża, aby poszedł do lekarza... Kupiłam suplementy, o których non stop zapomina, przygotowuję sałatki, żeby było jak najzdrowiej - on ich nawet nie tknie, a na moje prośby słyszę, ze on nie jest królikiem... Dodatkowo uwielbia piwo - tygodniowo potrafi wypić 5-10 butelek. Ma bardzo stresującą i odpowiedzialną pracę - piwo i gry komputerowo pomagają mu się odstresować - przynajmniej tak ciągle powtarza. Mąż uważa, że winą naszej niepłodności jest moje zbyt duże pragnienie dziecka. Już nie raz usłyszałam, że już dawno mielibyśmy dziecko, gdybym przestała o tym non stop myśleć i mówić. Wiem, że jestem na tym punkcie bardzo "zafiksowana", faktycznie cały czas myślę o dziecku, mebluje pokoik, wyobrażam sobie jak tule maleństwo, ale nie potrafię odpuścić. Boli mnie też, że mąż ma za nic moje prośby, groźby i płacz, żeby choć trochę zmienił swoje nawyki. Ja już po prostu nie wiem co robić. Jak odpuścić, kiedy tak bardzo pragnę dziecka, jak nie zniszczyć naszego związku? Nikt mnie nie rozumie, jakie to żenujące, kiedy człowiek musi na forum, obcym ludziom pokazywać swoje emocje, bo nawet nie ma komu o tym wszystkim opowiedzieć...
Dokładnie dziś mija nam 3 lata bezskutecznych starań o dziecko. W tym czasie wokół mnie pojawiło się mnóstwo ciąż, mnóstwo dzieci i mnóstwo szczęśliwych rodzin. Problemem naszej niepłodności jest prawdopodobnie bardzo słabe nasienie męża. W zeszłym roku, po ciężkim leczeniu męża dużymi dawkami sterydów udało mi się zajść w ciążę. Niestety radość skończyła się w 8tc, kiedy na usg okazało się, że serduszko przestało bić. Jakoś się pozbieraliśmy, choć w tym samym czasie w ciąży była moja szwagierka. Ciężki to był czas, kiedy musiałam patrzeć jak rośnie jej brzuch, słuchać jak opowiada o ruchach dziecka, pokazuje ubranka... ale jakoś dałam radę. Po 3 miesiącach po poronieniu dostaliśmy zgodę na ponowne starania - do dziś bezskuteczne. Wyniki męża w tym czasie pogorszyły się jeszcze bardziej. Nie potrafię wpłynąć na męża, aby poszedł do lekarza... Kupiłam suplementy, o których non stop zapomina, przygotowuję sałatki, żeby było jak najzdrowiej - on ich nawet nie tknie, a na moje prośby słyszę, ze on nie jest królikiem... Dodatkowo uwielbia piwo - tygodniowo potrafi wypić 5-10 butelek. Ma bardzo stresującą i odpowiedzialną pracę - piwo i gry komputerowo pomagają mu się odstresować - przynajmniej tak ciągle powtarza. Mąż uważa, że winą naszej niepłodności jest moje zbyt duże pragnienie dziecka. Już nie raz usłyszałam, że już dawno mielibyśmy dziecko, gdybym przestała o tym non stop myśleć i mówić. Wiem, że jestem na tym punkcie bardzo "zafiksowana", faktycznie cały czas myślę o dziecku, mebluje pokoik, wyobrażam sobie jak tule maleństwo, ale nie potrafię odpuścić. Boli mnie też, że mąż ma za nic moje prośby, groźby i płacz, żeby choć trochę zmienił swoje nawyki. Ja już po prostu nie wiem co robić. Jak odpuścić, kiedy tak bardzo pragnę dziecka, jak nie zniszczyć naszego związku? Nikt mnie nie rozumie, jakie to żenujące, kiedy człowiek musi na forum, obcym ludziom pokazywać swoje emocje, bo nawet nie ma komu o tym wszystkim opowiedzieć...