Nadzieja21 pisze:
Witam .
Ja sie leczę w klinice w gyncentrum i nie jestem zadowolona, podejscie maja tasmowe tak chdzbyśmy były tylko do produkcji komórek stworzone Co wizyta to inny lekarz przeciepuja pacjetkami jak piłeczkami ,a gdzie intywnosc brak .Żeby cos sie dowiedzieć to trzeba na siłe sie dopytywać i odpowiedz lekarza zawsze jest standardowa "Bo tak się często zdarza ". Tylko kasa sie liczy i to gruba .Jak nie było podejscia do in vitr refudowanego to jeszcze sie liczyli z pacjetem a teraz juz nie ,jak nie ta to przyjdzie nastepna . Bo ile by człowiek dał żeby mieć ten największy skarb jakim jest maleństwo.
W 100% zgadzam się z Twoją opinią. Jestem po 3 in vitro (2 w ramach programu MZ) w Gyncentrum i to co się tam dzieje przypomina taśmociąg. Pierwszy zabieg miałam w 2012 r. i nie da się tego w żaden sposób przyrównać do tego co dzieje się teraz. Niczego nie można się dowiedzieć, o wszystko trzeba pytać, ulubiona odpowiedź "niestety, zdarza się", "porozmawiamy na następnej wizycie". Przerzucanie pacjentów pomiędzy lekarzami. Notoryczne opóźnienia wizyt - nawet godzinne, wypełnianie kartotek na korytarzu, problem z otrzymaniem recepty na zastrzyki/leki do stymulacji żeby je kupić gdzie indziej niż w ich aptece na parterze.
W dniu dzisiejszym miałam transfer i w niczym nie przypominał on dwóch poprzednich. Przy poprzednich transferach, zaraz po podaniu zarodka położna zmieniała położenie fotela, przykrywała mnie kocem i tak leżałam 20 minut, a potem szłam do domu. Dzisiaj po podaniu zarodka kazano mi się podnieść i przejść na łóżko, które położna przywiozła z sali pobytu dziennego, przewieziono mnie do wspomnianej sali i tam sobie leżałam 20 minut. No ok, przyjęłam do wiadomości, ale największy szok czekał mnie po wstaniu z łóżka. Już leżąc czułam, że coś mi się plącze w okolicy stóp, po wstaniu z łóżka okazało się że są to jednorazowe papcie, które zostały po poprzedniej pacjentce, ponieważ nikt nie zmienił pościeli.
Gdyby nie to, że w przypadku zmiany kliniki wylądowalibyśmy na końcu listy chętnych to już dawno zmieniłabym klinikę.