Autor:

Data publikacji:

13.03.2003

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Choroba sieroca

choroba sieroca

Autor: Magdalena Lesiak

Choroba sieroca – występujący u dziecka zespół zaburzeń i opóźnień w rozwoju fizycznym, ruchowym i psychicznym spowodowany długotrwałą rozłąką z osobami bliskimi (rodzicami, matką). Jest chorobą braku miłości. Może dotyczyć także dzieci, które mają dom i rodzinę, ale występują tam nieprawidłowe relacje.

Fazy choroby sierocej:

  1. Faza protestu – charakteryzuje się tym, że dziecko sprzeciwia się rozstaniu z matką krzykiem i płaczem. U starszych dzieci protest ten przybiera formę agresji słownej i fizycznej ( agresja na zewnątrz i autoagresja).
  2. Faza rozpaczy – dziecko w dalszym ciągu odczuwa lęk i zagrożenie, a ponieważ uznało, iż protest jest daremny zastąpiło go rozpaczą. Dziecko takie jest smutne, często płacze, mniej ożywione, po jakimś czasie obojętnieje.
  3. Faza wyobcowania (zobojętnienia) – rozpoznawana jest głownie ze względu na dalsze obojętnienie dziecka, które pozornie jest pogodzone z losem i przystosowane. Aktywność ulega dalszemu zahamowaniu, pojawiają się zachowania stereotypowe a także objawy zahamowania rozwoju umysłowego i emocjonalnego.


Charakterystyczne objawy:

Apatia, trudności w nawiązywaniu kontaktu („pusty wzrok”), zwolnione tempo rozwoju fizycznego i umysłowego, obniżenie lub wzmożenie napięcia mięśniowego, obniżona odpor-ność na infekcje, niechęć do jedzenia, zaburzenia żołądkowo – jelitowe, wymioty, płacz, krzyk, protesty, regresja, zachowania stereotypowe( kiwanie się, bujanie, kręcenie głową, bezmyślne stukanie zabawkami, rzucanie przedmiotami), „lepkość uczuciowa’, przewlekłe stany apatyczno – depresyjne.

Następstwa choroby sierocej:

  1. Dotyczą głownie sfery emocjonalno – motywacyjnej oraz społecznej.
  2. Zahamowanie rozwoju uczuć wyższych, niedojrzałość uczuciowa, brak umiejętności dawania i odbierania miłości, skoki uczuciowe, osamotnienie, lęk, poczucie niższości, depresja
  3. Do głównych następstw należą (wg. Gessela):
    • zmniejszenie aktywności i zainteresowania otoczeniem,
    • brak integracji w całokształcie zachowań dziecka,
    • ubóstwo inicjatyw,
    • bezradność wobec nowych sytuacji społecznych lub stawianie przesadne-go oporu,
    • brak wyróżniających objawów przywiązania w stosunku do opiekunów, nadmierne zainteresowanie obcymi.

Możliwości kompensacji:

  1. Zaburzenia są odwracalne, choć nie znikają całkowicie!
  2. Osierocone dziecko powinno jak najszybciej znaleźć się w środowisku rodzinnym!
  3. Nie ma gotowych rozwiązań – efekty oddziaływań zależne są od długości pobytu dziecka w placówce, wieku dziecka, indywidualnych właściwości dziecka.
  4. Pomocne w łagodzeniu traumatycznych przeżyć dziecka są:
    • akceptacja – przyjęcie dziecka ze wszystkimi problemami, wadami, deficytami, trudną przeszłością;
    • współdziałanie – zaangażowanie się w rozpoznawanie i zaspokajanie potrzeb dziecka przy jego aktywnym udziale;
    • dawanie dziecku swobody – stymulowanie rozwoju dziecka, nie ograniczanie aktywności i inicjatywy oraz dążenia do samodzielności, respektowanie psychicznej niezależności, odrębnych przekonań dziecka, przy jednoczesnej wymianie do-świadczeń i służeniu radą.
    • uznanie praw dziecka – stosunek rodziców do dzieci i stosowane przez nich metody wychowawcze są adekwatne do poszczególnych etapów rozwoju.

Etapy terapii:

  1. Stadium oswajania –życzliwa i pełna miłość, bez narzucania się dziecku. Bycie z dzieckiem, towarzyszenie, akceptacja, pozorna bierność.
  2. Stadium nawiązywania porozumienia – dziecko, po okresie spokoju, zaczyna objawiać niepokój, agresję, następuje aktywizacja przeżytych w przeszłości stanów frustracji.
  3. Stadium normalności – dziecko zaczyna „czuć” i dochodzi do równowagi emocjonalnej, przywiązuje się do opiekunów.


Bibliografia
Kozak S. 91986) „Sieroctwo społeczne”
Wagner I. (1997) „Sieroctwo społeczne – przyczyny, następstwa, formy kompensacji”
Czeredrecka B. (1988) „Potrzeby psychiczne sierot społecznych”
Łopatkowa M. (1989) „Samotność dziecka”
Heine M., Gajewska G. (1999) „Sieroctwo społeczne i jego kompensacja“

Zebrała: Magda Lesiak

Komentarze

  • avatar
    dosia

    14/03/2003 - 13:03

    Droga Pani Magdo,
    serdeczne dzięki za ten artykuł. Czekam na więcej . Jeszcze nie zaczeliśmy porządnie przygotowywać się do adopcji więc na pewno pomogą nam takie wiadomości. I małe pytanko -
    Mój mąż został zaadoptowany w wieku lat 3.
    zdarzają mu się "mruczenia i gadania do garów" jak ja to określam. Np jak coś mu się rozsypie to np mówi "No i trzeba było się rozsypać ?" czasem z dużą złością. W ogóle jest to tzw "anioł" - czuły kochający -prawdziwy mężczyzna - Czy te złości to może być pozostałość po braku miłości przez pierwsze lata życia ?
    Pozdrawiam,
    Aldona
    Pozdrawiam,

    Mama Ani 22.01.2004, Pawełka 4.12.2005, i Zosieńki 17.12.2007
  • Dorunia

    14/03/2003 - 16:03

    Gdzieś czytałam że pierwsze objawy "choroby sierocej" moga pojawić się już u niemoląt czy to możliwe??
    Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
  • użytkownik usunął konto

    14/03/2003 - 21:03

    U niemowląt (dzieci do 12 m.ż) choroba sieroca może przejawiać się:
    1. opóźnieniami w rozwoju fizycznym i umysłowym – obniżenie poziomu rozwoju średnio o ok. 3-4 miesiące w stosunku do normy
    2. apatią, smutkiem, brakiem uśmiechu – brak podejmowania aktywności na widok dorosłego, bierność, „pusty” wzrok
    3. obniżonym lub wzmożonym napięciem mięśniowym – np. 6 –tygodniowe niemowlę ma zaciśnięte piąstki, wzięte na ręce nie daje się przytulić bo jest sztywne.
    4. obniżona odporność na infekcje
    5. ssanie poduszki, palców
    6. w późniejszych miesiącach kołysanie głową i całym ciałem

    Wszystkie te objawy biorą się z niezaspokojenia podstawowych potrzeb maluszka, podstawowych czyli niezbędnych do życia.
    U noworodka to potrzeba przytulania, bycia na rękach u mamy, zaspokajania uczucia głodu i innych fizjologicznych potrzeb tak szybko jak to możliwe. I od razu mamy odpowiedź, że na Oddziale preadopcyjnym a tym bardziej w Domu Dziecka dziecko nie otrzymuje tego. Może być mu zimno, za gorąco, może być głodny, mieć kolkę, zakrztusi się, przeszkadza mu intensywne światło czy głośne dźwięki. Kto zareaguje tak szybko jak mama w domu???
    Starsze niemowlę potrzebuje:
    1. stałej obecności matki lub innej bliskiej, znanej osoby,( są przypadki kiedy dzieci ze znacznymi opóźnieniami pod każdym względem, w momencie skierowania na rehabilitację i konieczności regularnych, bliskich kontaktów z rehabilitantką „ruszają” z rozwojem i nadrabiają);
    2. kontaktu fizycznego, noszenia na rękach, kołysania ( to nie rozpieszczanie, ale potrzeba!!!!);
    3. pocieszania gdy płacze (dzieci w domu dziecka po pewnym czasie przestają płakać i uchodzą za spokojne dzieci, a to już niestety rezygnacja );
    4. swobody ruchu i bezpiecznego otoczenia (moja Ola mając 3,5 miesiąca leżała w łóżeczku dla noworodków, gdzie nie było możliwości nawet przewrócenia się na drugi bok, a co dopiero mówić o innym ruchu, w związku z tym na początku miała problemy, bo „męczyłam” ją leżeniem na brzuchu i gimnastyką);
    5. dostarczania różnorodnych bodźców ( w domu dziecka jest dużo zabawek, ale jeszcze ktoś musi je podać i pokazać co się z nimi robi!)
  • użytkownik usunął konto

    14/03/2003 - 21:03

    Jasne, że niezaspokojone potrzeby z dzieciństwa, zwłasza w tak krytycznym okresie jakim jest wiek do 2-3 r.ż., mogą stanowic uraz i mieć wływ na funkcjonowanie dorosłego człowieka w różnych sferach, np. w emocjonalnej i społecznej. Ale w przypadku Pani męża nie mogę tego powiedzieć, bo go nie znam. Tak jak napisałam wcześniej wzystko zależy od długości pobytu dziecka w placówce, wieku dziecka, indywidualnych właściwości dziecka. Złość może byc długofalowym objawem choroby sierocej, ale nie musi, bo jest to uczucie i rakcja, które towarzyszą każdemu człowieki bez względu na to czy był w domu dziecka czy nie. Nie raz zdrzyło mi się wściekać na pralkę, spalony czajnik czy męża.
    Droga Pani Aldono, błagam, prosze nie pisac do mnie Droga pani Magdo!!!
  • użytkownik usunął konto

    17/03/2003 - 09:03

    Mój Kazik, przyszedł do nas w czwartym tygodniu życia i miał część tych objawów, od początku miałem przekonanie że był w szpitalu o te trzy tygodnie za dużo.
    jędrek
  • Dorunia

    17/03/2003 - 14:03

    Wiesz Jędrku, mi na początku wydawało się ze to nie możliwe, ale widze jak Adaś się zmienia i wiem że Jego to nie omineło. Teraz to cały czas mu się śmieją oczka, a wcześniej miał bardzo smutne poważne spojrzenie.
    Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
  • użytkownik usunął konto

    02/08/2004 - 15:08

    mam 18 lat i chodze do liceum ogólnokształcącego, mam problem, który chodzi za mną od małego dziecka...chociaz nie wiem czy w ogoole powinnam tutaj pisać bo nie mam pojęcia czy akurat dreczy mnie choroba, która jest opisywana na tej stronie. Jest to problem o qtoorym nikt nie wiem, prócz moyey najblizszej rodziny, z która mieszkam...i ktora również sie z tego smieje, i zazwyczaj robi sobie z tego zarty, lecz ya tego taq nie traktuje gdyż jest to bardzo uciązliwe i męczące. Nie wiem czy mozna to zaliczyc do choroby sierocej, gdyż moja rodzina jest w komplecie, moze rzeczywiscie jakby spojrzec na nia racjonalnie to nie jest udana, gdyż mójego tatę mozna zaliczyc do alkoholika, co wiaze sie z roznymi strasznymi przezyciami, lecz otrzymałam ze strony mojej mamy ogrom miłości, nigdy mnie nie oddzielano od rodziców. Pisze tutaj ,gdyz tu moge otwarcie o tym mówic i nie czuje tego strachu jaki objawia sie podczas gdy probuje rozmawiac o tym z osobami mi bliskimi. Mam objawy choroby sierocej , gdyz jak to moja rodzina naywa"chuśtam się" .Długo nie zwracałam na to uwagi, traktowałam to na pożadqu dziennym, lecz im jestem starsza coraz czesciej spedza mi to sen z powiek. "Chustanie się" pomaga mi w zaśnieciu, gdy się nie chuśtam nie potrafie zmrużyć oka, czasami musze chuśtac sie w dzień i nie potrafie ani nad tym zapanować ani tego wyjaśnić. Ostatnimi czasy jest naprawde źle, gdyż budze sie w nocy co jakieś pół godz chuśtając sie pszez sen, poprostu nie panuje nad tym. Chciałam isc z tym do psychologa, lecz jakos tak sie sprawy potoczyły ze nie wyshło. Nie wiem co mam z tym zrobić, boję sie co będzie jesli kiedyś w pszyszłości bede musiała z kims zamieszkać i to wyjdzie na jaw> Bardzo prosze o pomoc, chociaz jakąś wskazówke co mam robić. Czekam z niecierpliwośćia na odpowiedz.
  • Ktos1

    09/10/2004 - 23:10

    cze.potrzebuje pomocy a w sumie porady co mam robic.wydaje mi sie ze mój problem zwiazany jest z choroba sieroca.w skrócie opowiem o mojej przeszłosci.wszystko zaczeło sie juz chyba od moich narodzin.wazyłem niecały 1kg i miałem wiele powikłan a nawet wykryto u mnie astme i alergie na bardzo wiele rzeczy.wiekszosc czasu spedzałem w szpitalu.gdy miałem niecałe 3 lata przez decyzje lekarza na która zgodzili sie rodzice pojechałem do sanatorium w "rabce"(w górach na 2 koniec polski odemnie) gdzie spedziłem niecały rok.to był koszmar dla mnie.miałem bardzo długo koszmary z tego okresu i pamietam niektóre wydarzenia jakby to było wczoraj i to tam chyba zaczołem sie bujac (krecic głowa).z tego co mi mówił ojciec gdy przyjechałem do domu to przez miesiac sie nawet słowem nie odezwałem tylko siedziałem całymi dniami i patrzyłem sie w jakis punkt.pózniej jeszcze takze troche czasu spedziłem w szpitalu poniewaz cos sie stało.po tym okresie była mała przerwa ale znowu musiałem jechac do jakiegos sanatorium by sie leczyc.krótko mówiac 50% zycia spedziłem w sanatoriach.przez moje krecenie głowa bardzo wiele razy były kpiny i obgadywanie a takaze smianie.czasami potrafiłem tak mocno i szybko krecic głowa ze całe łuzko latało.robiłem to nieswiadomie ale takze czasami bez tego nie mogłem zasnac(pomagało mi to w zasnieciu).jak miałem ok.10lat matka zaczeła pic a ojciec pracował zagranica przez co miałem koszmar w domu.matka biła mnie prawie codziennie za byle co np. za to ze rozlałem wode.ona mnie wrecz katowała.potrafiła mnie bic bardzo długo.duzo razy chciałem sie zabic jak miałem troche wiecej lat.dzis mam 18lat jestem juz całkowicie zdrowy i nikt by nawet nie pomyslał ze tyle przezyłem i było zemna tak zle jednak czuje ze jest ze mna cos nie tak.krecenie głowa nie ustało a jest to dosc uciazliwe ale to nie wszystko.jezeli np.zdenerwuje sie to lepiej nie byc kołomnie i niszcze wszystko co mam podreka.dopiero pózniej mysle co ja robie i wogóle.moja matka jest alkocholiczka.nie kocham jej i boje sie tego ze jak kiedys wpadne wszał to zrobie jej cos.niewiem co mam robic.jak sobie pomóc,zmienic sie.czuje ze zchodze na zła droge.prosze kogos o pomoc.zeby mi doradził co mam robic.z góry dziekuje za pomoc
  • użytkownik usunął konto

    19/10/2004 - 20:10

    Mam to samo. Mam 22 lata, pracuje w duzej korporacji, studiuje informatyke. Coraz czesciej bardzo mi to przeszkadza W moim przypadku nie wie o tym nikt. Moja rodzina jest przekonana, ze dawno mi przeszlo. Ale niestety nie. Boje sie, ze nigdy nie przejdzie. Nie wiem co robic czesto mam stany depresyjne, ktore to moje niewyjasnialne zachowanie tylko poteguje. Czy mam o tym powiedziec swojej dziewczynie? Jak ona na to zareaguje. Nie jestem tez do konca pewien czy udaje mi sie tow pelni kontrolowac. Czy jestem jakis nienormalny? Jak powinienem sie leczyc? W szpitalu rodzice mnie zostawili zaledwie na noc (tychy nocy nie bylo wiecej niz 7... ). Fakt chyba od tamtej pory "kiwam sie" Nie ukrywam, ze mam niewielkie a moze wielkie.. problemy z nawiazywaniem kontaktow, (ktore calkowicieprawie znikaja po wypiciu kilu piwek ;)) jestem jednostką i zwykle mam bardzo złe mniemanie o sobie - czyli straszne niedowartościowanie. Czy ktoś może mi coś sensownego poradzic? Proszę! Odpowiedzcie na tego posta. W sieci nic wiecej nie znalazlem na ten temat! Jak widze nie jestem sam... pozdrawiam
    K
  • użytkownik usunął konto

    27/10/2004 - 21:10

    KOCHAM CIE!!!!!!!!!!!!1
  • użytkownik usunął konto

    02/11/2004 - 17:11

    mam pytanie. bylem adoptowany jako 3 letnie dziecko juz po przebyciu choroby sierocej. mam obecnie 32 lata i chcialbym wiedziec jakie sa skutki przebycia choroby sierocej u doroslych ludzi. inaczej chcialbym ustalic ktore moje obecne problemy moga miec zwiazek z tamtym przezyciem z dziecinstwa. prosze o odpowiedz. analittyk
  • użytkownik usunął konto

    10/11/2004 - 11:11

    nie jesteście sami. mam 27 lat i kiwam się odkąd pamiętam. miałem "rodzinę". matka i ojciec - ciągłe awantury aż w końcu nie odzywania się przez lata. po pewnym czasie rodzice zupełnie mi zobojętnieli. kiedy mialem 20 lat ojciec zmarł - nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. nie miałem prawie żadnych kolegów ani sympatii, zamykalem się w skorupie , unikałem kontaktów , nie chodziłem do knajp...rzuciłem jedne studia , potem drugie i trzecie... ciągle się buntowałem i obrażałem. zacząłęm brać prozac i sulpiryd na depresję ale przestało dzialąc po ok roku.. a teraz patrzę na swoje zmarnowane życie , znowu mam stany depresyjne..jestem bez pracy ,sam w wawie , i chciałbym już czasem umrzeć tylko się boję..uważam się za kompletne zero... czy jest ktoś kto może pomóc ?
  • użytkownik usunął konto

    02/01/2005 - 13:01

    ja też mam podobna sytuacje do twojej i jest mi z tym bardzo Cięźko,Nieumiem Ci pomóc ale możesz wybrać się do jakiegoś specjalisty papa:)
  • użytkownik usunął konto

    28/01/2005 - 15:01

    tak to jest możliwe . jest to związane z wrażliwością dziecka , czli zależy w dużej mieże od cech osobowości . dziecko od pierwszych chwil swojego zycia odczuwa strach związany z brakiem kochojącej matki ponieważ jej obecność daje dziecku poczucie bezpieczeństwa , które jest podstwą prawidłowego rozwoju .
  • użytkownik usunął konto

    28/01/2005 - 15:01

    tak to jest możliwe . jest to związane z wrażliwością dziecka , czli zależy w dużej mieże od cech osobowości . dziecko od pierwszych chwil swojego zycia odczuwa strach związany z brakiem kochojącej matki ponieważ jej obecność daje dziecku poczucie bezpieczeństwa , które jest podstwą prawidłowego rozwoju .
  • użytkownik usunął konto

    15/02/2005 - 21:02

    mam 29 lat. mialam "normalna" rodzine, ale tez mysle ze mam jakies tego rodzaju objawy...szkoda ze nie ma tu wiele inf. na ten temat (jak to jest z doroslymi) :-(
  • użytkownik usunął konto

    18/02/2005 - 00:02

    Nie jestes sam na świecie. Jest wokół Ciebie wielu ludzi, którzy potrafią kochać i dawać miłość, taką prawdziwą. Rozejrzyj się. Nie zostawaj sam ze swoim problemem, pewnie chodzisz do szkoły, a w szkole masz pedagoga lub psychologa. Porozmawiaj z nim o swoich problemach. Pamiętaj, że obowiązuje go tajemnica zawodowa. Możesz zastrzec, że życzysz sobie, by rozmowa pozostała w czterech ścianach. Nie musisz mówić wszystkiego, lecz tylko to, co chcesz. Poproś o pomoc w nawiązaniu kontaktu z terapeutą lub grupą wsparcia. Powiedz, że szukasz wartościowych przyjaciół. Trzymam mocno kciuki i wierzę, że poradzisz sobie. Mój przybrany syn sie "kiwa". Tez chciałabym, żeby nie stało sie to jego problemem. Mam nadzieję, że to minie, bo jest jeszcze mały. Pozdrawiam całym sercem !!!!!!
    Pamietaj, że Ty sam decydujesz o tym, kim jestes i kim chcesz być. Nawet jeśli jestes niedoskonały, kochaj siebie, wybaczaj sobie i PODEJMUJ DECYZJE!
  • użytkownik usunął konto

    18/02/2005 - 00:02

    Czekam na więcej! A zwłaszcza (i tu nie tylko ja chyba) na porady, jak poradzic sobie z "kiwaniem się" oprócz tego, ze mozna je polubic, jak palenie papierosów:)
    Chodzi o mojego przybranego syna:(
    Serdecznie pozdrawiam.
  • użytkownik usunął konto

    07/05/2005 - 17:05

    Wiesz ja też chodze do liceum mam 17 lat i odkad pamietam "kiwałem sie" i jak czytałem twoja sytuacja to byla taka sama jak moja.Matka pijaczka brak miłosci.Rodzina na moje zachowanie przymrurzała oko a ja dalej sie kiwałem karzda noca.Teraz jak przeczytalem o tej chrobie to sie zaniepokoilem poniewazmam trudnosci z nawiazywaniem kontaktow i mam problemy w szkole.Nikt nie wiem z moich znajomych o mojej chorobie i źle sie z tym czuje.Nie wiem co mam z tym robić.Czy jest w naszym wieku jakies wyjscie z tej choroby?
  • użytkownik usunął konto

    07/06/2005 - 10:06

    Chciałabym się dowiedzieć, czy mam chorobę sierocą. Gdy miałam 2-3 lata ojciec zostawił mnie i mamę i poleciał do USA, mieszkałam z babcią, dziadkiem, ciocią, wujkiem i mamą- każdy z nich obdarzył mnie miłością więc nie powinno mi jej brakować. Gdy miałam około 10 lat mama wzięła ślub z moim obecnym ojczymem. Przeprowadziliśmy się do małej miejscowości, na początku było dobrze, potem dochodziło do kłutni nie tylko oni się kłucili ze sobą ja z nimi też. W końcu ON się wyprowadził. Mama chyba miała depresję, potem poznała mojego trenera Karate, naprawdę przemiły facet. Był już u nas chyba 4 razy i gdy był ostatnio powiedział mi ŻE TAK "SIĘ KIWAM" JAKBYM MIAŁA CHOROBĘ SIEROCĄ, (oczywiście razem z moją mamą zaczęli się śmiać) więc postanowiłam to sprawdzić. Od tego czasu kilkanaście razy przyłapałam się na "kiwaniu" lub "bezpodstawnym kręceniu głową". Nielubię spędzać czasu z koleżenkami, bo uznaqłam że są podłe (niewiem dlaczego tak uznałam), wolę spędzać czas z mamą. Niemam najlepszej przyjaciółki. Nielubię dyskotek itp.
    Ale niemam większych problemów z nauką. Średnią ocen na koniec roku uzyskuję około 5.0 bez kłopotów.

    P.S. Mam 13 lat.

    BŁAGAM O ODPOWIEDŹ CZY TO JEST CHOROBA SIEROCA
  • użytkownik usunął konto

    22/07/2005 - 15:07

    Wiesz, wydaje mi sie, ze moge ci pomoc. Musisz sie ze mna skontaktowac, poniewaz nie mam tej pewnosci czy dostaniesz te wiadomosc. Marzena
  • użytkownik usunął konto

    10/08/2005 - 19:08

    Nie zgodze sie. ludzie wyczuwaja pustke emocjonalna i nikt nie chce tam byc.
  • użytkownik usunął konto

    23/08/2005 - 23:08

    Witam.
    Mam na imię Marzena i mam 19 lat, po urodzeniu się bardzo dużo chorowałam, często długo przebywałam w szpitalach zdala od kochających rodziców. Już wtedy zaczeli rodzice zauważać, że popadam w chorobę sierocą, niestety nie mogli temu zapobiec. Objawy były bardzo podobne do opisanych tutaj, pomino, że byłam mała do dzis pamietam jak bardzo płakałam gdzy rodzce odchodzili od łóżeczka. Z czasem rozumiałam, ze oni mnie nie zostawią, przyjadą, lecz mimo to fazy choroby postępowały- tzn. zaczełam się wiercić, kołysać na łóżku. Pomimo, że mineło już tyle lat muszę przyznać, że gdy kładę się spać ciągle to robie, może i nie jest to tak nasilone, lecz bez kołysania się ciężko mi zasnąć. Czy mogę to jakoś zwalczyć? Dziękuję.
  • użytkownik usunął konto

    10/09/2005 - 21:09

    Mam 27 lat i też się kiwam, jak popieprzony. Potrafię jakiś czas bez tego bujania się zasypiać, ale to wciąż wraca na nowo. Jak widzę, to nikt nie zamieszcza tautaj komentarza, jak można pomóc takim, jak my. Cóż, każdy dzień jest walką, więc trzeba walczyć, bo jest o co i jest o co... POZDRAWIAM WSZYSTKICH PRZEBUJANYCH.
  • użytkownik usunął konto

    12/09/2005 - 12:09

    Własciwie nie wiadomo czy cieszyc sie z tego,że jest nas aż tylu z tym samym problemem...postanowilem w wieku 23 lat zacząc z tym walczyc.psycholog nie moze nic zrobic,pozostaje farmakoterapia.mam nadzieję,ze pomoze,chociaz musze się liczyc z tym,ze niestety bedę sie bujac do konca zycia.trzymajcie sie wszyscy bujający i nie poddawajcie się!warto chociaż sprobowac!!
  • użytkownik usunął konto

    01/10/2005 - 20:10

    Chyba mam chorobę sierocą , co prawda nie bujam się ale ostatnio czytalam duzo na ten temat , w ogole nie rozmawiam z matka, nienawidzę jej. Pół roku temu prawie popadłam w anoreksję. Głodziłam się i schudlam 20 kg, mam 175 i waże 50kg... I nie mogę przytyć mimo ze bardzo sie staram . Poza tym zauwazylam ze wyrywam sobie wlosy , robie to caly dzien , jak się zamyslę lub zdenerwuję , jak ona mnie wkurzy.. Czę sto placzę i tracę panowanie nad sobą :(((. Mam mysli samobojcze :/. Proszę pomóżcie mi, jak mam sobie z tym poradzić:(???
  • tutuki

    07/10/2005 - 22:10

    Czy choroba sieroca może się uaktywnić w wieku kilkunastu lat?
  • użytkownik usunął konto

    27/10/2005 - 01:10

    Mam 17 lat i jestem w 2 klasie liceum.Kiewam sie odkad pamietam.Rodzina zawsze przymykala na to oko.Kiwam sie codziennie dzieki temu lepiej mi sie zasypia.To jest jak naug.Moja rodzina jest nie udana.Matka była pijaczką 3 lata temu uciekła od nas mieszka w Berlinie.Ojciec przez to wszystko jest teraz znerwicowany.Ja mam problemy w szkole.Żle sie ucze.Nie dam rady sie uczyc.W domu zawsze zimno i ciągły chałas.Brak kontaktu z matką z ojcem tez mało gadam.Mam niska samoocene.Na dodatek jestem gejem.Popadlem w depresje.Zakochalem sie w kumplu ktory jest hetero:(Ludzie tylko sie zabić!
  • użytkownik usunął konto

    23/11/2005 - 17:11

    czesc. ja tez to mialem przez wiele lat. jak zamieszkalem z kolega jak mialem ok. 19 lat bardziej staralem sie tego pozbyc. na szczescie potrafilem zasnac bez kolysania sie. czasem budzilem sie z tym w nocy ale coraz zadziej. jakos tak to bylo ze jak wiedzialem ze spie w pokoju z kims obcym to zadziej niz jak sam. teraz mam 27 i moge juz powiedziec ze nie mam tego problemu, zdaze sie ze budze sie z kolysaniem ale zadko, wtedy wybudzam sie i spie juz normalnie.
  • użytkownik usunął konto

    28/11/2005 - 00:11

    Czesc! Mysle,ze musisz miec dobrą koleżanke, chociażby po to,aby porozmawiac:) a najlepiej - sie zakochaj! np. w naukę:) albo w dziewczynie:) OTWÓRZ OCZKA: MASZ PRZED SOBĄ CAŁĄ DROGĘ I CAŁE ŻYCIE! NIE ZMARNUJ GO TAK, JAK MOŻE I ZMARNOWAŁA GO TWOJA MATKA. Pozwól, aby Twoje dzieci miały OJCA z wielkiej litery:) [email protected] (jeżeli braknie przyjaciół, możesz na mnie liczyć;)
  • użytkownik usunął konto

    19/12/2005 - 16:12

    ja mam 23 i to samo co ty. tez nie wiem co mam z tym zrobić. rodzina trakuje to normalnie ale tak przeciez nie powinno byc. moja rodzina tez jest kompletna ale rodzice nigdy nie okazywali mi czulosci. mam takie same obawy jak ty, nie moge sie powstrzymać i przeciez w przyszłosci trzeba bedzie z kims zamieszkać i to wyjdzie na jaw. najgorsze jest to ze sie tego wstydzimy a to przeciez nie nasza wina.
  • użytkownik usunął konto

    27/12/2005 - 23:12

    Mam 18 lat i straszny problem z ....no właśnie.... nawet wstydzę sie "tego" nazwać. Najgorsze jest to że nie potrafię bez tego żyć. To pozwala mi "normalnie" funkcjonować. ....Robię to codziennie i niejednokrotnie próbowałem z tym skończyć. Jestem załamany i nie wiem co z tym zrobić, nie sądzę by wizyta u psychologa coś dała - do tego trzeba by było wmieszać moich rodziców. Ojciec sie ze mnie wyśmiewa a matka udaje że nie ma żadnego problemu.

    Trochę pociesza mnie fakt że nie jestem (jak mi sie zdawało) jedyną osobą która na to "choruje" Sądzę iż niesprawiedliwie temat ten jest rozwinięty w odniesieniu głównie do małych dzieci i mam wrażenie że niektórzy sądzą iż z "tego" sie po prostu wyrasta.

    Ale trudno zmienić psychikę........... :-(
  • użytkownik usunął konto

    28/12/2005 - 00:12

    Ktoś tutaj w komentarzach wspomniał coś o farmakoterapii - czy to istnieje (oczywiście w leczeniu choroby sierocej) i jeśli tak to na czym polega?
  • użytkownik usunął konto

    28/12/2005 - 22:12

    witaj ja mam 28 lat i ten sam problem co Ty.jest to chyba genetyczne gdyz mój półtorarocznye synek również sie już huśta.Nie wiem co robić tego sie juz chyba nie wyleczy
  • użytkownik usunął konto

    24/01/2006 - 21:01

    [email protected]

    (jeśli chcesz porozmawiać o pochrzanionym życiu ;-(
  • użytkownik usunął konto

    08/02/2006 - 04:02

    Czesc!!! Jak zobaczylem twoj list to wydawalo mi sie ze to ja go napisalem... mam 20 lat i mam ten sam problem.. choc nie wiem dlaczego.. rodzine mam(bez zadnych patologii).Chcialbym sie z Tobą skontaktowac.. oto moj e-mail: [email protected]
  • Igor3

    03/11/2007 - 17:11

    Jestem chory na chorobę sierocą lecz walczę z nią.
    Postanowiłem kilka lat temu,że przestanę sie kiwać i jak dotąd udaje mi się.
    Oczywiście było ciężko i nadal jest zwłaszcza w chwilach ogromnego stresu lub strachu,albo podczas zasypiania organizm w tych chwilach niejako domaga sie bujania,gdyż bujając się uspokaja się.
    Jeżeli jesteś w stanie przestać to zrób to teraz-ostrzegam-ja zniszczyłem sobie kręgosłup przez bujanie się.
    Mam wadę kręgosłupa-garba,a ból kręgosłupa jest odczuwalny codziennie.
    Jednakże wiem,że siłą woli można to pokonać-jeżeli ktoś ma wsparcie przyjaciół i rodziny to myślę,że takim osobą będzie łatwiej-niestety ja nie mam przyjaciół a rodzina-sami wiecie bywa różnie.
    Postanowiłem także chodzić na terapie do psychologa-chociaż chce mieć takie wsparcie-gdyż wiem,że rozmowa dużo daje.
    Wiem,że jestem zachwiany emocjonalnie,mając 25 lat nadal jestem osobą samotna,żadna kobieta niechciała odwzajemnić moich uczuć-i niewiem dlaczego.
    Może to też przez chorobę sierocą?
    Każdy chory boi się ujawnić tego,wstydzi się odmienności-myślę,że powinniśmy przestać sie tego wstydzić i zacząć rozmawiać może na początek zacznijmy się kontaktować i wspierać sami-mam na myśli chorych,może spotykajmy sie w jakimś miejscu w Polsce abyśmy sie tego nie wstydzili.
    To tylko propozycja,każdy ma wybór-ja wiem,że z problemem nie wolno zostać sam.
  • avatar
    per

    10/11/2007 - 11:11

    Ja mam 30 lat i też mam chorobę sierocą.Rodzice mnie nie bili.nie było awantur.Matka powiedziała, że nie było ze mną problemów, bo już jako niemowlę kładła mnie do łóżka zawsze o tej samej porze i sama zasypiałam.Mimo,że na początku strasznie płakałam i nie było jej łatwo to ona była nie wrażliwa na moje krzyki i nie brała mnie na ręce,ani nie przytulała.Mówiła,że trwało to ok. 2 tyg.a później już nie wrzeszczałam,tylko zasypiałam zaraz po położeniu do łóżeczka. Z czego była bardzo dumna.Moi rodzice wiedzą o tej chorobie,ale twierdzą,że to nie ich wina. A ja myślę ,że to wtedy popełnili błąd, który zaważył na całym moim życiu.Teraz sama jestem matką i nie dopuszczę do tego,aby mojemu dziecku kiedykolwiek zabrakło miłości i czułości.
  • avatar
    per

    10/11/2007 - 11:11

    Masz rację, że samemu jest trudno. Ja kiedy jadę do kogoś nie kiwam się ,choć nie jest łatwo.Niestety w domu jest o wiele trudniej.Właśnie ostatnio fizjoterapeuta podczas masażu pleców, zapytał się mnie czy nie miałam jakiegoś urazu kręgosłupa piersiowego w dzieciństwie.Byłam zdziwiona pytaniem , ale po przeczytaniu Twojego tekstu uświadomiłam sobie ,że to pewnie od kiwania.Boję się, że nigdy się z tego nie wyleczę.Ale nigdy nie miałam myśli samobójczych ani depresji.Myślę, że pomaga mi w tym poczucie humoru i dystans do siebie.A jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie to można się tego nauczyć. Wiem, bo kiedyś rozmowa z obcą osobą powodowała u mnie paraliż, a teraz jest zupełnie inaczej.A mam 30 lat i dziecko ,któremu nigdy nie żałowałam miłości.
  • Igor3

    10/11/2007 - 21:11

    Gratuluje Ci- per-że jesteś matką i cieszę się ,że starasz się okazywać jak najwięcej miłości swemu dziecku-to jest ważne.
    Dobrze też ,że masz poczucie humoru i dystans do siebie samej-to na pewno też pomaga.
    Wiem jak jest ciężko radzić sobie samemu z tym-ale właśnie wydaje mi się,że po to powinniśmy wszyscy się ze sobą kontaktować a nawet spotykać aby walczyć razem z tym.
    Ja bardzo pokochałem pewną dziewczynę nasza relacja jest także ciężka gdyż ona traktuje mnie jako kolegę-tylko jako kolegę-jednakże ona też jest poraniona przez ojca.
    Próbuję jej pomóc,wspierać ją,doceniać, czynić wartościową jednakże ona nie wie o moim problemie.
    Postanowiłem jej o tym powiedzieć i zrobię to już wkrótce już się umówiłem z nią na tą rozmowę.
    Jest bardzo ciekawa tego co chcę powiedzieć i wie że dotyczy to mojego problemu-tylko nie wie jakiego.
    Wiem,że jeżeli się kogoś kocha to trzeba powiedzieć prawdę-Boję się,że Ją stracę-ale muszę to uczynić z szacunku do niej-może zostanę znów sam -ale ja nie zostawię Jej samej z jej problemem.
    jeżeli masz przyjaciół,znajomych-to przebywaj wśród nich jak najczęściej a z huśtaniem się naprawdę walcz-postanów sobie,że od dzisiaj będziesz się huśtała godzinę dziennie mniej.np. w każdym dniu odejmuj sobie 30 minut-będzie ciężko ale od razu z tym nie zerwiesz -trzeba stopniowo-wiem bo to przeszedłem.
    Zrób to dla swego dziecka.
    Wiem,że nieraz przegrasz bitwę i będziesz wracała do tego nie raz-ale przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny-wtedy zacznij od początku.
    Stań w prawdzie przed sobą i innymi-nie lękaj się!
    Mam nadzieję,że masz męża gdyż właściwie o nim nie wspominasz,i mam nadzieję,że on Cię wspiera w tych trudnych chwilach.
    Jakby co to klikaj również do mnie.
    Trzymam kciuki!
    Zapraszam też na stronę -http://www.psychologia.net.pl/forum.php?level=835?&post=3101&sortuj=&cale=1
    Mój wpis jest oznaczony tam imieniem Daniel-gdyż tak mam na imię.
    Pozdrawiam!
  • MichalF

    09/11/2009 - 17:11

    Widzę, że temat jest bardzo stary i napisało tutaj kilkoro osób, chciałoby się powiedzieć, dużo, ale naprawdę tylko garstka.
    Naprawdę jest to przerażająca choroba, trzeba to czuć żeby zrozumieć. Piszecie o problemach z "kiwaniem się" szczerze nie wiem jak to wygląda. I nie potrafie znaleźć u siebie żadnego zachowania które możnaby nazwać kiwaniem się, ani także nie bujam się przy zasypianiu - zazwyczaj nie mam problemów z zasypianiem.

    Ale jeśli chodzi o elementy emocjonalno-psychiczne, to myślę, że doskonale wszystkie powyższe osoby rozumiem.

    Choroba ta ma wielkie paradoks, że nie można się z niej samemu wyleczyć, a jednocześnie chory nie może z nikim nawiązać kontaktu żeby inna osoba mogła mu pomóc. Po prostu koszmar.
    Naprawdę gratuluje wszystkim co znajdują siłę do wstawania codziennie rano z łóżka i posiadania jakiejkolwiek motywacji, wiem jakie to trudne. Wiecie co Wam powiem moim zdaniem jesteśmy i tak silniejsi psychicznie od wielu ludzi, którzy dosłownie lub w przenośni sobie odpuszczają i choć inni ludzi całkiem nie rozumieją, że dla nas niektóre rzeczy są dużo trudniejsze, to jednak każda "sierota" (że tak brzydko się wyrażę) przechodzi to codziennie na własnej skórze.

    Dlatego życzę wszystkim szczęście - przyda się.